Różne wizje jedności

(fot. João Pedro Gonçalves) / Wikipedia.org / CC BY-SA 2.5)

Pan Jezus nie modlił się, żebyśmy byli jednakowi. Jaka jedność jest celem ekumenizmu? Dlaczego wciąż nie możemy z innymi wyznawcami Chrystusa stanąć przed tym samym ołtarzem?

Krótka historia ekumenizmu

Dramat podzielonego chrześcijaństwa trwa od początku istnienia Kościoła. Z "braćmi odłączonymi" mieli już do czynienia Apostołowie. Znane są ekumeniczne dążenia Ojców Kościoła i katolickich pisarzy pierwszych wieków, którzy chrześcijanom inaczej patrzącym na Ewangelię wykazywali błąd i usilnie nawoływali, by powrócili do jedności. Po Wielkiej Schizmie jedność wyznawana w Credo i modlitwa Chrystusa wciąż mobilizowały do ekumenicznych wysiłków, czego przykładem były próby zawiązywania eklezjalnych unii. Nawet wielkie podziały po XVI-wiecznej Reformacji, mimo że jej wspólnoty przeformułowały się tak radykalnie, iż utraciły najważniejsze znamiona eklezjalności, nie zgasiły nadziei na jedność. Kościół poddał się reformie "trydenckiej" i znów wyciągnął ekumeniczne ramię, którego najsłynniejszym i chyba najskuteczniejszym wówczas orężem byli jezuici.

DEON.PL POLECA

Jakość ekumenizmu zmieniła się w XX wieku. Zaczęło się w stale i szybko multiplikujących się wspólnotach protestanckich. Ciągłe doświadczenie rozłamu, prozelityzmu i konkurencji było męczące i gorszące, szczególnie podczas działań misyjnych. Dogadano się, spotykano na kongresach, powstały pierwsze ruchy i rady ekumeniczne. Z dystansu przyglądał się temu Kościół katolicki, w niektórych mniej pokornych jednostkach nawet nieśmiało bardziej się angażując.

Wreszcie na drugim soborze watykańskim w ekumenizmie dostrzeżono działanie Ducha Świętego. Dążeniom ku jedności chrześcijan poświęcono soborowy dekret, wyłożono zasady katolickiego ekumenizmu, powstały specjalne watykańskie dykasterie, komisje teologiczne, konferencje, debaty, wreszcie też nabożeństwa i wspólnoty.

Owoce

Przed 50 lat dużo się działo. Poznaliśmy się teologicznie, dołożyliśmy starań by spojrzeć na siebie bez uprzedzeń, zmieniliśmy język na życzliwszy i dialogiczny, możemy brać udział we wspólnych akcjach charytatywnych czy nawet spotkaniach modlitewnych, takich jak Taizé.

Przy takich właśnie okazjach możemy namacalnie dostrzec, że nasze pragnienie jedności, mimo że jesteśmy razem i możemy się wspólnie modlić, nie jest nasycone. Nie tylko dlatego, że nie możemy braci odłączonych zaprosić do głoszenia homilii nawet podczas Tygodnia modlitw o jedność chrześcijan. Brakuje najważniejszego - z przedstawicielami niekatolickich wspólnot i Kościołów nie możemy razem przystępować do Komunii (por. Redemptionis Sacramentum 84).

Komunia dla niekatolików

Zwrócił na to niedawno uwagę Piotr Żyłka, pisząc o swoim marzeniu - Komunii dla niekatolików. To marzenie łączy przecież wszystkich chrześcijan pragnących realnej jedności. Redaktor Deon.pl uważa, "że ludzie Kościoła powinni poważnie zastanowić się, czy nie jest to najsensowniejsza droga do budowania realnej jedności wśród chrześcijan". Rzeczywiście, to ważne zagadnienie i warto poddać je refleksji i dyskusji. Szkoda tylko, że od jednego i drugiego Piotr Żyłka zdaje się uciekać.

Problemem nie jest tu jednak tylko fakt, że protestanci różnie patrzą na sakramenty i rzadko zdarzają się tacy, którzy podzielają katolickie spojrzenie na Eucharystię (z rozmów z współwyznawcami i obserwacji niestety wiem, że wielu katolików również czasem nie bardzo orientuje się, czym jest Najświętszy Sakrament, ale to inny problem). Niepokoi, że Eucharystię - najświętszą rzeczywistość na ziemi - niektórzy może nieświadomie chcą traktować instrumentalnie, jako środek do jakiegoś celu.

Przyjmijmy jednak, że papież będąc od wrażeniem marzeń i pragnień zmienił katolicką praktykę i pozwolił niekatolikom deklarującym wiarę w realną obecność Chrystusa w Eucharystii przystępować do Komunii. Problemu by nie było z prawosławnymi (którzy raczej taką interkomunią nie byliby zainteresowani poza przypadkami krytycznymi, np. w obliczu śmierci). Do komunii należałoby dopuścić np. brata odłączonego ze wspólnoty ewangelickiej, który żyje w pobłogosławionym przez pastorkę "małżeństwie" z innym mężczyzną. Deklaracja wiary w realną obecność nie pociąga za sobą nie tylko reszty dogmatyki, ale też odrzucenia światowej "moralności" przyjętej przez różne protestanckie wspólnoty (od antykoncepcji przez aborcję po rozwody). Czy to nie byłoby nieuczciwe wobec katolików zmagających się z takimi dylematami moralnymi - żyjących w kolejnych związkach, w związkach homoseksualnych, stosujących antykoncepcję etc.?

