"Tak lub nie" wobec "Amoris laetitia"

(fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl)
Jacek Siepsiak SJ / DEON.pl

Zwykle w swoich komentarzach staram się "upraszczać", tłumaczyć na nasze, wyłuskiwać sedno problemu. Tym razem czuję się trochę bezradny. Bo oto czterej kardynałowie opublikowali (w bardzo niszowym piśmie) pretensję, że papież nie odpowiedział na ich pytania. Żądali odpowiedzi "tak lub nie" jak, nie przymierzając, jakiś prokurator wobec oskarżonego. Ani prefekt kongregacji, na którego ręce złożono owe zapytania, kard. Müller, ani tym bardziej papież nie odpowiedzieli.

Przypomina mi się stary kawał o tym, jak oskarżony w sądzie miał odpowiedzieć "tak lub nie" na pytanie, czy już przestał bić żonę. Każda odpowiedź czyniłaby go winnym w oczach trybunału. Pozostawało więc tylko nieodpowiadanie. Ale milczenie też sprawiało wrażenie, że ma się zatem coś do ukrycia, ergo jest się winnym.
Można tak skonstruować pytania, by odpowiadający musiał być winnym, a przynajmniej, by go tak zaprezentować opinii publicznej (np. przysięgłym w sądzie). Takie pytanie tak naprawdę jest oskarżeniem i to oskarżeniem, przed którym nie można się bronić.
Efekt można jeszcze wzmocnić, gdy owo pytanie jest tak absurdalne, sformułowane na poziomie niemającym nic wspólnego z ocenianą materią (w tym wypadku dokumentem), że po prostu nie da się dyskutować, a więc nie można dać jakiejś sensownej odpowiedzi poza zdziwieniem: "A co to ma do rzeczy?" lub "Co ma piernik do wiatraka?".
Jest to klasyczna zmiana tematu lub zmiana poziomu dyskusji. Ponieważ brakuje oskarżającemu argumentów, próbuje wszystko sprowadzić do absurdu, aby podważyć sens omawianego tematu. Ktoś np. opowiadając o swojej górskiej wycieczce w Tatrach, zachwyca się widokami, jakie miał okazje podziwiać, a zazdrosny słuchacz (zazdrosny powiedzmy o to, jakie to opowiadanie robi wrażenie na płci pięknej), aby podważyć to wrażenie, pyta, dajmy na to, o datę powstania TOPR-u. Być może to ma jakieś znaczenie, być może nieznajomość tej daty podważy uprawnienia opowiadającego do wyrażania zachwytów. Być może? Ale raczej na pewno taki poziom pytania skompromituje zazdrośnika.
Z takim "przeholowaniem" spotykamy się nieraz podczas debat wyborczych. "Sprytne" pytanie żądające prostej odpowiedzi "tak lub nie" może niekiedy ugodzić w pytającego, gdy widać wyraźnie, że spłyca problem.
To, iż problem jest spłycany, nie oznacza, że pytanie opiera się na fałszu. Może dotyczyć spraw, które są rzeczywistym problemem dla niektórych osób. Kompromitacja polega na czymś innym, na braku wyczucia. W danym kontekście podobne pytanie pasuje jak wół do karety.
Nie mam zamiaru oceniać pytań stawianych przez czterech kardynałów ani ich intencji, które zapewne są pełne zatroskania. Oczywiście mają oni prawo wyrażać wątpliwości wobec papieża. I chwała Franciszkowi za to, że ich nie tępi. Nie miejsce też tutaj na analizowanie wypowiedzi Jana Pawła II (przytaczanych przez 4 kardynałów), w jakich dopuszcza on kwestie, na które nie da się odpowiedzieć "tak lub nie". Chciałbym tylko pomóc tym, którzy zadają sobie pytanie: "Skąd taka różnica w języku?". Bo pytania postawione wobec VIII rozdziału "Amoris laetitia" wydają się jakby z innego świata. Ludzie je czytają i zastanawiają się, w jakim świecie żyją ich autorzy.
