Trudne jezuickie słowo

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.jezuici.pl)

Ze znaczenia tego słowa zdałem sobie sprawę pełniej dopiero wtedy, gdy uważnie zacząłem wsłuchiwać się w wypowiedzi papieża Franciszka. Najwyraźniej wśród jezuitów słowo to jest często używane, stanowi część ich duchowości, a zarazem podstawę ich "technologii" podejmowania decyzji.

Discernimento. To nie jest słowo mające bezpośrednie i jednoznaczne tłumaczenie na język polski, ani zbyt często przychodzące do głowy osobom, których życie toczy się w nieustannym biegu. Rozeznawanie (to jeszcze najbliższe polskiej wrażliwości językowej), wnikliwość, rozpoznawanie, rozróżnianie, rozwaga, wyważanie racji, zrównoważony osąd - gdy zadać pytanie o discernimento największemu bodaj z włoskich słowników Treccani, odeśle on nas do tych wszystkich znaczeń, nie stanowiących przecież wykazu określeń dających się zastosować do codziennych ludzkich zachowań wobec świata i ludzi.

Często sądzimy, że nie mamy dość czasu, by zatrzymywać dłużej uwagę na jednej z tak licznych spraw, przed którymi codziennie stajemy. Na taką stratę czasu nas nie stać, więc zamiast mozolnie "rozeznawać", podejmujemy decyzję jak najszybciej, w nadziei że będziemy mieli kłopot za sobą.

Ze znaczenia tego słowa zdałem sobie sprawę pełniej dopiero wtedy, gdy uważnie zacząłem wsłuchiwać się w wypowiedzi papieża Franciszka. Najwyraźniej wśród jezuitów słowo to jest często używane, stanowi część ich duchowości, a zarazem podstawę ich "technologii" podejmowania decyzji. Zostało użyte przez założyciela Towarzystwa Jezusowego Ignacego Loyolę blisko 600 lat temu. Wychodząc od tego właśnie słowa zbudował on cały system 14 reguł odnoszących się do discernimento (zaprzyjaźniony jezuita z pewnością pomoże PT Czytelnikowi w przebrnięciu przez tę ścieżkę…).

DEON.PL POLECA

Zapamiętałem wyznanie pewnego jezuity głoszącego niezwykłe i wspaniałe homilie w rzymskim Il Gesu, który oświadczył niedawno, że zna jedynie 2 jezuitów na świecie, o których może powiedzieć, że reguły te opanowali w sposób doskonały. Za pierwszego uważa swego ojca duchownego w czasach nowicjatu (pewno ponad 30 lat temu), drugim zaś jest… obecny papież. Mocno powiedziane, nawet jak na jezuitę…

Wielu uważa, że pożytecznym kluczem do rozumienia papieża Bergoglio jest jego wywiad udzielony O. Spadaro SJ dla Civilta Cattolica latem 2013 r. Warto wracać do niego, bo akurat w kwestii discernimento daje bodaj najgłębszy wykład Franciszka. Nie jest to określona czynność ani działanie, ale raczej postawa, jaką warto zająć wobec naszych ważnych dylematów.

Wbrew tęsknocie do szybkich ocen i rozstrzygnięć, świat, człowiek i jego sprawy są na tyle skomplikowane i nie czarno-białe, że wymagają zatrzymania się, pogłębienia refleksji i dopiero na tej podstawie podjęcia decyzji czy przynajmniej wyrobienia sobie własnego sądu. Papież cytuje w tym wywiadzie swoją ulubioną maksymę odnośnie discernimento: "nie ograniczać się do większej przestrzeni, ale być w stanie zatrzymać się też w ciaśniejszym miejscu".

Łatwo powiedzieć, trudniej przyjąć taką zasadę w codziennym życiu… Im szybciej świat pędzi, im więcej spraw czeka na nas i im bardziej godzimy się na takie życie w pędzie - tym mniejsza szansa na racjonalne - i spowolnione - decyzje. Nie trzeba przykładów, znajdziemy ich dziesiątki i setki w naszym życiu osobistym, rodzinnym, społecznym, politycznym, gospodarczym, kulturalnym, kościelnym wreszcie. Fatyga mniejsza, może przy okazji komuś zrobimy krzywdę - ale trudno, takie jest życie. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą itd.

