Sumienie ponad prawem? Sprawa prof. Chazana

ks. Adam Błyszcz CR

Skoro profesor Chazan korzysta z klauzuli sumienia to uważa, że aborcja jest zabójstwem. Nie ma wątpliwości, że w świetle obowiązujących norm profesor złamał prawo. Ale czy swoim nieposłuszeństwem nie ujawnił głębokiej nielogiczności jego zapisów?

Profesor Chazan odmówił wykonania aborcji powołując się przy tym na klauzulę sumienia, co gwarantuje mu art. 39. ustawy o zawodzie lekarza i lekarza stomatologa. Warto go przytoczyć w całości: "Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Lekarz wykonujący swój zawód na podstawie stosunku pracy lub w ramach służby ma ponadto obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego".

Co z tego wynika? Po pierwsze, punktem odniesienia jest sumienie lekarza. Nie mają racji zatem ci, którzy komentując decyzję profesora Chazana podkreślali, że odmówił on wykonania aborcji, na którą pozwala prawo. W świetle artykułu 39 wspomnianej ustawy nie ma to żadnego znaczenia. Lekarz ma możliwość odmówić wykonania aborcji bez względu na status prawny sytuacji. Po drugie, i wydaje się, że właśnie o to obecnie toczy się spór, lekarz odmawiający wykonania aborcji musi wskazać innego specjaliste, który takiego zabiegu się podejmie. Profesor Chazan nie dopełnił tego obowiązku. Czy miał do tego prawo? Albo jeszcze inaczej, czy wolno mu było?

DEON.PL POLECA

Aborcja jest unicestwieniem ludzkiego życia (chrześcijanie mówią, że zostaje w ten sposób złamane piąte przykazanie Dekalogu); niechrześcijanie wyposażeni w pewną wrażliwość moralną mówią, że aborcja jest czymś złym - wydaje się jednak, że nie chcą lub nie potrafią z takiej deklaracji wyciągnąć ostatecznych wniosków - czemu aborcja miałaby być czymś złym? Natomiast niechrześcijanie pozbawieni jakiejkolwiek wrażliwości moralnej, w aborcji nie widzą niczego więcej, co przekraczałoby zwykły zabieg (na przykład stomatologiczny).

Skoro profesor Chazan korzysta z klauzuli sumienia to uważa, że aborcja jest zabójstwem. Czy zgodnie zatem z takim poglądem może wskazać innego lekarza, który uśmierci dziecko? Jaki ma sens uprawianie etyki ograniczonej do dobrego samopoczucia? Nie ma wątpliwości, że w świetle obowiązujących norm profesor złamał prawo. Ale czy swoim nieposłuszeństwem nie ujawnił głębokiej nielogiczności jego zapisów?

Czy w interesie państwa, społeczności jest karanie profesora Chazana? Na krótką metę, niewątpliwie tak. Ta krótka meta przekłada się na poklask mediów oraz głosy wyborców. W dalszej perspektywie absolutnie nie. Jakość życia moralnego danej społeczności zależy bowiem od takich ludzi jak profesor Chazan. Im więcej osób, które do życia podchodzą w sposób sumienny - tym lepiej.

Państwo, które uważa, że ma prawo narzucić swoją wizję jednostce, wydaje się państwem totalitarnym. Jednostka w tym starciu jest zawsze stroną słabszą. Jej ostateczną siłą pozostaje sumienie. Tak było w przypadku Warłama Szałamowa czy Dietricha Bonhoeffera.

Nie ulega wątpliwości, że państwo ma prawo (czy nawet obowiązek) regulować przestrzeń publiczną, co jednak nie zwalnia obywatela z osądu moralnego. Nie wszystko, co jest dopuszczalne przez prawo jest godziwe. W konkretnych sytuacjach może to prowadzić do sprzeciwu wobec państwa. Ten sprzeciw czasami równa się męczeństwu.

Ustawy norymberskie zostały przyjęte w jednym z najbardziej cywilizowanych państw Europy, z zachowanie pozorów porządku demokratycznego, co miało je legitymizować wobec świata! To powinno nas uwrażliwić na iluzoryczność dyskursu demokratycznego. Wśród tych, którzy te ustawy przyjęli i popierali nie brakowało ludzi z wyższym wykształceniem: dziennikarzy, prawników, wykładowców, duchownych, lekarzy. Niestety, demokracja ani wykształcenie nie chronią nas przed manipulacją.

Od przyjęcia ustaw norymberskich upłynęło niespełna 80 lat. Żyją jeszcze ludzie, którzy to pamiętają. Żyją jeszcze ludzie, którzy postawili państwo ponad swoje sumienie (czyż nie pisał o tym Kruczkowski w Niemcach - wszyscy to musieliśmy czytać i nic z tego nie zostało w nas?). Pamiętamy ludzi, którzy nie podporządkowali się państwu i Żydów traktowali jak ludzi a nie jak robactwo. Niektórzy z nich zapłacili za ten swój sprzeciw życiem, niektórzy niesławą (jak chociażby żona Victora Klemperera, autora LTI).

Urzędnicy, którzy powiadają, że przed wejściem do gabinetów, biur, zostawiają swoje sumienia są największym zagrożeniem dla społeczności. To samo w gruncie rzeczy czynili gestapowcy i NKWD-ziści. Taka deklaracja nie oznacza niczego innego jak wyznania, że uczynią wszystko, co nakazuje prawo. Bez względu na jakość tego prawa.

Być może jesteśmy na progu zrewidowania całego porządku moralnego, w którym żyjemy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sumienie ponad prawem? Sprawa prof. Chazana
Komentarze (97)
H
Hanna
6 kwietnia 2015, 20:49
Istota problemu prof. Chazana polega na tym, że pacjentka nie kierowała do niego prośby o aborcję, więc jego jako lekarza sprawa ta w ogóle nie dotyczyła i nie miał prawa podejmowania tu żadnej decyzji, ani odmownej, ani przychylnej. Prof. Chazan wykorzystał stanowisko dyrektora szpitala i zadecydował za innego lekarza, w tym przypadku lekarza rzeczonej pacjentki. Jako dyrektor wywarł bezprawną presję na podległego mu lekarza. Tymczasem klauzula sumienia nie dotyczy ordynatorów, dyrektorów czy innych urzędników administracji służby zdrowia, ale wyłącznie lekarzy i to tych, którzy mieliby wykonać daną procedurę medyczną.
?
?
6 kwietnia 2015, 21:38
Brawo Haniu! Ukrzyżować Prof. także? Co Ty piszesz Haniu? Popierasz aborcję? I co jeszcze po.. pierasz?
O
obywatel
6 lipca 2014, 06:46
cz ksiądz jest prawnikiem? jeśli nie, t nie powiniensię wypowaidać w kwestii merytorycznej a raczej moralnej. osądzenie prof. Cazana pozostawmy prawnikom. żaden lekarz NIE może być zmuszany do dokonywania aborcji i polecania tego u innego lekarza
O
obywatel
6 lipca 2014, 06:47
przepraszam za literówki
JB
Jarosław Berezowski WMP
16 czerwca 2014, 00:00
Dzieki księże Adamie. Popieram w całej rozciągłości wywód. Ks. Franaciszek Blachnicki pisał, że nie możemy zastanawiać sie czy nasze działanie jest zgodne z prawem ale czy jest słuszne? Żaden wolny chrześcijanin  nie może byc ograniczony przez złe prawo. Prof. Chazan jest wzorem wolnego  chrześcijanina, którego nikt i nic nie ogranicza w swoich przekonaniach.
TA
totalny absurd!!!!!!!!!!!!!!!!!!
15 czerwca 2014, 14:37
taką deklarację powinni podpisać przede wszystkim żolnierze, że nie będą zabijać i to mialoby jakiś sens. A tymczasem żołnierze mają swojego kapelana, ktory  ich jeszcze błogosławi. Czy to nie PARANOJA????
PF
paragon fiskalny
15 czerwca 2014, 14:32
człowiek - każdy!!!! powinien mieć sumienie, to wtedy nie musi podpisywać "żadnych deklaracji".  To lekarze za prywatne wizyty będą teraz wystawiać paragony fiskalne?, bo jeszcze się tym nie spotkałem. Skoro zgodnie z sumieniem, to również uczciwie. Tak rozumiem "tę deklarację".
JM
Jerzy Malinowski
14 czerwca 2014, 13:57
....kiedy każdy katolik powoła się na klauzulę sumienia, nie będzie chciał wziąć karabinu do ręki- powoła się na przykazanie, nie zabijaj.Kto pójdzie na wojnę,misje? Kto będzie pracował w niedzielę-lekarze,pielęgniarki,wojskowi,hutnicy,służba więzienna,marynarze,lotnicy,studenci zaoczni .........,większość Polaków to katolicy. Lekarz, który w swoim sumieniu stawia prawo boskie przed ziemskim,powinien pracować w swoim prywatnym gabinecie, a nie podpisywać umowę o pracę z jednostką państwową, z którą ma konflikt sumienia.
K
kate
14 czerwca 2014, 14:52
Chyba nie skończyłeś szkoły średniej. Za moich czasów przerabiało się "Antygonę" Sofoklesa, gdzie ten casus występuje. Pokazuje on, w jakich przypadkach ma zastosowanie, a w jakich nie "klauzura sumienia". Nie ma ona wcale charakteru rozszerzającego ani dowolnego. Nie można każdego ludzkiego działania podpinać pod "klauzurę sumienia" - to nadużycie i zwykle asekuranctwo moralne.
WD
Wujek Dobra Rada
14 czerwca 2014, 17:27
Państwo nie powinno ograniczać liczby funduszy do jednego (NFZ). Wtedy możemy porozmawiać o prawie do wyboru, podpisywanych umowach, prywatnych gabinetach. Trudno rozważać takie sprawy na poważnie jeśli mamy jeden moloch do którego każdy musi należeć pod przymusem.
JM
Jerzy Malinowski
14 czerwca 2014, 18:28
Antygona za postępowanie zgodnie z prawem boskim, poniosła śmierć. Czy prof.Chazan też by dokonał takiego wyboru? Katolik w każdych okolicznościach powinien żyć zgodnie z  Ewangelią,a nie tylko czasami.
JM
Jerzy Malinowski
14 czerwca 2014, 18:33
....w naszych realiach najepiej, gdyby lekarz na drzwiach gabinetu lekarskiego napisał "jestem lekarzem wiary" .
WD
Wujek Dobra Rada
6 lipca 2014, 07:23
A inny: wykonuje aborcje.
