Rok zmarnowanych szans

Mozaika przygotowana z okazji beatyfikacji Jana Pawła II (fot. Grzegorz Gałązka)
Paweł Kozacki OP

Podsumowanie życia Kościoła w Polsce w 2011 roku? Usiadłem w fotelu i spróbowałem bez zaglądania do archiwum wydobyć z pamięci najważniejsze fakty mijającego roku. Przypominałem sobie chronologicznie: beatyfikacja Jana Pawła II, sukces wyborczy ruchu Janusza Palikota, program duszpasterski na rok 2011/2012… Czy stało się coś jeszcze? Przewertowałem Biuletyn Informacyjny KAI. Jeszcze śmierć arcybiskupa Józefa Życińskiego. Nie znalazłem więcej faktów, które uznałbym za godne odnotowania w odniesieniu dla całego Kościoła polskiego. Jedna strata i rok zmarnowanych szans - pomyślałem.

Za stratę uznaję odejście abp. Józefa Życińskiego. Po raz pierwszy skojarzyłem go jako autora tekstów drukowanych w stanie wojennym. Pisał rewelacyjnie. Olśniewał inteligencją i nazywał rzeczy z humorem i po imieniu. Gdy został biskupem, jakby przycichł, zatracił wiele z impetu. Zapewne utonął w meandrach Kościelnej administracji. Nie wszystko, co czynił, zachwycało, czasem budził kontrowersje, ale niewątpliwie wiele mu wszyscy zawdzięczamy. Bez niego nasz Kościół jest uboższy.

Pierwsza niewykorzystana szansa

DEON.PL POLECA

Pierwszą szansą, której nie potrafiliśmy wykorzystać, była beatyfikacja Jana Pawła II. Mam takie wrażenie, że ten fakt nie wniósł niczego nowego do życia polskiego Kościoła. Oczywiście, od lat korzystaliśmy i korzystamy z dziedzictwa zostawionego nam przez Papieża. Nie znam jednak żadnej poważnej inicjatywy, którą uruchomiłaby beatyfikacja, a która by już wcześniej nie istniała.

Przybyło co prawda kilkadziesiąt kaplic i kościołów pod wezwaniem błogosławionego, zrobił się ruch wokół jego relikwii, ale wraz z jego wyniesieniem na ołtarze łaska świętości, geniuszu duszpasterskiego, czy mocy świadectwa Jana Pawła II nie dotknęła jego rodaków bardziej, niż miało to miejsce wcześniej. Trudno przecież poważnie potraktować radość któregoś z dostojników, który zapewniał, że będziemy mieli teraz orędownika w niebie. Wszak beatyfikacja, czy kanonizacja nie są przepustką do nieba, ani momentem, w którym zmarły człowiek dowiaduje się, że od tej chwili będzie już oglądał Boga twarzą w twarz i będzie mógł się bardziej niż przed watykańskimi uroczystościami wstawiać za ludem, z którego został wzięty. Wierzymy, że Kościół, beatyfikując kogokolwiek, zaledwie stwierdza coś, co już jest rzeczywistością. Zatem orędownika w niebie już mieliśmy, teraz zostało to tylko oficjalnie zweryfikowane i potwierdzone. Obym był złym prorokiem, ale, patrząc na dzisiejszy Kościół w Polsce, muszę stwierdzić, że na razie nie potrafimy obficiej zaczerpnąć ze skarbca papieskich inspiracji.

Paradoksalną szansą na pozytywną inspirację było powstanie Ruchu Palikota i jego sukces w wyborach parlamentarnych. Na zaangażowanie lidera tego ugrupowania patrzę jako na historię człowieka, który długo szukał swojej niszy i aktualnie zjednoczył ludzi wokół haseł antyklerykalnych, a na swoich sztandarach wypisał hasła ograniczenia roli Kościoła w państwie.