To może być świat sztywnych przepisów, świat trybunału, który chce ocenić i wydać wyrok według konkretnej normy. On ma swój język. Czy aplikowanie go do sytuacji "szpitala polowego", do opieki nad udręczonymi nie przypomina słonia w składzie porcelany?

Jacek Siepsiak SJ - redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe"

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Tak lub nie" wobec "Amoris laetitia"
Komentarze (31)
TK
Ter Ka
22 listopada 2016, 01:29
Faryzeusze zarzucali Jezusowi przekraczanie Prawa. Szabat był święty, dany przez Jahwe. Dla Żydów to była podstawa ich wiary. A Jezus go łamał  - uzdrawiał, zrywał kłosy itp. A przeciez mówił, że nie zmienił ani jednej litery Prawa. Więc jak? To podobne pytanie jak te stawiane przez czterech kardynałów. Bóg jest najwyzszym Sędzią i to sprawiedliwym, ale jego sprawiedliwość nie jest naszą a Jego Prawa nie są naszymi. Dlatego nie możemy w imię litery prawa zapominać o człowieku i o.... Bogu. Musimy jednak zachować ducha tych praw, bo to prawa świętego Kościoła. Dlatego Franciszek nie znosi ani nie zmienia żadnego przepisu, zaleca tylko rozpatrywanie każdego przypadku indywidualnie i w duchu miłosierdzia (bo miłosierdzie to przymiot Boga). Sa przypadki, gdy osoba jest w 100% niewinna rozpadowi małzeństwa. Może uciekła przed oprawcą. Może współmałzonek był alkoholikiem lub psychopatą już w chwili ślubu. Może nawet każdy sąd biskupi unieważniłby to małżeństwo. Ale nie poszła i nie pójdzie do sądu, za to żyje w pełnym wzajemnego szacunku i miłości nowym związku. Boga nasze przepisy nie obowiązują, ale osobę tę odgradzają od Kościoła i Boga a tak być nie powinno. Papież Franciszek pochyla się nad takimi właśnie szczególnymi przypadkami i daje w ręce spowiedników władzę większą niż dotąd. Ale przecież to nie spowiednik odpuszcza grzechy, tylko Chrystus...
22 listopada 2016, 09:46
Tak, współcześni katolicy bardzo cześto uznają iż nei istnieje obiektywane dobro i obiektywne zło. Stąd ta paplanina o duchu prawa itd. Ale zacznijimy od początku - co jest celem życia katolika. Taplenie siw błocie grzechów i szukanie dla siebie usprawiedliwień? Czy może jednak staniecie w prawdzie (obiektywnej) o swym życiu i przemiana swojego życia, aby być już dziś świetym? ps.1 nie można unieważnić katolickiego małżeństwa!!! ps.2 życie z cudzą żona jest cudzołóstwem, tak samo jak życie z cudzym meżem. Cywilny rozwód nie znosi nigdy katolickiego małżeństwa i warto zawsze o tym pamietać, nim się cokolwiek napisze.
JR
J. R. S
21 listopada 2016, 23:26
Co za żałosny wpis. Piłat zpytał: A więc jesteś królem? Odpowiedział Jezus: Tak, jestem królem. Proste jak drut, choć okoliczności nie sprzyjały takiemu wyznaniu. Nie obruszał się Jezus na zadającego pytanie, ale wykorzystał tę okazję do głoszenia prawdy. Sprawy wiary i Dekalogu to nie jest jakaś nieprzenikniona, zawiła materia, jak próbuje to Ks. ukazywać. Nigdy dotąd Kościół nie miał trudności z ogłaszaniem prawdy. Szkoda słów. Nie chcę ich mnożyć na darmo na wzór księdza, pamiętając, że z każdego z nich zdamy sprawę przed Panem.
Jack French
20 listopada 2016, 00:05
Artykuł o tym jak dużo można powiedzieć, żeby nic nie powiedzieć. Podważanie wiarygodności kardynałów jest tutaj ociekające pychą i arogancją. Proste. Deon, kolejne wielkie eh.
MR
Maciej Roszkowski
19 listopada 2016, 16:16
Nie jest to pierwszy artykuł, którego pointa, jeśli dobrze zrozumiałem,  stoi w sprzeczności ze słowami Chrystusa - "kto pojął rozwiedzioną cudzołoży".  Czy mylę się   Poprzedni Autorowie nie odpowiadali na moje pytanie. Może tym  razem  Autor zechce  odpowiedzieć.
