Raport o stanie muzyki w Kościele

(fot. Festiwal Musica Divina)

W ogromnej ilości parafii zatrudnieni są organiści, którzy nigdy nie powinni być dopuszczani publicznie do organów, będących zresztą często w stanie wołającym o pomstę do nieba. Ale właściwie proboszczowie nie są tym faktem przesadnie przejęci, bo i tak sporą część Mszy "obstawiają" scholki, których zapał jest odwrotnie proporcjonalny do rozumienia liturgii.

Gdy tylko zaczyna się jakaś dyskusja o stanie muzyki w Kościele, czuję się jak biblijny Jeremiasz, "albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: «Gwałt i ruina!»" (Jr 20,8a): w ogromnej ilości parafii zatrudnieni są organiści, którzy nigdy nie powinni być dopuszczani publicznie do organów, będących zresztą często w stanie wołającym o pomstę do nieba.

Ale właściwie proboszczowie czy rektorzy kościołów nie są tym faktem przesadnie przejęci, bo i tak sporą część Mszy "obstawiają" scholki z gitarami, cajonami i jeden Bóg wie czym jeszcze, których zapał jest odwrotnie proporcjonalny do umiejętności muzycznych, poczucia estetyki i rozumienia liturgii. Tradycyjna muzyka sakralna, poza chlubnymi wyjątkami (na szczęście coraz liczniejszymi), zasadniczo wyprowadziła się z Kościoła i można ją usłyszeć na - skądinąd znakomitych - festiwalach, z tym że w tym wydaniu, jeśli ktoś ma dużo samozaparcia, to owszem, jest w stanie wyciągnąć z niej jakiś duchowy pożytek, jednak zasadniczo stanowi ona po prostu część "przemysłu kulturalnego", jak powiedzieliby filozofowie ze Szkoły Frankfurckiej.

Na takim (lekko przerysowanym - dla wyraźniejszego ukazania problemu) tle pojawia się Fundacja InCanto ze swoim flagowym projektem Musica Divina, dzięki któremu mogę napisać ten optymistyczny i pełen nadziei tekst.

DEON.PL POLECA

W naturalnym środowisku

Niezwykłość festiwalu tkwi już w samej idei. Organizatorzy rezygnują z opcji przeprowadzenia wydarzenia w salach koncertowych. I wcale nie stoi za tym nieufność wobec legendarnej już akustyki ICE Kraków czy filharmonii, w której najbezpieczniejszą dla odbiorców opcją wydaje się wykonywanie dzieł w jak największej dynamice, co daje nadzieję na zagłuszenie huku przejeżdżających tramwajów. Festiwal odbywa się we wnętrzach krakowskich kościołów, bo przestrzeń sakralna jest "środowiskiem naturalnym" dla tej muzyki - nie tylko z tego względu, że znakomita część festiwalowych dzieł była pisana z myślą o wykonywaniu ich we wnętrzach świątyń. Przestrzenie te są również pewnym symbolem reprezentującym miejsca, w których twórcy tej muzyki odnajdywali inspirację i siłę do artystycznych działań oraz ostateczne przeznaczenie swojej sztuki - oddanie chwały Jedynemu Bogu.

Boski blask pod strzechami

Festiwal Musica Divina wzorcowo realizuje założenia dokumentów Kościoła (na czele z wydaną w zeszłym roku instrukcją Episkopatu Polski o muzyce liturgicznej) odnoszących się do organizowania koncertów w kościołach. Dzięki zaradności Fundacji InCanto koncerty nie tylko odznaczają się w wysokim stopniu wymaganym przez dokumenty walorem ewangelizacyjnym (głębokie religijne treści to jedno, najwyższa jakość wykonania to drugie, ale równie istotne - wszak piękno jest czymś, co nakierowuje na Boga już samo przez się), ale co ważne w tym kontekście, obywają się bez biletów, przez co dostęp do koncertów jest zupełnie otwarty dla wszystkich.

Co za tym idzie, Musica Divina ma niepowtarzalną szansę, by dotrzeć pod strzechy z pięknem prawdziwej muzyki sakralnej, którego wszyscy tak bardzo potrzebują i pragną, ale często nie wiedzą, gdzie szukać, bo po prostu nie wiedzą, że taka muzyka istnieje. Jednak gdy już odkryją jej smak, nie zadowolą się byle czym i chcą więcej tego piękna, które jest inne niż wszystko, czego doświadczamy w codzienności, co możemy usłyszeć w radiu czy w salach koncertowych.

Kropla drąży skałę

Choć festiwal Musica Divina jest tylko kroplą w morzu potrzeb związanych z kwestią muzyki w Kościele, to wierzę, że jest to kropla, która drąży skałę. Myślę, że dzięki światowemu poziomowi artystycznemu (z tegorocznej edycji wystarczy wspomnieć choćby genialny występ Voces8 czy naszego rodzimego Jerycha) i fantastycznemu PR-owi festiwal ma szansę rozpocząć w Kościele coś nowego, rozpowszechniając nowy-stary sposób myślenia o sztuce sakralnej, według którego Panu nad panami i Królowi nad królami należy oddawać hołd, angażując całe piękno, na jakie tylko nas stać. Sądzę, że ogromna frekwencja na koncertach festiwalowych stanowi również ważną wskazówkę ewangelizacyjno-katechetyczną - żeby o Panu Bogu mówić do ludzi w języku piękna: wówczas nasze - szeroko rozumiane - głoszenie już samo w sobie stanie się ikoną, w której odbija się piękno Boskiego Majestatu.

Mam wielką nadzieję, że festiwal nie tylko wpisze się na stałe w krakowski krajobraz wydarzeń duchowych i kulturalnych, będąc kolejnym pozytywnym punktem na drodze przywracania więzi katolickiej duchowości z pięknem i sztuką na najwyższym poziomie, ale również zainspiruje do tworzenia kolejnych inicjatyw łączących świat sztuki i duchowości.

Dominik Dubiel SJ - młody jezuita, z wykształcenia muzyk. Komponuje i mieszka w Krakowie. Tekst pierwotnie ukazał się na jego blogu na jezuici.pl

kompozytor, dyrygent, pianista. Absolwent jezuickiej Akademii Ignatianum oraz Akademii Muzycznej w Krakowie. Obecnie studiuje teologię na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Mieszka w Rzymie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Raport o stanie muzyki w Kościele
Komentarze (2)
9 września 2018, 18:32
Niestety w tekście zabrakło kropli, trzymając się wodnej metafory, choćby o działaności Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego. Ktoś mógłby pomyśleć, że poza Musica Divina nic się w Krakowie nie dzieje, co ma związek z muzyką liturgiczną w Kościele.
Zbigniew Paweł Maciejewski
8 września 2018, 21:14
"Panu nad panami i Królowi nad królami należy oddawać hołd, angażując całe piękno, na jakie tylko nas stać." Bracie, to co oglądasz, to jest właśnie to na co stać parafie, w konkretnym, finansowym wymiarze. Większości parafii nie stać na organistę z prawdziwego zdarzenia i nie stać na kupienie i utrzymanie prawdziwych organów.