Oczywiście, ludzie niechętni wierze i Kościołowi istnieli wcześniej, czytali urbanowe "NIE" oraz "Fakty i mity", głosowali na SLD i popierali ruchy lewicowe, ale jeszcze nikt nie odważył się tak jawnie sprzeciwić katolickiej hierarchii. Fakt, że taki program pozwolił wprowadzić do parlamentu prawie nikomu nieznanych ludzi, powinien być pobudką dla sennego Episkopatu.

Przez chwile można było mieć nadzieję, że nasi dostojni pasterze zauważą, że ci ludzie wykarmili się nie na naszej świętości, ale na naszej grzeszności, że skonstatują, iż ludzie, odchodzący od Kościoła, nie robią tego, bo im komercyjne media robią wodę z mózgu, tylko dlatego, że apostołowie Kościoła nie potrafią do tych mózgów (i serc) dotrzeć z Dobrą Nowiną.

Można było również mniemać, że ktoś stwierdzi, że na Ruch Palikota głosowali głównie ludzie młodzi, czyli tacy, którzy nie są wychowani na peerelowskiej propagandzie, ale doświadczyli dobrodziejstwa katechezy w szkole. Można było mieć nadzieję, że jak Kościół te spostrzeżenia przemyśli, to przestaniemy walczyć z wrogami Boga, honoru i Ojczyzny, a położymy wyraźny akcent na nową ewangelizację, czyli docieranie z przesłaniem Jezusa do ludzi, którzy w wierze ostygli, którzy w Kościele nie znajdują odpowiedzi na pytania o sens życia. Nic z tego.

Pasterkowe biadolenie purpuratów na to, że ktoś walczy z krzyżem, ich obsesyjne skoncentrowanie na siłach ciemności, atakujących Kościół, przekonało mnie, że z tej lekcji Kościół polski nie umiał wyciągnąć wniosków, a większość Episkopatu przed szkodą i po szkodzie… będzie śnić, tak jak do tej pory śniła w oderwaniu od rzeczywistości. Promyczkiem nadziei może być adwentowy list kard. Kazimierza Nycza do kapłanów czy kilka innych trzeźwych wypowiedzi biskupów, ale pojedyncze jaskółki wiosny jeszcze nie czynią.

Ktoś, kto chciałby zaprzeczyć temu, co napisałem wyżej, mógłby wskazać na program duszpasterski zaproponowany przez Konferencje Episkopatu Polski "Kościół naszym domem". Rzeczywiście jest to niezły program, ale obawiam się, że pozostanie papierem pięknych idei, który zainspiruje tylko niewielu duszpasterzy, tylko nielicznych świeckich.

Gdy jeden z księży zaproponował mi, bym powiedział adwentowe rekolekcje, opierając się na tytule programu "Kościół naszym domem", postanowiłem kupić książkę wydaną przez Księgarnię św. Wojciecha, przygotowaną pod auspicjami abp. Stanisława Gądeckiego. Przeszedłem zatem w Krakowie kilka księgarni katolickich, pytając o tę pozycję. "Nie ma. Mieliśmy kilka miesięcy temu" - usłyszałem w jednej. "Nie ma. Nigdy nie mieliśmy. Jest ojciec pierwszą osobą, która o tę książkę pyta" - dowiedziałem się w następnej. W kolejnej było podobnie. Oczywiście można zamówić książkę w sieci, ale nie łudzę się, że stanie się ona powszechną lekturą. I tak dobrze, że można w Internecie znaleźć omówienie tego programu w formie listów pasterskich oraz jego prezentację dokonaną przez abp. Gądeckiego. Gdy kilka lat temu próbowałem zaznajomić się z programem duszpasterskim KEP, to nie znalazłem go ani w Internecie, ani w formie drukowanej.

