S. Chmielewska: dlatego potrzebujemy Święta Ubogich

(fot. youtube.com)

Po co święto dla ubogich? No pewnie! Po co dzień matki, ojca, strażaka, policjanta, pracownika socjalnego itd. ? No, po co? Po co w ogóle święta?

Jak mnie nie ma na blogu, to znaczy, że jestem gdzie indziej i nie ma się o co martwić. Jak mnie nie będzie tak wcale, to ktoś o tym powiadomi, że strona zamknięta. To odpowiedź zniecierpliwionym Czytelnikom.

A to "gdzie indziej" to przygotowania do Święta Ubogich, ŚDM i obiadu, sprzątanie toalet oraz próba opanowania sytuacji w dziale "budowy i remonty", finanse, zaopatrzenie, opieka nad niepełnosprawnym /Artur/, porady /telefoniczne i mailowe/ dla tych, co się źle mają, podlewanie kwiatków oraz spotkania liczne, a pożyteczne.

DEON.PL POLECA

Kilka pytań i uwag z ostatnich dni dały mi do myślenia.

Po co święto dla ubogich? No pewnie! Po co dzień matki, ojca, strażaka, policjanta, pracownika socjalnego itd. ? No, po co? Po co w ogóle święta? Żeby w naszym życiu coś podkreślić, kogoś wyróżnić, komuś podziękować, o czymś przypomnieć i generalnie przeżyć coś nowego, innego, radosnego we wspólnocie z innymi. Jakoś tak jest, że święta to spotkanie. Trudno świętować samotnie, a jeśli komuś taki los przypadnie, z dala od bliskich lub też z powodu ich braku, to smutny jest i tyle.

Zatem Święto Ubogich jest po… - jak wyżej. Generalnie - modlitwa, zabawa, dobra muzyka i oczywiście jedzenie. Kto zacz ten ubogi? Każdy z nas wobec Pana Boga, ale niektórym mocno w życiu pod górkę. Pewien szef katolickiego schroniska dla ludzi bezdomnych stwierdził, że mieszkańcy jego domu ubodzy być nie chcą, więc on nie popiera takiego święta. Jasne, że nikt nie chce cierpieć, być biedny, uzależniony czy bez dachu nad głową. Ale skoro to mu się w życiu przydarzyło, to niech wie, że nie jest w swojej biedzie sam, przeżyje coś fajnego i na chwilę oderwie się od swoich trosk. Może też zrozumie, że jest w rękach Bożego Miłosierdzia i uszczknie trochę nadziei? A ci, co się mają lepiej - też zaproszeni, zrozumieją, że życie ma sens tylko wtedy, kiedy jest miłością.

Inna uwaga: siostra rozpieszcza Artura. Nie po raz pierwszy ten, co ma normalne życie, zdrowe dzieci rzuca taką uwagę. To rozpieszczanie to zwykła troska, żeby upośledzony autystyk chory na padaczkę miał swoje malutkie miejsce na Ziemi, w miarę możliwości - to co lubi, mógł żyć według swoich upodobań, a te bywają, jak wiadomo dziwne w oczach świata. Napełnianie butelek po wodzie drobnymi przedmiotami na przykład, albo T-shirty ze Scooby Doo. Boć normalne jest, że chłopaki w jego wieku latają na dyskoteki, koszulki mają z dziwacznymi napisami albo wizerunkami piosenkarzy, mają samochody, dziewczyny, uczą się lub pracują, a mamusia z niedzielnym obiadkiem czeka. Ale nie jest normalne, że takie "nic" ma swoje zabawki, dostaje kanapki z tym, co lubi oraz w prezencie zapalniczki z obrazkami piesków, dwa zegareczki albo dwie książeczki z obrazkami. Zapalniczki służą do wrzucania do butelek, nie do podpalania papierosa. Bo gdyby tak było, to by było normalnie. No i że na koszulki wprasowuję mu obrazki ze Scoobim. Wypada taniej niż kupno gotowych z nadrukiem, a trwałość taka sama.

Tak trudno nam wyjść poza schematy i zaakceptować inność. Pozwolić inności żyć.

Pan Dawid swoje wakacje od pracy w Anglii spędza remontując nasze domy. Ekipa z T-Mobile dzielnie też malowała i sprzątała oraz uzupełniła braki w sprzęcie. Dziateczki z domu dla matek mają nową kanapę do skakania, dziurkowania i zalewania mleczkiem.