Znak jedności

Komunia, jak zresztą wskazuje już sama nazwa, jest mocnym znakiem jedności. Nie mogą przystępować do niej osoby, które ranią swoją relację z Bogiem, siebie i Kościół trwaniem w grzechu ciężkim, ani te, które do jedności Kościoła nie należą. Bo to byłoby po prostu wielkie kłamstwo i niegodne spożywanie chleba Pańskiego (por. 1Kor 11,27). Nie wyłożę tego lepiej niż Benedykt XVI, który wyjaśnia: "Eucharystia bowiem nie wyraża tylko naszej osobistej komunii z Jezusem Chrystusem, ale zakłada także pełną communio z Kościołem. To jest więc powodem, dla którego z bólem, ale nie bez nadziei, prosimy chrześcijan niekatolików, by zrozumieli i uszanowali nasze przekonanie, które sięga do Biblii i Tradycji. My utrzymujemy, że Komunia eucharystyczna i komunia Kościoła tak wewnętrznie nawzajem do siebie przynależą, że w zasadzie jest niemożliwe przystępowanie przez chrześcijan niekatolików do jednej bez cieszenia się z drugiej" (Sacramentum caritatis, 56).

Omawiane marzenie, żebyśmy o innych chrześcijanach nie mogli mówić "bracia odłączeni" i razem przystępowali do Komunii niech mocno motywuje do ekumenicznych wysiłków. Sama tęsknota za tą komunią już nas mocno do siebie zbliża. Nie zepsujmy tego, szukając dróg na skróty.

Jaka jedność

Tak długi brak widzialnej jedności niektórym podkopuje nadzieję w sens ekumenizmu, przez co próbują definiować jedność bardzo szeroko. Ładnie brzmi popularne szczególnie we wspólnotach protestanckich hasło "jedność w różnorodności". Niepokoić jednak może, jak wielka to różnorodność - za wystarczający cel ekumenizmu uważa się wzajemny szacunek i uznanie za Kościoły, a doktrynalnie nic nie musi się zmieniać ("niewidzialna jedność"). Mimo obecnej w tych wspólnotach interkomunii, teologicznie dalej są dość mocno podzielone.

Dużo bardziej optymistycznie cel ekumenizmu wskazuje ostatni sobór, i to jest wizja dla katolików wiążąca.

"Ekumenizm" ad intra

Cieszy ekumeniczne zaangażowanie młodych katolików. Świetnie, że są wrażliwi na brak jedności, otwarci na dialog, chętni do wspólnej modlitwy. Marząc o tym, że nadejdą czasy, kiedy z innymi chrześcijanami będziemy mogli przystępować wspólnie do Komunii, spójrzmy na nasze relacje z tymi, z którymi to już jest możliwe. Jak wygląda wewnątrzkatolicki dialog i współpraca? Jak wzajemnie na siebie patrzymy? Jak reagujemy na różnice i inną wrażliwość?

"Wiele mówi się o przywróceniu jedności z naszymi braćmi odłączonymi, i to jest dobrze; praca w tej dziedzinie ogromnie jest zasługująca i wszyscy powinniśmy współpracować w dziele postępu w tej jedności, z pokorą, uporem i ufnością. Ale nie wolno nam zapominać o ciążącym na nas obowiązku tym gorliwszej pracy dla wewnętrznej jedności Kościoła, tak potrzebnej dla jego duchowej i apostolskiej żywotności. Jakżeż braciom naszym odłączonym damy przykład jedności, jakżeż złożymy im w podarunku ten dar nieoceniony, jeżeli my sami, katolicy, nie przeżywamy jej z całą wiernością i z tą pełnią, jakiej się ona domaga?" (Paweł VI, audiencja 31 III 1965 r).

