Tak właśnie zginie Europa

(fot. shutterstock.com)

Jeżeli szybko nie wsłuchamy się w głos Franciszka, to grozi nam coś więcej niż wyniszczająca, globalna wojna. Coś, czego możemy nawet nie zauważyć.

Józka spotykałem prawie codziennie na przystanku w okolicach mojego rodzinnego domu. Uważne spojrzenie, ciało w gotowości do biegu, długie, nieuczesane włosy. Siadał zwykle koło ławki i nawet w deszczowe i zimne dni nie opuszczał swojego miejsca obserwacji. Czasem tylko podbiegł do mnie i zaszczekał. Józek, mały włochaty terier.

Z jego właścicielem znaliśmy się tylko z widzenia. W średnim wieku, niedogolony. On i jego koledzy spotykali się codziennie i racząc się mniej lub bardziej wyskokowymi płynami, omawiali przekrój wszystkich możliwych tematów. Po pewnym czasie zaczęliśmy sobie mówić "dzień dobry", wymieniać krótkie ukłony, kiedy spieszyłem się na autobus, podczas gdy on z całą powagą i majestatem swojego stanowiska komentatora rzeczywistości pozdrawiał ze swojego przystankowego tronu.

Potem nasze drogi się rozeszły. Przeprowadziłem się do innego miasta, on pewnie zabarykadował się gdzieś, by przeczekać zimę. W pamięci został mi tylko mały psiak z łańcuszkiem na szyi i wiecznie podchmielony właściciel. Znałem imię tego pierwszego, drugi pozostawał wyłącznie anonimowym, stałym elementem codziennego krajobrazu.

Wszyscy mamy podobne sytuacje. Ludzie, których mijamy, spotykamy w sklepie, szkole, pracy, sąsiadów za płotem. Znajomych nieznajomych, czasem bezimiennych, bliskich, a jednocześnie dalekich, widywanych każdego dnia, ale w rzeczywistości nieznajomych i obcych. Tych, którzy stanowią jakiś element naszego życia, ale zapytani o nich nie potrafilibyśmy podać imienia, nazwiska, domu, w którym mieszkają.

To o nich mówił ostatnio papież Franciszek: "Wrogiem pokoju nie jest bowiem tylko wojna, ale również obojętność, która sprawia, że myślimy tylko o sobie, i tworzy bariery, podejrzenia, lęki i zamknięcia. I te rzeczy są wrogami pokoju. Dzięki Bogu mamy wiele informacji; czasami jednak jesteśmy tak zasypywani wiadomościami, że stajemy się oderwani od rzeczywistości, od potrzebujących nas brata i siostry. Zacznijmy w tym roku otwierać serca, rozbudzając uwagę na bliźniego, na tego, kto jest obok. Jest to droga prowadząca do zdobycia pokoju".

Mówi jasno: jeżeli stajemy się obojętni na tych, którzy są obok nas, jeżeli nie poświęcamy im uwagi, to w jakimś stopniu przyczyniamy się do braku pokoju na świecie i tworzymy klimat, który nie pozwala na jego swobodne budowanie. Zamknięcie na drugiego, oddalenie się od niego sprzyja powstawaniu podejrzeń, strachu i wzajemnego oskarżania o coraz to nowe przewinienia.

Czy w tym świetle nie należałoby spojrzeć również na aktualną sytuację Europy i fakt, że jej nastawienie idzie w zupełnie innym kierunku niż słowa i gesty Franciszka oraz proponowana przez niego rewolucja czułości i miłości? Że otwartość na innych i walka z obojętnością, mimo szumnych deklaracji europejskich polityków, nie jest wiodącym kierunkiem rozwoju tego kontynentu?

"Nie jesteś z nami, więc jesteś przeciwko nam" - zdają się mówić niektórzy z mieszkańców Starego Kontynentu. Miejsca, które nie chce wyciągać wniosków z własnej historii i jej ciemnych kart.

Kiedy Franciszek mówi: "W komunikacji z drugim człowiekiem pierwszą sprawą jest zdolność serca, umożliwiająca bliskość, bez której nie ma prawdziwego spotkania duchowego. Słuchanie pomaga nam dostrzec gest oraz stosowne słowo, które podważą naszą spokojną pozycję obserwatorów" (EG 171). Europa chce bardziej koncentrować się na sobie, popadać w coraz to nowe formy samotności i pseudoszczęścia, które za podstawę obiera sobie indywidualizm oraz zamknięcia na drugiego człowieka, niezależnie od tego, czy jest to zamkniecie z pobudek religijnych, ekonomicznych czy etnicznych.

