To trzeba w końcu zmienić!

Janusz Poniewierski

Listopad to miesiąc pamięci i modlitwy za zmarłych. Z tego powodu dzisiaj, zaledwie tydzień po Dniu Zadusznym, zgłaszam kilka uwag na temat praktyk, które - przynajmniej w dużym mieście - coraz częściej towarzyszą katolickim pogrzebom. Należałoby tu dodać: niestety.

Z przykrością stwierdzam bowiem, że rytuał, który powinien być pełnym godności i powagi "ostatnim pożegnaniem" i modlitwą, często przekształca się w nerwowy wyścig z czasem, a co gorsza - w rutynową i bezduszną ceremonię.

W Krakowie na przykład, na dużych cmentarzach, można zaobserwować swoistą taśmę produkcyjną: rodzina ma 40 minut na wniesienie trumny do kaplicy, odprawienie mszy i obrządku pogrzebowego, a potem jej wyniesienie, bo na zewnątrz czekają już kolejni żałobnicy. W praktyce to oznacza, że: msza może trwać najwyżej 25-30 minut; ksiądz maksymalnie skraca homilię albo nie mówi jej wcale; pieśń "Przybądźcie z nieba..." pełni rolę przerywnika, w czasie którego celebrans idzie do zakrystii zdjąć ornat, zamiast włączyć się do wspólnej modlitwy; "zapomina się" (a raczej: nie chce, lub może po prostu to się nie opłaca) użyć kadzidła... To wszystko zakrawa na liturgiczny skandal, nie mówiąc już o odczuciach żałobników. O tym zaś, jakiej kwoty ("ofiary") niektórzy księża życzą sobie za swój udział w tej "taśmie", lepiej nie wspominać.

Trzeba to wreszcie zreformować! Może - mówię wciąż o Krakowie, bo tutejsze obyczaje znam najlepiej - należałoby wrócić do odprawiania mszy pogrzebowej w kościele parafialnym zamiast w kaplicy cmentarnej (wtedy uniknęlibyśmy owej "taśmy" nielicującej z powagą tej uroczystości)? Może - wzorem średniowiecza - powinny w Kościele powstawać bractwa dobrej śmierci, które towarzyszyłyby umierającym, a potem ich rodzinom w przeżywaniu żałoby i dbałyby o godną oprawę pogrzebu (rozpalenie ognia w kadzielnicy, odmówienie różańca przy zmarłym etc.)?

DEON.PL POLECA

Na podstawie dotychczasowych doświadczeń zaryzykowałbym twierdzenie, że uczestnictwo w pogrzebie może być głębokim przeżyciem religijnym, o ile za scenariusz tej uroczystości wezmą odpowiedzialność wierzący świeccy. Niegdyś brałem udział w takim właśnie pogrzebie - po złożeniu trumny do grobu, dzięki grupie muzyków, długo jeszcze śpiewaliśmy wielkanocne (!) pieśni. Niestety, ksiądz już tego nie słyszał, bo natychmiast po odmówieniu obowiązkowych modlitw zdjął komżę i... szybko się oddalił. To zresztą kolejny problem: pospieszne znikanie księdza, niepoczuwającego się do towarzyszenia rodzinie zmarłego aż do końca - do zasypania mogiły ziemią… Tak jakby był tylko wynajętym do wykonania określonych czynności pracownikiem, a nie dusz-pasterzem.

Nawiasem mówiąc, śmierć i pogrzeb bliskiej osoby to niezwykła szansa na autentyczną rozmowę z ludźmi, którzy stawiają wtedy fundamentalne pytania o sens życia, sens cierpienia, o zbawienie − i naprawdę szukają na nie odpowiedzi. Dlaczego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł prowadzenia duszpasterstwa ludzi przeżywających żałobę? Wiem o różnych grupach wsparcia, terapeutycznych formach pomocy, ale nie o towarzyszeniu w tej sytuacji osób duchownych.