NP
non possumus
14 czerwca 2014, 10:28
Maski opadają - Lewiatan żąda naszych sumień Spór wokół deklaracji wiary i prof. Chazana dotyczy nie tylko aborcji i sumienia grupy lekarzy. Jest to ofensywa państwa przeciwko prawu człowieka do kierowania się własnym sumieniem. Polskie władze i lewicowi intelektualiści żądają władzy nad sumieniami obywateli. Podobnie jak Thomas Hobbes czy Jean Jacques Rousseau uważają, że prawo do sprzeciwu sumienia i wiara, że państwo nie jest najwyższą władze jest niebezpieczna dla porządku publicznego. Czy podobnie jak fan Rousseau – Robespierre, Hitler, Stalin i Mussolini będą wcielać te poglądy w życie? I tak oto na naszych oczach z twarzy przedstawicieli elity władzy spadają liberalne maski i ukazuje się ich prawdziwe oblicze. Także dziś Kościół (w osobie zarówno katolickich lekarzy, jak i popierających ich członków Episkopatu) staje ponownie w obronie ludzkiej godności i sumienia. Powtarza się historia z czasów PRL-u, terroru jakobińskiego i początków chrześcijaństwa. Dziś, podobnie jak 2000 lat temu, Kościół instytucjonalny i jego wierni świeccy mówią non possumus żarłoczności Cezara. [url]http://www.pch24.pl/maski-opadaja-,23555,i.html[/url]
MR
Maciej Roszkowski
14 czerwca 2014, 11:08
Są sytuacje krańcowe czasem zawinione przez nas czaserm nie. Niezwykle trudno jest uznać, że Bóg( Los) tak chciał i lekarstwo będzie  gorsze od choroby. I trzeba wtedy przyjąć ten wyrok. I zaczyna się walka za wszelką cenę ,majstrowanie w mechanizmach, których nie poznaliśmy do końca, np. zapłodnienie in vitro, pewnie niedługo zaczna się manipulacje na genotypie. Umiejętność zatrzymania sie "przed" to nie tylko wiara. Wystarczy zdrowy rozsądek, ostrożność  i umiejętność przewidywania.
I
Ika
14 czerwca 2014, 07:12
Każy dyskutuje na ten temat i bierze pod uwagę lekarza i matkę. Czemu nikt nie pyta dzieci które się urodziły uszkodzone, bo matka nie chciała aborcji, a które są juz dorosłymi. Ja np uwazam, ze nie powinnam się urodzic i znam wiele takich osób, któte podobnie czują, które zostały urodzone pomimo wad genetycznych i zycie jest dla nich koszmarem. Tu w Polsce. 
K
kate
14 czerwca 2014, 07:25
Dziękuję za Twój głos. Gdybyś się nie urodziła, nie mogłabyś powiedzieć tych słów. Również nie byłoby szans (nadziei) na zmianę. Jesteś w drodze i wszystko jest możliwe. Zachowaj te słowa i zweryfikuj za jakiś czas. A dla nas zdrowych zadanie, żeby Tobie i innym chorym pomagać jak można. Rozświetlić im świat jak najszerzej!
E
ech:)
14 czerwca 2014, 08:55
Cieszę się, że jesteś Ika. "[color=#333333]„Niechże więc ksiądz mi wytłumaczy… [Agnieszka Niechcicówna spiera się z ks. Komodzińskim – fragment książki Marii Dąbrowskiej, Noce i dnie, tom IV] W Kalińcu pod kościołem siedzi w pudełku z łachmanami taka postać, bo trudno to nazwać człowiekiem… Istota wielkości rocznego dziecka… Nie słyszy, nie widzi, nie mówi. Zamiast twarzy – jakieś okropne miejsca poznaczone zaczątkami oczu, nosa, ust. Kładzie mu się groszaki na rękę… taką jak dłoń embriona czy niemowlęcia. Pamiętam to od dziecka. Moja matka jeszcze go pamięta. Jak oświecić ten stwór łaską boską, jak zbawić – załkała prawie – to straszne, ale jak nie żywić takich myśli?"[/color]Znów stanęli. Ksiądz chwycił Agnieszkę za ramię, a drugą ręką zatoczył krąg dokoła. W twarzy miał ognie, choć ze słońca został już tylko krwawy rąbek nad śniegami, a świat zaczynał błękitnieć. – Spójrz no, moja kochana pani, na te wierzby nade drogą. Twój własny ojciec ponacinał im czuby i patrz, jak nienaturalnie odrosły, jakie to cienkie mają rózgi zamiast gałęzi. Czyż to nie kaleki nieszczęsne wobec wysokiej, zdrowej wierzby? A psują ci one krajobraz? Wydają się pokraką upośledzoną? Może i byłyby pokraką dla takiej nieuszkodzonej wierzby, żeby ona miała tę samą niesforną świadomość, co ty… A twój ojciec nie ze złości im to uczynił, jeno dla wyższego celu, żeby nie zacieniały zboża, co tu aż do nich dochodzi. A wy patrzycie na te niskie i głowiaste wierzby i nie kaleki w nich widzicie, ale osobliwe piękno i pożyteczność, malujecie je i opiewacie w wierszach. A wieszże ty, czym jest i jak wygląda ów podkościelny kaleka w oczach Boga? I czym jesteśmy w Jego zamiarach, gdy nas tak ponacina i pokaleczy? O czym tu gadać? Zamilknąć by wypadało i schylić głowy w pokorze.”
R
real
14 czerwca 2014, 15:17
Bo na wzniosłym gadaniu się kończy. Łatwo popierać hasła "Stop aborcji", bo to nic nie kosztuje. Ale pomóc matkom wychować takie dzieci, i pomóc dorosłym już dzieciom wadami genetycznymi, już nikt się nie pali.
S
Słaba
14 czerwca 2014, 23:23
Ika - także osoby urodzone jako zdrowe mają czasem takie myśli, kiedy jakieś trudności ich przerastają. Ale to nie życie jest problemem, tylko trudności. Mam wrażenie, że dla ciebie też, bo dodajesz "tu w Polsce". I tak myślę, że dzielne próby zaradzenia tym trudnościom, są mocną modlitwą wstawienniczą, za tymi, którzy podobnie cierpią...
MR
Maciej Roszkowski
15 czerwca 2014, 16:14
Najróżniejsze organizacje non profit i społeczne robią wiele. Informacje na ten temat można znaleźć na ich stronach internetowych. Natomiast generalna pomoc i opieka należy do obowiązków państwa.
E
ech:)
16 czerwca 2014, 06:17
Masz zupełną rację. Bo na wrzaskach "Legalna aborcja dla wszystkich" "kobieto to twoje ciało, Możesz zabijać w nim człowieka" to naprawdę nic nie kosztuje. Ale wziąść odpowiedzialność, pomagać , wspierać -  o, to już za duży wysiłek. Po co się męczyć, wysilać. Po co utrudniać sobie wygodne życie. Lepiej zabić i po kłopocie. Można szaleć dalej beż zbędnego ciężaru, bez zadnych zobowiązań.  Może spróbój komuś takiemu jakoś pomuc patrząc na niego jak na człowieka równego tobie. A może inaczej spójrz choć raz na siebie jak na istotę ułomną, albo pomyśl, że to ty taki mogłeś być, albo pomyśl co by było gdyby twoja mama, ciebie nie chciała i powtarzająć za innymi to coś we mnie nie jest człowiekiem i rozszarpałaby twoje nieczłowiecze coś na kawałki. Zamknij oczy i wyobraś sobie że ciebie nie ma, gdyż nie pozwolono ci żyć jako nieczłowiekowi.
13 czerwca 2014, 22:13
@Leszek - czytam od paru miesięcy Twoje posty i w wielu z nich cenię pragmatyzm, realne podejście do różnych rzeczy, gaszące odjeżdżanie emocjonalno-polityczno-religino-osobiste niektórych komentarzy. Dostrzegam, że wyjątkowo aktywnie angażujesz się w temat "Deklaracji". U mnie samego kotłowało się wiele myśli, a nie będzie łatwiej, bo Polacy jako naród kroczą po drodze, na której będzie coraz mniej prostych odpowiedzi, oczywistych rozwiązań. Coby jakoś zacząć porządkować miszmasz wiedzy, informacji, odczuć, mam pytanie do Ciebie: Czy uważasz, że zygota to jest człowiek?
S
Słaba
13 czerwca 2014, 22:39
Uwaga na marginesie - klauzula sumienia dotyczy znacznie większej ilości ludzi, niż Deklaracja wiary. Nie są to sprawy tożsame. Ja np. mam poważne wątpliwości, co do składania Deklaracji wiary, a jestem zdecydowanie za wykreśleniem z klauzuli sumienia obowiązku informowania pacjentek o aborterach.
L
leszek
14 czerwca 2014, 10:09
Drogi Rafale, to nie jest prosta sprawa. Kościół mówi o ochronie życia ludzkiego od momentu poczęcia. Więc jak zauważysz, jest pojęcie "człowiek" i "życie ludzkie". Z "człowiekiem" jest ten problem, że człowiek to ciało i dusza ożywione duchem, tchnieniem życia. Ale trudno jednak zapłodnioną komórkę nazwać "ciałem" choćby nie wiem jak się wyginać. Natomiast kiedy pojawia się dusza to także nie jest określone. Tradycja nie jest tutaj jednoznaczna, często się cytuje różne wypowiedzi teologicznych autorytetów. Jeśli przyjąć, że dusza jest wszczepiona w momencie zapłodnienia to pojawia się znany problem bliżniąt jednojajowych, ten podział się przecież pojawia w kilka do kilkunastu dni po zapłodnieniu, więc co się dzieje z duszą w momencie tego podział, przecież dusza jest niepodzielna. Jeśli przyjąć że dusza jest wszczepiona w momencie zagnieżdżenia się zarodka w macicy co następuje kilkanaście dni po zapłodnieniu, to by znaczyło, że pigułka "dzień po" jest dopuszczalna, gdyż nie ma tutaj mowy o aborcji. Kościół więc unika jakiś jednoznacznych określeń w tej materii, w którym dniu, godzinie czy tygodniu pojawia się to czy tamto. Odwołuje się raczej do nauki, która jednoznacznie twierdzi, że nowe życie się zaczyna w momencie zapłodnienia. Zygota jest na pewno nowym życiem i jest całkowicie życiem odrębnym od organizmu ojca i matki, gdyż ma odmienny materiał genetyczny. Nie ulega także wątpliwości, że to życie jest życiem ludzkim, gdyż prowadzi do pojawienia się nowego człowieka. A ponieważ życie jest aktem stwórczym Boga, to człowiek pod żadnym pozorem nie może tego życia przerywać.