WDR .
21 listopada 2016, 00:43
+
Z
Zbyszek
19 listopada 2016, 10:23
Ponawiam pytanie do Pana m.reg: proszę o wskazanie krytriów, które pozwalają chrześcijaninowi traktować pomówienie jako świetny artykuł?
19 listopada 2016, 07:11
Autorze pytasz się na jakim świecie żyją autorzy pytań. A się pytam, czy Ty i wszyscy zachwycający się rozdziałem VIII AL - wierzycie w nierozerwalność ważnie zawartego małżeństwa dwojga (kobiety i mężczyzny) katolików? Czy wierzycie że prawdziwe są słowa Ewangelii św. Matusza zawarte w rozdziale 5? Bo odnoszę wrażenie, iż wielu katolików podążając za światem przestało wierzyć w to co głosi nam Pan. Nierozerwalność małżeństwa stała się obecnie jakimś niedoścignionym ideałem , i wielu dziś zajmuje się jedynie usprawiedliwianiem cudzołóstwa zamiast pokazywaniem jedynej drogi dla katolickiego małżeństwa.
T
Ter
22 listopada 2016, 02:00
Słowa całej Ewangelii są prawdziwe. Także te "nie sądźcie byście nie byli sądzeni". Adhortacja niczego nie zmienia w prawie Kościoła. Chodzi wyłącznie o to, by stosować się do ducha tego prawa a nie do litery. Stosując się do litery prawa postępujemy jak faryzeusze. Bo wykształcony i mieszkający w mieście katolik, gdy mu sie małżeństwo rozpadnie nie z jego winy, pójdzie do sądu i dostanie prawdopodobnie unieważnienie. Bo jeśli na 100% nie z jego winy, to z drugą stroną musiało byc coś nie tak i sąd prawdopodobnie orzeknie że nie była zdolna do nawiązywania więzi albo kłamała mówiąc, że chce być wierna albo miała inne cele (np. status majątkowy)itp itd. Osobie czerpiącej wiedzę o prawie kościelnym z niedzielnych kazań nawet do głowy coś takiego nie przyjdzie, więc po rozpadzie małżeństwa pozostanie do końca życia w poczuciu winy a próba ułożenia sobie zycia wyrzuci ją całkiem poza nawias Kościoła. A przecież Bóg nie patrzy na stopień znajomości prawa, wykształcenie, miejsce zamieszkania itp I takie sytuacje Franciszek pozwolił rozsupływać spowiednikom. Nie mogą udzielić ślubu bez unieważnienia poprzedniego małżeństwa ale mogą stwierdzić, że osoba nie jest winna swemu położeniu, żyje w pełnym miłosci i szacunku stałym związku - najczęściej cywilnym małżeństwie, co zmniejsza także ciężar grzechu "cudzołóstwa"  i może -bezpośrednio po spowiedzi- pozwolić w pełni uczestniczyć w mszy św. Nie ma to nic wspólnego ze zgodą na cudzołóstwo, rozwód czy podważenie nierozerwalności małzeństwa.
22 listopada 2016, 08:55
"Słowa całej Ewangelii są prawdziwe." Poważnie? Czy rozdział MT 5 jest cały prawdziwy? A może niektóre stwierdzenia podlegają swoistej zmianie w zalezności od własnych potrzeb? ps. u katolików nie istnieje procedura unieważniania małżeńśtw.
TM
Tomasz Mazan
18 listopada 2016, 19:23
Najciekawsze jest na końcu kapłan, zakonnik zadaje pytanie  na jakim świecie oskarżający żyją, innymi słowy, czyz oni nie wiedzą, że religia idzie z duchem czasu. Ręce opadają, co śię dziwić świeckim. Kapłanie do jakiego Kościoła należysz, kto Ci w seminarium czytał Ewangelię.
