Słabość w Kościele

Obejrzałem niedawno film "Habemus papam" z Jerzym Stuhrem. Choć już minęło trochę czasu, nadal nie mogę zrozumieć, co w tym dziele Nanniego Morettiego może kogokolwiek gorszyć. Kogokolwiek, a zwłaszcza katolika.

Mnie ten obraz kinowy nie zgorszył, nie rozśmieszył, nawet nie zasmucił. Raczej przypomniał zdanie, które przed wielu laty usłyszałem (jeszcze jako kleryk) od starego, mocno doświadczonego przez życie i przez współbraci księdza: "Dla mnie największym dowodem na boskie pochodzenie Kościoła jest fakt, że go biskupi i księża przez prawie dwa tysiące lat nie rozwalili...". Znacznie później, z ankietowej (dla "ZNAK-u") wypowiedzi ks. Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela) dowiedziałem się, że autorem tych słów był… biskup Tomasz Wilczyńki.

Skojarzenie z najnowszym filmem Morettiego narzuciło mi się automatycznie, gdy na przełomie tygodnia pojawiły się doniesienia włoskiej prasy na temat "skandali i spisków" w Watykanie, łącznie z przepowiednią rychłej śmierci Papieża. A wcześniej doniesienia o liście aktualnego nuncjusza w USA na temat korupcji, do jakiej doszło w Gubernatoracie Państwa Watykańskiego.

DEON.PL POLECA

Moretti pokazał kardynałów i całą watykańską machinę jako przedsięwzięcie zbudowane na ludziach pełnych słabości i z rozmaitych przyczyn nieco "bezbronnych" wobec otaczającej ich rzeczywistości XXI wieku. Moim zdaniem, właśnie w tym jego film znakomicie pokazuje jeden z wymiarów Kościoła. Ten sam, który ukazują opisywane ostatnio we włoskich mediach sprawy i sprawki kościelnych dostojników.

Sam niejednokrotnie doświadczyłem w życiu - łagodnie mówiąc - rozczarowania i zaniepokojenia, a momentami głębokiego smutku i rozwścieczenia, przyglądając się różnym kościelnym gremiom, przysłuchując się rozmowom i dyskusjom na rozmaite sposoby ważnych w Kościele ludzi (nie tylko duchownych!), dowiadując się o wielu złych i bardzo złych rzeczach, których się dopuścili. Czasami po prostu ręce opadają. Bardzo często człowiek wolałby zwyczajnie nie wiedzieć. Bo czuje się wobec tego zła, w sensie bezpośrednim, kompletnie bezradny.

Nawet jeśli mu się wydaje, że wie, jak zaradzić, zwykle nie ma możliwości, aby cokolwiek w konkretnej sprawie zrobić. A znając życie, łatwo odwołuje się do prostej i chętnie w rzeczywistości wewnątrzkościelnej stosowanej zasady "nie warto kopać się z koniem". Niech się sprawy toczą własnym rytmem. Elementarna znajomość historii Kościoła wystarcza, by wiedzieć, że wcześniej czy później zło nie tylko wyjdzie na jaw, ale także zostanie w jakiś sposób naprawione. A jak wiadomo "kościelne młyny mielą powoli". Można odnieść wrażenie, że na dzisiejsze, bardzo pospieszne i zadyszane czasy, o wiele za powoli. Od czasu do czasu jednak pojawia się silniejszy podmuch i sprawy nabierają tempa...

Oglądając film Morettiego, raz po raz przyłapywałem się na poirytowaniu jedną, podstawową nieautentycznością obraz ludzi Kościoła, który widziałem na ekranie. Zaczynając od uciekającego papieża, a kończąc na kłamiącym wszystkim w żywe oczy rzeczniku, granym przez polskiego aktora, żaden z nich nie odwołuje się do Boga. Podobnie jak w prasowych doniesieniach z ostatnich dni tak w filmie, brakuje tego wymiaru Kościoła, który przypomina, że królestwo Jezusa Chrystusa nie jest z tego świata. Vittorio Messori, komentując nagłaśniane wydarzenia, wspomniał, że ich uczestnicy mają kłopoty z wiarą. Zapewne. Ale dopóki je mają, nie ma sensu wpadać w panikę. Król Dawid to był niezły kawał... łobuza, ale ponieważ wierzył, nie poddawał się złu całkowicie i na stałe.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Słabość w Kościele
Komentarze (5)
Ś
świętość
17 lutego 2012, 12:10
Dowody świętości - przykład życia Jana Pawła  II Miłość Boga Ufność i odwaga płynąca z wiary Fascynacja człowiekiem Miłość miłosierna Życie zgodnie z wiarą Sumienność Otwartość na prawdę Zawierzenie Maryi Umiłowanie Ojczyzny Godność cierpienia
E
ezer_
15 lutego 2012, 20:03
A propos filmu Morettiego, czy tylko ja odniosłam wrażenie, że reżyser wystraszył się swojego pomysłu i film kończy się jakoś tak... bez puenty? 
MR
Maciej Roszkowski
15 lutego 2012, 19:03
 Jeśli ktoś wierzy w papieża, biskupów kapłanów to może się czasem zawieść. Ale oni tak jak my, tyle, że  z ludu wzięci pomiędzy lud posłani. Są przekaźnikiem, niedoskonałym, słabym i grzesznym, bo taka jest ludzka natura. Na szczęście jest To co przekazują, a To jest doskonałe i może zachwycać mimo skrzypeinia na łączach.  
N
nie
15 lutego 2012, 18:05
Film ośmieszający papieża - tez mi jest się czym zachwycać!
JC
judaszowania ciąg dalszy
15 lutego 2012, 12:56
Ks. dr Wojciech Węgrzyniak (ur. w 1973 r. w Niedzicy) Uznany kaznodzieja i duszpasterz młodzieży. pisze w "Twarzą w twarz z Ukrzyżowanym" - ?Jerozolimskie kazania pasyjne/    "Judasz nie powiesił się na drzewie. On zawisł na kościelnych pulpitach, schował się w kasach pancernych na plebanii, siedzi w kieszeniach proboszczów. Jest na ustach zakonnic kochających wojny, sandałach zakonników, którzy chodzą własną drogą, w deklaracjach podatkowych składanych w urzędach skarbowych, komputerach studentów. Jest. Ciągle jest… Na taksometrach kierowców, na szkolnych ściągach, w reklamowych spotach, pomiędzy wierszami artykułów, w uśmiechu reporterów, na salach sądowych, szpitalnych i szkolnych, nawet tych z krzyżami…" (fragment kazania trzeciego)