14 czerwca 2014, 11:17
Super, że Twoja końcowa konkluzja jest taka, skróci to dyskusję, bo w razie czego bez problemu bym wykazał, że zygota to jest człowiek:) Fakt, terminologia sprawia kłopoty, bo w codziennym życiu słowo "człowiek" kojarzy nam się z osobnikiem dorosłym, na dziecko nie mówi się: oto idzie człowiek, tylko: oto idzie dziecko. W łonie zarodek, który nie przypomina kształtem jeszcze dziecka, trudno nazwać dzieckiem. Czy tym bardziej pierwszą (ale zawierającą pełnię zapisu genetycznego 100% człowieka) komórkę człowieka, zygotę, którą dla uniknięcia tego zgrzytu semantycznego, można nazwać absolutnie życiem. Lecz w związku z tym, że życiem, które może przekształcić się tylko i wyłącznie w dorosłego osobnika ludzkiego (człowieka), a nie żadne zwierzę, czy roślinę, więc możemy z całą pewnością z punktu widzenia naukowego nazywać to istotą ludzką (żywą!!!), już od tej pierwszej komórki. Są 3 przypadki w prawie polskim, gdy dopuszczona jest aborcja: 1. Zagrożone życie matki. 2. Prawdopodobieństwo niepełnosprawności dziecka po urodzeniu. 3. Ciąża w wyniku gwałtu. Pisałeś wielokrotnie, że polskie prawo w tym zakresie jest najbardziej restrykcyjne w Europie. Czy uważasz, że jest zbyt restrykcyjne, a więc rozszerzyłbyś tą listę o inne przypadki? Jakie wówczas? A może jest wystarczająco restrykcyjne i na tym koniec? A może znalazłbyś jednak pole do jeszcze większego zawężenia tej listy do niezbędnego minimum, do jakiego wówczas? @Słaba – zdaję sobie z tego sprawę. Lecz nie chodzi teraz o rozpatrywanie wszystkich aspektów klauzuli sumienia, kiedy kto może się odwoływać, w jakich zawodach itd., bo potrzebne byłoby z tysiące postów i tygodnie/miesiące dyskusji. Natomiast gorąco się robi (i to z obydwu stron sporu) jakoś tak akurat w jednym temacie, w sprawach dotyczących aborcji i dlatego ta „Deklaracja” wywołuje taką gorączkę (u niektórych histerię, furię). Najpierw rozstrzygnijmy obszar, gdzie decyduje się o życiu istnień ludzkich:)
L
leszek
14 czerwca 2014, 21:36
Rafale. Mam problem z uchwyceniem myśli jaką chcesz przekazać. Jeśli chcesz znać moje poglądy na ten temat, to są dokładnie takie jak naucza w tym temacie Kosciół i trudno żeby było inaczej. W Polsce w 1993 zastąpiono odziedziczoną po PRL legislację dopuszczającą aborcję z przyczyn społecznych (czyli w praktyce na życzenie) ustawą, która dopuszcza aborcję w trzech przypadkach. Taki stan prawny istnieje od 21 lat. Stanowi formę kompromisu między katolicką nauką zakładająca niedopuszczalność aborcji, a przekonaniem, że w tych 3 przypadkach kobieta powinna mieć możliwość dokonania wyboru. Wybór należy do kobiety, jest przestępstwem zmuszanie czy namawianie do aborcji. Ponieważ zabieg aborcji może stać w konflikcie z sumieniem lekarza przeprowadzającego taki zabieg, to lekarz może odmówić jego wykonania i nikt nie może go za to karać.  W tych sprawach nie ma jakiegoś uniwersalnego rozwiązania, ale wydaje się istniejący od 21 lat stan prawny stanowi jakies rozsądny kompromis. Zgadza się ? Nie rozumiem ludzi, którzy chcą za wszelką cenę ten stan rozbić. Poza tym, to pamietaj, ze mówimy wyłącznie o kilkuset legalnych aborcjach, które stanowią drobny ułamek wszystkich aborcji przeprowadzanych w Polsce czy w ramach tzw. "turystyki aborcyjnej". więc tak naprawdę ta dyskusja dotyczy wyłącznie drobnego marginesu całego problemu, jest to raczej dyskusja o charakterze czysto symbolicznym, a nie odnosząca się całości zagadnienia pod nazwą "aborcja w Polsce". 
14 czerwca 2014, 22:11
Leszku, wybrałeś kompromis... Z zasady – też wybieram takie, czy inne kompromisy, które godzą różne strony, nie dyskryminują, czy hołubią którejś ze stron. Sprawiedliwe kompromisy. Tylko, że kompromis w tych 3 przypadkach nie jest sprawiedliwym kompromisem. Napisałeś, że masz problem z uchwyceniem myśli, którą chcę przekazać. Wykładam więc karty na stół – uważam w swoim sumieniu, że dopuszczalna jest jedynie aborcja w sytuacji zagrożenia życia kobiety. W innych przepadkach żadne komforty życiowe nie są równoważne czemuś najcenniejszemu – życiu. A w tym jedynym przypadku na szali czegoś najcenniejszego, czyli nowego życia, stawia się na szali inne życie, życie potencjalnej matki, czyli również coś najcenniejszego. Stwierdzam z całą stanowczością, że o życiu matki nie ma prawa nikt decydować, jedynie ona sama. A coby nie dramatyzować, pamiętamy sceny z filmów, gdy odbywał się ciężki poród i padało: ratować dziecko, czy matkę? I matka heroicznie mówiła: ratujcie dziecko... Dzięki Bogu przy przyspieszającym rozwoju nauki i medycyny takie dylematy obecnie są w zasadzie dywagacjami teoretycznymi. Gwałt? Gdzie krzta sprawiedliwości? Co jest winne nowe życie, żeby wykonywać na nim wyrok śmierci? Jedynym winnym jest gwałciciel, który powinien ponieść stosowną karę oraz być przymuszony do pracowania na rzecz adekwatnych alimentów na utrzymanie dziecka. A matka  powinna mieć prawo (ma?) do oddania dziecka do adopcji, jeśli psychicznie nie byłaby w stanie wychowywać dziecka z gwałtu oraz otrzymać odszkodowanie wówczas od państwa za niechcianą ciążę, a dopiero państwo (które ma niezłe instrumenty i władzę) powinno ścigać w tym gwałciciela. Trzecia grupa - dzieci z podejrzeniem, że mogą być niepełnosprawne po urodzeniu. Leszku, tak naprawdę to o tą grupę chodzi tym lamentującym o zabieranie im wolności decyzji w tej kwestii... Czy naprawdę uważasz, że mamy prawo, jako cywilizowani ludzie, zabijać dzieci w łonie matek, tylko dlatego, że mogą być niepełnosprawne?
L
leszek
15 czerwca 2014, 10:09
Drogi Rafale. Swoje poglądy w tej materii przedstawiłem przecież wyraźnie wyżej, zgadza się ? Mam nadzieję, ze odpowiedziałem na Twoje pytanie. Jeśli zastanawiasz się na tymi kilkuset legalnymi aborcjami w Polsce, z których zdecydowana większość dotyczy tzw. "aborcji eugenicznej", to pamiętaj, że na jedną legalną aborcję przypada 'n' aborcji nielegalnych. Piszę 'n' bo ta liczba jest nieznana, to jest 20-30 według organizacji "pro-life"  lub dowolnie przemnożona inna według tzw. "pro choice".  Za tymi legalnymi aborcjami może się kryć pewna ułuda. Po wprowadzeniu w 1993 tzw "ustawy antyaborcyjnej/aborcyjnej"liczba oficjalnych aborcji uległa drastycznemu zmniejszeniu, więc niektórzy uważają, ze ta statystyka odwzwierciedla rzeczywista liczbę aborcji i świadczy o tym, że penalizacja jest skuteczna w walce z tym zjawiskiem. Więc - idąc dalej za ciosem - proponują dalsze kroki w tym duchu. Ale mam nadzieję, Rafale, że ty nie ulegasz tym złudzeniom. Dalsze ograniczenie w tej ustawie wyłącznie napędzi dodatkowych klientek do klinik aborcycjnych w Słowacji lub w Niemczech w wariance dla średnio lub bardziej zamożnych lub lokalnego podziemia aborcyjnego w wariancie dla ubogich. Więc w rzeczywistości ta dyskusja dotyczy sfery czysto symbolicznej, czy te resztki aborcji mają być jeszcze wykonywane w systemie opieki zdrowotnej w Polsce czy mają być całkowicie wypchnięte na zewnątrz. Mi to raczej przypomina gest Piłata, niech ta krew spadnie na innych, bo my jesteśmy moralni i katoliccy. Ale proponuję Ci Rafale,  zastanowić się jakie stąd wyniknie dobro (mam na myśli ograniczenie prawa do aborcji). Bo to jest przecież naszym obowiązkiem jako chrześcijan i katolików - czynienie dobra - a nie prowadzenia pustych dywagacji czy uspokajanie własnych sumień wprowadzaniem sankcji karnych. Jakie stąd popłynie dobro dla dzieci, które się nie urodzą czy kobiet poddających się takim zabiegom.
15 czerwca 2014, 10:49
To nie jest kwestia, że „tylko” kilkaset rocznie (oficjalnie), że i tak wyjadą za granicę. Nazwijmy rzecz po imieniu: aborcja dzieci z podejrzeniem, że mogą być niepełnosprawne jest mordowaniem ludzi, jakby nie było. Jeśli można zabijać ze względu na niepełnosprawność w łonie, ponieważ będą zbytnim obciążeniem dla rodziców, to można zabijać niepełnosprawnych również tych urodzonych, które obecnie są takim ciężarem. W przypadku życia człowieka nie ma kompromisu. Brak odpowiedzialności, egoizm nazywany jest prawem do wolności. Nie ma czegoś takiego jak: niech mnie nikt nie zmusza do urodzenia i wychowania niepełnosprawnego dziecka. Sorry, w Polsce nie ma obowiązku zachodzenia w ciążę. Jeśli ktoś się decyduje na zostanie rodzicem, to z pełną odpowiedzialnością, jakie to dziecko może być. A jak ktoś nie chce mieć dzieci, ale wpadł, co może zaburzyć plany życiowe? Czy te kobiety wzięły się z buszu? A nawet w buszu chyba o tym wiedzą, jakie mogą być konsekwencje aktu seksualnego. Pretensje, że kobieta nie jest winna, że może zajść w ciążę... Mężczyzna też może powiedzieć: tak, używałem sobie, fakt, spłodziłem ileś tam dzieci z różnymi kobietami, ale to nie moja wina, że zostałem tak stworzony, że mogę zapładniać i nie interesują mnie te dzieci, ja ich nie chciałem przecież! Niekonsekwencji i braku spójności w argumentacji zwolenników aborcji jest więcej. Nie zmienia to faktu, że nie tylko z punktu widzenia chrześcijańskiego, ale i naukowego aborcja to jest zabójstwo istoty ludzkiej! Powinno być przestępstwem w każdym przypadku (jedyny wyjątek: ratowanie życia kobiety – jej decyzja, całe szczęście całkiem marginalny dylemat). Jak komuś nie wolno dopuszczać się jakiegoś przestępstwa w Polsce, co grozi tym, że wówczas on wyjedzie za granicę, to cóż nam to?  Mamy dopuszczać więc przestępstwo u siebie? Leszku, błagam!