AB
Antoni Bańkowski
18 listopada 2016, 18:49
A gdzie w Ewangelii jest o szpitalu polowym? "Tak" lub "Nie" a co nadto jest pochodzi od złego. I mozna jeszcze się wysilać na dużo jeszcze tłumaczeń, ale po co. Wystarczy zajrzeć do Ewangelii. Papież jej nie zmieni. A dlaczego robi sie nagonkę na pytających kardynałów, a nie przywołuje sie do prządku Kardynałów niemieckich czy tych co  jawnie głoszą herezje..
Przemysław Łapiński
20 listopada 2016, 00:11
Zgodzę się z małą poprawką. Dwóch spośród tych czterech kardynałów to kardynałowie niemieccy :) Jak również prefekt prefekt kongregacji, który te opinię podziela, ale boi się wychylić. Dlatego nie uogólniajmy.
Z
Zbyszek
18 listopada 2016, 17:26
Panie m.reg czy raczy Pan udzielić odpowiedzi na moje pytania? 
Z
Zbyszek
18 listopada 2016, 17:26
Panie m.reg czy raczy Pan udzielić odpowiedzi na moje pytania? 
A
Andrzej
18 listopada 2016, 14:11
Warto przeczytać wywiad Katolickiej Agencji Informacyjnej (KAI) z  ks. prof. Pawłem Bortkiewiczem o liście 4 kardynałów do papieża w sprawie "Amoris laetitia". Ks. Bortkiewicz powiedział, że głos kardynałów to głos autentycznej troski. Cały wywiad z ks. profesorem i ks. biskupem Janem Wątrobą  jest dostępny na stronie KAI: [url]https://ekai.pl/diecezje/krakowska/x105254/ks-prof-bortkiewicz-o-liscie-kardynalow-do-papieza-w-sprawie-amoris-laetitia/[/url]
18 listopada 2016, 10:23
Dziekuje autorowi za swietny tekst.Uwazam,ze autor nikogo nie obrazil.Dla mnie i kilku milionow katolikow za granica AL Papieza Franciszka jest w pelni zrozumiala.Weszla w życie i jest stosowana od czerwca tego roku i na pewno nic tego nie zmieni.Dzieki AL dużo ludzi wrocilo do Kosciola i to nie tylko rozwodnicy ale dużo więcej jest mlodziezy.Ludzie bardzo szanuja Papieza Franciszka za AL,za jego nauke,decyzje.pamietaja oczywiscie Jana Pawla 2 i AL uwazaja za rozwiniecie adhortacji Jana Pawla 2.Teraz pytanie do zwolennikow adhortacji Jana Pawla 2: Czy rozwodnicy bedacy w nowych zwiazkach wychowujacy swoje dzieci mogą przystepowac do komunii ?Odpowiedz tak lub nie/nie jeśli/.Pozdrawiam.C.
18 listopada 2016, 10:57
"Dla mnie i kilku milionow katolikow za granica AL Papieza Franciszka jest w pelni zrozumiala" Za którą granicą? Bo jeśli za zachodnią to się akurat nie dziwię (widać kard.Marx ma w swej opiece).Problem polega na tym czy jesteście jeszcze katolikami. P.S. Twój wpis  brzmi mi trochę jak "Misiowe" łubudubu...
Z
Zbyszek
18 listopada 2016, 14:08
Proszę powiedzieć co jest w tym tekście świetnego? I jakie są Pańskie kryteria "świetności"?
Z
Zbyszek
18 listopada 2016, 14:36
Argument społeczny "bo wielu siępodoba" jest argumentem stosowanym w manipulacji i o niczym nieświadczy. Może większość się nie myli albo nie. Jeśli jest Pan chrześcijaninem i zależy Panu na zbawieniu innych to pomaga Pan zrozumieć w czym jest problem. Zbywanie milczeniem pytań jeśli zadawane są w sposób kulturalny jest dowodem pogardy dla innych. 
MR
Maciej Roszkowski
20 listopada 2016, 15:49
Odpowiedź na Pana pytanie brzmi: "Kto pojął rozwiedzioną cudzołoży". To odpowiedż Jezusa Chrystusa, która obowiązuje w Jego Kościele.
