Sondaż o Kościele. Takie myślenie jest niemal diabelską pułapką

Fot. Yuri Arcurs peopleimages.com / Depositphotos

Przyglądając się wynikom sondaży dotyczących oceny Kościoła warto uświadamiać sobie, czego one dotyczą i w jakim kontekście są przeprowadzane. Po to, aby nie ulegać iliuzjom i pochopnym wnioskom.

Obecnie pozytywne i negatywne oceny Kościoła katolickiego w zasadzie się równoważą - stwierdziła Katolicka Agencja Informacyjna, omawiając najnowszy sondaż CBOS dotyczący oceny działalności instytucji publicznych w naszym kraju. Sondaż został przeprowadzony w marcu br. Wynika z niego, że 44 proc. badanych mówi o Kościele pozytywnie, a 45 proc. negatywnie. Od września ubiegłego roku, gdy CBOS przeprowadzało poprzednie badanie, liczba ocen korzystnych spadła o 2 proc., natomiast liczba niekorzystnych wzrosła o 3 proc.

Zaskoczenia nie przyniosła analiza grup wypowiadających się o Kościele w Polsce przychylnie i nieprzychylnie. Zarówno od strony udziału w praktykach religijnych, jak i od strony poglądów oraz wieku. Z aprobatą odnoszą się do Kościoła systematycznie praktykujący, zwolennicy PiS oraz respondenci mający poglądy prawicowe, a także osoby starsze. Krytycznie mówią o nim niezaangażowani religijnie, zwolennicy Lewicy i Koalicji Obywatelskiej oraz respondenci identyfikujący się z lewicą. No i przede wszystkim młodzi.

Zapewne nie są też zaskoczeniem wskaźniki dotyczące wykształcenia i sytuacji materialnej osób oceniających Kościół dodatnio i ujemnie, warto jednak mieć je w świadomości. Pozytywnie mówią o Kościele badani z wykształceniem podstawowym lub zasadniczym zawodowym, mieszkańcy wsi, rolnicy, emeryci, renciści, a także respondenci uzyskujący niskie i przeciętne dochody per capita (poniżej 2999 zł) oraz źle oceniający własną sytuację materialną. Natomiast negatywnie oceniają go uczniowie i studenci, respondenci najlepiej wykształceni, przedstawiciele kadry kierowniczej i specjaliści, pracownicy administracyjno-biurowi, technicy i średni personel, prywatni przedsiębiorcy oraz ankietowani uzyskujący najwyższe dochody per capita (od 4000 zł wzwyż).

Dlaczego nie powinniśmy lekceważyć informacji dotyczących wykształcenia i statusu materialnego ankietowanych? Ponieważ one pokazują problem, z którym Kościół w naszej Ojczyźnie mierzy się już od dłuższego czasu. Problem, który przed 1989 rokiem z oczywistych przyczyn nie rzucał się tak bardzo w oczy, jak obecnie. Rośnie w Polsce grupa osób, które kierują wobec Kościoła w naszym kraju duże oczekiwania. W świetle powyższych analiz można łatwo ulec iluzji, że ci bogatsi, młodsi, lepiej wykształceni i krytyczni są daleko od Kościoła, a może nawet poza nim, więc nie ma sensu się nimi przejmować. Można przekonywać siebie i innych, że ich negatywne oceny są dokonywane niejako "z zewnątrz", a nie "z wnętrza" Kościoła.

Takie podejście wydaje się wygodne, bo hołdując mu można się poczuć zwolnionym z poważnego traktowania i przejmowania się tymi, którzy oceniają Kościół negatywnie, a więcej troski i uwagi poświęcić tym, którzy patrzą pozytywnie. Tyle, że takie myślenie jest niemal diabelską pułapką. Ponieważ nie każdy, kto krytycznie patrzy na Kościół w naszym kraju, stoi daleko od ołtarza albo od lat nie przekracza bram świątyni. Głos takich ludzi, w sondażach kwalifikowany jako negatywny, jest niejednokrotnie wołaniem o zainteresowanie i pomoc. To krzyk tych, którzy czują się - jak to niedawno napisał Błażej Kmieciak - "wypychani z Kościoła", a czasami ignorowani i wykluczani.

Abp Józef Kupny, w homilii wygłoszonej 7 kwietnia br. w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Oławie, mówił o ludziach, którzy z różnych powodów, m.in.: zranienia, zgorszenia, doznanych krzywd, cierpienia, niesprawiedliwych oskarżeń, niepowodzeń, niezrealizowanych planów, zdrady przez kogoś bliskiego zamknęli się w sobie. "Możemy się domyślać, że dziś wielu także zamknęło drzwi swojego serca przed Kościołem i przed Chrystusem. Nie nam ich oceniać. My możemy patrzeć na nich z miłością i nadzieją, że Pan Bóg przychodzi pomimo drzwi zamkniętych, by stworzyć tych ludzi na nowo" - powiedział. A co, jeśli wspomniane domysły w odniesieniu do wielu krytycznie mówiących o Kościele okażą się nietrafione? Jeśli te drzwi serc wcale nie są zamknięte, ani przed Chrystusem, ani przed Kościołem, będącym wspólnotą Jego uczniów?