Franciszek najwyraźniej nie daje sobie - i pośrednio także nam - zgody na taką postawę. Opowiadał wielokrotnie i to publicznie, że zdarzyło mu się w życiu podjąć wiele złych decyzji i że zawsze wtedy zabrakło mu owego "discernimento". Otóż właśnie za sprawą Franciszka słowo to weszło teraz do języka oficjalnych dokumentów kościelnych, jak choćby słynnej adhortacji "Amoris laetitia", która tyle już na siebie gromów ściągnęła. Nie jestem pewien, czy najbardziej zaciekli krytycy nie mają jakiegoś urazu do "discernimento".

Wielu z nich twierdzi, że wystarczy przeczytać Słowo Boże a la lettre i to wystarczy do wyrobienia sobie sądu i podjęcia decyzji. Papieska propozycja, by powstrzymać osąd, jeszcze raz i na nowo przeanalizować wszystkie pro i contra, uwzględnić rozmaite okoliczności - to wszystko ma być niepotrzebnym mąceniem w głowach.

Od dawna zastanawia mnie w papieżu Franciszku rys łączący różne duchowości zakonne, a w szczególności jezuitów, franciszkanów i dominikanów. Jeśli wybór ubóstwa (najpierw własnego, ale zaraz potem przypominającego o "opcji na rzecz ubogich") jest śladem franciszkańskim, akcent położony na wolność sumienia (i płynącymi stąd zobowiązaniami) jasno płynie od Akwinaty, najsłynniejszego przecież dominikanina, to właśnie postawa discernimento dowodzi związków papieża Bergoglio z założycielem jezuitów. Warto to sobie uświadamiać, by dobrze odczytać, czego obecny papież oczekuje ode mnie, od każdego z nas.

Interesujące, że poza nowotestamentalnym pojęciem "rozpoznawania duchów" (1 List do Koryntian, rozdz. 12 - w wersji włoskiej "discernimento degli spiriti"), ślady takiej właśnie konstrukcji odnaleźć można w pogłębionych wariantach innych religii, i to nie tylko monoteistycznych. Trzymajmy się jednak tego, co najbliższe. Trudno nie zgodzić się ze wspomnianym już wcześniej redaktorem naczelnym "Civilta Cattolica", że discernimento jest "prawdziwym kluczem do dorosłego chrześcijaństwa" i że nie odnosi się do jakiegoś konkretnego problemu, lecz do "życia w drodze, do osoby, która podąża drogą ku Bogu".

Co zatem robić, żeby nie wypaść z drogi? Chyba uważniej niż zazwyczaj to czynimy patrzeć, gdzie droga skręca, wznosi się lub opada, przyjrzeć się detalowi i do tego wszystkiego dostosować prędkość (zwłaszcza podejmowania decyzji).

* * *

"W kręgu Franciszka" to nowy cykl felietonów autorstwa Piotra Nowiny-Konopki. Kolejne części tylko na DEON.pl

Moje 3-letnie ambasadorowanie przy Watykanie było niespodziewanym przywilejem i okazją do codziennego śledzenia niezwykłego pontyfikatu sprawowanego przez jezuitę "z drugiego końca świata". Niemal każdego dnia patrzyłem na zwierzchnika Kościoła, który postanowił pozostać "zwykłym człowiekiem", jak każdy z nas. Od 13 marca 2013 roku Franciszek zaskakuje, a nawet szokuje, wciąż przecież gromadząc wokół siebie osoby i grupy znajdujące w nim inspirację, autorytet i wzór pasterza na nowe czasy. Chcę Państwu o tym opowiadać w sposób w miarę możności regularny, odwołując się do słów Papieża i pokazując ludzi, o których można powiedzieć, że znalazły się "w kręgu Franciszka". Stąd nadtytuł mojej pisaniny.