Oczywiście, doskonale zdaję sobie sprawę, że rytuał chrześcijańskiego pogrzebu jest bardzo piękny i niesie ze sobą nadzieję sięgającą poza śmierć. Cóż z tego, kiedy tak wielu księży nie potrafi tej nadziei przekazać żywym.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

To trzeba w końcu zmienić!
Komentarze (16)
J
janusz.poniewierski
11 listopada 2012, 19:50
@Marian Pisarzak MIC Pan Janusz napisał: Dlaczego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł prowadzenia duszpasterstwa ludzi przeżywających żałobę? Wiem o różnych grupach wsparcia, terapeutycznych formach pomocy, ale nie o towarzyszeniu w tej sytuacji osób duchownych. - Czy naprawde NIKT? Może licheńskie rekolekcje "Jak przezyć żałobe" (<a href="http://www.lichen.pl/pl/342/kalemdarzrekolekcji">www.lichen.pl/pl/342/kalemdarzrekolekcji</a>) świadczą o tym, że cos sie dzieje w tej "materii", na konto duszpasterstwa wobec zyjacyh, a nie tylko zmarłych. Marian Pisarzak MIC z Lichenia 11XI12r. Pozdrawiam. Bardzo dziękuję za informację. I bardzo się cieszę. Pozdrawiam. Szczęść Boże życzę.  4BMW
J
janusz.poniewierski
11 listopada 2012, 19:49
@Marian Pisarzak MIC Pan Janusz napisał: Dlaczego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł prowadzenia duszpasterstwa ludzi przeżywających żałobę? Wiem o różnych grupach wsparcia, terapeutycznych formach pomocy, ale nie o towarzyszeniu w tej sytuacji osób duchownych. - Czy naprawde NIKT? Może licheńskie rekolekcje "Jak przezyć żałobe" (<a href="http://www.lichen.pl/pl/342/kalemdarzrekolekcji">www.lichen.pl/pl/342/kalemdarzrekolekcji</a>) świadczą o tym, że cos sie dzieje w tej "materii", na konto duszpasterstwa wobec zyjacyh, a nie tylko zmarłych. Marian Pisarzak MIC z Lichenia 11XI12r. Pozdrawiam. Bardzo dziękuję za informację. I bardzo się cieszę. Pozdrawiam. Szczęść Boże życzę. 
MP
Marian Pisarzak MIC
11 listopada 2012, 18:47
Pan Janusz napisał: Dlaczego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł prowadzenia duszpasterstwa ludzi przeżywających żałobę? Wiem o różnych grupach wsparcia, terapeutycznych formach pomocy, ale nie o towarzyszeniu w tej sytuacji osób duchownych. - Czy naprawde NIKT? Może licheńskie rekolekcje "Jak przezyć żałobe" (<a href="http://www.lichen.pl/pl/342/kalemdarzrekolekcji">www.lichen.pl/pl/342/kalemdarzrekolekcji</a>) świadczą o tym, że cos sie dzieje w tej "materii", na konto duszpasterstwa wobec zyjacyh, a nie tylko zmarłych. Marian Pisarzak MIC z Lichenia 11XI12r. Pozdrawiam. 
J
janusz.poniewierski
11 listopada 2012, 17:38
@ o. Bartłomiej Parys SVD  Może nie z przeogromnego ale jakiegoś tam doświadczenia powiem, że właśnie często rodzina wcale nie tęskni aby ksiądz, którego w większości nie zna był cały czas na cmentarzu, chce też mieć chwile dla siebie. Więc nie wytaczał bym od razu tak cieżkich dział jak Pan to uczynił.  Znam księdza, który trwa nad grobem aż do zasypania go ziemią. To osoba w Krakowie dość znana - i (od osób, które razem z nim brały udział w pogrzebi) wielokrotnie (!) słyszałem skierowane pod jego adresem słowa wdzięczności. I podziwu, że się nie spieszy, że okazuje takt...   Przy okazji: wcale nie wytaczam ciężkich dział, proszę jedynie, żeby księża zachowywali się tak jak inni uczestnicy pogrzebu, a nie jak wynajęci pracownicy, którzy zrobili swoje i mogą już odejść. Pozdrawiam Księdza bardzo serdecznie. Dziekuję za wpis. 