"Przesyłki" z młodymi uzależnionymi i chorymi krążą pomiędzy naszymi domami i zaprzyjaźnioną "Eko-Szkołą Życia, czyli terapią. Ośrodek ma kolega, Donat Kuczewski, na końcu świata, czyli pod Człuchowem. A każdego trzeba dostarczyć na miejsce, żeby gdzieś po drodze się nie rozmyślił. Cezary z Jarkiem mają już opanowaną trasę i wyrabiają się w jeden dzień. Jest to jedyne miejsce, do którego mam zaufanie i wielu już Donat nam wyciągnął z alkoholu i narkotyków.

Moje chłopaki pod wodzą Agnieszki radzą sobie dobrze, chociaż stan zdrowia ekipy… hm… Jak zaczęliśmy planować ludzi do pilnych prac remontowych w Rzeszowie i u jednej rodziny, to Wojtek-szef budowlańców jęknął: "Siostro, niech siostra znajdzie jakiegoś zdrowego!" Poczekaj Wojtku, już niebawem nie wolno będzie przyjmować do schronisk dla ludzi bezdomnych osób chorych. Zostaniemy w pustych budynkach. Jaka ulga! Nie trzeba będzie jeździć do lekarzy, szpitali, kupować leków, pampersów, pchać inwalidzkich wózków, opatrywać ran, myć i generalnie nie trzeba będzie nic robić, bo nie będzie dla kogo. Zdrowych bezdomnych przecież praktycznie ma. Czyli władza nas zwalnia z patriotycznego obowiązku wspierania słabszych obywateli. Rozumiem, że władza sama o nich zadba.

A tak na serio, to wiadomo, że zadbać nie jest w stanie. Żadna władza, nie tylko polska, nie tylko obecna, przeszła czy przyszła. Od tego są organizacje pozarządowe, żeby dziury w systemie łatać. Tylko czasem mam wrażenie, że ktoś dziurawi jakby naumyślnie. A to już nieładnie. Tak robią niegrzeczne dzieci. Pozwólcie nam, innym, żyć w spokoju. Nikomu nie przeszkadzamy i drogo Was-Władzo- nie kosztujemy. Taniej niż wasze systemy, albo wcale. Na 7 naszych domów 3 mają dotacje od samorządów nie przekraczające 47% kosztów. A te są skromne wobec systemowych ośrodków pomocy. Reszta to ludzka solidarność. W języku wiary-Opatrzność. I nasza praca.

Nad-obowiązkowo

Św.Małgorzata Maria Alacoque

W dzieciństwie i młodości miała mocno pod górkę. Po śmierci ojca tułała się po rodzinie, która bardziej dokuczała niż wspierała. W wieku pięciu lat złożyła Bogu ślub czystości. Leżała sparaliżowana nieznaną chorobą przez cztery lata. Dopiero, kiedy złożyła Matce Bożej obietnicę wstąpienia do klasztoru, została cudownie uzdrowiona. Miała 15 lat. Na realizację obietnicy czekała 9 lat. W końcu wstąpiła do Wizytek. Tam Jezus objawiał jej swoją miłość do ludzi i prosił o rozpowszechnianie informacji o Jego Sercu jako symbolu tej miłości. Wizje przysporzyły kłopotów, bo współsiostry niezbyt przychylnym okiem patrzyły na takie "wyskoki". Podobnie zresztą władze kościelne.

Dopiero list polskiego episkopatu z 1765 popchnął sprawę przyzwolenia na kult Najświętszego Serca Pana Jezusa do przodu. Papież Klemens XIII zezwolił na nabożeństwa w Polsce, a w 1856 r. Pius IX-ustanowił Święto w całym Kościele.

Małgorzata jest odpowiedzialna także za obyczaj pierwszych piątków miesiąca. A wszystko to po to, żebyśmy zrozumieli, że: Bóg ma serce i można Go zranić. Bóg kocha i dlatego można Go zranić. Ale także Bóg kochać nie przestaje nawet, kiedy przestaje kochać człowiek. Bóg czeka, aż pozwolimy okazać sobie serce.

* * *

Dowiedz się więcej i weź udział w Święcie Ubogich. Kliknij tutaj

* * *

Chcesz wesprzeć działalność siostry Małgorzaty Chmielewskiej i Wspólnoty Chleb Życia? Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz na stronie: chlebzycia.org

Tekst ukazał się pierwotnie na blogu siostry Chmielewskiej

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

S. Chmielewska: dlatego potrzebujemy Święta Ubogich
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.