K
kate
15 czerwca 2014, 11:39
Czy kompromis z 1993 powinien być naruszany i w jakich społecznych warunkach powinien być podważany? I czy to wogóle jest prawnie możliwe wypracowanie innego wariantu rozwiązania tego dylematu, skoro w naszym kręgu cywilizacyjnym opcja liberalna jest dominująca. Ale świat idzie naprzód - postęp w dziedzinie badań medycznych jest ogromny i za tym powinny iść rozwiązania prawne. Nie da się na dłuższą metę obronić rozwiązań z początków XX wieku, tym bardziej że rozwiazania te de facto skierowane były do instytucji państwa, a nie obywateli: to państwo informowało obywatelii, że z uwagi na swoje ideologiczne zapatrywania (np. obrona swojej nacji stoi za decyzjami o zgodzie na aborcję dziecka z gwałtu), z powodów organizacyjnych i ekonomicznych (np. nie mamy pieniędzy na hospicja dla dzieci chorych, itp.) narzuca pewne rozwiazania prawne dopuszczające aborcję. Państwo tym samym umywało ręce od odpowiedzialności za decyzje obywateli , idąc nawet szerzej w tzw. aborcji na zyczenie mówiło wprost: my nie mamy środków dla ciebie i ty tych środków nie masz, aby zatroszczyć się o dziecko, więc je usuń. Równocześnie była to koncepcja zawężająca: państwo chciało wszystko kontrolować, nawet liczbę dzieci, które przyjdą na świat, bo uznawało, że musi się do tego przygotować. Zwalniało tym samym społeczeństwo z odpowiedzialności: co dozwolone, to dobre, nie musimy sie nad tym zastanawiać, np. nie musimy się sumienia pytać. Dziś w kręgach prawniczych przeważa stanowisko, ze nastąpiła nadregulacja systemu prawnego. W grupie tych osób są zwolennicy rezygnacji z prawnych ustaleń w materii aborcji i ci, którzy rozstrzygnięcia w tej sprawie chceiliby przerzucić na tzw. dokument życia. Ja jestem na dziś zwolenniczką dokumentu życia, który przypisany byłby do każdej istoty ludzkiej na ziemi (od momentu poczęcia do naturalnej śmierci) i niejako wymuszał na organizacjach społecznych i państwowych szeroko rozumiane działania za życiem.
L
leszek
16 czerwca 2014, 10:40
Drogi kolego. Doskonale rozumiem co piszesz, ale pytanie jaki jest cel. Jedna rzecz to wyraźenie słów moralnego oburzenia i przeniesienie tego oburzenia do państwowego prawa, które praktycznie zakazuje aborcji, czy spowodowanie aby faktycznie liczba aborcji była mniejsza. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego, dyskusja w Polsce nad ustawą aborcyjną jest wyłącznie dyskusją symboliczną, nad wartościami, natomiast w sensie praktycznym efekt jest tylko taki, gdzie te aborcje będą wykonywane. Światowe statystyki dotyczące aborcji  wykazuja fluktuacje, ale nie ma to żadnego związku z poziomem penalizaci aborcji w danym kraju. Podstawowa wyraźna zależność to mniejsza liczba aborcji w krajach rozwinętych i większa w krajach biednych, rozwijajacych się.  Pytanie, dlaczego kobiety poddają sie aborcji, jest pytaniem z gatunku dlaczego ludzie piją i palą, chociaż wiedzą że to szkodzi ich zdrowiu, dlaczego jeżdzą samochodami z nadmierną prędkością, chociaż wiedzą się mogą łatwo zabić siebie i innych. Wczoraj jeździłem rowerem i zadawałem sobie pytanie, jak Polacy ogromną miłośc do lasów jak naszego narodowego skarbu  i klejnotu (o czym ostatnio była nawet debata sejmowa) łączą z naszym narodowym sportem polegającym na wywalaniu stert śmieci do tego samego lasu. Możesz takie pytania zadawać, uzyskiwać różne odpowiedzi, czasami wzajemnie sprzeczne i wszystkie tak samo prawdziwe i nieprawdziwe.
L
leszek
16 czerwca 2014, 10:54
Droga koleżanko. W dawnych czasach, nawet jeszcze w XX wieku standardem było raczej bardzo surowe karanie za aborcję, a nie pobłażliwość. W Anglii w XIX wieku za aborcję kobietę karano śmiercią. Kiedyś czytałem taką ładną książkę, szczerze polecam. [url]http://en.wikipedia.org/wiki/Adam_Bede[/url] Sądzę, że ze strony Amazona można ściągnąć za darmo. Tam jednym z wątków jest taka historia. Ale czytelnik nie oburza się na wyrodną matkę- morderczynią. Raczej jest wstrząśnięty bezdusznością państwa, które działa tutaj na zasadzie gilotyny zabiła/nie zabiła, bez próby zrozumienia jakie motywy się za tym kryją. Na szczęscie to stare dzieje. W epoce socjalizmu ludzie byli raczej traktowani jak zasób. Stąd czasami zaostrzano prawo aborcyjne, żeby mieć więcej rąk do pracy w fabrykach i kopalniach, a czasami liberalizowano czy nawet zmuszano, bo ktoś się reflektował, że te masy trzeba także czymś wykarmić. a to kosztuje. Ale na szczęście czasy traktowania ludzi jako zasobu także minęły. Według mojej wiedzy w Polsce aborcja jest prawnie zakazana, za wyjątkiem kilku przypadków, co oczywiście w sensie praktycznym oznacza tylko dodatkowe obroty w klinikach na Słowacji i Niemczech w wersji dla bardziej zamożnych i w krajowym podziemiu aborcyjnym w wersji dla ubogich. Dla ubogich także kwitnie rynek różnych cudownych receptur i pigułek. Mam wrażenie, że jest jednak ogromnym złudzeniem przekonanie, że rozwiązanie problemu aborcji tkwi na poziomie prawa państwowego, a wielu takie złudzenie żywi.
M
Maciej
13 czerwca 2014, 12:46
Jakoś nikt się nie pyta, czy szpital św. Rodziny podpisał kontrakt na wykonywanie aborcji. Bo coś mi się wydaje, że chyba nie podpisał. A skoro nie podpisał, to z jakiej racji ma takie "usługi" świadczyć? Swoją drogą ciekaw jestem, na jaką kwotę taka "usługa" jest wyceniona.
K
kate
13 czerwca 2014, 17:28
Rzecznik Praw Pacjenta Krystyna Kozłowska na to pytanie odpowiedziała, że wykładnia przepisu jest taka, że jak szpital ma kontrakt z NFZ to na pełny zakres usług i nie może się tłumaczyć, że nie ma lekarza, który wykona aborcję. Czyli znaczy, że każdy szpital ginekologiczny musi miec na kontrakcie zabójcę. Lekarz może odmówić aborcji, ale szpital nie. Cena zabiegu legalnego na Słowacji 370 Euro, więc w Polsce chyba podobnie. Cena nielegalna w Polsce to 1500-3500 zł.
S
Słaba
13 czerwca 2014, 21:47
A jeżelib wszyscy lekarze w danym szpitalu odmówią wykonania aborcji, to co wtedy? Wyznacza się, kto będzie wyjęty spod prawa, tzn. takiego, co nie ma prawav do klauzuli sumienia?
K
kate
13 czerwca 2014, 22:29
No właśnie nie wiadomo, czy mają na taki zabieg kogoś z zewnątrz zatrudnić, czy wogóle nie moga się ubiegać o kontrakt z NFZ, bo jakiejś procedury z uwagi na "klauzurę sumienia" nie wykonują. Trzeba się temu bardzo dokładnie przyglądać, jak Ministerstwo Zdrowia to rozwiąże, bo napewno jest luka prawna. Najlepiej byłoby, gdyby były określone szpitale, które aborcję wykonują i takie, o których wiadomo byłoby, że się aborcji nie wykonuje. Ale protesty pro life choćby pod szpitalem Dzieciątka Jezus w Warszawie prowadzą do tego, że pacjentki uciekają ze szpitali, gdzie wykonuje sie aborcję i stąd część środowiska lekarskiego boi się, że stracą pacjentki - będą naciskać na MZ, aby rozkładali winę za aborcję na całe środowisko medyczne, żeby udowodnić, że nie ma lekarzy o czystych rękach, że każdy wykonał chociaż raz aborcję. Dobra informacja jest taka - to powiedział prof. Chazan w TVP Info, że kobieta zdecydowała się urodzić dziecko, jest pod opieką szpitala św. Rodziny, że stan dziecka nie jest najgorszy, że można go uratować i ze nawet zgłosili się specjaliści - lekarze, którzy będą się starali to dziecko wyleczyć. Bardzo trzeba się modlić, żeby dziecko urodziło się zdrowe i żeby ta rodzina się całkowicie nawróciła. Ta sprawa paradoksalnie może zmienić nastawienie do aborcji w Polsce, moze ludzi obudzić, że trzeba ratować życie. Jest przecież nauka, nowe sposoby leczenia - trzeba się domagać większych nakładów na naukę, na badania ratujace życie, leczące. Trzeba się domagać większych nakładów też na opiekę nad niepełnosprawnymi dziećmi i na pomoc hospicyjną.
S
Słaba
13 czerwca 2014, 22:47
To, co piszesz o tej rodzinie - to wielka rzecz! Dzięki Bogu! Gdzie to przeczytałaś?
K
kate
13 czerwca 2014, 23:06
To powiedział prof. Chazan w telewizji TVP Info przed kliniką po południu. Można też przeczytać na portalach informacyjnych.
E
Ewa
15 czerwca 2014, 06:38
Tylko, że potem ukazał się głos samej kobioety - pacjentki, która temu zaprzeczyła. Nie jest pod opieka szpitala Sw Rodziny i wcale nie zdecydowała się urodzić tylko na legalną aborcje było za póxno. Co do stanu dziecka nie wypowiadała się. No cóż może kości czaszki i mózg jeszcze się rozwinie. Byłby to cud.
HK
Hanna Koprowska
13 czerwca 2014, 10:27
Czy nie wydaje Wam się, że wielu katolików stawia swoje sumienie ponad prawem - Dekalogiem, wówczas, gdy twierdzi, że np. aborcja, współżycie przed ślubem nie jest grzechem?
A
and
13 czerwca 2014, 11:09
wydaje mi się, że to bardziej szatan im podpowiada takie myśli, a nie sumienie. Chyba, że tak mają źle ukształtowane sumienie..