* * *

Piotr Nowina-Konopka - działacz katolicki, w latach 1980-1989 w opozycji demokratycznej, w latach 1991-2001 poseł, kilkukrotny minister, negocjator członkostwa RP w UE, przewodniczący Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, obecnie na emeryturze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trudne jezuickie słowo
Komentarze (23)
20 kwietnia 2017, 19:48
Uzupełnienie notki biograficznej autora: 1982-89 rzecznik prasowy Lecha Wałęsy, sekretarz stanu w kancelarii Wijciecha Jaruzelskiego, członek-założyciel Unii Wolności i Unii Demokratycznej, teraz to wszystko jasne.
20 kwietnia 2017, 21:49
Co jest jasne? Z założenia uważ Pan, że ktoś kto wspomagał Wałesę musi kłamać? A może walczył o wolność o komuny a nie siedział przy mamusi i jadł szyneczkę od tatusia kiedy inni walczyli?
abraham akeda
21 kwietnia 2017, 09:20
Pomijając już twój brak podstawowej wiedzy historycznej i bezpodstawne wymądrzanie się(na dzień dzisiejszy życie Jezusa z Nazaretu jest potwierdzone w wielu źródłach i nikt z poważnych historyków nie zaryzykuje tezy iż osoba Jezusa z Nazaretu jest fikcją) wypada napiętnować brak umiejętności czytania ze zrozumieniem i wyciągania wniosków. Piotr Nowina-Konopka jest zasłużonym działaczem pomagającym w projektowaniu transformacji ustrojowej i przyłączeniu Polski do IV Rzeszy Niemieckiej. Co więcej, ukryty pod płaszczykiem katolickości(której tak nienawidzisz) kontynuuje swoją szkodliwą aktywność jako propagator internacjonalizmu i antypolonizmu.
21 kwietnia 2017, 14:06
Pan się douczy ze źródeł naukowych a nie kościelnych. W kościelnych to pewnie nawet sfotografowali "ducha świętgo" :) Każdy poważny historyk potwierdzi, że nie ma potwierdzenia w przekazach historycznych aby żył ktoś taki jak Jezus. (Co innego np. Jan Chrziciel) To prawda, że większość historyków utrzymuje, że Jezus żył. Ale nie na podstawie przekazów historycznych dot. Jezusa (bo takich nie ma). Nie sądzę, że Pan coś z tego zrozumiał, ale zawsze dobrze jest przekazać trochę prawdy ... anbwet jak druga strona z tego nie skorzysta. A czy Pan wie, że Jarosław i Lech Kaczyńscy pomagali Lechowi Wałęsie w projektowaniu transformacji ustrojowej już po upadku komuny? Pomagali aby Lech Wałesa został Prezydentem RP. Oabj również ukrywali się pod płaszczykiem swojej katolickości (którą uważam za mitologiczny zabobon), choć jaruś zieje jadem jak mało kto. jaruś kontynuuje swoją szkodliwą aktywność jako propagator faszyzmu i dyktatury, łamania prawa polskiego. 
abraham akeda
21 kwietnia 2017, 14:45
Historyczność postaci Jezusa z Nazaretu nie budzi żadnych wątpliwości. Są oczywiście i od zawsze byli zwolennicy mitokoncepcji, w fazie wyparcia faktu historyczności Jezusa ale do poważnych badaczy nie należą a już na pewno nie są naukowcami. Polecam głębszą lekturę źródeł.
21 kwietnia 2017, 16:49
No właśnie tak nie jest. Najprawdopodobniej żył, ale nie możemy być tego pewni. W każdym bądź razie brak jest przekazów historycznych mówiących o Jezusie.  Wskazuje to także jak mało istotną postacia był za życia (co nie jest krytyką).
abraham akeda
21 kwietnia 2017, 17:12
Jesteś w głębokim błędzie, do tego zamknięty na prawdę o rzeczywistości. Badania nad historycznością Jezusa w ostatnich dekadach nabrały znacznego dynamizmu, szczególnie za oceanem. Również w Polsce kilka lat temu były organizowane debaty na ten temat. Jest faktem nie ulegającym żadnej wątpliwości iż Jezus z Nazaretu to postać autentyczna, potwierdzają to źródła chrześcijańskie i niechrześcijańskie.
21 kwietnia 2017, 17:48
Oczywiście możesz wierzyć, że jest tak jak napisałeś. Ale wiedz, że nie pojawiły się żadne nowe źródła przekazów historycznych potwierdzające że Jezus żył. 
MR
Maciej Roszkowski