Z cytowanym sondażem CBOS jest jeszcze jeden, coraz wyraźniejszy problem. Badanie dotyczy "oceny działalności instytucji publicznych". Jakie to instytucje? M. in. parlament, Prezydent RP, władze samorządowe, Trybunał Konstytucyjny, Rzecznik Praw Obywatelskich, Najwyższa Izba Kontroli, sądy i prokuratura, ZUS, policja, wojsko, Narodowy Bank Polski… Nawet Lasy Państwowe. Czy Kościół katolicki pasuje do tego grona? Czy jest tylko instytucją działającą na rzecz społeczeństwa? Nie jest tylko "instytucją publiczną". Co więcej, nie jest nią w swym głównym wymiarze. A, jak wskazuje tytuł badania CBOS, jest przez ankietowanych oceniany właśnie jako instytucja, nie jako wspólnota. Uświadomienie sobie tego faktu zmienia perspektywę patrzenia na wyniki sondażu. I pozwala inaczej spojrzeć na jeden procent różnicy, między ocenami pozytywnymi i negatywnymi. Dla jednych będzie to tylko jeden procent, dla drugich aż jeden procent,  a dla innych właściwie równowaga. Tak czy owak, w ocenie instytucji Kościoła w Polsce na dziś chodzi o jeden procent.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sondaż o Kościele. Takie myślenie jest niemal diabelską pułapką
Komentarze (12)
LH
~Leon Hedwig
12 kwietnia 2024, 08:03
Jak to dobrze że Pan Bóg zna prawdziwe intencje serc ludzkich, również tych ludzi którzy twierdzą, że robią to czy tamto jedynie dla dobra Kościoła, że oskarżają kierując się tylko pragnieniem dobra Kościoła. Niech Bóg każdemu odda według jego prawdziwych intencji, według tego czym naprawdę się kierował.
WG
~Witold Gedymin
11 kwietnia 2024, 06:39
"jest niemal diabelską pułapką" - gorszą, diabelską instytucją w Kościele, jest instytucja "rzecznika prasowego". To co "uchodzi" w instytucjach świeckich nie godzi się w Kościele. Czy Kościołowi są potrzebni specjaliści od PR, zgrabnego mijania się z prawdą, unikania odpowiedzi ...
OB
~Ola B.
10 kwietnia 2024, 19:36
Nic nie rozumiem, ,"krytyka bez miłości" , nie chodzi tu o miłość, nie muszę kochać biskupów, księży czy polityków, chodzi tutaj raczej o uczciwość w ocenie. Krytyka pozwala być lepszym, skończyć z zadufaniem i nadmiernym samozadowoleniem. Hierarchia kościelna ocenia wiernych dosyć surowo, ale sama nie chce przyjąć krytyki "owieczek". Czy to jest uczciwe?
Witold Łojkowski
10 kwietnia 2024, 15:21
Ciekawy tekst. Ale autor chyba nie do końca zrozumiał wyzwanie jakie jest przed kościołem. Potrzeba przekazu dla ludzi aktywnych, energicznych, tworzących Polskę. Że to się Bogu podoba. Że kościół ich wspiera. Nie tylko w trudnościach ale i kiedy im dobrze idzie. I więcej radości, pogody ducha.
WG
~Witold Gedymin
9 kwietnia 2024, 19:18
"de mortuis aut bene aut nihil" - jak te słowa doskonale pasują do sytuacji w polskim Kościele
GL
~Grzegorz Lasocki
11 kwietnia 2024, 09:31
a do pana duchowości i wiary ?
PR
~Ppp Rrr
8 kwietnia 2024, 14:47
Pełna zgoda. Krytyk KK może być jeszcze w środku i właśnie dawać biskupom ostrzeżenie: "Jak nie zaczniecie się odpowiednio zachowywać, to poszukam drzwi!" A jak obsługa nie reaguje i klient wychodzi bez zamiaru powrotu - winna jest obsługa, nie klient. Pozdrawiam.
JB
~Jan Berger
8 kwietnia 2024, 20:06
Problemem krytyków jest to, że krytykują Kościół bez miłości do niego. A sama krytyka bez miłości, choćby była słuszna i prawdziwa - nie wystarczy i nic nie daje.
KK
~karol karol
9 kwietnia 2024, 15:35
Krytyka KK bez miłości jest jak najbardziej owocna, gdyby nie ona wielu księży i biskupów nadal spokojnie tuszowałoby przestępstwa seksualne. Onet nie musi kochać Kościoła, żeby czynić dobro.
JB
~Jan Berger
9 kwietnia 2024, 20:36
Diabeł też posługuje się prawdą i to jeszcze jak wprawnie. Też uwielbia oskarżać. Krytyka bez miłości nic nie daje, a Onet i inne portale wkrótce się o tym dotkliwie przekonają.
WG
~Witold Gedymin
10 kwietnia 2024, 08:01
Problemem katolików jest to, że krytykują LGBT+ bez miłości do nich. A same rzucanie kamieniami, dosłowne lub w przenośni, bez miłości, choćby było słuszne i prawdziwe - nie wystarczy i nic nie daje.
E3
edoro 333
8 kwietnia 2024, 14:47
"nie każdy, kto krytycznie patrzy na Kościół w naszym kraju, stoi daleko od ołtarza albo od lat nie przekracza bram świątyni. Głos takich ludzi, w sondażach kwalifikowany jako negatywny, jest niejednokrotnie wołaniem o zainteresowanie i pomoc" - święte słowa, zgadzam się w 100 proc