HK
Hanna Koprowska
13 czerwca 2014, 11:40
Otóż to, skądś ich "szerokie sumienie" to łapie i chłonie... Znam wielu, którzy "po prostu" nie widzą zła w tym, że zbyt wcześnie rozpoczynają współżycie.
Bogusław Płoszajczak
13 czerwca 2014, 09:50
Zagadka dla osób przyznających się do Katolicyzmu: "... trzeba bardziej słuchać Boga niźli ludzi..." - kto powiedział te słowa?
WD
Wujek Dobra Rada, Mistrz Ciętej
13 czerwca 2014, 07:39
Jeszcze jedna sprawa. Czy przychodnia lub szpital, który odmówi przyjęcia mnie do specjalisty, bo skończyły się limity, ma obowiązek wskazania placówki, gdzie zostane przyjęty? Bo jeśli tak to w Polsce nagminnie łamie się prawo.
MR
Maciej Roszkowski
13 czerwca 2014, 20:45
Bardzo cenne spostrzeżenie
WD
Wujek Dobra Rada
13 czerwca 2014, 06:53
"Nie ma wątpliwości, że w świetle obowiązujących norm profesor złamał prawo." Najpierw trzeba mu udowodnić, że zna osobę, która mogłaby przeprowadzić aborcję. A jeśli nawet teoretycznie zna to mogło mu to wylecieć z głowy. To tylko pierwsza wątpliwość z brzegu. Wiemy tylko to co usłyszeliśmy w mediach. Ja mam wątpliwości. Nawet nie jestem przekonany czy jakiekolwiek prawo zostało złamane.
OA
o. Adam CR
13 czerwca 2014, 09:27
Cytowany przeze mnie artykuł Ustawy o wykonywaniu zawodu lekarza wyraźnie stanowi, że lekarz korzystający z klauzuli sumienia ma obowiązek wskazania innego lekarza. Zapis wydaje się być absurdalny, co konsekwentna postawa profesora Chazana obnażyła. I chwała Mu za to. Pozdrawiam z zachmurzonego Poznania
L
leszek
13 czerwca 2014, 09:38
Proszę Księdza. Ten zapis istnieje od 18 lat, ponad wszelką wątpliwość był i jest doskonale znany profesorowi Chazanowi  i jakoś nie przeszkadzał jemu  i innym lekarzom w wykonywaniu zawodu. Więc po co wygłaszać te nonsensy ? Lekarz - oczywiście - może byc zdania, ze zapis jest wadliwy. Ale żyjemy w państwie demokratycznym, profesor Chazan miał i ma bardzo wiele sposobów na wygłaszanie własnego zdania i publiczne i  poprzez organizacje lekarskie. Ale jest absolutnie niedopuszczalne, aby lekarz robił jakiś "coming out" kosztem pacjentki. Pacjent to nie jest przedmiot czy eskponat na którym lekarz demonstruje swoje poglądy i "obnaża" absurdalność czegoś. 
Jadwiga Krywult
13 czerwca 2014, 10:11
'Wygłaszać zdanie na wiele sposobów', jak doradzasz, to sobie może, tyle, że skutki będa zerowe, jak wiadomo. Nie robi żadnego 'coming-out', bo swoje zdanie już wyrażał nieraz, konsekwencje już też ponosił, a popieraną przez Ciebie zasadę, że zawód może wykonywać tylko bierny, mierny, ale wierny, znamy z czasów słusznie minionych.
Jadwiga Krywult
13 czerwca 2014, 10:12
A nad pacjentką bym sie tak nie użalała, w świetle tego, co wiemy.
S
Słaba
13 czerwca 2014, 14:09
Pacjentka nie została potraktowana jak przedmiot. Wprost przeciwnie - dr Chazan zaproponował jej wieloraką pomoc, zarówno swoją, jak i hospicjum. Zaproponował jej to, co on jako lekarz uważał za właściwe lleczenie (także paliatywne) w tym przypadku. Nie opowiadaj bzdur, że Chazan chciał "na tym przykładzie demonstrować swoje poglądy". Nie on je zaczął demontrować publicznie w tej sprawie, więc nie przypisuj mu takich intencji. Przepis jest bzdurny, a przede wszystkim niweluje klauzulę sumienia, więc 18 lat jego obowiązywania to już zdecydowanie za długo i najwyższa pora go zmienić. Niezależnie od tego, czy przez te lata lekarze stosowali go (bo im nie przeszkadzał), czy bojkotowali go swobodnie (i dlatego im nie przeszkadzał).
M
m
14 czerwca 2014, 10:39
Ma obowiązek wskazać lekarza, który wykona "świadczenie zdrowotne". "Świadczenie zdrowotne" - czyli, jak rozumiem, powinno ono oznaczać ratowanie czyjegoś zdrowia lub życia. W omawianej sytuacji nie ma natomiast mowy ani o jednym, ani o drugim. Tu chodzi o zwykłe morderstwo, które nie uratuje niczyjego zdrowia ani życia! Więc gdzie tu łamanie prawa? Nie jestem w stanie tego zrozumieć!
Andrzej Galica
13 czerwca 2014, 03:21
Taki przepis zmusza do łamania prawa lekarza który do końca chce być zgodny ze swoim sumieniem. Nie może wysłać pacjentki to innego ginekologa, który chętnie pozbędzie się "płodu". Musi złamać głupie prawo i postawić wiarę i wartości oraz etykę z niej wypływające ponad prawem stanowionym przez człowieka.
L
lekarz
12 czerwca 2014, 22:00
Niech  min. zdrowia  poda do publicznej wiadomości listę aborcjonistów =  morderców nienarodzonych dzieci.  Wtedy wszystkie Panie potrzebujący "pomocy" w wykonaniu  zabójstwa własnego Dzieciatka będą świadome, gdzie udać  sie po "pomoc". Czy ktoś zmuszał tą Panią w tragicznej dla Niej sytuacji zyciowej , aby w sparawie zamordowania Swojego niepełnosprawnego  Dzieciatka szukała "pomocy" w Szpitalu im. Świętej Rodziny? Czy sama nazwa szpitala nie jest jednoznaczna? Czy nie była to  po prostu prowokacja? Wyrazy Szacunku dla P. Prof. Chazana !!!!!
C
chordad
13 czerwca 2014, 14:26
sama nazwa szpitala nie zawsze jest jednoznaczna - przynajmniej w szpitalu im. Dzieciątka Jezus przy ul.Lindleya w W-wie aborcje jak najbardziej są wykonywane..
TF
taki facet
12 czerwca 2014, 21:25
najłatwiej jest pisać i krytykować innych, gdy samemu  nie ma się tego typu problemów, nigdy nie miało i  pewnie mieć nie będzie. Najłatwij strować cielesnością drugiego człowieka, wpędzać go w poczucie winy i depresję. Życie nie jest zero-jedynkowe. Życiem kobiety jak widać mozna szafować, bo cóż ono jest warte? Tak uważają niektórzy. Na szczęście są jszcze na tym świecie prawdziwi mężczyźni, którzy kochają swoje kobiety i nie dadzą im zrobić krzywdy. zeby to zrozumieć, to po prostu trzeba kochać KOBIETĘ!!!! 
jazmig jazmig
12 czerwca 2014, 18:11
Lekarz nie jest informacją medyczną, a pacjentka planująca zamordować swoje dziecko, nie była 10-letnią smarkulą, lecz bogatą osobą, która próbuje od wielu lat poprzez in vitro zostać matką. Jest oczywiste, że w tym celu powinna się udać do klinika, gdzie dokonano u nie zabiegu, aby tamtejsi ginekolodzy dokonali aborcji, skoro ona ma takie kaprycho. Nagonka, jaką ta baba rozpętała na Chazana jest świadectwem o tej kobiecie. Boli natomiast, że polscy biskupi nie stanęli w obronie lekarza, który konsekwentnie odmawia mordowania dzieci.
AJ
a jednak
12 czerwca 2014, 19:33
Z komunikatu 365 zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski 2. Biskupi dokonali podsumowania aktualnej sytuacji Kościoła w Polsce. Zauważyli, iż w obecnym kontekście kulturowym jest coraz mniej miejsca na obiektywne i uniwersalne wartości, a do głosu dochodzi dyktatura relatywizmu, polityczna poprawność i nowe oblicze ateizmu wrogiego wobec ludzi wierzących. Z kolei środowiska określające się mianem "Kościoła otwartego" niejednokrotnie lansują duchownych i świeckich podważających oficjalne nauczanie Kościoła, a równocześnie dyskredytują tych, którzy stają w obronie prawdy. 4. Konferencja Episkopatu Polski omówiła reakcje środowisk i mediów na inicjatywę lekarzy, którzy podpisali i symbolicznie złożyli "Deklarację Wiary" w Sanktuarium Jasnogórskim, jako wotum z okazji kanonizacji św. Jana Pawła II. Biskupi podziękowali za odważny gest pracownikom służby zdrowia broniącym prawa do wolności sumienia. Deklaracja potwierdza wyjątkową wartość życia ludzkiego gwarantowanego przez Powszechną Deklarację Praw Człowieka. Jest ona jednocześnie zgodna z autentycznie pojmowaną przysięgą Hipokratesa. Zobowiązuje ona każdego lekarza do bezwarunkowej ochrony życia ludzkiego bez względu na wiek i stan pacjenta oraz do przywracania jego integralnego zdrowia. Prawo do życia jest również zapisane w Konstytucji, a zatem stanowi fundament porządku prawnego. Z tych racji agresja skierowana przeciw lekarzom sygnatariuszom Deklaracji jest nie tylko niezrozumiała, ale i nie do przyjęcia. Przeczy ona konstytucyjnej zasadzie wolności sumienia i wyznania oraz kwestionuje niezbywalne prawo do klauzuli sumienia w praktyce lekarskiej. [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,18943,komunikat-z-365-zebrania-plenarnego-kep.html[/url]
L
leszek
12 czerwca 2014, 22:03
Sugeruję, dobry człowieku, abyś czytał swoje posty przed naciśnięciem buttonu "Zapisz". Dobrze na tym wyjdziesz. 
A
andy
12 czerwca 2014, 17:02
Jeśli politycy i urzędnicy chcą żebyśmy państwo traktowali jako nam obce, a może nawet wrogie, to być może są na najlepszej drodze.
A
arr
12 czerwca 2014, 16:58
Co do poklasku mediów się zgodzę, ale głosy wyborców? Sprawa jest wątpliwa, znam wielu ludzi którym niewiele brakuje do uznania PO za partię non grata. Jawna walka z wartościami niewątpliwie byłaby początkiem końca tej formacji.