19 kwietnia 2017, 17:56
Gdzie jest granica między tym co podane nam do wierzenia w Objawieniu i przyjęcie tego jest sprawdzianem naszej wiary, a tym co możemy ( a może i musimy) rozeznawać. Jeśli słowa Chrystusa układaja się w ciąg zdań twierdzących lub przeczących to nie ma co "rozeznawać", tylko trzeba przyjąć do wiadomości i stosowania.
20 kwietnia 2017, 14:17
Problem, że nie wiadomo jak rzeczywiście brzmiały słowa Jezusa. To co uważasz za słowa Jezusa to jedynie zapisy w Ewangeliach, które nie zostały napisane przez ludzi którzy znali Jezusa.
MR
Maciej Roszkowski
20 kwietnia 2017, 20:24
Słowa DEwangelii są prawdopodbne na przynajmniej dwa sposoby. Nie ma wielkich sprzeczności między nimi, a innymi żródłami historycznym co do opisywanych tam zdarzeń, choć boskość Chrystusa nie jest w nich omawiana. Oczywiście są różnice co do datowania niektórych wydarzeń i ocen. ale różnice takie występują zawsze, zwłaszcza jeśli opisy dotyczą wydarzeń tak dawnych.  
MR
Maciej Roszkowski
20 kwietnia 2017, 20:24
Słowa DEwangelii są prawdopodbne na przynajmniej dwa sposoby. Nie ma wielkich sprzeczności między nimi, a innymi żródłami historycznym co do opisywanych tam zdarzeń, choć boskość Chrystusa nie jest w nich omawiana. Oczywiście są różnice co do datowania niektórych wydarzeń i ocen. ale różnice takie występują zawsze, zwłaszcza jeśli opisy dotyczą wydarzeń tak dawnych.  
MR
Maciej Roszkowski
20 kwietnia 2017, 20:24
Słowa DEwangelii są prawdopodbne na przynajmniej dwa sposoby. Nie ma wielkich sprzeczności między nimi, a innymi żródłami historycznym co do opisywanych tam zdarzeń, choć boskość Chrystusa nie jest w nich omawiana. Oczywiście są różnice co do datowania niektórych wydarzeń i ocen. ale różnice takie występują zawsze, zwłaszcza jeśli opisy dotyczą wydarzeń tak dawnych.  
MR
Maciej Roszkowski
20 kwietnia 2017, 20:24
Słowa DEwangelii są prawdopodbne na przynajmniej dwa sposoby. Nie ma wielkich sprzeczności między nimi, a innymi żródłami historycznym co do opisywanych tam zdarzeń, choć boskość Chrystusa nie jest w nich omawiana. Oczywiście są różnice co do datowania niektórych wydarzeń i ocen. ale różnice takie występują zawsze, zwłaszcza jeśli opisy dotyczą wydarzeń tak dawnych.  
MR
Maciej Roszkowski
20 kwietnia 2017, 20:24
Słowa DEwangelii są prawdopodbne na przynajmniej dwa sposoby. Nie ma wielkich sprzeczności między nimi, a innymi żródłami historycznym co do opisywanych tam zdarzeń, choć boskość Chrystusa nie jest w nich omawiana. Oczywiście są różnice co do datowania niektórych wydarzeń i ocen. ale różnice takie występują zawsze, zwłaszcza jeśli opisy dotyczą wydarzeń tak dawnych.  
MR
Maciej Roszkowski
20 kwietnia 2017, 20:31
coś mi uciekło. Cztery Ewangelie zostały określone jako zespół tekstów wewnętrznie niesprzecznych w przeciwieństwie do innych tekstów zwanych też niekiedy ewangeliami wg... i tekstami określanymi jako apokryfy. Historia ziemska, ludzka opowiadana w Ewangeliach nie budzi większych wątpliwości. Autentyczność Chrustusa jako postaci historycznej również. Pozostawiając na boku kwestię wiary w Jego boskość ( bo to sfera wiary), nawet uznając go jedynie za proroka, nauczyciela, można przyjąć jego nauczanie za autentyczne.  
20 kwietnia 2017, 21:40
Muszę Pana zmartwić. Nie ma żadnych, żadnych przekazów historycznych mówiących o Jezusie. Tym bardziej nie ma żadnych przekazów mówiących o osądzeniu i ukrzyżowaniu Jezusa. Żadnych przekazów historycznych dotyczących tych zdarzeń. A być powinny bo są przekazy historyczne z tamtego obszaru i tamtego okresu o wielu ludziach i zdarzeniach, sektach religijnych judaistycznych podobnych do Jezusowej trzódki. Wiemy, że istniał Jan Chrzciciel, ale o Jezusie cisza. Zaskoczony? Wystarczy się zapoznać z danymi historycznymi. Więc jeśli Pan wspomina o "Oczywiście są różnice co do datowania niektórych wydarzeń i ocen." to prosze wiedzieć, że to zdanie jest nieprawdziwe.  Czy zdarzenia są prawdopodobne? Osądzenie Jezusa zupełnie nie. I to też wiadomo z całą pewnością. 
