Tłumaczenia, że nie szło o „Ostatnią Wieczerzę” należy włożyć między bajki

(Fot. PAP/EPA/ANNA SZILAGYI)

Igrzyska rozpoczęły się przed tygodniem od ceremonii, która uderzyła w katolików. Od imprezy, którą krytykowali przedstawiciele wielu innych religii, a także osoby twierdzące, że nie wierzą w nic. Banalne tłumaczenia organizatorów, że wcale nie szło o „Ostatnią Wieczerzę” między bajki należy włożyć. Pod hasłami równości, równouprawnienia, tolerancji pokazano jakąś nową – podobno wspaniałą – wizję świata.

Igrzyska olimpijskie wywodzą się ze starożytnej Grecji. W czasach nowożytnych letnie po raz pierwszy odbyły się w roku 1896, zimowe zaś w 1924. Od stu lat mamy zatem okazję śledzić zmagania sportowców na olimpijskich arenach co dwa lata (naprzemiennie igrzyska zimowe i letnie). Z igrzyskami starożytnymi związane jest pojęcie „pokoju bożego”, przejęte potem także przez Kościół katolicki. Pokój boży zobowiązywał wszystkich Greków do zaprzestania w czasie trwania igrzysk prowadzenia wojen, walki, zatargów. Wstrzymywano je na dwa miesiące, by skupić się wyłącznie na zmaganiach sportowców.

W okresie średniowiecza, gdy wojny były niemal na porządku dziennym „pokój Boży” ustanowiono na czas od zachodu słońca w środę do wschodu słońca w poniedziałek, na cały Adwent i Boże Narodzenie, cały Wielki Post oraz oktawę Wielkanocy. Każdemu kto go naruszył groziła ekskomunika.

W czasach zdecydowanie nam bliższych „pokój boży” stał się właściwie wyłącznie ideą. Letnie igrzyska z uwagi na działania wojenne trzy razy odwołano, zimowe nie odbyły się dwa razy. Niektóre zawody były też przez część państw bojkotowane. W roku 1972 arabscy terroryści zamordowali izraelskich sportowców podczas olimpiady w Monachium. W 2008 roku Putin wykorzystał olimpiadę w Pekinie, by napaść na Gruzję. Teraz pomimo apeli – w tym także papieża o zawieszenie broni na czas igrzysk – walki w różnych rejonach świata trwają. Ale chyba nie było dotąd igrzysk, które odbywały się w czasach całkowitego pokoju. Niemniej wydaje się, że pomimo walk w różnych rejonach świata igrzyska były wydarzeniem jednoczącym. Zarówno sportowcy, jak i kibice skupiali się na rywalizacji sportowej.

DEON.PL POLECA


Z igrzyskami w Paryżu jest całkiem inaczej. Nie widać oznak jedności, są za to znaki podziału. Nie widać krzty „pokoju bożego”, jest za to wojna. Igrzyska rozpoczęły się przed tygodniem od ceremonii, która uderzyła w katolików. Od imprezy, którą krytykowali przedstawiciele wielu innych religii, a także osoby twierdzące, że nie wierzą w nic. Banalne tłumaczenia organizatorów, że wcale nie szło o „Ostatnią Wieczerzę” między bajki należy włożyć. Pod hasłami równości, równouprawnienia, tolerancji pokazano jakąś nową – podobno wspaniałą – wizję świata.

I się zaczęło. Z jednej strony ogólnoświatowa debata o prawach mniejszości seksualnych, w Polsce zawieszenie (a potem odwieszenie) dziennikarza, z drugiej dyskusja o transpłciowych zawodnikach i zawodniczkach, niewyobrażalny hejt od strony zwolenników jednych i identyczny ze strony drugich. Z trzeciej zaś strony groźby kar dla tych zawodników, którzy mają odwagę przyznawać się do swojej wiary. Nikt nie sprawdza wiarygodności przeróżnych informacji, chęć komentowania, krytykowania jest silniejsza aniżeli prawda. Górą są emocje. Francuscy katolicy w ramach wynagrodzenia Bogu za bluźnierczą ceremonię otwarcia igrzysk organizują publiczne odmawianie różańca. Za chwilę na ulicę wyjdą sympatycy środowisk LGBT. Spirala się nakręca. A główna idea igrzysk, oparta na zasadach fair play rywalizacja sportowa, została gdzieś w tyle. Stała się wyłącznie tłem dla ideologicznych kłótni. Za niespełna tydzień czeka nas ceremonia zamknięcia i aż strach pomyśleć co się będzie na niej i po niej działo.