Jednym słowem, rok minął, a jakby go nie było. Podejrzewam, że za kilka lat nikt tego roku nie będzie pamiętał. Ruch Palikota rozpłynie się w kolejnych metamorfozach lidera, Program "Kościół naszym domem" zostanie zastąpiony kolejnym efektownym hasłem, a fakt, że Jan Paweł II został beatyfikowany w 2011 roku zostanie przesłonięty przez świeżą datę jego kanonizacji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rok zmarnowanych szans
Komentarze (31)
AP
Adrian Podsiadło
31 grudnia 2011, 23:37
Ja nic nie pisałem na temat wyjaśniania katastrofy i tego jak powinien zachować się kościół w tej sprawie. wydarzenia na Krakowskim Przedmieściu nie wiążą sie z niczym innym ( z żadnym wydarzeniem Kościoła) Wiążą się z krzyżem. Jak był traktowany i jak byli traktowani ludzie modlący się przy nim. Dobrze, że ocknęli się przy krzyżu w Sejmie, ale straty z Krakowskiego Przedmieścia są duże. Sam temat katastrofy i jej wyjaśniania jest poza Kościołem. Nikt nie ma tu wpływu na niekompetencje rządu. Jest jak jest...
Z
Zocha
31 grudnia 2011, 22:19
Tu i tak jest fajna dyskusja, bo nie zabrał głosu wszystkowiedzący Leszek!
AC
Anna Cepeniuk
31 grudnia 2011, 21:09
Bardzo dziękuję Ojcu Pawłowi za ten tekst i prawdę o zmarnowanych szansach. O biadoleniu purpuratów ( nie wszystkich) i to z najróżniejszych okazji coraz częściej się na szczęście mówi i pisze. Tylko szkoda , że oni tego nie czytają.... Oni są tylko od pisania widać.
AJ
a ja życzę............
31 grudnia 2011, 18:42
............szczęśliwego Nowego Roku i mniej biadolenia i narzekania. Wszystko jest darem BOGA! Każda chwila do Niego należy, lepiej o tym pamiętać :) Chwalmy Boga i uwielbiajmy.
T
tak
31 grudnia 2011, 14:27
Adamajkisie, „tak Twoja miłość do Kaczyńskich nie zna granic. Podziwiam głebie tego uczucia, ale skąd ta bezgraniczna miłość? Przecież Kaczyńskiego nie znasz, a bierzesz go za zbawiciela. Krzyczysz Jarosław Polskę zbaw! Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że to bałwochwalstwo spowodowane jest mediami nazywającymi sie często dla zmylenia niezaleznymi, polskimi i katolickimi. Jarosław Cie nie zbawi nie wierz w to, Zbawi Cie jedynie Bóg. Jak mawiał juz klasyk ~tak nie idź tą drogą, bo to droga na manowce. Uwierz w Jezusa Chrystusa i Jemu zaufaj. Wyzwól się z miłości do Kaczyńskich.” A któż ci doniósł o mojej bezgranicznej miłości do Kaczyńskich. Prawdą jest , że ich szanuję. Ale bezgraniczną miłość kieruję w inne strony. Skąd Ty wydedukowałeś, że uważam Ś.P Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, albo Pana Jarosława Kaczyńskiego za zbawiciela. Było by to bałwochwalstwo – zgadzam się, ale nie zamierzam go popełniać. Kto Ci nagadał (no chyba , że to sam wymyśliłeś), że nie wierzę w Jezusa Chrystusa – jaknajbardziej w Niego wierzę. Dziękuję za Twoją troskę abym nie schodził na manowce i chętnie bym z niej skorzystał. Ale sugerujesz, że jedyną metodą (innej nie podajesz) jest wyzwolenie się z miłości bliźniego – co jak na osobę która czuje silne powołanie do nawracania innych jest zadziwiające. Czuję, że muszę Ci uświadomić, że Kaczyńscy są Twoimi bliźnimi. Chyba, że zmienisz definicję bliźniego.
A
abis
31 grudnia 2011, 14:17