Z ust Ojca Świętego pada mocne stwierdzenie, że "wszyscy, chrześcijanie, jesteśmy powołani do troski o najsłabszych mieszkańców ziemi. Ale w obowiązującym dziś modelu «sukcesu» i «prywatności» zdaje się nie mieć sensu inwestowanie, by pozostający w tyle, słabi lub mniej uzdolnieni, mogli znaleźć sobie drogę w życiu" (EG 209). Tymczasem Stary Kontynent rokrocznie marnuje około 100 mln ton żywności, która nadawałaby się do spożycia (dane za Komisją Europejską z kwietnia 2011 r.).

Kiedy pojawia się problem uchodźców i migrantów z krajów ogarniętych wojną (nie tylko muzułmanów, ale chociażby syryjskich chrześcijan), Franciszek zauważa: "Migranci są dla mnie szczególnym wyzwaniem, ponieważ jestem pasterzem Kościoła bez granic, który czuje się matką wszystkich. Dlatego wzywam kraje do wspaniałomyślnego otwarcia, które bez obawy o zniszczenie lokalnej tożsamości będzie zdolne stworzyć nowe syntezy kulturowe. Jakże piękne są miasta, które przezwyciężyły niezdrową nieufność i integrują osoby różniące się, czyniąc z tej integracji nowy czynnik rozwoju!" (EG 210). Co wtedy robią dobrze prosperujące państwa Zachodu? Budują płoty, mury, zasieki i korytarze, nie próbując nawet zrozumieć drugiej strony i jej powodów.

Jeżeli kiedykolwiek Europa zginie, to nie na skutek wyniszczającej wojny, która pochłonie jednorazowo miliony ofiar, ale poprzez ciche i powolne zanikanie międzyludzkich relacji, erozję współczucia na rzecz wykwitu obojętności i wyrachowania. Nie potrzeba kul, czołgów, samolotów ani bomb. Wystarczy, że "nie żyjemy lepiej, uciekając od innych, kryjąc się, odmawiając dzielenia się i zamykając się we własnej wygodzie. Jest to nic innego jak powolne samobójstwo" (EG 272).

Michał Lewandowski - redaktor DEON.pl, publicysta, teolog. Prowadzi autorskiego bloga "teolog na manowcach".