dziennikarz. Interesuje się dogmatyką, liturgią, tradycyjną muzyką oraz sztuką

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Różne wizje jedności
Komentarze (62)
S
skierka
20 stycznia 2015, 13:48
Zacznijmy od tego co pewne,bezdyskusyjne : Dialog choćby najbardziej życzliwy nie spowoduje ustępstw INSTYTUCJI, ONE NIEUSTĘPLIWIE BĘDĄ BRONIĆ SWEGO CREDO . Nie widzę możliwości dialogu o komunii św. w przypadku nauki postluterańskiej , dla nich to ZUPEŁNIE CO INNEGO . to nie ...sakrament. Z matematycznego punktu widzenia to jeszcze bardziej niemożliwe, możemy mówić o sprzecznościach pomiedzy np. katolikami a anglikanami ale nie bieżemy pod uwagę tego ,że są np. rozbieżności pomiędzy powiedzmy prawosławnymi a anglikanami , między zielono- świątkowcami itd. Tego po prostu nie da sie rozwiązać w drodze dialogu.Choćby i dlatego ,ze pewne zasadnicze podejścia są NIENEGOCJOWALNE. A moze zapytać co to znaczy jedność Kościoła ?  Jednośc doktryny ? toż i w pierwszych latach chrzescijaństwa nie było jedności poglądów . Pomimo jednosci doktryny k.k. już się dzieli [ patrz. kościół w Niemczech] o czymś zapomnieliśmy , o czym ? O JEDNOŚCI SPOŁECZNEJ KOSCIOŁA . Laikat i duchowieństwo to społecznie dwa różne oddaląjace sie od siebie światy , inny status materialny , inne pojecia , inny tezaurus ...bo inne problemy. Więc jak ma odbyć się zjednoczenie ? jak wyobrażamy sobie ten proces . Dialog odpada , myśle ,ze jedność całemu chrześcijaństwu narzuci kosciół który osiągnie jedność doktrynalną i społeczną  a przez to ODZYSKA ZDOLNOŚĆ DO EWANGELIZACJI . Wobec postepującej laicyzacji wszystkie pozostałe beda musiały się przyłączyć  w mysl zasady "przyłącz się albo zgiń "  czy jest inne wyobrażenie tego procesu?
PK
Paweł K
18 stycznia 2015, 17:53
No właśnie. Chętnie bym zobaczył jakiś wspólny artykuł Żyłki i Gospodarka, albo lepiej video z ich rozmowy na jakiś temat. 
O
obserwator
17 stycznia 2015, 18:19
Panowie Żyłka i Gospodarek są w tym samym Kościele? Co do ostatniego akapitu i tu zacytowanego Pawła VI - robili panowie modły o jedność w kościele. Już o tym nie słychać. Straciliście nadzieję w sens?
16 stycznia 2015, 10:34
Bardzo dobry artykuł. A co do jedności wewnątrz Kościoła: Istnieje problem tzw. Tradsów, którym zazwyczaj zarzuca się krytykanctwo nie zauwaając, że  oni pierwej, zanim zostali Tradsami otrzymali od reformatorów solidną dawkę krytykanctwa wobec Tego, co budowało całe  wieki świętych, również spośród prostych i niepiśmiennych ludzi: [url]http://misjakultura.blogspot.com/2015/01/zrozumiec-tradsow.html[/url]
M
Monika
15 stycznia 2015, 21:14
Ciekawe. Bo w Teze są też katolicy i tam się praktykuje interkomunię. Czemu rzymskie kongregacje tam nie interweniują?
A
Adonis
16 stycznia 2015, 02:41
Właśnie dlatego Teze jest złe bo nie szanuje katolickiej wiary i NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU. Nie powinni tego promować w Kościele.
A
a-psik
15 stycznia 2015, 00:36
To jest prawdziwy ekumenizm: "Pierwsza grupa anglikanów z Wielkiej Brytanii wystosowała do Stolicy Apostolskiej oficjalną prośbę o przyjęcie do Kościoła katolickiego na zasadach podanych przez Benedykta XVI w konstytucji apostolskiej "Anglicanorum coetibus". [url]http://ekai.pl/wydarzenia/ekumenizm/x29316/pierwsi-brytyjscy-anglikanie-przechodza-do-kosciola-katolickiego/[/url] "Także japońscy anglikanie przechodzą na katolicyzm. Emerytowany hierarcha anglikański Raphael Kajiwara postanowił skorzystać, wraz z wiernymi prokatolickiego nurtu w japońskim anglikanizmie, z możliwości, jakie Benedykt XVI otworzył konstytucją apostolską Anglicanorum coetibus." [url]http://www.piotrskarga.pl/japonia--anglikanie-przechodza-do-kosciola-katolickiego-,6553,i.html[/url] "Około 20 anglikańskich duchownych i 200 parafian w okresie Wielkiego Tygodnia odejdzie od kościoła anglikańskiego przenosząc się do specjalnego ordynariatu utworzonego przez Benedykta XVI dla anglikanów niechętnych "nowinkom" w ich kościele" [url]http://www.rp.pl/artykul/856785.html[/url]
M
Misza
15 stycznia 2015, 00:14
Kościół rzymski powinien się nawrócić na wiarę prawdziwie katolicką, którą przechowuje ortodoksja - prawosławie! http://prawoslawnikatolicy.pl/powrot-rzymu-do-ortodokscji-encyklika-1894/
A
aga
14 stycznia 2015, 22:40