20 kwietnia 2017, 21:44
Proszę Pana. Ewangelie są ze soba w wielu miejscach zupełnie sprzeczne. Wystarczy być uważnym podczas czytania. Np. moment przybycia do grobu. Albo moment co nastąpiło po narodzinach Jezusa. itd. itd. Pan nie czyta ze zrozumieniem ale z wiarą i dlatego pan tego nie dostrzega. Wiara jest ślepa.  "Autentyczność Chrustusa jako postaci historycznej również." Kłamstwo. Historycy są zgodni co do tego, że nie ma przekazów historycznych dot. istnienia Jezusa. Prawdopodobnie istniał, ale przekazów brak. 
20 kwietnia 2017, 21:47
Co do nauczania, to tak jak napisałem ... nie znamy jego słów bo napisali to ludzie którzy go nie znali długo później. Przekazy już wtedy były zmieniane ay pasowały do przekazu kóry chcieli uzyskać piszący (dzieło propgandowe). 
Andrzej Ak
20 kwietnia 2017, 22:22
A wiesz Bazyli dlaczego w przekazach historycznych nie ma nawet wzmianki? bo czosnkowi pokoleniami pracowali, aby wymazać wszelkie ślady Jezusa. Kiedyś mi to udowodnił naocznie pewien historyk na podstawie archiwum z Jagielonka. Byłem doprawdy zszokowany! A co do historyka, to nie był to byle kto, bo znać dokładnie aramejski, hebrajski, grecki i łacinę to trzeba jednak się uczyć.
P
Piotr ~
21 kwietnia 2017, 09:39
Józef Flawiusz ur. 37, zm. po 94 – żydowski historyk Tytuł: "Antiquitates Iudaicae" "W tym czasie pojawił się pewien Jezus, człowiek mądry, jeśli wogóle można go nazwać człowiekiem. Był on bowiem sprawcą czynów nadzwyczajnych, nauczycielem ludzi, którzy z radością przyjmują prawdę. Pociągnął za sobą wielu żydów, a także wielu Greków. Myślano, że był Chrystusem. Lecz nie był nim, zdaniem pierwszych między nami. (Flawiusz był żydem - przyp. rolek)Z tego powodu Piłat ukrzyżował go i spowodował jego śmierć. Uczniowie, którzy go przedtem kochali nie przestali o nim przepowiadać, że ukazał się on im trzeciego dnia po śmierci, jako żyjący na nowo. Boży prorocy świadczyli o tych rzeczach i przepowiedzieli je, a także dziesięć tysięcy códów o nim. Aż do dziś nie zniknęła jeszcze grupa chrześcijan nazywanych tak z jego powodu." Tutaj znajdzie Pan tłumaczenie oryginału na angielski http://sacred-texts.com/jud/josephus/ant-18.htm Chapter 3. Section 3.
21 kwietnia 2017, 14:20
"bo czosnkowi pokoleniami pracowali, aby wymazać wszelkie ślady Jezusa" I znowu ta wszechogarniająca niewiedza. Żydzi traktowali Jezusa podobnie jak traktowali wielu inych "mesjaszy". W tamtym czasie na tamtym obszarze było wielu podobnych do Jezusa, czesto o większym znaczeniu od Jezusa z sektami o znacznie większej liczbie uczestników. O wielu takich odłamach/sektach judaistycznych wiemy dużo bo zostały opisane, czasem bardzo dokładnie. Ale nikt nie wspominał o sekcie/odłamie Jezusa.  Nic nie wiadomo o "wymazywaniu" jakichkolwiek zapisów. Więc to co pokazywał Panu ten historyk to postprawda :)  Żydzi byli dla religii chrześcijańskiej niewygodni, bo oni w przeciwieństwie do tzw. pogan (choc Ci poganie wyznawali Bogów) rozumieli "prawo" czyli religię na której chrześcijaństwo jest oparte i bez której by nie mogło istnieć.  Potrafili wykazać bezsensowność chrześcijaństwa i dlatego należało okrzyknąć ich wrogami. 
21 kwietnia 2017, 14:31
Testimonium Flavianum – znajdujące się w Dawnych dziejach Izraela XVIII 63 - 64 Józefa Flawiusza Znane fałszerstwo. Było kwestionowane już w 1592 przez Lucasa Osiandera. Dzisiaj nikt już nie bierze tego zapisu za prawdziwy .... oczywiście poza Kościołem.