12 czerwca 2014, 16:57
Problem zbieżny z http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,18947,grzywna-dla-ksiedza-za-pomoc-bezdomnym.html ... Będą was wydawać sądom...
12 czerwca 2014, 20:08
No ale z tego chyba nie wynika, że nie należy starać się z tym nic robić, tylko iść posłusznie 'pod nóż'?
12 czerwca 2014, 20:47
Zaiste. Nie wynika.
13 czerwca 2014, 10:03
Proszę o wyrozumiałość wobec mojego dopytywania się. Po prostu praktyka podpowaida, że nadspodziewanie często z tego typu zdaniami oznajmiającymi, iż 'coś ma być' idzie w parze swoisty fatalizm '...zatem nie należy temu w żaden sposób zapobiegać'. Cieszę się, że nie jest tak w Pańskim przypadku.
12 czerwca 2014, 14:23
Początkowo „Deklaracja” nie wzbudziła we mnie wątpliwości – środowisko lekarzy chce zamanifestować swoje wartości – mają do tego prawo, szczytna idea. Potem pewne formy, nie do końca poznane motywacje tego, a także ryzyko wylania dziecka z kąpielą – mieszane uczucia. Przecież lekarze i tak mogli postępować zgodnie z klauzulą sumienia, czemu ma służyć ta nagła demonstracja? W następnym czasie przysłuchiwałem się uważnie przeróżnym komentarzom, żeby poznać również argumenty strony przeciwnej i poszukać gdzie jest obiektywna racja, prawda. Słyszałem głosy zasadne, ale też niestety głosy pełne pogardy i wpadania niemalże w furię z tego powodu. Próbowałem sobie przypomnieć, kiedy ludzie reagują nie w ramach „świętego oburzenia”, czy w ogóle oburzenia zgorszeniem, niesprawiedliwością, a kiedy zaczyna to przypominać elementy furii diabła. Niestety z niepokojem stwierdzam, że tego ostatniego nie brakło. A więc pomimo iż czekam na ostateczne owoce całego tego zamieszania, które potrzebują jeszcze czasu na pełne okazanie się, zaczynam mimo wszystko powoli cieszyć się z tej „Deklaracji”. Nie mówiąc o docenieniu jednak odwagi tak jasnej deklaracji poglądów, gdy trend jest zgoła inny. Przecież niektórzy lekarze mogli się przez to spalić w swoim środowisku. A faktycznie, możliwość zadziałania w zgodzie z własnym sumieniem, z jednoczesnym zobowiązaniem do pomocy informacyjnej w takiej usłudze medycznej, jest pułapką dla takich lekarzy. Jest miejsce na zadbanie o spójność w tym zakresie w ramach odpowiednio zmodyfikowanych zapisów prawnych. Takie działanie z "Deklaracją" ma o tyle mocny przekaz dla społeczeństwa, że tym razem firmują je lekarze, czyli osoby o jednym z najwyższych autorytetów i statusów społecznych. A argument, że to za państwowe pieniądze, a więc jak chcą, to niech sobie prywatnie leczą w ramach swojego sumienia... Podatki na te państwowe pieniądze płacą również katolicy, w tym ci zdecydowanie pro-life.
A
aka
12 czerwca 2014, 13:13
Obowiązek wskazania kogoś, kto wykona "zabieg" jest kuriozalny. Żaden lekarz innej specjalizacji nie jest do tego zobowiązany. Kiedy proponowano mi operację, która wydawała mi sie bezsensowna (i była rzeczywiście, "specjalista" chyba napedzał klientów kolesiowi), to usłyszałam: "może to pani oczywiście skonsultowac z innym lekarzem". I tyle. Sama musiałam go poszukać. A czas tez naglił.
K
kate
12 czerwca 2014, 12:01
Sprawa prof. Chazana nie tyle dotyczy casusu Antygony, choć oczywiście też, co pytania o konstrukt prawny, który firmuje model państwa: kogo państwo chroni i dlaczego, a kogo nie. Taki model podobnie jak ustawy norymberskie jest ograniczający, ale racjonalny (i z tym jest problem!): Żydzi zagrażali niemieckiej racji stanu, więc trzeba było ich wyeliminować. Mimo, iż Europa wymiera, to człowiek jest niepotrzebny: za dużo kosztuje i za dużo nakładów wymaga (na edukację, na leczenie, na bezpieczeństwo socjalne, itd.). Państwo woli pisać ustawy aborcyjne, nawet jest tym zainteresowane, bo to mniej kosztuje: nie trzeba troszczyć się o nowych obywateli, możemy to przerzucić na indywidualne decyzje ludzi. I nazwać to wolnością. A skutek jest taki, że Państwo nas ogranicza: mówi ci, czy jestem potrzebny mu, czy nie - jeśli jesteś zbędny, to cię usuniemy. Ten racjonalny model jest poza etyką (etyka nie rozstrzyga produktywności ludzi), ale jest antyhumanistyczny, gdyż człowiek staje się towarem, przedmiotem roszczygnięć politycznych. O wszystkim dzisiaj decyduje ekonomia - zamiast być służebna wobec człowieka, przejęła władzę i określa, co ludzie powinni robić, a czego nie, bo jest nieopłacalne. Sprawa prof. Chazana jest dla mnie przejawem sprzeciwu wobec całego toku wspólczesnego myślenia, wspólczesnej mentalności i sprzeciwem wobec państwa oraz jego mechanizmów decyzyjnych.
L
lesze
12 czerwca 2014, 12:11
W Polsce obowiązuje najbardziej restrykcyjna ustawa antyaborcyjan w Europie. liczba legalnych aborcji to kilkaset roczenie na około 320 tysięcy urodzeń. Więc jaki jest sens snucia takich fanatastycznych wywodów ?
12 czerwca 2014, 12:12
2 osoby zabite dziennie?
L
leszek
12 czerwca 2014, 12:29
Kolego drogi. Za każda aborcją kryje się jakiś problem, często ludzka tragedia. Problemu się nie rozwiąże mnożąc napuszone morały z użyciem słów o dużym ładunku emocjonalnym. To myślenie magiczne, ucieczka przed tematem.
K
kate
12 czerwca 2014, 13:11
Chodzi mi o to, że się chetnie zgadzamy na zastaną rzeczywistość. Usprawiedliwiamy się, równiez i ja, że tak ma być. Kilka aborcji nic nie znaczy. Kto nie chce dzieci tak ich mieć nie będzie. Zakres przyzwolenia się poszerza, bo nie reagujemy na drobne sprawy. Dlatego, ze jest choć minimalne, ale w nas przyzwolenie na aborcję, rozumianą jako tragedia, to nie domagamy się jako społeczeństwo przeznaczenia środków publicznych, wypracowanych przez wszystkich, na odpowiednie zasiłki na chore dzieci (przecież mogli rodzice je zabić, po co się męczyć z "roślinkami"), na ośrodki hospicyjne (jak kto ma dziecko, niech się sam o nie troszczy), na badania naukowe nad znalezieniem lepszych środków ochrony życia (kosztowne i długotrwałe). To jest ta mentalność ekonomiczna, w której nie ma przyzwolenia na życie, bo ono jest za kosztowne. Jeśli każdy z nas wziąłby sobie to do serca, domagał się takich prawnych uregulowań, walczył o takich polityków, którzy by to zrealizowali, popierał lekarzy, prawników, społeczników nastawionych pro life, to zmiany byłyby widoczne. to nie jest moralizatorstwo! Już i tak w naszym społeczeństwie zmieniło się wiele w sprawie aborcji - już ludzie nie przyzwalają tak na aborcję w sprawach społecznych, już zwracają uwagę, że można inaczej postąpić, np. oddać do adopcji. Dziękuję, że prof. Chazan postawił sprawę bardzo ostro, bo nie zadawałabym sobie przez te dni takich pytań: co zrobiłam w sprawie ochrony życia i czy dostatecznie bronię życia wokół siebie.
L
leszek
12 czerwca 2014, 17:18
W roku 1992 zamieniono odziedziczoną po PRL spuściznę dopuszczającą aborcję za "względów społecznych" (czyli w praktyce na życzenie) na ustawę dopuszczająca aborcję w trzech ściśle wymienionych sytuacjach. Jak ktoś zada sobie trud i uwaźnie to przeczyta, to łatwo zauważy, że są to sytuacje związane z jakąś tragedią, nieszczęściem. Nikt nikogo nie zmusza do aborcji, jest to wyłącznie furtka, możliwość, ze w wypadku takiego nieszczęścia kobieta ma możliwość podjęcia decyzji. Taka rzeczywistość obowiązuje od 22 lat, w Polsce obowiązuje najbardziej restrykcyjna w Europie ustawa antyaborcyjna. Dodatkowo lekarze (jako jedyna grupa zawodowa) mają przywilej odstąpienia od  wykonywania aborcji osobiście, jeśli jest to sprzeczne z ich przekonaniami. Aby jednak móc skorzystać z tego prawa lekarz musi się do tego prawa zastosować, inaczej przywilej zamienia się w samowolę. Takie prawo wprowadzono 18 lat temu. Więc w Polsce aborcja jest praktycznie zabroniona (kilkaset przypadków na 320 tysięcy urodzin) i prawo chroni sumienie lekarza. Za prawem dopuszczającym aborcję w trzech przypadkach nie kryje się "mentalność ekonomicza" - po co pisać nieprawdziwe rzeczy.  Więc do czego się odnoszą te wszystkie uwagi - na pewno do realiów we współczesnej Polsce ? Profesor Chazan wykonuje zawód lekarza w kraju, gdzie od 22 lat obowiązuje świetnie mu znana ustawa aborcyjna i od 18 lat doskonale mu znane prawo o klauzuli sumienia. Jakoś do tej pory mu to nie przeszkadzało w wykonywaniu zawodu. Pytanie jest więc dlaczego postanowił ten "coming out" wykonać nagle teraz i dlaczego to zrobił kosztem pacjentki, co jest absolutnie niedopuszczalne. Lekarz nie powinien się posługiwać pacjentem do demostrowania swoich poglądów. Pacjent to nie przedmiot ani esksponat. Swoje poglądy powinien wyrazić w innej formie, do czego ma święte prawo.
