Są poważne problemy ze zrozumieniem, o co chodzi z Synodem

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Wokół Synodu Biskupów dla Amazonii można dostrzec więcej emocji niż spokojnego namysłu i konstruktywnej refleksji. To niedobrze, bo tam nie prowadzi się kurtuazyjnych pogaduszek o pogodzie.

Wygląda na to, że nie tylko w Polsce, ale też w wielu krajach tzw. zachodniego świata, są poważne problemy ze zrozumieniem, o co chodzi z tym Synodem o Amazonii. Czy jest szansa, że jednak zrozumiemy? Może być ciężko. Nie darmo stare porzekadło mówi, że „syty głodnego nie zrozumie”. A my wciąż jesteśmy ci syci w Kościele.

Części katolików w Polsce trwające w Rzymie od 6 października br. Zgromadzenie Specjalne Synodu Biskupów dla Amazonii zupełnie nie interesuje. Głównie ze względów geograficznych, ale nie tylko. Dotyczy odległej części ziemskiego globu, problemów ludzi z odmiennych kręgów kulturowych. Podobnie nie zaciekawiłby ich synod dla Oceanii albo jakiejś części Azji. To jedna skrajność.

Drugą skrajność stanowią ci, u których Synod o Amazonii budzi bardzo duże emocje. Rzucają się w oczy ci, u których przeważają emocje negatywne, którzy upatrują w nim poważne zagrożenie dla Kościoła katolickiego w skali globalnej. Obawiają się, że przyniesie on niedobre skutki także katolikom w Europie i w naszym kraju.

DEON.PL POLECA

Sytuacji nie ułatwia fragmentaryczność i wybiórczość podawanych prze media informacji na temat Synodu poświęconego Amazonii. Na ich podstawie można odnieść wrażenie, że lada moment zostaną podjęte w Watykanie epokowe decyzje dotyczące zniesienia celibatu, a może nawet udzielania święceń kobietom. Albo że ekologia zastąpi w nauczaniu Kościoła teologię. Podsycanie takich irracjonalnych lęków szkodzi nie tylko recepcji Synodu, ale przynosi fatalne skutki całej wspólnocie Kościoła. Zasłania to, co naprawdę istotne.

To oczywiste, że łatwo jest skupić uwagę odbiorców na pojedynczych, wyrwanych z kontekstu tematach, takich jak dopuszczanie do święceń żonatych mężczyzn, podpierając się tajemniczo, a równocześnie niepokojąco dla niektórych brzmiącym sformułowaniem viri probati. Można potem bez trudu wywoływać wręcz histerię, snując wizje Kościoła odrzucającego wielowiekową tradycję, a nawet zmieniającego swoje nauczanie w podstawowych kwestiach. To nie wymaga wysiłku.

O wiele trudniej jest zająć się wyjaśnianiem, o co chodzi ze wskazanym w dokumencie roboczym Synodu (Instrumentum Laboris) potrójnym nawróceniem - eklezjalnym, ekologicznym i synodalnym. Prościej i bardziej emocjonująco jest zacytować jednego kardynała, który nie przebierając w słowach dokument skrytykował.

Dopiero gdy zrezygnuje się z szukania sensacji i ideologicznego podkręcania szczegółowych, najczęściej drugorzędnych, tematów, możliwe jest odkrycie rzeczywistego znaczenia Synodu poświęconego Amazonii dla całej wspólnoty katolików na świecie. Także w Polsce. Dopiero wtedy możliwe jest odkrycie Synodu jako doświadczenia powszechności Kościoła w ścisłym powiązaniu z jego różnorodnością. Co więcej, możliwe jest odkrycie, że nasi współbracia w wierze, mieszkający w różnych częściach świata, każdego dnia zmagają się z problemami, przy których te rozgrzewające nieraz do czerwoności nasze emocje, mogą się okazać wydumanymi zajęciami dla znudzonych umysłów i zamarzniętych serc.

Nie bez powodu Zgromadzenie Specjalne Synodu Biskupów dla Amazonii odbywa się w ogłoszonym przez papieża Franciszka Nadzwyczajnym Miesiącu Misyjnym. „Ten czas ma być wstrząsem, aby nas pobudzić do czynienia dobra. Nie mamy być notariuszami wiary i dozorcami łaski, ale misjonarzami” - powiedział Następca św. Piotra 1 października br. Synod też powinien być takim wstrząsem. Pracujący w Boliwii polski franciszkanin o. Kasper Kaproń w wywiadzie dla KAI wyraził nadzieję, że będzie on momentem przełomowym w Kościele. Podkreślił, że choć biorą w nim udział tylko przedstawiciele pewnej części Kościoła, to jednak ma on wymiar powszechny. „To laboratorium, którego wnioski mogą posłużyć całemu Kościołowi, jeśli będzie chciał z nich skorzystać” - wyjaśnił.

Czy Synod o Amazonii wpłynie na Kościół katolicki w Polsce? Równie dobrze można pytać, czy stan lasów w tamtej części świata wpływa na pogodę w naszym kraju. Wciąż nie brak mniej lub bardziej uznanych ekspertów, którzy twierdzą z przekonaniem, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Inni zapewniają, że istnieje tu ścisła zależność. Jedne i drugie opinie weryfikują fakty. Po prostu życie.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Są poważne problemy ze zrozumieniem, o co chodzi z Synodem
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.