Jedność skupić się na tym co łączy nie na tym co dzieli. Dobrym przykładem jest tu np. Fundacja 24/7 gdzie różne wyznania chrześcijańskie modlą się razem.
J
JM
14 stycznia 2015, 22:30
Autora artykułu zachęcam do zapoznania się z tekstem na stronie BSM, "Główna rzecz chrześcijańskiego nauczania" Tutaj jest link:  http://www.bsm.org.pl/pl/artykuly/duszpasterstwo_i_apologetyka/glowna_rzecz_chrzescijanskiego_nauczania.html 
M
Misza
15 stycznia 2015, 00:16
Ale heretyckie brednie.  Nawróć się na prawosławie! http://prawoslawnikatolicy.pl/powrot-rzymu-do-ortodokscji-encyklika-1894/
16 stycznia 2015, 10:38
Przeczytałem. Cóż, nie tędy droga. Konieczny jest instytucjonalny KOsćiół który Chrystus ustanowił. Mózg ludzki potrezbuje hierarchicznej drabiny opartej o jednośćw jakiejśosobie. Tą osoba na ziemi jest papież. Zapraszam do tego:<a href="http://misjakultura.blogspot.com/2014/10/zrob-to-zostan-zwyczajnym-katolikiem.html"> http://misjakultura.blogspot.com/2014/10/zrob-to-zostan-zwyczajnym-katolikiem.html</a>
E
Ewa
14 stycznia 2015, 10:14
Ekumenizm....nie byłoby problemu gdyby problem tkwił w szczegółach. Ale nie tkwi... [url]http://vod.pl/programy-tv/zagadki-ludzkosci-syn-bozy/hdhls[/url]
K
kościelny
14 stycznia 2015, 05:07
Ma autor racje bo jakby kościół uznal że np. to co mówią protestanci czy inni jest prawdą to by sie przyznał do błedu. A przecież czy św. Jan Paweł II by mógł błądzić? Był bardzo mądrym człowiekiem i się spotykał z innymi religiami. I jakby zobaczył że tam jest prawda to by zmienił coś w Kościele. A więc to oni wszyscy powinni przyjąć naszą prawdę bo jest jedna. I nie mogą do Komunii przystępować aż nie przyjmą i się nie wyspowiadają tak, jak wszyscyy inni. 
M
max
13 stycznia 2015, 22:29
A ja sie zgadzam z Piotrem Żyłką. Jeśli Jezus powiedział że kto spożywa i pije eucharystię ma życie wieczne to nie można jej nikomu zabraniać. Czy ktoś uznaje papieża czy nie to nie jest ważne. Każdy powinien móc przystępować do komunii!
M
Monika
13 stycznia 2015, 17:43
Wreszcie na Deonie jakieś dyskusje i ciekawe głosy DZIEKI :) Szczegolnie za tą którką historię ekumenizmu- fajnie przedstawione.
W
wierny
13 stycznia 2015, 20:13
Dziennikarz pisze historię ekumenizmu ? Chyba nawet nie popularno-naukową tylko taka co sie medialnie dziennikarzowi wydaje to wybiera i pisze a wnioski i oceny mogą całkowicie mylić i wprowadzać w błąd
M
Monika
13 stycznia 2015, 21:31
A jest tam coś nieprawdziwego albo złe wnioski i oceny? Twoje komentarze wyglądają na typowe hejterstwo i trolowanie :>
IA
information agedtea
14 stycznia 2015, 05:10
No i dobrze mają być dyskusje Bo wtedy łątwiej zobaczyć kto ma racje. I tu widać ze pan Gospodarek. 
16 stycznia 2015, 10:40
Bardzo łądnym i prostym językiem to PAn Gospodarek napisał. A jeśli masz jakieśuwagi, to napisz konkretnie co jest błędem, co jest źle napisane i uargumentuj dlaczego tak twierdzisz, użyj w tym celu logiki  i ewentualnie jakichś empirycznych dowodów.
EM
Edgardo Mortara
13 stycznia 2015, 17:19
Sprawa komunii jest beznadziejna. Kościół katolicki zaszedł zbyt daleko w swej doktrynie aby się wycofać. Jednocześnie nawet katolicy nie wierzą w "realną obecność". Co by to zresztą miało znaczyć, skoro "akcydensy pozostają niezmienione". Sama doktryna jest wyrażona w języku Arystotelesa, który jest dawno nieaktualny. Podział na substancję i akcydensy nie ma sensu w świetle współczesnej fizyki. Sam Jezus użył właściwego językom semickim idiomu, który miał wyrażać chyba tyle, że razem jedząc i pijąc chrześcijanie się z nim jednoczą. Twórcy doktryny wzięli idiom zbyt dosłownie a arystotelizm dopełnił dzieła. Kto chce niech je Jezusa Chrystusa, ja wolałbym dzielić się chlebem
W
wierny
13 stycznia 2015, 15:32
Znowu tworzenie medialnego KK przez kolejnego dziennikarza. Żyłka i Gospodarek - znawcy teologii, dogmatyki, egzegezy, ekumenizmu - żenada. A tylu mamy wybitnych księzy profesorów teologów i filozofów - ale deon woli tworzyć medialny pontyfikat i KK. Wszystko to mozna też samodzielnie znaleźć z uzasadniem i wyjaśnienie w encyklikach i innych dokumentach
M
Maciek
13 stycznia 2015, 16:45
Niestety taka prawda że świeccy młodzi potrafią często mówić jaśniej i sensowniej biś profesorowie teologii i biskupi. A takie dyskusje są bardzo ciekawe!
M
mat
13 stycznia 2015, 20:10