K
kate
12 czerwca 2014, 18:54
Afera wokół prof. Chazana wybuchła nie z powodu realizowania ustawy aborcyjnej i deklaracji wiary, ale wystąpienia jednej kobiety (jednych rodziców), którzy zaczęłi odwoływać się do tych przepisów, aby uzasadnic swoje proaborcyjne stanowisko. Problemu by nie było, gdyby nie ideologia tego wystąpienia. Rodzice 13 lat starają się o dziecko, w końcu decydują się na procedurę in vitro, udaje się począć dziecko, ale ma tak rozległe uszkodzenia, że albo umrze w czasie porodu albo niedługo potem. Rodzice chcą aborcji, bo to dla nich tragedia taka ciąża, taki człowiek. "Mentalność ekonomiczna" to jest taki stan umysłu, że ja patrzę na życie w aspekcie jakości - ono ma być skrojone na miarę moich możliwości, mojego dobrego samopoczucia. Nie dopuszczam nawet myśli, że mój dobrostan psychiczny ma być naruszony. Proszę zobaczyć, że do prof. Chazana - człowieka, o którym się wie, jakie ma poglądy, który nie potrzebował robić "coming outu" przychodzą tacy rodzice. Ba, wypowiadały się zwolenniczki aborcji, które rodziły w klinice św. Rodziny dzieci - wiedziały, że dostaną tam najwyższy standard porodu i opieki okołoporodowej, ale jak dochodzi do komplikacji, to prof. Chazan jest zły, bo nie dostarcza usługi aborcyjnej na tym samym doskonałym poziomie jak standard porodu. To jest myslenie: ja się liczę, moje zdanie. Normalni rodzice w naszym kraju z takimi problemami, które klasyfikuja się na legalną aborcję dostaja ją bez rozgłosu, czesto właśnie w atmosferze tragedii osobistej, która nie jest medialna. Tu mamy do czynienia z problemem dobrostanu aborcji: ona ma być dostępna, bo liczy się mój (matki, ojca) dobrostan psychiczny, ja się musze dobrze czuc w życiu, nic mi nie moze przeszkadzać, np. chore dziecko, śmierć dziecka. Ja sobie nawet na żałobę nie pozwalam, bo to takie smutne, takie obciążające.
M
MR
12 czerwca 2014, 18:56
W zasadzie zgoda. Ale... Pacjentka zgłaszając się do szpitala św Rodziny, wiedziała, że nie dokonuje się tam aborcji. W drodze kilkuminutowej rozmowy telefonicznej mogła dowiedzieć się gdzie usuną jej ciążę. Czy miała nadzieję na jej uratowanie, czy chciała testować szpital i prof. Chazana.  Oskarżenie, że prof Chazan "zwlekał do końca" dopiero sprawdzi prokurator i będzie wskazane, aby cała sprawa znalazła epilog w sądzie. Byloby również wskazane aby zachowana była pełna jawność, skoro pacjentka sama nadała tej sprawie bieg i zmodyfikowany został odnośny fragment przepisu o klauzuli sumienia. Lekarz ma leczyć, a nie informować o usługach innych lekarzy. Od tego są organa ochrony zdrowia państwa i samorządu 
G
gniew
12 czerwca 2014, 20:06
Za każdą aborcją problem?. Największym problemem i największą tragedią jest mordowanie bezbronnych dzieci. Żadnym problemem morderstwa nie da się usprawiedliwić. Ucieczką jest zabijanie. Uciekać to trzeba w takich sytuacjach  do Pana Jezusa i Jemu Ufać.
L
leszek
12 czerwca 2014, 21:33
Sugeruję sobie odpuścić analizę motywacji i poglądów kobiety, która domagała się aborcji. Dla mnie osobiście takie nicowanie motywów, sumienia i poglądów osoby o której się nic wie wzbudza odrazę i obrzydzenie. Chrześcijanin, a już na pewno katolik, odnosi się do takich sytuacji z respektem i szacunkiem, nawet jeśli w jakiejś kwestii ma inne zdanie. Oczywiście, gdybym był swięty, bez grzechu i z czystym sumieniem to bym wygłaszał morały i piętnował grzeszników, ale ponieważ nie jestem, to tego nie robię. Jeśli rodzice zgłaszają się do placówki medycznej to nie ma powodu, dla którego mieliby analizować wyznanie religijne, poglądy polityczne czy orientację seksualną dyrektora placówki. Szukają lekarza, a nie spowiednika.  Nie rozumiem też wydzielenia kategorii "normalni rodzice" ? Co to jest ? Czyżby ta kobieta która zgłosiła skarge na profesora Chazana była "nienormalna" ? Na jakiej  podstawie taki wniosek ?
L
leszek
12 czerwca 2014, 21:48
A skąd taka wiedza, skąd niby wiadomo, że w szpitalu św Rodziny "nie dokonuje się aborcji" ? Ja osobiście dowiedziałem sie o tym dopiero z informacji prasowej kilka dni temu. Mnie się zawsze wydawało, że jeśli w placówce medycznej nie wykonuje się jakiegoś zabiegu to dlatego, że np. brakuje tam odpowiedniego specjalisty czy placówki ma inny profil, a nie ze względu na wyznanie religijne dyrektora.  Sugeruję także odpuścić sobie to bajdurzenie o "wywiadzie telefonicznym". Zaden lekarz, w Polsce i na swiecie nie udziela porad przez telefon nieznanym sobie osobom i nie wyjaśnia telefonicznie czy wykona jakiś zabieg czy nie. Zwłaszcza, jeśli wykonanie tego zabiegu w okolicznościach nieprzewidzianych przed prawo jest przestępstwem. Sugeruję także sobie odpuścić plecenie bzdur o "usługach innych lekarzy". Klauzula sumienia dotyczy sytuacji, gdy dany zabieg jest w ramach specjalizacji lekarza, więc to nie jest pomyłka pacjenta, ale lekarz ze względu na swoje sumienie odmawia jego wykonania i ma do tego prawo. Nie dotyczy natomiast sytuacji, gdy do okulisty przychodzi pacjent z bolącym zębem, oczywiście, okulista nie musi wiedziec gdzie w pobliżu przyjmuje denstysta, może pacjenta odesłać do książki telefonicznej. W ogóle sugeruję mniej plecenia bzdur i fantazjowania, a więcej z sensem i na temat.
K
kate
13 czerwca 2014, 10:47
Respekt i szacunek dotyczy wolności decyzji, a nie przyzwolenia na zło, np. mówisz "chcę się zabić, nie chcę żyć" to akceptuję Twoje stanowisko, ale nie wolno mi na to nie reagować, nie podejmować próby odwiedzenia cię od tego czynu. Sugerujesz, że lekarze, którzy spotykaja się z rodzicami chcącymi (a nawet w tym przypadku było mocniej domagającymi się) aborcji nie powinno wogóle podjąć prób odwiedzenia ich od tej decyzji, wskazania innych rozwiązań. Ja to obserwuję w szkolnictwie medycznym i jestem tym przerażona wprowadzanie takiej etyki wolnościowej: pacjent decyduje, pacjent steruje, a lekarz ma być wykonawcą moich decyzji. Równocześnie jak pacjent się niczego nie domaga, to ja nic nie robię, zwalniam się z odpowiedzialności za niego, bo przecież mi nie powiedział, czego oczekuje. Takie umywanie rąk: chcesz aborcji, eutanazji, dobrze, nie ma sprawy, ja nie odpowiadam, takie prawo. W szpitalu św. Rodziny rodzące otrzymują po wypisie list gratulacyjny, czy maja też dostawać gratulacje z powodu udanej aborcji? Normalna, czyli uświęcona tradycją i społecznym consensusem co do praktyki sytuacja relacji między pacjentem a lekarzem jest taka, że lekarz dba w maksymalnym stopniu o dobrostan zdrowotny pacjenta (w tym o jego zdrowie psychiczne i duchowe) a pacjent powierza się lekarzowi z ufnością, że właśnie będzie czynił wszystko co może, aby mu pomóc w sprawie zdrowia i życia, a nie w sprawie wszystkiego, co pacjentowi się wydaje w sprawie zdrowia i życia własnego.
K
kate
13 czerwca 2014, 11:16
Druga sprawa, którą poruszasz: pacjenci szukają lekarza, a nie spowiednika. Ja powiedziałbym mocniej: szukają człowieka. Niedługo zawód lekarza odejdzie w przeszłość i nie będziemy mieli tych dylematów: pojawią się (już są) maszyny leczące - wejdziesz do niej, włączysz przyciski i operacja, w tym aborcja na życzenie. Czy myślisz, że ludzie wtedy nie będą potrzebować Lekarzy - odsyłam cie do książek śp. prof. Andrzeja Szczeklika. Wracając do naszego przypadku: dziś w I Programie PR Cezary Gmyz wyraźnie powiedział po rozmowie z rodzicami: rodzice nie chcą tego dziecka i go wyaborduja niezależnie od tego, że termin już minął. To jest nagonka na prof. Chazana, a nie problem legalnej aborcji. Przecież nikt nie przeczy, prof. Chazan też o tym mówi, że istnieją sytuacje, że nawet nalezy tę aborcję wykonać: dziecko ma takie wady, że rozrasta się w macicy i zagraża życiu matki, albo przykład prof. Chazana dziecko w jajowodzie (ciąża pozamaciczna). Nikt tego nie chce, ale aby ratować życie podejmuje się zabiegi, które prowadzą do aborcji, np. wycina się jajowody z tym płodem. Czy matka taka nie cierpi, nie doświadcza traumy? Doświadcza, ale jest to przecież inna trauma, niż aborcja, gdy mam inne możliwości rozwiazania dylematu etycznego, a upieram się przy swoim zdaniu, bo sobie wymyśliłam cudowniejsze zycie bez chorego dziecka czy bez urodzenia zmarłego dziecka. Mam wybór dobra w mojej trudnej sytuacji, a wybieram zło i jeszcze za ten wybór obciążam lekarza. No sorry, ale dla mnie nie jest to postawa normalna. To postawa skrzywionego sumienia, które wymaga działań ratunkowych, żeby przywrócić w tych ludziach człowieczeństwo. Trzeba ogromnej modlitwy za tą rodzinę, do której zachęcam!
L
leszek
13 czerwca 2014, 18:26
Obawiam się, że tutaj są mylone dwie rózne sprawy. Jedna sprawa to "klauzula sumienia". Dotyczy sumienia lekarza, a nie sumienia pacjenta czy innego lekarza. Ma miejsce w sytuacji, gdy dana czynność lekarska lezy w zakresie specjalizacji lekarza, ale ta czynność wchodzi w konflikt z sumieniem lekarza. W takiej sytuacji istniejące prawo umożliwia lekarzowi odmowę wykonania tej czynności, ale pod warunkiem wskazania pacjentowi innej realnej możliwości wykonania tej czynności, w szczególności innego specjalisty, aby pacjent nie obijał się od jednych drzwi do drugich. To chyba nie budzi możliwości, aby móc skorzystać z jakiegoś prawa trzeba się do tego prawa zastosować, nie ma innej możlwości. Prawo zostało uchwalone 18 lat temu przez Sejm i jest takie same dla wszystkich bez względu na ich poglądy religijne, nie może być jakiś równych i równiejszych. Natomiast zupełnie inną sprawą jest reakcja lekarza, ale także każdej innej osoby, nawet koleżanki z facebooka czy kierowcy autobusu jeśli wejdzie w posiadanie informacji, że dana osoba chce wykonać aborcję. Jednak pozycja lekarza jest bardzo szczególna, bo wszedł w posiadanie tej informacji w trakcie relacji pacjent-lekarz, więc jest pytanie czy lekarz może wykorzystać informacje jakie pozyskał na temat pacjenta do innego celu, niż cel ściśle medyczny. Kodeks Etyki Lekarskiej wyraźnie tego zabrania, lekarz nie może tego robić, gdyż inaczej nadużywa zaufanie pacjenta. Może oczywiście zachęcać czy odwodzić pacjenta od jakiegoś zabiegu ale wyłącznie kierując się wskazaniami medycznymi a nie własnym świadopoglądem religijnym. Pacjent przychodząc do lekarza nie zna i znać nie musi jego światopoglądu religijnego, zaś lekarz nie może także różnicować swojego postępowania kierując się światopoglądem pacjenta, nie może innej informacji przekazywać ateiście, katolikowi, buddyście czy Świadkowi Jehowy - zgadza się ? 