T
tomek59
18 listopada 2016, 08:21
Po pierwszem papież tępi systematycznie swoich przeciwników, przesuwając niewygodnych kardynałów na stanowiska czysto honorowe. Promuje za to ludzi w rodzaju kardynała Marxa, popierającego dopuszczenie homoseksualistów do komunii świętej. Swoją drogą znaleźć się w gronie ścisłych doradców papieża to wielki sukces kardynała z kraju gdzie wiara katolicka już praktycznie nie istniejem, a przynajmniej mało ma wspólnego z obrządkiem rzymskim. Nikt się tam na przykład nie bawi w coś takiego jak spowidź indywidualna. Po drugie papież nie chce wypowiadać sie na tematy moralności i doktryny. Jednym słowem nie chce wypełniać obowiązków nauczania ciążących nie tylko na nim jako następcy św. Piotra, ale i na każdym zwykłym biskupie. (Pamiętne słowa: "Kim ja jestem żebym go osądzał"). Po trzecie napisał tak niejasną adhortacje i dziwi się, że nie tylko zwykli wierni, ale i kardynałowie nie wiedzą czego mają się trzymać. Podsumowując ten artykuł dochodzę do smutnej konkluzji, że sposób przedstawiania problemów przes ojca Siepsiaka niewiele się różni od tego co nam serwuje TVN.
P
prosta_kobieta
17 listopada 2016, 23:16
Piętnowanie zadawania pytań, a w powyższym tekście porównanie rzeczowych pytań kardynałów do prokuratorskich oskarżeń jawi mi się jako mało udany chwyt erystyczny. Czytam Jezusowe: "Niech wasza mowa będzie "Tak-tak, nie-nie"A co nadto jest...". I tego chcę się trzymać.  
17 listopada 2016, 22:29
Jest to trochę przykre. Kardynałowie nie robią rewolucji - nie głoszą swoich tez i intuicji tylko proszą Papieża o wykładnie (czyli de facto odwołują się do autorytetu papieża) i odpowiedź na pytania o punkty, które wprowadzają zamęt wśród kapłanów, biskupów jak i ludzi świeckich. Chcą podjąć próbę zrozumienia i stoją na straży nauczania Kościoła. Raczej taki list jest pokazaniem jak pięknie w kościele możemy ze sobą rozmawiać, nie "klepać się po plecach" tylko podejmować dyskusję i szukać prawdy - bo to o Chrystusa - który jest Prawdą tutaj chodzi. I wydaje mi się, że pytania które kardynałowie postawili dobrze by było gdyby spotkały się z odpowiedzią. Dlatego przykro mi, gdy pytania postawione jasno i wydaje mi się - zasadnie, są porównane do pytania "Czy przestanie pan bić żonę" czy innych tego typu... polecam: http://gosc.pl/doc/3558043.Ks-prof-Bortkiewicz-o-liscie-kardynalow-To-jest-glos-troski
Lucjan Drobosz
17 listopada 2016, 21:32
Ojciec Święty powinien stworzyć katalog sytuacji, w których znależć się mogą penitenci i odpowiadali by na pytania - TAK lub NIE. Wtedy rozgrzeszenia udzialać by mógł komputer. Jestem gotowy pomóc w stworzeniu takiego algorytmu.  Kształcenie kierownika duchowego jest długotrwałe i kosztowne. Czas z tym skończyć.
Z
Zbyszek
17 listopada 2016, 20:45
Oskarżenia sformułowane przez o. Siepsiaka: 1. Kardynałowie celowo postawili pytania tak by każda odpowiedź na nie uderzała w Ojca Świętego, czyniła go winnym. „Takie pytanie tak naprawdę jest oskarżeniem i to oskarżeniem, przed którym nie można się bronić” 2. Pytania postawione przez kardynałów są absurdalne, „sformułowane na poziomie niemającym nic wspólnego z ocenianą materią (w tym wypadku dokumentem), że po prostu nie da się dyskutować, a więc nie można dać jakiejś sensownej odpowiedzi poza zdziwieniem: ‘A co to ma do rzeczy?’ lub ‘Co ma piernik do wiatraka?’” 3. Autorzy listu stosują manipulacje dyskusją. 4. „Ponieważ brakuje oskarżającemu argumentów, próbuje wszystko sprowadzić do absurdu, aby podważyć sens omawianego tematu” Czy jezuita piszący artykuł ma rację? Czy pytania są pokrętne? Autor nie udowodnił ani nawet nie próbował udowodnić prawdziwości swoich słów. Brak takiego uzasadnienia jest niczym innym jak obmową – mocno piętnowanym przez Franciszka grzechem.