Sensowniej, jaśniej ? - nie wiedzą o czym piszą ci młodzi, pisza co oni sami o tym myślą - a KK to nie ludzki wymysł i co mi się podoba to piszę. Teologia katolicka to nauka a nie co mi sie podoba i co ja myślę
M
Maciek
13 stycznia 2015, 21:32
To pokaż konkretnie co oni piszą niezgodnego z teolgią katolicką
CC
chrześcijanka czasem katoliczka
13 stycznia 2015, 15:06
Nie wiem dlaczego katolicy myślą tylko w jedną stronę czyli jak spoży komunię w ich formie z innymi chrześcijanami i jakie oni-inni będą mieli z tego powodu problemy (choc pomimo braku spowiedników oni też wyznają swoje grzechy Bogu, a żyjący w grzechu tak jak i katolicy do komuni przystąpic nie mogą)A nie rozważają podzialenia się chlebam i winem jak to praktykują protestancji, co wdg nich w rzeczywistosci robił Chrystus i taki zwyczaj nakazał nam praktykowac. Dlaczego na siłe z wszystkich innych robic katolików a nie podzielic się chlebem między sobą jak wcześni chrześcijanie?
T
tomtom
13 stycznia 2015, 15:37
Zdaje się że warunkiem przystąpienia do Komunii w KK jest katolickie rozumienie tego Sakramentu co z kolei jest niemożliwe przy jednoczesnym odrzuceniu dogmatów Kościoła Katolickiego. Dzielenie się chlebem (jak np. zwyczaj dzielenia się opłatkiem w czasie Świąt Bożego Narodzenia) nie jest tym samym co przyjęcie Najświętszego Ciała Pana Jezusa w konsekrowanej hostii... O jakiej jedności chcesz mówić nie wierząc w to czego chciałabyś dostępować...? Nawrócenie + pokuta + żal za grzechy = Pełna Komunia w Kościele Katolickim (czyli powszechnym i dostępnym dla każdego kto podejmie decyzję o wejściu do niego)
M
Mike
13 stycznia 2015, 12:12
Dlaczego wciąż nie możemy z innymi wyznawcami Chrystusa stanąć przed tym samym ołtarzem? ...bo nie wszyscy maja oltarz!
13 stycznia 2015, 11:32
Do komunii należałoby dopuścić np. brata odłączonego ze wspólnoty ewangelickiej, który żyje w pobłogosławionym przez pastorkę "małżeństwie" z innym mężczyzną. Raczej nie gdyż dopuszczamy ich na tych samych warunkach co katolików :-) ?
M
Marek
13 stycznia 2015, 17:15
Ale Żyłka pisał że wystarczyć ma sama wiara w komunię...
14 stycznia 2015, 09:50
Nie jetem Żyłką i raczej z nim polemizuję :-) Zdanie pochodzące ode mnie dotyczy obecnego stanu prawa kanonicznego i dopuszczanie zgodnie z nim nikatolików do Sakramentów.
Grzegorz Kramer SJ
13 stycznia 2015, 11:18
"Szkoda tylko, że od jednego i drugiego Piotr Żyłka zdaje się uciekać." - Panie Dawidzie, ale przecież red. Żyłka wytłumaczył Panu jasno dlaczego nie wchodzi z Panem w polemikę. Niech Pan to po prostu przyjmie. 
T
tomtom
13 stycznia 2015, 11:30
Pan Piotr wsadził (swoim zwyczajem) kij w mrowisko ocierając się dość wyraźnie o świętokradztwo lecz niestety od dialogu- którego zdaje się być "wyznawcą" stronił dość konsekwentnie...
Grzegorz Kramer SJ
13 stycznia 2015, 11:38
Pan Piotr wrzucił to na swój prywatny profil z zastrzeżeniem, że to jest jego marzenie. A po tem dopiero zaczęła sie sieczka w dyskusji, bynajmniej nie z powodu Pana Poitra. Trzymajmy się faktów. 
T
tomtom
13 stycznia 2015, 11:54
Przyznać muszę wielebnemu że zdziwiłbym się gdyby "sieczka" zaczęła się przed publikacją... ;-) Co było przyczyną wspomnianej ożywionej dyskusji jeśli nie prowokacyjny wpis Pana Piotra Żyłki? To zrozumiałe że powodem "sieczki" nie była osoba Pana Piotra lecz herezje które publicznie głosi w swoich publikacjach... Byłbym bardzo zmartwiony gdyby nie spotykały się one z krytyką... A jak to wygląda w oczach osoby duchownej? (Mam tu oczywiście na myśli dopuszczanie możliwości przystępowania "niekatolików" do Komunii Świętej)...
Grzegorz Kramer SJ
13 stycznia 2015, 12:08
Twierdzenie, że to prowaokacja zakłada, że zna Pan intencje. A zna?
T
tomtom
13 stycznia 2015, 12:59
