Stolica Apostolska i zerowy deficyt

Fot. depositphotos.com

Już u początków Kościoła zdawano sobie sprawę z faktu, że głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu wymaga pieniędzy. Nie jest bez znaczenia, w jaki sposób są one pozyskiwane i wydawane.

Dwa lata temu media donosiły, że Stolica Apostolska znajduje się w coraz lepszej sytuacji finansowej. Zwracano uwagę, że deficyt budżetowy na koniec 2021 roku wyniósł zaledwie 3 miliony euro, podczas gdy rok wcześniej było to 63 miliony euro. „Nie dążymy do nadwyżek, ale do równowagi w służbie Stolicy Apostolskiej” – wyjaśniał prefekt Sekretariatu do spraw Gospodarczych Stolicy Apostolskiej ksiądz Juan Antonio Guerrero Alves, dodając, że zaprezentowane wyniki pokazują budżet „praktycznie zrównoważony”, a trzy miliony deficytu „nie jest to liczba, która budzi niepokój”. Zapewniał, że Stolica Apostolska zrobiła wiele kroków w kierunku przejrzystości, ochrony ekonomicznej i zrównoważonego rozwoju.

DEON.PL POLECA

W jego wypowiedziach znalazła się jednak łyżka dziegciu. Chociaż wyniki za rok 2021 były lepsze niż przewidywano, to zdaniem ks. Alvesa przyszłość rysowała się jako bardzo niepewny okres. „Nie możemy powiedzieć, że czas wyrzeczeń się skończył. Rok 2022 będzie szczególnie trudny i taki będzie też 2023” – zapowiadał szef watykańskiego Sekretariatu do spraw Gospodarczych.

Wygląda na to, że miał z tą niepewnością sporo racji. Pod koniec lipca br. włoski dziennik „La Repubblica” opublikował wyniki przeprowadzonej przez redakcję analizy sytuacji finansowej Stolicy Apostolskiej. Jak relacjonowały media, analiza zawierała zarówno dobre, jak i złe wiadomości. Do dobrych można zaliczyć względny sukces w wysiłkach na rzecz powstrzymania rosnących deficytów. Do złych widoczne nieodwracalne długoterminowe spadki wpływów.

Ze sprawozdania finansowego Stolicy Apostolskiej za rok 2023 wynika, że deficyt, zamiast maleć, znów wzrósł. Tymczasem, według analizy dziennika „La Repubblica”, długoterminowy trend dochodów jest wyraźnie spadkowy. Włoski dziennik zwrócił uwagę, że wpływy Stolicy Apostolskiej w latach 2015-2019 spadły o 23 procent i prognozował, że w kolejnych latach będą kontynuować trend spadkowy. Zauważył też, że chociaż dochód ze „świętopietrza” w roku 2023 wzrósł o ponad pięć milionów dolarów, to jednak prawie 90 proc. z nich musiało pójść na pokrycie wydatków Kurii Rzymskiej.

O tym, że sytuacja jest zła, a może nawet alarmująca, świadczy ujawniony 20 września br. przez watykańskie media list papieża Franciszka do Kolegium Kardynalskiego. Do myślenia daje już sam fakt upublicznienia tego podpisanego cztery dni wcześniej dokumentu. Stał się on w ten sposób swego rodzaju „listem otwartym” Następcy św. Piotra, poruszającym temat pieniędzy, który w Kościele powszechnym wciąż należy do kwestii rzadko głośno omawianych. Widać, że Franciszek jest zdeterminowany, aby sprawa wyszła poza wąskie grono kardynałów i dotarła do ogółu wiernych.

Znamienne jest również zawarte w niezbyt długim papieskim piśmie nawiązanie do kongregacji generalnych, poprzedzających konklawe z roku 2013. To właśnie reforma gospodarcza Stolicy Apostolskiej była jednym z głównych tematów kardynalskich rozmów i konsultacji przed wyborem Jorge Mario Bergoglio na kolejnego papieża. Już jedenaście lat temu komentatorzy sugerowali, że jego wybór ma ścisły związek właśnie z tą kwestią. Dziś można odnieść wrażenie, że Franciszek postanowił przypomnieć kardynałom i całemu Kościołowi, czego od niego wtedy oczekiwano w tej dziedzinie.

Nie bez powodu nazwał w swym liście zgłaszane wtedy postulaty reform „dalekowzrocznymi”. Nie bez powodu także napisał, że umożliwiły one „nabycie większej świadomości faktu, że zasoby ekonomiczne w służbie misji są ograniczone i muszą być zarządzane z rygorem i powagą”. Wygląda na to, że Papież napotyka w tej chwili na opór w realizacji tego, o czym mówił przed konklawe. A przynajmniej na niezrozumienie jego kolejnych pociągnięć i decyzji. Rosnący deficyt w finansach Stolicy Apostolskiej zdaje się to potwierdzać.

Gdyby tak nie było, Papież nie apelowałby do Kolegium Kardynalskiego, żeby „zerowy deficyt” był celem faktycznie osiągalnym, a nie tylko teoretycznym. Nie wzywałby również, aby każda kościelna instytucja szukała „zewnętrznych zasobów” potrzebnych do wypełniania jej misji. Nie namawiałby kardynałów, żeby z jednej strony dawali przykład redukcji kosztów, a z drugiej dzielili się nadwyżkami dochodów z bardziej potrzebującymi instytucjami w Kościele w modelu „solidarności dobrych rodzin”. Najprawdopodobniej zauważył, że pojawiła się w niektórych kościelnych środowiskach mentalność „każdy sobie rzepkę skrobie”.

Od samych początków Kościoła finanse były trudnym tematem. Św. Jan w swej Ewangelii jako pewnik, a nie jako przypuszczenie, napisał, że Judasz „był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano”. Listy św. Pawła Apostoła dowodzą, że kwestia finansowania jego działalności misyjnej była tematem drażliwym dla części ówczesnych gmin chrześcijańskich. Nie powinno więc nikogo dziwić, że także dzisiaj sprawy materialne Kościoła katolickiego nie są łatwe.

Głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu wymaga pieniędzy. Ta oczywista prawda powinna dotrzeć do każdego katolika. Jednak papieski list do kardynałów o finansach przypomniał rzecz bardzo istotną. Przypomniał, że dobra materialne, którymi dysponuje Kościół w pełnieniu swej misji ewangelizacyjnej, są ograniczone. A skoro tak, to ci, którzy nimi dysponują, biorą na siebie szczególną odpowiedzialność. Dotyczy to nie tylko wysokich rangą urzędników Stolicy Apostolskiej, ale również każdego biskupa w diecezji i każdego proboszcza w parafii. Także w Polsce.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Stolica Apostolska i zerowy deficyt
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.