Dziekuje za madre o odwazne podsumowanie roku 2011 odn.kosciola. dokladnie wczoraj u franciszkanow w Gdyni uslyszalam kazanie,ktore bylo przerazajace. Narzekanie,wlasnie szukanie wroga,oczywiscie medialnego wroga,biadolenie. Tacy ksieza ojcowie zabijaja wiare i w Boga i w czlowieka. Moralizowal,straszyl i przy okazji mowil o odpowiedzailnosci za slow,parodia calkowita. Bylo mi zal tego ojca,jaka on ma relacje z Bogiem i bylo przykro,bo slyszeli to inni ludzie. jak latwo jest zniszczyc duchowo czlowieka i to robia ci,ktorzy maja pokazac Boga,droge do Niego. Przeciez w tym podsumowaniu tez jest narzekanie i biadolenie tylko
W
Weronika
31 grudnia 2011, 14:10
Dziekuje za madre o odwazne podsumowanie roku 2011 odn.kosciola.  dokladnie wczoraj u franciszkanow w Gdyni uslyszalam kazanie,ktore bylo przerazajace. Narzekanie,wlasnie szukanie wroga,oczywiscie medialnego wroga,biadolenie. Tacy ksieza ojcowie zabijaja wiare i w Boga i w czlowieka. Moralizowal,straszyl i przy okazji mowil o odpowiedzailnosci za slow,parodia calkowita. Bylo mi zal tego ojca,jaka on ma relacje z Bogiem i bylo przykro,bo slyszeli to inni ludzie. jak latwo jest zniszczyc duchowo czlowieka i to robia ci,ktorzy maja pokazac Boga,droge do Niego.
T
tak
31 grudnia 2011, 13:38
nadinterpretujsz, a Ty skąd to wiesz? Masz bezpośredni telefon do Autora?
T
tak
31 grudnia 2011, 13:36
adamajkis, znowu Kaczyńscy? Za co Ty ich tak nienawidzisz, przecież nawet ich nie znasz. Wiesz o nich tylko tyle co Twoje media chcą abyś o nich myślał. Jesteś po prostu mationetką, której się wydaje, że jest wolna. Już nawet nie czujesz tych sznurków którymi Tobą manipulują. Tak do nich przywykłeś. Jakbyś Ty się czuł, gdyby ciągle ktoś cię wyzywał? Jeżeli żle to nie miej do nikogo pretensji ,do mnie też, bo  chciałbym żebyś chociaż poczuł jak bardzo boli niezasłużona pogarda i nienawiść.
:
:-)
31 grudnia 2011, 12:22
Do nadinterpretujesz, To po co szukał ksiązki? Z ciekawości? A na studiach byłeś/aś ? Nie uczysz się z książek, ŻEBY SIĘ LEPIEJ PRZYGOTOWAĆ??? :-)
T
tak
31 grudnia 2011, 12:18
Do nadinterpretujesz, To po co szukał ksiązki? Z ciekawości? Adamajkis nie może wydalić z siebie nawet jednego komentarza, żeby nie wyszydzić Jarosława Kaczyńskiego, albo zasugerować, że oczywiście to my Polacy a nie Ruscy i ich przedstawiciele w Polsce, spowodowaliśmy katastrofę. Oczywiście ten, który nienawidzi Kaczyńskich bardzo nad tą katastrofą boleje i wyraża żal , że nigdy prawdy się o niej nie dowiemy. Skąd w tym człowieku tyle zła?
N:
nadinterpretujesz! :)
31 grudnia 2011, 11:53
O.Kozacki napisał: Ktoś, kto chciałby zaprzeczyć temu, co napisałem wyżej, mógłby wskazać na program duszpasterski zaproponowany przez Konferencje Episkopatu Polski "Kościół naszym domem". Rzeczywiście jest to niezły program, ale obawiam się, że pozostanie papierem pięknych idei, który zainspiruje tylko niewielu duszpasterzy, tylko nielicznych świeckich. Gdy jeden z księży zaproponował mi, bym powiedział adwentowe rekolekcje, opierając się na tytule programu "Kościół naszym domem", postanowiłem kupić książkę wydaną przez Księgarnię św. Wojciecha, przygotowaną pod auspicjami abp. Stanisława Gądeckiego. A więc dopiero gdy Ojciec zostal poproszony o wygłoszenie rekolekcji zainteresował się programem, dlaczego dopiero wtedy? Czytanie ze zrozumieniem się kłania!  "zaproponował mi, bym powiedział" - WCALE NIE OZNACZA, ŻE NIE ZNAŁ programu!