Drogi ojcze- gwoli jasności... W pytaniu: "Co było przyczyną wspomnianej ożywionej dyskusji jeśli nie prowokacyjny wpis Pana Piotra Żyłki?" nie ma TWIERDZENIA... Co zaś się tyczy intencji to nie mnie je oceniać- choć jak wiemy, najszczersze chęci stać się mogą dostawą "bruku" w wiadome miejsce i stać się nawet nieświadomie prowokacją... ;-) Mówiąc szczerze oczekiwałem że zrozumie ksiądz zależność przyczynowo skutkową co do przyczyn "sieczki" pod tekstem Pana Żyłki których zdaje się wielebny nie dostrzegać w samej publikacji broniąc uporczywie autora... Znam zaś na tyle dobrze prowokacyjny ton tekstów Pana Piotra że wiem iż czyni on jego publikacje poczytnymi- dlatego tym bardziej stoję na stanowisku że DOBRA krytyka jest potrzebna temu autorowi- szczególnie że jego teksty mogą być niestety opiniotwórcze w swej naiwności lub przewrotności... (niepotrzebne skreślić). Gdyby Pan Piotr w swych "marzeniach" wspominał o prawdziwej jedności- mówiłby o  konieczności nawrócenia "braci odłączonych" i błądzących co w konsekwencji skutkowałoby że "niekatolik" stawałby się katolikiem w procesie tego nawracania i zyskiwałby tym samym prawo korzystania z łask płynących z Najświętszego Sakramentu... Wspominając wyłącznie o dopuszczeniu do Komunii dla "niekatolików" bez wspominania o spełnianiu określonych przez KK warunków i traktowanie tego jako "najlepszą drogę do pojednania między chrześcijanami" Pan Piotr wyraźnie dopuszcza w swych marzeniach świętokradztwo. Nie marzy wszak Pan redaktor o nawracaniu w Prawdzie dla "odłączonych" tylko o prawach które z nawrócenia wynikać by mogły i byłyby jego konsekwencją. Publikację takich marzeń odczytuję jako zachętę do zjednoczenia w zgniłych owocach- niewłaściwych interpretacji takich pojęć jak jedność, Komunia, dialog... - "zjednoczenia w grzechu"... P.S. Moje pytanie które do ojca kierowałem jest nadal aktualne. Proszę o konkretną odpowiedź- TAK-tak, NIE-nie...
Grzegorz Kramer SJ
13 stycznia 2015, 13:01
Tak to wygląda, jak mówi Kościół. To dla mnie jasne, jak i dla Pana Żyłki. 
T
tomtom
13 stycznia 2015, 13:07
czyli?
T
tomtom
13 stycznia 2015, 13:20
Nasze publikacje i wypowiedzi wbrew temu co ksiądz myśli nie mają charakteru prywatnego lecz publiczny i ma ksiądz teraz świetną duszpasterską okazję aby wszystkim którzy nas czytają przedstawić stanowisko Kościoła Katolickiego rozwiewając wątpliwości które "zasiał" tekst Pana Piotra Żyłki co być może spotkałoby się również z refleksją u samego autora... Nie chce ksiądz z tej okazji skorzystać?
P
pg
13 stycznia 2015, 13:54
Też jestem ciekaw. Tak czy nie? Śmiało ojcze Grzegorzu.
T
tomtom
13 stycznia 2015, 14:20
Na moje pytanie jakie kieruję do o. Kramera nie da się odpowiedzieć" "Tak" lub "Nie"... Zachęcam do uważniejszego czytania- znacznie to ułatwia sprawę ;-)
G
Grzesiek
13 stycznia 2015, 16:47
Najwidoczniej wcale nie jasno wytlumaczyl. I obojetnie co wytlumaczyl - gospodarek tu ubolewa ze żyłka nie wchodzi w dyskusje a nie pisze o motywacjach...
13 stycznia 2015, 17:01
"Gdyby Pan Piotr w swych "marzeniach" wspominał o prawdziwej jedności- mówiłby o  konieczności nawrócenia "braci odłączonych" i błądzących co w konsekwencji skutkowałoby że "niekatolik" stawałby się katolikiem w procesie tego nawracania i zyskiwałby tym samym prawo korzystania z łask płynących z Najświętszego Sakramentu... Wspominając wyłącznie o dopuszczeniu do Komunii dla "niekatolików" bez wspominania o spełnianiu określonych przez KK warunków i traktowanie tego jako "najlepszą drogę do pojednania między chrześcijanami" Pan Piotr wyraźnie dopuszcza w swych marzeniach świętokradztwo." Drogi Tomtomie, to, że ktoś o czymś nie wspomina, nie od razu musi oznaczać "świętokradztwo". Może to oznaczać, że jest to dla danej osoby tak oczywiste, że nawet nie ma potrzeby, by o tym wspominać. Inna, bardziej niepokojąca moim zdaniem rzecz, to przypisywanie komuś intencji własnych. "Publikację takich marzeń odczytuję jako zachętę do zjednoczenia w zgniłych owocach- niewłaściwych interpretacji takich pojęć jak jedność, Komunia, dialog... - "zjednoczenia w grzechu"..."  Sam przyznajesz - to Ty Tomtomie tak odczytujesz intencję i takie słowa wychodzą tutaj spod Twojej ręki, nie redaktora Żyłki.
T
tomtom
13 stycznia 2015, 21:27
Źle zrozumiałaś/eś... Nie przypisuję ani nie oceniam niczyich intencji ponieważ ich nie znam... Znam natomiast tekst który komentuję i podczas gdy ja mówię o swoich ODCZUCIACH i o tym jak "odczytuję" publikację "marzeń o komunii dla niekatolików" Pana Piotra Żyłki -Ty wpadasz we własną pułapkę i zdajesz się robić właśnie to co raczysz mi zarzucać: "Sam przyznajesz - to Ty Tomtomie tak odczytujesz intencję"... Wyjaśniam zatem raz jeszcze- nie odczytuję intencji- odczytuję tekst i zawarte w nim "marzenia"- i są to moje ODCZUCIA do których mam prawo tak jak mam prawo również do krytyki szczególnie że owoce działalności Pana Piotra widać wyraźnie- choćby w komentarzach... "Może to oznaczać, że jest to dla danej osoby tak oczywiste, że nawet nie ma potrzeby, by o tym wspominać" Być może- też nie mam ani ochoty ani potrzeby tego oceniać- oceniam tekst i jego owoce a Pan redaktor widząc do jakiego zamętu przyczyniają się jego teksty jakoś nie kwapi się aby brak tych "oczywistości" wyjaśniać/uzupełniać/dementować co daje powody aby sądzić że mu na tym nie zależy... Pozdrawiam serdecznie