DP
Danuta Pawłowska
17 listopada 2016, 18:30
"Tak lub nie" wobec "Amoris laetitia" NIE!
T
Tomasz
17 listopada 2016, 18:01
W tej sytuacji jedyna nadzieją jest dla mnie stanowisko naszego Episkopatu. Bo ja czegoś nie rozumiem: małżeństwo jest nierozerwalne, istniają czyny moralnie niewłaściwe. Wierzę w Miłosierdzie Boże, ale dlaczego tak bardzo zabiega się o prawa rozwodników żyjących w nowych zwiazakch? A gdzie porzuceni małżonkowie, porzucone dzieci z prawego małżeństwa? Miłosierdzie nie zwalnia ludzi z odpowiedzialnosci i konsekwencji własnych wyborów. 
17 listopada 2016, 16:13
Jeśli już nawet kardynałowie mają wątpliwości, to co dopiero inni. A wypowiedzi quasidoradców typu : "Franciszek ma wielu przeciwników także w Kościele, bo są grupy, które chcą chronić swoje interesy - mówi bliski współpracownik papieża, Juan Grabois" z maksistowskimi  korzeniami stawia się sam nie wiadomo jakim prawem (a może i wiadomo) w roli sędziego. Jeżeli istnieją jakieś wątpliwości należy je wyjaśnić, od tego jest papież, który nie jest panem ale sługą sług Bożych. [url]http://Franciszek ma wielu przeciwników także w Kościele, bo są grupy, które chcą chronić swoje interesy - mówi bliski współpracownik papieża, Juan Grabois[/url]
17 listopada 2016, 12:09
Niestety sytuacja rozwija się wgo najgoszego scenariusza.Franciszek na pytania nie odpowie zamiast tego pojawia się dobrane grono usłużnych kuglarzy którzy z czterech kardynałów zrobią bądź wariatów,bądź intelektualnie zapóźnionych, bądź nie mających serca , bądź też faryzeuszy. A wzsystko to po to aby sparawie łeb ukręcić. A sprawa ważka jest bo dotyczy domniemanej herezji na szczeblu pontyfikalnym, dotyczy twórczości papieża, który jak wiele na to wskazuje uznał ,że może sobie z Tradycją robić to co chce i jak chce, by wreszcie wyrzucić ją do kosza (jakie to ekumeniczne,nieprawdaż). Główną motywacją pytań było zamieszanie i niepeność jakie Franciszek wywołał wśród wiernych i duchowieństwa i temu żadne Siepsiakowe wypociny zaprzeczyć nie mogą. Jako wierny w pełni to potwierdzam.Próba ucieczki od tematu jest nie tylko wyrazem tchórzliwości ale też skrajnej nieodpowiedzialności. Wszystko niestety wskazuje na to,że "ekumeniczny" papież będzie ojcem podziału w Kościele. Chroń nas przed tym Panie Boże.Amen.     
FF
Franciszek2 Franciszek2
17 listopada 2016, 09:55
Jezeli istnieje w Kościele mozliwość z której skorzystali kardynałowie, to mógłby sobie ojciec darować te połajanki, tym bardziej wobec zacnych starszych osób. Ani nie "żądali" ani nie było tam "pretensji" . A skoro bp Ruen właśnie zdecydował dopuszczeniu do komunii osób rozwiedzionych w powt. związkach, i jeszcze przeprosił z "powodu wykluczenia" - to może jednak pytanie ma swój sens ?  Gdym szedł spiskowym tropem ojca to powiniem się zacząć zastanawiać  czy milczenie papieża, przy równoczesnych  komentarzach agresywnych, choc "niszowych autorytetów"  - nie jest właśnie formą opowiedzi. Ale to tylko wzmacnia ocenę, że papież głosi "inną Ewangelię"