M
marco
31 grudnia 2011, 11:41
Czytjając ten artykul miałem wrażenie, że był przeznaczony do gazety red. A. Michnika...
K
kris
31 grudnia 2011, 10:33
O.Kozacki napisał: Ktoś, kto chciałby zaprzeczyć temu, co napisałem wyżej, mógłby wskazać na program duszpasterski zaproponowany przez Konferencje Episkopatu Polski "Kościół naszym domem". Rzeczywiście jest to niezły program, ale obawiam się, że pozostanie papierem pięknych idei, który zainspiruje tylko niewielu duszpasterzy, tylko nielicznych świeckich. Gdy jeden z księży zaproponował mi, bym powiedział adwentowe rekolekcje, opierając się na tytule programu "Kościół naszym domem", postanowiłem kupić książkę wydaną przez Księgarnię św. Wojciecha, przygotowaną pod auspicjami abp. Stanisława Gądeckiego. A więc dopiero gdy Ojciec zostal poproszony o wygłoszenie rekolekcji zainteresował się programem, dlaczego dopiero wtedy? Odpowiedź na to pytanie jest ważna, gdyż jesli tak znany dominikanin musi zostać poinformowany przez innego księdza o istnieniu programu świadczy albo o słabej polityce informacyjnej KEP, albo o słabym zainteresowaniu kapłanów jej programami. Myślę więc, ze można to dorzucić do wydarzeń mijającego roku.
31 grudnia 2011, 09:37
Kollejny rok zmarnowanych szans,ile razy jeszcze tak będziemy musieli napisać żeby wreszcie znikło samozadowolenie co niektórych (myślę że większości)i zganianie wszystkiego na siły zła przy swoim nicnierobieniu  a w zasadzie pozorowanie robienia .U mnie w domu wręcz śmiejemy się(śmiech przez łzy) na myśl jakie hasło będzie na następny rok liturgiczny.Wiele już było haseł w naszej diecezji typu ,,Odnowa wiary", ,,Nowa ewngelizacja"itp. hasła za którymi nic się nie kryło , pustka.W jednym roku w jednym z Kościołów katechizować przez rok, co tydzień  miał sam Ekscelencja, nie powiem pierwsza katecheza się odbyła i na tym koniec.W archiwach diecezji takie hasła zostaną jako dowód duszpasterskiej harówki i może o to co niektórym chodzi. Swietny tekst o.Pawle pod którym z przykrością mogę się podpisać. 
H
HK
31 grudnia 2011, 08:57
Bóg dopuszcza zło, aby wynikło z tego dobro. Szukajmy dobra, które ze zła wyniklo - nie rozbierajmy zła, które zaszlo, na czynniki pierwsze, gdyż nas jeszcze bardziej wciągnie w swoje pokrętne drogi. Nie będzie żadnego przebudzenia, ale zwykle gadanie, co by było, gdyby... zło rzadzilo. Tak, artukuł i dyskusja to takie sobie sfrustrowane, ludzkie, gadanie.
O
obywatel
31 grudnia 2011, 08:44
Ja nic nie pisałem na temat wyjaśniania katastrofy i tego jak powinien zachować się kościół w tej sprawie. wydarzenia na Krakowskim Przedmieściu nie wiążą sie z niczym innym ( z żadnym wydarzeniem Kościoła)
AP
Adrian Podsiadło
31 grudnia 2011, 08:41