Dziennikarz, publicysta, redaktor DEON.pl. Pisze głównie o kosmosie, zmianach klimatu na Ziemi i nowych technologiach. Po godzinach pasjonują go gry wideo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tak właśnie zginie Europa
Komentarze (28)
WDR .
17 stycznia 2016, 01:05
Odpowiedziałbym, ale Autor jest wrażliwy i mógłby mi zlikwidować konto tak jak to zrobił/zrobiono z kontem innego bywalca deonu. Do 65% zgłaszam votum separatum.
abraham akeda
17 stycznia 2016, 04:05
Faszyści
Oriana Bianka
16 stycznia 2016, 23:56
Rozumiem papieża, gdy mówi: "Migranci są dla mnie szczególnym wyzwaniem, ponieważ jestem pasterzem Kościoła bez granic, który czuje się matką wszystkich". Nie można pozostać obojętnym na los ludzi, którzy zostali dotknięci prześladowaniami i utratą domu z powodu wojny, ale też trzeba pomagać mądrze. Od uchodźców i imigrantów należy wymagać przestrzegania prawa i norm obowiązujących w kraju, do którego przybyli oraz ważne jest, aby zapewnić im pracę, bo imigranci żyjący z zasiłków i mieszkający w ośrodkach dla uchodźców lub odseparowani w gettach nie zasymilują się. To stawia duże wymagania przed rządami państw przyjmujących i powinny one zdawać sobie z tego sprawę. Matka kocha dzieci, ale mądra matka kocha mądrze zapewniając dzieciom poczucie bezpieczeństwa z jednej strony, a ucząc je właściwego zachowania, odpowiedzialności i przestrzegania norm społecznych z drugiej strony.
abraham akeda
17 stycznia 2016, 00:11
Od strony teoretycznej bardzo inteligenta wypowiedź. Czy jednak w praktyce możliwa jest asymilacja przybyszów?  Na przykładzie Francji widać, że z tą asymilacją nie jest tak łatwo, pomimo wielu lat "wspólnego" życia na Zachodzie. Przybysze zachowują swoją tożsamość i odmienny sposób myślenia. Nie palą się za bardzo do pracy, wolą zasiłki. Charakteryzuje ich postawa roszczeniowa, specyficzne traktowanie kobiet i ogromne zdeterminowanie w osiąganiu celów. Poza tym Europa jest w dużym kryzysie tożsamości, sama odcinając się od chrześcijańskich korzeni więc dlaczego miałaby się kierować miłością bliźniego, którą gdzieś zagubiła, bardziej niż zdrowym dystansem wobec obcych kulturowo i niejednokrotnie groźnych przybyszów? 
Oriana Bianka
17 stycznia 2016, 01:14
Mamy do czynienia z wielkim kryzysem migracyjnym i humanitarnym, tu nic nie jest łatwe i proste. 
16 stycznia 2016, 20:20
Bardzo podoba mi się  ten artykuł, faktycznie, jedyne co może zabić Europę czy ludzkość w ogóle , to właśnie obojętność na drugiego człowieka.
abraham akeda
16 stycznia 2016, 21:02
Tak, obojętność albo wielka asteroida. Tertium non datur.
17 stycznia 2016, 00:22
Faktycznie, nie powinno być nam obojętne czy sprowadzimy sobie muślima czy też nie
17 stycznia 2016, 00:27
Spróbuj spojrzeć na Ziemię z góry, a przekonasz się, że tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia z kim rozmawiasz. Jak wykonasz skok z kosmosu i staniesz na nogi to pierwszy napotkany człowiek będzie twoim ukochanym bratem. Jest tu jednak mała zagwostka. Nie wiesz kto nim będzie, ale skoczyć tak czy owak warto chociażby po to, żeby docenić radość płynacą z takiego spotkania. Zaręczam, że będziesz się cieszył:)
Oriana Bianka
16 stycznia 2016, 14:36
"Zacznijmy w tym roku otwierać serca, rozbudzając uwagę na bliźniego, na tego, kto jest obok. Jest to droga prowadząca do zdobycia pokoju". Może ta droga nie jest łatwa, ale nie potrzeba od razu brać na siebie wielkich zadań, lecz działać małymi kroczkami. Miłość powinna też być mądra - ci którym pomagamy nie powinni nas wykorzystywać, a tym bardziej krzywdzić. Strach nie może być usprawiedliwieniem, działajmy roztropnie, ale nie bądźmy obojętni.
RF
Ras Fael
16 stycznia 2016, 05:46
chyba nie skumałeś przesłania. oczywistym jest, że nie da się tak kochać bez Chrystusa. jednak z nim wszystko jest możliwe. niestety żyjemy w świecie, gdzie nawet napis na głupiej opasce jest cenzurowany.. więc kochać w ten sposób jest niezwykle trudno. szczególnie tym, którzy na co dzień z nim  walczą, a nie współpracują.. bo owszem, europejscy politycy od lat głoszą otwartość, dialogi i inne górnolotnie brzmiące wartości. bez fundamentu, którym jest Bóg, to zwykłe pustosłowie. bez względu na to czy nazwiesz go lewakiem czy prawakiem czy kimkolwiek jeszcze innym.
S
Szymon
15 stycznia 2016, 13:41
W takim razie takim Niemcom czy Szwecji śmierć nie grozi, a wręcz przeciwnie, obserwujemy tam rozkwit relacji międzyludzkich z uchodźcami i chrześcijańskich postaw lewicowych polityków.
Miłosz Skrodzki
15 stycznia 2016, 13:22
Jak możemy nazywać się chrześcijanami, nie pomagając ludziom?