N
Nohur
10 listopada 2012, 22:30
Niedawno opowiadano mi (niemal z płaczem) historię starszej pani, uznawanej przez przyjaciół i bliskich znajomych za świętą. Nie miała swojej rodziny, mieszkała od kilkudziesięciu lat w DPS-ie, a od kilkunastu leżała bez świadomości. Jej współlokatorkę można było o każdej porze dnia i nocy zastać siedzącą przy łóżku starszej pani i trzymającą ją za rękę. Bardzo się przyjaźniły i kochały. Pani zmarła. Kapelan, który objąl obowiązki parę miesięcy wcześniej, nie chciał odprawić pogrzebu katolickiego, bo... nie zdążył poznać tej pani. Trzeba było wielu zabiegów, żeby pogrzeb jednak się odbył. Z drugiej strony, znam księdza, wykładowcę uczelni katolickiej, który z własnej dobrej woli pomaga znajomemu mającemu pod swoją pieczą kaplicę cmentarną. Sam doświadczył paru dramatycznych  odejść bliskich osób i wie, jak ważna jest obecność  przy człowieku w żałobie kogoś rozumiejącego. Często przystaje na cmentarzu przy ludziach porządkujących groby, składających kwiaty na świeżych jeszcze mogiłach, płaczących, zamyślonych. Rozmawia, pociesza, modli się. Robi to tak po prostu - jako ksiądz, który doświadczył bólu rozstania, a jednocześnie wierzy, że śmierć to przejście na stronę Boga. Wiem, że ludzie zawsze są mu wdzięczni.   
W
w.
9 listopada 2012, 20:28
Ja mieszkam w małym 30-sto tysięcznym mieście. W tym roku pochoawałem oboje rodzicow krótko po sobie. Wszystko odbylo się w jak najbardziej należytym pożadku, na wysokości "zadania" stanęli księża jaki zakład pogżebowy. Mam nadzieję, ze to co tu czytam o większych miastach nigdy nie dojdzie do nas.
S
Słaba
9 listopada 2012, 19:46
o. Bartłomiej Parys, SVD Co to znaczy "binują i trynują"?
K
Kokun
9 listopada 2012, 19:27
 Co do Krakowa, to niestety prawda. Sama uczestniczyłam kiedyś w takim "szybkim" pogrzebie. To było aż niesmaczne. Za to, dla odmiany, w mojej wsi pogrzeb trwa tyle, ile powinien - zarówno msza, jak i późniejsze uroczystości na cmentarzu. Nasz ksiądz proboszcz odprowadza zawsze każdego swojego parafianina w jego ostatnią drogę i trwa przy jego trumnie wraz z rodziną zmarłego aż do ostatniej pieśni. 
W
wierny
9 listopada 2012, 19:01
Proszę mi wierzyć że winę za to ponoszą zarządy cmentarzy komunalnych i niestety rodziny, którym się bardzo często spieszy z pochówkiem. Późniejszy termin to dodatkowe koszty związane z przechowywaniem ciała, którego nie można trzymać w mieszkaniu.
W
wierny
9 listopada 2012, 19:00
Proszę mi wierzyć że winę za to ponoszą zarządy cmentarzy komunalnych i niestety rodziny, którym się bardzo często spieszy z pochówkiem. Późniejszy termin to dodatkowe koszty związane z przechowywaniem ciała, którego nie można trzymać w mieszkaniu.
K
KJ
9 listopada 2012, 16:52
