Pyta proboszcz

Pyta proboszcz
ks. Adam Błyszcz CR

Wywiad Franciszka, którego udzielił dla dwutygodnika włoskich jezuitów La civiltà cattolica, obiegł już cały świat, wzbudzając wszędzie wielkie zainteresowanie.

Po pierwszej lekturze wywiadu postawiłem sobie dwa pytania: jestem jeszcze w Kościele katolickim, czy też wraz z wyborem Franciszka pojawił się nowy byt oraz czy muszę zostać jezuitą, aby zostać zbawionym?

DEON.PL POLECA

To wszystko, co nasz papież powiedział ojcu Antonio Spadaro można, według mnie, czytać na dwa sposoby. Papież mówi o sobie, papież mówi o Kościele i papież mówi o współczesnym świecie. Można także szukać tego, co wydaje się być kontynuacją, nawiązaniem do tradycji katolickiej i tego, co stanowi (stanowić może) swoistą nowość.

Papież przedstawia się jako grzesznik. Grzesznik, na którego spojrzał Pan. Oczywiście, taka deklaracja może być chwytem retorycznym, gdyby nie to, że ten sam papież wskazuje na ów moment grzeszności (i pewnie funkcjonuje to pars pro toto): jego posługa prowincjała jezuitów w Argentynie. Podejmowanie decyzji bez konsultacji, w sposób gwałtowny, natychmiastowy (bez należytej refleksji?) i indywidualistyczny. Czy jest to wyznanie wobec tych, których mógł skrzywdzić? Uznanie swojej winy? Być może. To robi wrażenie. Tak samo, jak przyznanie się, że na modlitwie bywa rozkojarzony i czasami przysypia. To ulży wielu ludziom, którzy odkryją, że są na modlitwie jak papież! Mnie też.

To przywołanie własnej słabości jest dobrą okazją do tego, aby postawić pytanie, w jakiego Chrystusa wierzy nasz papież. To Pan historii, który nawet zło, grzech i cierpienie potrafi wykorzystać dla realizacji zbawienia człowieka. To credo nie ocala tylko prowincjała/kardynała Bergoglio. Jezus Chrystus Pan historii jest również tym, który prowadzi kobietę, której małżeństwo się rozpada, popełnia grzech aborcji, a potem odnajduje się w nowym związku i cieszy piątką swoich dzieci.  

Zbytecznym wydaje mi się natomiast Jego wyznanie, że bywa naiwny. To już wiem. Czy jest bliżej ludzi (Jego pragnienie wspólnoty) w Domu świętej Marty niż Jan Paweł II czy Benedykt XVI w papieskich apartamentach? Na stronach Watykanu szukam możliwości zarezerwowania noclegu w Domu świętej Marty. Żadnej informacji. Bo jest to niemożliwe. Można się tam dostać jedynie dzięki protekcji. Czyli tak samo jak na Mszę świętą do prywatnej kaplicy Jana Pawła II czy Benedykta XVI. I każdy z nich mógł na tę Mszę świętą zaprosić kogo chciał i śniadanie mógł zjeść w towarzystwie, w jakim chciał.

Najwięcej miejsca nasz Franciszek poświęca Kościołowi. Zastanawiająco mało mówi o księżach (pominięty zostaje zupełnie temat celibatu). Jego uwagi dotyczą przede wszystkim biskupów. Przywołany zostaje obraz ojca/matki i pasterza oraz starego kawalera i starej panny. Ci, którzy poświęcili się Panu i Kościołowi, mają być płodni. My dzisiaj w Franciszku widzimy młot na źle sprawujących się pasterzy (księży i biskupów), ale zapominamy, że Benedykt XVI w ciągu swojego pontyfikatu średnio co miesiąc dymisjonował niegodnych biskupów. Było ich ponad 70!

Kościół ma być miłosierny i misyjny. To miłosierdzie zostaje wyrażone pięknym obrazem leczenia ran. Misyjność zaś pójściem za człowiekiem, nawet w jego ciemność. Być może misyjności Kościoła papież stawia ten zarzut, że nie potrafi przyjąć właściwej strategii. Wymagania moralne wobec orędzie zbawienia nie wydają się być naczelne. Trochę to przypomina sytuację apologetów pierwszych wieków chrześcijaństwa, którzy głosili, że Syn Boży nas zbawił. Unikali jednak proklamacji, że stało się to przez śmierć krzyżową, gdyż ta przeznaczona była dla niewolników. Rzeczą uciążliwą było głoszenie zbawienia przychodzącego przez śmierć niewolnika.

To chyba w tych tematach wywiad z Franciszkiem dotyka spraw najbardziej dramatycznych. I wbrew pozorom przestaje być tak bardzo rewolucyjny. Gdyż pytamy o granice miłosierdzia i misyjności (czy my w ogóle mamy prawo stawiać takie pytania?). Trzy zdania:

"Jeśli osoba homoseksualna ma dobrą wolę i szuka Boga - jestem nikim, żeby ją sądzić" - mówi nasz Papież. A jeśli nie jest osobą dobrej woli i nie szuka Boga? - pyta proboszcz.

 "Nie możemy kłaść nacisku tylko na kwestie związane z aborcją, małżeństwami homoseksualnymi i stosowaniem metod antykoncepcyjnych. Tak się nie da. Nie wypowiadałem się zbyt wiele o tym, co mi wypominano. Ale kiedy się o tym mówi, trzeba mówić w określonym kontekście. Podgląd Kościoła jest zresztą znany, jestem synem Kościoła, ale nie trzeba o tym mówić bez ustanku" - mówi papież. Ale przychodzi taka chwila, że TO trzeba powiedzieć tym, którym się zdawało, że jest inaczej. I co wtedy? - pyta proboszcz.

"Ci, którzy głoszą Ewangelię, muszą być zdolni rozgrzewać serca ludzi, kroczyć wraz z nimi przez noc, umieć prowadzić dialog, a nawet zstąpić w ich noc, w ich mrok, bez zatracenia (senza perdersi)" - mówi papież. A jeśli to grozi moim zatraceniem (perdersi), zatraceniem pasterza? - pyta proboszcz.

Odnoszę wrażenie, że prawdziwa rewolucja naszego papieża Franciszka kryje się w dwóch fragmentach wywiadu. Jeden dotyczy roli kobiety. W jaki sposób zarezerwować geniuszowi kobiety miejsce w tych gremiach kościelnych, w których podejmuje się najważniejsze decyzje, nie wiem, ale ta intuicja papieża wydaje się fenomenalna i nowatorska. Jeszcze bardziej nowatorska wydaje się myśl przepracowania wzajemnych relacji między biskupami a papieżem. Rzecz dotyczy kolegialności Kościoła. To może oznaczać radykalną zmianę funkcjonowania naszej wspólnoty.

Ze spokojnym sumieniem mogę sobie powiedzieć, że jestem w Kościele katolickim a Franciszek, biskup Rzymu jest moim papieżem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pyta proboszcz
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.