Faktem jest, że tematy równości, wzajemnego szacunku, różnych form dyskryminacji są ważne i należy nad nimi podejmować dyskusję, ale czy nie warto podejmować jej szanując się wzajemnie? Może jednak warto pomyśleć o powrocie do idei „pokoju bożego” i wyznaczyć czas na spokój, wyciszenie, refleksję? Bez tego nie uda się nam chyba zatrzymać wojny kultur i uniknąć spektakli nienawiści.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Tłumaczenia, że nie szło o „Ostatnią Wieczerzę” należy włożyć między bajki
Komentarze (15)
BT
bea T.
5 sierpnia 2024, 13:07
Widziałam to przedstawienie moim pierwszym skojarzeniem było, że to nawiązanie do mitologii greckiej czy rzymskiej dopiero później się w kościele dowiedziałam że to ostatnia wieczerza
FD
~F. D.
3 sierpnia 2024, 15:06
"Od stu lat mamy zatem okazję śledzić zmagania sportowców na olimpijskich arenach co dwa lata (naprzemiennie igrzyska zimowe i letnie)". === Byłaby to prawda gdyby dodać osiem liter (trzydzie), bo nie od stu, a od trzydziestu lat. Zimowe Igrzyska w Lillehammer (1994) odbyły się dwa lata po tych w 1992 (Albertville - zimowe, Barcelona - letnie). Wcześniej, od 1924 roku (pierwsze zimowe), odbywały się w tych samych latach co letnie. Do 1924 roku (od 1896 do 1920) IO były tylko letnie, choć na niektórych rozgrywano konkurencje zimowe.
AS
~Antoni Szwed
3 sierpnia 2024, 12:56
A dlaczego Franciszek nie potępił tego paryskiego bluznierstwa? Nie obchodzi go to? To ciekawe, Erdogana poruszylo to naigrywanie się z Chrystusa a biskupa Rzymu nie!! Kim jest Jorge Bergoglio?
HZ
~Hanys z Namysłowa
3 sierpnia 2024, 15:27
Jezus Chrystus jest tylko prorokiem u muzułmanów a bronią jego czci,u nas jest Synem Boga, założycielem Kościoła mówimy,Chrystusowego,a my milczymy łącznie z papieżem, dziwne.
SX
Stanisław X
3 sierpnia 2024, 19:26
Ojcem Świętym, który zasługuje od katolików takich jak Pan na minimum szacunku i nie posadzania go ciągle o najgorsze.
KL
~Konstanty Laszczka
4 sierpnia 2024, 12:16
W przeciwienstwie do islmu czy judaizmu chrzescijanie nie przepadaja za swoimi duchownymi i zawsze podejrzliwie sluchaja ich pouczen. Tak bylo juz od czasow sw Pawla, a nawet od wizyty Pana Jezusa w Nazarecie.
SX
Stanisław X
5 sierpnia 2024, 10:44
Rozumiem, że teraz pan Antoni Szwedzi w duchu przeprosi papieża za oskarżanie go o to, że go nie obchodzą jakieś rzeczy?
WG
~Witold Gedymin
2 sierpnia 2024, 20:21
A ja chciałbym, aby wreszcie polscy biskupi i księża szczerze pochylili się nad "mszami smoleńskimi". W Paryżu wykonano inscenizację obrazu Ostatnia Wieczerza Leonarda Da Vinci w sposób godzący w uczucia katolików, chrześcijan ... Ateiści różnej maści okazali całkowity brak szacunku dla wartości chrześcijańskich. Słuszne są protesty i oburzenie. Przypadek "mszy smoleńskich" jest "o Niebo gorszy". To jest/było wykorzystanie Eucharystii w celach politycznych, gorzej, wykorzystanie do manipulacji, umacniania kłamstwa i budowania nienawiści. I tego dopuszczali się nie ateiści, ale "gorliwi" katolicy, księża i biskupi. To profanacji i świętokradztwa.
FD
~F. D.
3 sierpnia 2024, 14:28
Nie ma to jak zaczynać dzień od lektury "gazety", a kończyć seansem tefauenikowej miłości. Po niedługim czasie człowiekowi zaczynają przychodzić do głowy opinie takie jak powyższa.
NK
~Nie Katolik
5 sierpnia 2024, 08:44
Trudno porównywać te rzeczy. Natomiast na pewno przyklejenie do Kościoła niemoralnych ludzi jest o wiele bardziej demoralizujące.
WG
~Witold Gedymin
6 sierpnia 2024, 07:46
Co takiego podoba się czytelnikom w komentarzu F.D. ? Głupota? Styl? A "msze smoleńskie" to "bomba atomowa" po której z "tego" polskiego Kościoła zostaną zgliszcza.
MN
Mariusz Nowak
6 sierpnia 2024, 09:05
Kościół przyciąga grzeszników.
NK
~Nie Katolik
6 sierpnia 2024, 20:57
Wszyscy jesteśmy grzesznikami.
MJ
~Maciej Jaworski
2 sierpnia 2024, 19:58
... no wobec bezczelności należy być bezwzględnie bezkompromisowym ...
WP
~Wojciech P
2 sierpnia 2024, 18:27
Po pierwsze, odmawianie (nawet publiczne) różańca, nie jest żadnym nakręcaniem spirali. Po drugie, my katolicy szanujemy innych ludzi. Czy szanowny Autor nie zdaje sobie sprawy z poziomu agresji i braku jakichkolwiek hamulców strony lewicowej? Tolerancja ma być stosowana wobec nich, nam katolikom sie nie należy.