M
Milosc
13 stycznia 2015, 23:57
Oczywiście, że masz prawo do własnych odczuć. Ba, mamy je, bo one są istotną wskazówką dla nas samych. Nie zgodzę się jedynie, że mamy prawo do krytyki w przypadku, gdy zauważymy, że "inni", tak samo jak my, w istocie kierują się dobrymi  intencjami, które łączą a nie dzielą, które budują a nie niszczą. Co do niektórych komentarzy pod artykułami pozostaje powiedzieć "Po owocach ich poznacie", nie redaktora. Sądzenie, że komuś nie zależy też jest  subiektywną sprawą. Pozdrawiam równie serdecznie.
T
tomtom
14 stycznia 2015, 08:51
To fakt- nie zauważyłem, żeby Pan Piotr kierował się dobrymi intencjami, które łączą a nie dzielą, które budują a nie niszczą ponieważ zdecydowana większość "owoców" jakie widać chociażby w komentarzach powoduje u mnie wrażenie odwrotne... Nie dostrzegam również aby Pan Piotr próbował prostować heretyckie wypowiedzi których falę zwykle wywołują jego publikacje. (ogranicza się jedynie do "wsadzenia kija w mrowisko"). Trudno mi również, co wg mnie najbardziej istotne, doszukać się na przykładzie omawianego tekstu rzeczywistej troski Pana Piotra o nawrócenie "braci odłączonych" i uważam że "fasadowa" jedność do której tekst zdaje się zachęcać jest zaprzeczeniem jedności... Widzę natomiast konsekwentny, prowokacyjny styl pisania którego "owocem" są setki komentarzy pod artykułami i (w co nie wątpię)- wielotysięczna "klikalność", Widzę również lans redaktora w różnych śniadaniowych TVN-ach więc pozostawię sobie także prawo aby ("subiektywnie") sądzić że ten konsekwentny styl pisania który jest zaprzeczeniem "budowania jedności"- a jest przy okazji świetnym sposobem na budowanie kariery... Prowokacyjny ton tekstów Pana Piotra jest wg mnie działaniem zamierzonym i każdorazowo spotyka się również z dobrą krytyką w komentarzach ze strony ludzi mu życzliwych. Pan Piotr jednak stroni od dyskusji i nie wyciąga wniosków na przyszłość co budzi moje wątpliwości co do intencji o których wspominasz. Dobre drzewo nie może rodzić "złych owoców" nieprawdaż? a Pan Piotr jest w swym działaniu bardzo konsekwentny... Spokoju i radości życzę
T
tomtom
14 stycznia 2015, 10:19
Chciałbym się z ojcem zgodzić ale niestety nie mogę- Pan Piotr sam wszak pisze że: "taki sposób myślenia może się wielu osobom nie spodobać i żartowaliśmy, że pewnie skończy się tak, że za głoszenie tego typu poglądów on zostanie wykluczony ze wspólnoty protestanckiej, a ja z katolickiej"... zapominając lub nie mając świadomości że głosząc pewne "poglądy", ze wspólnoty katolickiej wyklucza się SAM...
14 stycznia 2015, 15:39
Tomtomie - nie zauważyeś dobrych intencji, bo wyrobiłeś już sobie obraz Redaktora Żyłki jako prowokacyjnego lansiarza budującego swoją karierę. Aż ciśnie mi się na usta odwołanie do czasów sprzed ponad 2000 lat, kiedy Jezus chodził po ziemi i głosił swoją naukę o budowaniu Jedności. Wtedy wprawdzie nie było mediów, ale gdyby było inaczej, niewątpliwie zostałby Supergwiazdą nie tylko stacji TVN. Pozwól, że jeszcze raz odwołam się do słów "Po owocach ich poznacie". Z akcentem na ICH. Istotne jest to, co mówi Mistrz, a nie to, co słyszą inni. I jak widzisz, słowo wypowiedziane jest świadectwem nas samych. To, jak my słyszymy Słowo, jest naszą projekcją. To, że my dostrzegamy dobre intencje, jest świadectwem naszych dobrych intencji. To, że my ich nie dostrzegamy, jest dowodem naszego w nich braku. Słowo pozostaje Słowem, a nasz jego odbiór to już zupełnie inna rzecz. Tak, spokoju i radości dla Ciebie również.
T
tomtom
14 stycznia 2015, 20:53