To nie jest problem powszechny. Być może nie tylko krakowski (ktoś tu pisał o Warszawie), ale nie powszechny. Msze pogrzebowe w kościele parafialnym to norma w Poznaniu, Toruniu, Białymstoku, Włocławku, Szczecinie (w tych miastach byłem na pogrzebach, w innych nie). Z wyjątkiem Poznania są to msze przy trumnie zmarłego, którą następnie się przewozi na cmentarz, w Poznaniu trumna czeka na cmentarzu. A więc problem jakoś lokalny (choć pytanie, jaką część Polski obejmuje), a zarazem widać, że można go rozwiązać.
J
janusz.poniewierski
9 listopada 2012, 16:34
@ks. Grzegorz Wystarczy Panie redaktorze chcieć i poszukać „Razem w żałobie”, Diecezjalne Duszpasterstwo Rodzin i Ośrodek Rekolekcyjny „Effatha” w Zaczerniu zapraszają na rekolekcje dla osób pogrążonych w żałobie w dniach 16-18.11.2012 r.  Dziękuję za inforamcję. Przyznaję, że o tym nie wiedziałem. Cieszę się, że jednak ktoś wpadł na ten pomysł. Zachęcam do naśladownictwa. Oby takie duszpasterstwo powstało w każdej diecezji. I niech wiedzą o nim proboszczowie. Niestety, pomimo rekolekcji w Zaczerniu pozostała część mojego tekstu pozostaje wciąż boleśnie aktualna. 
KG
ks. Grzegorz
9 listopada 2012, 16:02
Wystarczy Panie redaktorze chcieć i poszukać „Razem w żałobie” Diecezjalne Duszpasterstwo Rodzin i Ośrodek Rekolekcyjny „Effatha” w Zaczerniu zapraszają na rekolekcje dla osób pogrążonych w żałobie w dniach 16-18.11.2012 r.  To kolejne rekolekcje specjalistyczne, które są skierowane nie tylko dla rodziców przeżywających żałobę po śmierci (tak jak było to w poprzedniej edycji) swoich dzieci (utrata syna lub córki w wypadku, w wyniku nagłej choroby lub nieuleczalnej, z powodu poronienia itp.), ale także dla innych osób pogrążonych w żałobie. Obok okazji do modlitwy i doświadczenia wiary we wspólnocie osób cierpiących z powodu odejścia swoich bliskich będzie możliwość spotykania się w małych grupach i uczestnictwa w warsztatach psychologicznych. Celem rekolekcji jest odkrywanie obecności Boga w tajemnicy bólu i cierpienia oraz wsparcie duchowe i psychologiczne. Rekolekcje poprowadzi zastępca Diecezjalnego Duszpasterza Rodzin - ks. dr Krzysztof Wędrychowicz (psycholog i psychoterapeuta w PCTS) wraz z duszpasterzami z Zaczernia. Rekolekcje są skierowane dla osób pełnoletnich. Rejestracja na stronie www: http://www.rodzina.rzeszow.pl/ http://dom-rekolekcyjny.zaczernie.eu.
P
pracownik
9 listopada 2012, 14:38
Trzeba, żeby pogrzeby organizowała na powrót parafia a nie zakłady pogrzebowe, które mają swój grafik, rozliczają pracowników w danych godzinach, ustawiają godziny na cmetarzach i stąd to całe zamieszanie.
M
MC
9 listopada 2012, 14:05
 Oj to prawda. Nie tylko w Krakowie ale i w Warszawie tak się dzieje na cmenatrzach. msza 20 minut, czasem bez psalmu a przechodzi się bezpośrednio do Ewangelii. Należy to wszystko zreformować. Dopilnować. Tylko jak to zrobić?
K
krytyk
9 listopada 2012, 12:54
Rola księdza ogranicza się do odklepania swojego i zainkaswoania sporej, czasami wręcz horrendalnej kwoty. Niestety, taki jest "katolicki" pochówek. O jakimkolwiek pocieszeniu, współczuciu, wsparciu, można zapomnieć. To czysty biznes. Piszę to ze smutkiem, bo jako katolikowi od dawna takie podekjście nie mieści mi się w głowie. Niestety, jest to żerowanie na sytuacji, w której najcześciej rodzina dla świętego spokoju zgodzi się na wszystko, bo i tak jest pogrążaona w żałobie.