abraham akeda
15 stycznia 2016, 13:29
Tak samo jak można być muzułmaninem nie zabijając niewiernych.
Oriana Bianka
16 stycznia 2016, 19:30
Jak można być muzułmaninem i nie kierować się miłosierdziem?  Muzułmanie również powinni się kierować miłosierdziem.
abraham akeda
16 stycznia 2016, 21:00
Najlepiej wypalić im to żelazem na czołach.
Oriana Bianka
16 stycznia 2016, 22:01
"Otwartość zakłada nie tylko zawieszenie sądu ale wyjście z własnego zaszufladkowanego myślenia." Skąd pochodzi ten cytat? Znasz to, prawda? Bo to są Twoje słowa napisane w innym wątku na tym forum.  
abraham akeda
16 stycznia 2016, 22:30
Jeśli jesteś kobietą, proponuję Ci wyjechać do Arabii Saudyjskiej i przejść się po ulicach Rijadu z biblią w ręku. Jeśli wrócisz napisz coś o miłosierdziu...
abraham akeda
16 stycznia 2016, 22:38
W Arabii Saudyjskiej za posiadanie biblii grozi śmierć a nikt nie uznaje tego państwa za terrorystyczne.  To właśnie jest nadreprezentowane w tym temacie przez autora i m.in. przez Ciebie, tzn. naiwność i oderwanie od rzeczywistości w imię mgliście pojętej nauki Chrystusa. 
Oriana Bianka
16 stycznia 2016, 23:06
Twoja odpowiedź jest nie na temat. Przeczytaj jeszcze raz, co napisałam i zwróć uwagę na słowo: "powinni".  Czy powiedziałbyś polskim Tatarom, to co napisałeś: "Tak samo jak można być muzułmaninem nie zabijając niewiernych." Polscy Tatarzy są muzułmanami i Twoja wypowiedź jest nieprawdziwa, niesprawiedliwa i obraźliwa w stosunku do nich. Islam posiada wiele odłamów, a muzułmanie w różny sposób interpretują Koran. Więc Twoje powyższe zdanie jest nieprawdziwe nie tylko w odniesieniu do polskich Tatarów, ale w stosunku do wielu innych muzułmanów.  
abraham akeda
16 stycznia 2016, 23:46
To, że masz takie życzenie względem muzułmanów, że "powinni" to jedno a odczytanie faktycznego stanu rzeczy to drugie.
Oriana Bianka
17 stycznia 2016, 13:12
To nie jest tylko moje życzenie. Koran mówi o miłosierdziu i wielu muzułmanów tak się wypowiada, choćby nasi Tatarzy, ale nie tylko. Dlatego też zdanie : "jak można być muzułmaninem nie zabijając niewiernych" jest zdaniem fałszywym i o to mi chodziło. 
abraham akeda
15 stycznia 2016, 08:58
.
QQ
q q
15 stycznia 2016, 08:27
Bergoglio nazwał kiedyś Europę "bezpłodną babcią". Trzeba przyznać, że od początku swojego pontyfikatu stosuje wobec niej metodę "na wnuczka"...
15 stycznia 2016, 00:32
Przyznaję.Z powodu obojętności i wyrachowania nastąpiła u mnie erozja współczucia dla autora artykułu.
TD
Tomasz Dych
14 stycznia 2016, 21:57
Franciszek zamieszkał w Domu Świętej Marty, żeby być bliżej prawdziwego życia. Nie pomogło. Pofrunął w obłoki.
PG
Pawel G
14 stycznia 2016, 18:11
"Dlatego wzywam kraje do wspaniałomyślnego otwarcia, które bez obawy o zniszczenie lokalnej tożsamości będzie zdolne stworzyć nowe syntezy kulturowe." Przecież to jest utopia multikulti w najczystszej postaci, której opłakane skutki widzimy w imigranckich gettach i "no go areas" w Szwecji, Francji, Niemczech, szczególnie Kolonii. A zdanie jest naprawdę ciekawe. Można je interpretować na parę sposobów. Pierwsza interpretacja: nie należy się lękać o zatracenie tożsamości kulturowej - to dla tych, co nie lubią tożsamości kulturowej krajów, gdzie mieszkają, coś jak u nas środowisko GW+TP+Znak + D?. Inna jest taka, że trzeba tę tożsamość  zachować - to dla patriotów. "Jakże piękne są miasta, które przezwyciężyły niezdrową nieufność i integrują osoby różniące się, czyniąc z tej integracji nowy czynnik rozwoju!" O tak, jakże piękne są utopie oderwane od problemów rzeczywistości. Nie ma w nich ludzi złych, biedy, choroby, śmierci. Wszyscy są syci, zadowoleni, mieszkają we własnych domach jednorodzinnych, mają wspaniałą i świetnie płatną pracę, świętych za współmałżonków, anioły za dzieci. A tak na marginesie, drugie zdanie też jest ciekawe. Z jednej strony sugeruje, że są takie miasta, choć zdrowy rozsądek i wiedza podpowiadają, że ich nie ma. Można to zdanie jednak odczytać jako wezwanie do budowy takiej utopii. No i jest obietnica rozwoju, którą można jednak rozumieć jako postulat, żeby miasto się rozwijało, a to jest zupełnie coś innego. Co za wspaniały dar dla lewicowo-liberalnych pięknoduchów. Ech . Dla ludzi chodzących po ziemi to jednak typowa sofistyka utopii.
D
deon
14 stycznia 2016, 07:59
Jeżeli szybko nie wsłuchamy się w głos Franciszka, to grozi nam coś więcej niż wyniszczająca, globalna wojna. Coś, czego możemy nawet nie zauważyć - pisze Michał Lewandowski <a href="http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2279,tak-wlasnie-zginie-europa.html">więcej</a>