Kościół w Polsce zadał sam sobie cios podczas wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu. Purpuraci stchórzyli, bo jedni bali się jak diabeł święconej wody posądzenia o udział w polityce inni nie chcieli drażnić władzy, od której zależy wszystko od 10 IV 2010. a dlaczego Kościół powinien mieszać się do tej tragedii? czy nie jest to typowo świecka kwestia? sprawa wyjaśnienia przyczyn i winnych katastrofy lotniczej. oczywiscie całe społeczeństwo czeka na rzeczowe i wiarygodne wyjaśnienie. ale nie ma to nic wspólnego z wiarą i Kościół nie powinien byc tu najaktywniejszym uczestnikiem. niepotrzebnie został w to wmieszany krzyż - bo tragedia ma całkowicie charakter świecki i państwowy. jako obywatele państwa domagamy sie rzetelnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Ja nic nie pisałem na temat wyjaśniania katastrofy i tego jak powinien zachować się kościół w tej sprawie.
O
obywatel
31 grudnia 2011, 08:33
Podstawowym problemem Kościoła hierarchicznego jest dostatnie życie i posiadanie zabezpieczenia finansowego zwłaszcza w zakonach. Nie trzeba się starać o konieczności życiowe. Dlatego potem ludziom się opowiada, jak to mają prowadzić życie duchowe, a ci ludzie muszą często zmagać się, by związać koniec z końcem. Dlatego nauczanie księży trafia kulą w płot i tworzy się takie fikcyjne programy duszpasterskie, bo się żyje prawie jak w matrixie. ??? a skąd ty to wiesz? byłeś kiedyś w zakonie? nie lubię powtarzania wymyslonych przez nieuków "prawd objawionych". a co jest według ciebie koniecznościa życiową? kto zyje w matrixie? czy ten co wiąże koniec z końcem? bo jakoś tak niejasno to napisałeś. a jesli dla jakiegos księdza podstawowym problemem jest dostatnie zycie... to ja szczerze mu wspólczuje - wybrał złe miejsce. na pewno musi zmagac sie codziennie z róznymi niedogodnościami i zamiast cieszyć sie z powołania - jest niezadowolony. 
O
obywatel
31 grudnia 2011, 08:28
Kościół w Polsce zadał sam sobie cios podczas wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu. Purpuraci stchórzyli, bo jedni bali się jak diabeł święconej wody posądzenia o udział w polityce inni nie chcieli drażnić władzy, od której zależy wszystko od 10 IV 2010. a dlaczego Kościół powinien mieszać się do tej tragedii? czy nie jest to typowo świecka kwestia? sprawa wyjaśnienia przyczyn i winnych katastrofy lotniczej. oczywiscie całe społeczeństwo czeka na rzeczowe i wiarygodne wyjaśnienie. ale nie ma to nic wspólnego z wiarą i Kościół nie powinien byc tu najaktywniejszym uczestnikiem. niepotrzebnie został w to wmieszany krzyż - bo tragedia ma całkowicie charakter świecki i państwowy. jako obywatele państwa domagamy sie rzetelnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy.
W
wierny
31 grudnia 2011, 08:26
 Podstawowym problemem Kościoła hierarchicznego jest dostatnie życie i posiadanie zabezpieczenia finansowego zwłaszcza w zakonach. Nie trzeba się starać o konieczności życiowe. Dlatego potem ludziom się opowiada, jak to mają prowadzić życie duchowe, a ci ludzie muszą często zmagać się, by związać koniec z końcem. Dlatego nauczanie księży trafia kulą w płot i tworzy się takie fikcyjne programy duszpasterskie, bo się żyje prawie jak w matrixie. 
AP
Adrian Podsiadło
31 grudnia 2011, 08:14
Kościół w Polsce zadał sam sobie cios podczas wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu. Purpuraci stchórzyli, bo jedni bali się jak diabeł święconej wody posądzenia o udział w polityce inni nie chcieli drażnić władzy, od której zależy wszystko od 10 IV 2010.
BT