ad.1 Nie oceniam intencji (bo ich nie znam) oceniam czyny/słowa- siłą rzeczy, bo czytam/patrzę... Wyrobiłem sobie taki obraz Pana Piotra jaki sam tworzy poprzez swoje konsekwentne działanie. Zdarzało mi się nawet z nim kilkukrotnie zgadzać mimo że ma protestanckie ciągoty... ;-) ad.2 Nie przekonujesz mnie w kwestii "supergwiazdorstwa" Pana Jezusa w TVN gdyby żył obecnie... Śmiem przypuszczać że bezkompromisowa Prawda którą głosił nie spotkałaby się z entuzjazmem w medialnym świecie ponieważ tzw. mainstream promuje zwykle postawę relatywizmu- czyli odchodzenia od Prawdy... ad.3 "dobrą intencją" dla Pana Piotra Żyłki jest być może coś zupełnie innego niż dla mnie... Naszym celem jako katolików (jak sądzę) nie powinno być znalezienie kompromisu pomiędzy naszymi zamiarami czy też motywami działania lecz zgodność z Depozytem Wiary. "Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane". Dobre chęci mogą mieć złe skutki- zarówno dla mnie, Pana Piotra jak i jego protestanckich przyjaciół na których KK czeka z otwartymi ramionami... ad.4 Słowo znaczy zawsze to co znaczy! Niezależnie od tego jak bardzo chcemy to znaczenie zafałszować... ... Wbrew pozorom podzielam po części marzenia Pana Piotra- tyle że w moim przypadku jest to bardziej oczekiwanie na powrót "odłączonych" na łono Kościoła Katolickiego co w sposób logiczny będzie skutkowało pełną Komunią.
T
tomtom
14 stycznia 2015, 20:58
Panie Jezu- przepraszam Cię za moje haniebne "gdyby żył obecnie"... Errata: Gdyby [Pan Jezus] chodził po ziemii obecnie...
15 stycznia 2015, 10:50
Nie musisz przepraszać Tomtomie. Jezus chodzi po ziemi, tylko nie zawsze ma tak samo na imię. Pozdrawiam :)
T
tomtom
15 stycznia 2015, 11:15
Znów nie rozumiesz... "gdyby żył obecnie" sugerowało błędnie że zmartwychwstały Jezus Chrystus nie żyje... KaPeWu? hmmm... "Jezus chodzi po ziemi, tylko nie zawsze ma tak samo na imię." Nie wiem skąd bierzesz powyższe "mądrości" i po raz kolejny mam wątpliwości czy kiedykolwiek czytałaś/eś katolickie CREDO... co z kolei skłania mnie do wniosku że albo kierujesz się ignorancją albo złą wolą... Pozdrawiam serdecznie... z resztką animuszu na kolejne dysputy z Tobą...
15 stycznia 2015, 16:09
Tomtom, a zastanawiałeś się proszę powiedz, nad słowami "Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy: To jest bowiem Ciało moje..."? Bo przecież  potem idziesz i spożywasz ciało Chrystusa. A zatem jesteś z Nim Jednym w Komunii. Czy czegoś ja tu nie rozumiem czy Ty?
T
tomi
13 stycznia 2015, 11:11
Szanowny Panie Dawidzie, jako ze jest to przestrzen publiczna a ja nie chce w Pana w zaden sposob uderzyc, napisze krotko. Zanim Pan zacznie pisywac rozne teksty do ogolu, prosze cos zrobic dla siebie ale i dla tych do ktorych Pan chce kierowac swoje teksty. Prosze sobie znalezc dobrego kierownika duchowego i spowiednika, zeby zawezic pole moze to byc jezuita, karmelita lub kapucyn, pod warunkiem ze bedzie to czlowiek uduchowiony i doswiadczony duchowo i zyciowo. Wybor pomiedzy jeuita, karmelita i kapucynem calkowicie Panu wystarczy, i 3 lata regularnej pracy. To Panu pomoze. Prosze to przemyslec.   
Grzegorz Kramer SJ
13 stycznia 2015, 11:50
Takie wycieczki osobiste są nie na miejscu. 
T
tomi
13 stycznia 2015, 13:29
Ojcze to nie jest wycieczka osobista. Nie ma w tym z mojej strony ani krzty zlosliwosci, ani jakiegos ponadnaturalnego zadufania czy pychy, choc przyznaje ze nie jestem od zadufania i pychy wolny. Na 95% jestem przekonany do tego co pisze. Choc moge sie mylic. Pytanie jest takie.... Czy jesli cos widzisz i ogolnie ci zalezy na ludziach nie zaleznie kim sa i gdzie sa, powiesz to komus, nawet jesli to jest niemile albo klopotliwe czy powiesz co mnie to obchodzi? Osobiscie wole powiedziesz liczac sie z tym ze moge kogos nieslusznie dotknac niz nic nie mowic.... 
Grzegorz Kramer SJ
13 stycznia 2015, 13:33
OK
13 stycznia 2015, 13:51
Takie rzeczy można bez większego problemu załatwić prywatnie: np. napisać maila do Deonu z prośbą przekazania DG.
T
tomtom
13 stycznia 2015, 14:16
Zgadzam się tutaj z o. Kramerem- Można by Twoje powyższe uwagi rozpatrywać w kategoriach "uczynków miłosierdzia" pod warunkiem że tyczyłoby się czynów a nie osoby z wyraźnym wskazaniem błędu autora co określałoby rzeczywistą troskę. Tego niestety zabrakło... :-( Pozdrawiam serdecznie
M
Maciek
13 stycznia 2015, 16:51
Zero konkretów tylko ad personam. Żenada. 
13 stycznia 2015, 10:56
> Szkoda tylko, że od jednego i drugiego Piotr Żyłka zdaje się uciekać. Szkoda, ale na pewno nie zaskoczenie, tylko do bólu przewidywalna reguła manifestowania czczych deklaracji.