L
leszek
13 czerwca 2014, 18:40
Jeśli potrzebuję porady lekarskiej to idę do lekarza. Jest bardzo ryzykowne założenie, że skoro lekarz skończył studia medyczne i jest dobrym specjalistą , to na pewno musi być także autorytetem moralnym. Lekarz poza gabinetem czy szpitalem może być bardzo lichym człowiekiem. kłamcą, podlcem, oszustem. rozpustnikiem, ale niezależnie od tego może być znakomitym specjalistą, który z wielką życzliwością i oddaniem poswięca się swoim pacjentom. Zgadza się ? Analogicznie ojciec-spowiednik może być znakomitym i życzliwym dla ludzi spowiednikiem, który niejednego grzesznika zainspirował do naprostowania swojego życia i który dla wielu ludzie jest autorytetm, ale niezależnie do tego moze być kiepskim pomysłem szukanie u niego lekarstwa na ból głowy czy bolący ząb. Akurat tutaj może udzielić złej porady i nie ma powodu, aby mieć do niego o to pretensję. Co do oceniania sumień innych ludzi zalecam dużą ostrożność i nie budować swoich opinii na podstawie telewizora. W ogóle zresztą zalecam zostawienie sumień innych ludzi w spokoju, a już na pewno ludzi, których się nie zna i w sprawach, o których ma sie bardzo powierzchowne pojęcie. Najlepiej się zająć własnym sumieniem.
K
kate
13 czerwca 2014, 19:31
Czyli mam rozumieć jesteś zwolennikiem rozdzielenia etyki lekarskiej od moralności osobistej? Wchodzisz do szpitala i przestajesz byc katolikiem (albo tylko troszeczkę nim jesteś w sytuacji stosowania "klauzuli sumienia"), a wychodząc do domu znowu postępujesz jak przykładny katolik? To współczuję lekarzom, to schizofrenia.Teraz wiem, dlaczego tak bezduszne i nieludzkie są szpitale, bo lekarze postepują według etyki lekarskiej. Ochrona życia nie ma nic wspólnego ze światopoglądem religijnym, albo bardziej, ona jest ponad - zresztą korzystałam ze służby zdrowia w krajach muzułmańskich i ten sam problem dostrzegałam: szanujących życie lekarzy i bezduszne maszynki. Raczej z moich podrózy po świecie wnoszę, że tam, gdzie spotykam się z autentyczna wiarą (i nie ma znaczenia Żyd, muzułmanin, czy chrześcijanin), tam nie ma problemu ochrony życia. Problem ma Europa, która oderwała się od jakiegokolwiek światopoglądu religijnego i zastąpiła ją mgławicową etyką lekarską. Wprowadziła zupełny relatywizm. Spróbuj pracować w Afryce jako niewierzący lekarz (i nie mówię, że musisz być katolikiem), żaden pacjent nie pozwoli ci się dotknąć.
K
kate
13 czerwca 2014, 19:57
Niestety uważam, że nie można być dobrym lekarzem, nie będąc dobrym człowiekiem. Podobnie jeśli chodzi o inne zawody. Prędzej czy później się posypie: bo jak ustawiam swoją hierarchię wartości, tak ustawiam swoją pracę. Mówię również z własnego doświadczenia - jak mam nieporządek w sumieniu, to źle pracuję, niedokładnie wykonuję swoje obowiązki. Co dopiero lekarz - dlatego nie bez znaczenia jest dla wierzących lekarzy obecność kaplicy w szpitalu, możliwość modlitwy, korzystanie z sakramentów. Ludzie to zauważają i doceniają takich lekarzy. Zdarza się, że chorzy widzą rozdźwięk między zachowaniem lekarza a jego decyzjami zawodowymi: świetny specjalista, ale cham, wyżywa się na pielęgniarkach i pacjentach. Często w obawie, że nie zostaną obsłużeni nic nie mówią, ale jak tylko mogą szybko zmienają lekarza. Co do kwestii sumienia: to taka moda współczesna, że sumienie ma być nietykalne, moje, nikt ma do niego nie wnikać. Praktyka życiowa temu przeczy: stale jesteśmy konfrontowani z czyimiś ocenami, tylko dzięki ocenianiu naszych czynów przez innych następuje refleksja moralna (tylko naprawdę czyste, święte istoty potrafią pracować nad swoim sumieniem bez ingerencji innych). Ja wiem, że może być to nie miłe (sama też często wściekam się, jak inni oceniają moje czyny), ale w ostateczności jest to nam najbardziej potrzebne. Uczy pokory.
MR
Maciej Roszkowski
13 czerwca 2014, 20:50
Wyżęj Pana oceniałem.
L
leszek
12 czerwca 2014, 11:49
Nikt profesora Chazana nie zmuszał do aborcji, przecież to nonsens. W Polsce od 1996 roku obowiązuje klauzula sumienia, który umożliwia lekarzowi odstąpienie od wykonywania pewnych czynności, które stoją w sprzeczności z jego sumieniem. Ale aby móc skorzystać z tego prawa, trzeba się do tego prawa zastosować - zgadza się? Inaczej mamy do czynienia z samowolą. Trzeba także pamietać o drugiej stronie tego medalu, którą się całkowicie pomija, czyli o pacjencie. Wskazanie innego lekarza leży w interesie pacjenta, aby nie musiał się obijać od jednych drzwi do drugich. Argumentacja, że wskazanie innego lekarza, ktory wykona aoborcję jest niezgodna z sumieniem wskazującego jest to swobodna interpretacja. Klauzula sumienia dotyczy świadczeń które musiałby osobiście wykonać lekarz, a nie jakiejś czynności wykonywanej poprzez łancuch pośredników. Gdyby przyjąć taką wykładnię, to się wkracza w sferę bardzo kunsztownych i ryzykownych konstrukcji.
S
szechter
12 czerwca 2014, 12:13
sam lesia nie zabiję, ale chętnemu powiem gdzie mieszka. Takie to moje wrażliwe bolszewickie sumienie
12 czerwca 2014, 12:21
Czy obowiązkiem lekarza pierwszego kontaktu jest wskazanie konkretnego ortopedy pacjentowi, gdy zaordynuje mu konsultację ortopedyczną, czy takie sprawy powinien załatwiać sam system opieki zdrowotnej?
L
leszek
12 czerwca 2014, 12:30
Ale co ma piernik do wiatraka ? 
12 czerwca 2014, 13:58
A w którym momencie nastąpiło insynowane złamanie prawa przez prof. Chazana - w momencie odmowy aborcji, czy w momencie niewskazania abortera gotowego się zadania podjąć?
L
leszek
12 czerwca 2014, 16:59
cytat z felietonu: ------------ Warto go przytoczyć w całości: "Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Lekarz wykonujący swój zawód na podstawie stosunku pracy lub w ramach służby ma ponadto obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego". ---------------- Przeczytaj to głośno, powoli i wyraźnie zwłaszcza frazę zaczynającą się od "ma obowiązek wskazać".
jazmig jazmig
12 czerwca 2014, 18:16
No więc Chazan w zgodzie z rzeczywistością, realnie powiedział kobiecie, że on takich lekarzy nie zna. Obrotne babsko może samo sobie poszukać abortera, najlepiej w klinice, gdzie zrobiono jej ten feralny zabieg in vitro.
M
MR
12 czerwca 2014, 18:48
Na lekarzu żadnej innej specjalności nie spoczywa ustawowy obowiązek wskazania innego lekarza, który by wykonał inny zabieg niż usunięcie ciąży. Intencja ustawodawcy była tu czytelna. "Masz takie wrażliwe sumienie, a my cię i tak utytłamy. " Czym prędzej ten fragment udstawy winien byc zmieniony. Może sprawa prof. Chazana będzie tu sygnałem. Na dodatek jest to pseudoproblem, bo nawet w najmniejszej osadzie z telefonem można w ciągu 15 minut dowiedzieć się, która placówka usunuie ciążę. 
12 czerwca 2014, 20:05
Przecież dokładnie odnoszę się do obowiązku wskazania innego lekarza, który ciąży na lekarzu odmawiającym wykonania zabiegu, a nie ciąży na lekarzu pierwszego kontaktu, który ordynuje pacjentowi taką, czy siaką konsultację. Czym różni się sytuacja pacjenta w obu przypadkach, że aż w jednej z nich to sam lekarz musi robić za sekretarkę wynajdującą lekarza, a w drugim może to spokojnie mieć w nosie i scedować zorganizowanie konkretnej wizyty konsultacyjnej na pacjentkę i/lub system? Czym uzasadnić takie dysproporcje w obowiązkach lekarzy w obu przypadkach?
12 czerwca 2014, 23:16
Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu RPO zaproponował rozwiązania mające załatać tę oczywistą 'podłożoną świnkę'. Ponadto - jak Bogna Białecka słusznie zauważyła na FB - dziwne, że 'pacjentka', która najwyraźniej nie jest biedna, jak przysłowiowa mysz kościelna, skoro pozwala sobie na 'in vitro', nie udaje się do szpitala Dzieciątka Jezus, którego aborcyjna renoma jest znana, tylko akurat do prof. Chazana. Oczywiście przypadki chodzą po ludziach, ale również chodzą po nich złośliwe intencje.
L
leszek
13 czerwca 2014, 09:48
Więc jednak bardzo się cieszę, że udało się w końcu ustalić że na lekarzu chcącym odmówić zabiegu ze względu na klauzulę sumienia ciąży taki obowiązek. Jest chyba logiczne, że lekarz aby skorzystać z takiegp prawa musi się do tego prawa dostosować i jeśli tego nie czyni to prawo łamie.  Cięzko było ale jednak moja dobra rada poskutkowała co mnie bardzo cieszy.