bardzo trafne
31 grudnia 2011, 07:52
 bardzo dobre podsumowanie. w całości się zgadzam z autorem. potrzebne są realne działania księży i wiernych a nie tylko dobre programy (któych zreszta nie mozna przeczytać). mamy XXI wiek i jesli jeszcze dziś niektórzy księża mówią o beatyfikacji jako o przepustce do Nieba - to chyba sami czegoś nie rozumieją. czas aby Kościół zweryfikował sposób mówienia do ludzi o Bogu. jesli wierzymy, ze Bóg istnieje, musimy o Nim mówic na poziomie tej wiary i osiągnięć nauki a nie na poziomie wiary XV wiecznej. Bóg jest istotą wszechmogącą, która stworzyła człowieka i chce jego dobra. Nasze istnienie jest istotne z jakiegos powodu i nie powinnismy tego zmarnować. 
Janusz Rydlakowski
31 grudnia 2011, 01:25
Niestety, osobiście muszę stwierdzić, że tekst, w moim odczciu, nie jest żadnym podsumowaniem tylko zgorzkniałym boadoleniem. Patrząc na niego z lotu ptaka można tak podsumować to podsumowanie: To się udawało ale przestało bo kogoś zabrakło, tamto się nie udało, a to... no może wygląda nieźle ale na pewno się nie uda... Nie ma to jak budujący tekst, nawet się nie chce wyszukiwać wydarzeń, które by mu przeczyły... nie koniecznie z KAI :)
P
PL
30 grudnia 2011, 23:12
Jak adamajkis coś napisze to aż się tego komentować nie chce. Co racja to racja....!!!
E
eryk
30 grudnia 2011, 21:13
 Tekst O. Kozackiego potraktowałbym raczej jako rodzaj zachęty do obudzenia się. Trzeba nam też wypowiedzi, które kreślą program, co robić! Przynajmniej jeden mały... Co do oceny skutków beatyfikacji, Jana Pawła II, to Ojciec ma nieaktualne dane. Dzieje się bardzo dużo. Lublin, Kraków i Warszawa mają nawet studia podyplomowe i centra refleksji nad myślą Jana Pawła. Wydaje się, że trudniej jest z realizacją w Polsce zadania "nowej ewangelizacji" (!), która była "oczkiem" w głowie Papieża.
K
Karol
30 grudnia 2011, 20:12
Czy polski Kościół to tylko (głównie) Episkopat? Wartośc tej oceny jest więc zawężona. Niech ona będzie jednak zachęta do podsumowania roku w swojej rodzinie, wspólnocie, parafii, zakonie! Może np. o.Paweł podsumujne tez roku o dominikanów! To po co nam Episkopat? Żeby żyli jak szlachta i czas od czasu pobiadolili? Z resztą niewielu już ich słucha, a w najważniejszych sprawach jak autor słusznie zauważył dali ciała. Przegrywają i z Palikotem i z Kaczyńskim, którzy z łatwością zabierają im wiernych. Jak adamajkis coś napisze to aż się tego komentować nie chce.
H
HK
30 grudnia 2011, 19:33
To nic - takie sobie gadanie.
A
abis
30 grudnia 2011, 17:33
Czy polski Kościół to tylko (głównie) Episkopat? Wartośc tej oceny jest więc zawężona. Niech ona będzie jednak zachęta do podsumowania roku w swojej rodzinie, wspólnocie, parafii, zakonie! Może np. o.Paweł podsumujne tez roku o dominikanów!
C
Czarek
30 grudnia 2011, 17:23
Trafna refleksja do wybranych przez autora wydarzeń kończącego się roku. 
X
xTom
30 grudnia 2011, 15:13
dużo ojciec napisał co być powinno a nie jest. W części słusznie. A skoro ojciej już tak narzeka, to proszę dać przykład wierności charyzmatowi ojca Dominika, wziąć skrzynkę po jabłkach i wyjść na ulice miast, aby głosić Ewangelię wszystkim... Reklama zapewniona przez współbraci z TVN Religia. Zaczynajmy od siebie.