Ujawnianie się buduje wspólnotę

(fot. twitter.com/janusz1967)

Coming out ks. Krzysztofa Charamsy sprowokował niektórych duchownych, by głośno powiedzieli o tym, że są heteroseksualni, żyją w celibacie i są szczęśliwi, że są kapłanami. Jeszcze innych - i to nie tylko księży - postępowanie watykańskiego urzędnika skłoniło do publicznego przyznawania się do wiary.

Ks. Krzysztof Charamsa jest kapłanem diecezji pelplińskiej, dlatego najpierw w jego sprawie głos zabrał tamtejszy ordynariusz bp Ryszard Kasyna, który upomniał kapłana w związku z jego publicznymi wypowiedziami i wezwał do powrotu "na drogę Chrystusowego kapłaństwa". Z kolei biskup pomocniczy tej diecezji nawiązując do coming outu ks. Charamsy przypomniał odważne wyznanie wiary św. Maksymiliana Marii Kolbego (hierarcha celebrował Mszę św. w 33. rocznicę kanonizacji franciszkanina).

Homilia bp. Wiesława Śmigla zainspirowała aktywnego na Twitterze ks. Janusza Chyłę do zmobilizowania swoich followersów do publicznego przyznawania się do wiary. Sam wicerektor pelplińskiego seminarium duchownego zaczął tak: "Apeluję o ujawnianie się. Daję przykład: "Wierzę w Jednego Boga, Ojca Wszechmogącego...". Po tym wpisie śledzący na Twitterze profil @Janusz1967 zaczęli dopisywać kolejne prawdy wiary z Credo, ale także inne wyznania, które połączył hashtag #UjawniamySie.

Natalia Białobrzeska napisała: "Niespokojne jest moje serce, dopóki w Tobie nie spocznie, Boże". A Jan Buczyński wyznał: "Ta prawda trzyma mnie przy życiu: cokolwiek bym nie zrobił, Bóg, nawet na chwilę, nie przestanie mnie do szaleństwa kochać". Johnny99 wklejając zdjęcie okładki brewiarza dla świeckich napisał: "stosuję przynajmniej trzy razy dziennie".

DEON.PL POLECA


Ponieważ 11 października był obchodzony XV Dzień Papieski to niektórzy stypendyści i absolwenci Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia" także wykorzystali ten hashtag do wspierania inicjatywy Konferencji Episkopatu Polski. "To stypendium uskrzydla" - napisała Marlena.

Ks. Janusz Chyła przyznaje, że jest zaskoczony odzewem na apel #UjawniamySie. Jego celem była zachęta do bycia (pokornie) dumnym z własnej wiary. Kapłanowi nie chodzi tylko o wpis w mediach społecznościowych, ale przeniesienie tych wyznań w realne życie. "Przyznanie się do wiary nie oddala nas od ludzi, ale wręcz przeciwnie" - mówi wicerektor pelplińskiego seminarium.

***

Gdy przyglądałem się na Twitterze, jak rozwija się akcja #UjawniamySie, dostałem SMS-a od znajomego: "napisz gdzieś, że w naszym kościele chrzci się właśnie 10 dzieci". A za chwilę dotarł MMS ze zdjęciem dumnych rodziców, którzy przed prezbiterium odwracają się do parafian i pokazują swoje pociechy.

Przypomniałem sobie jak jakiś czas temu znajomi zaprosili mnie na chrzciny, ale nie na "imprezę" a właśnie na Mszę św., w czasie której ich syn został chrześcijaninem. Dawno nie czułem, że kościelna uroczystość może być dla kogoś tak ważna a na Łamaniu Chleba spotyka się autentyczna wspólnota.

Eucharystię celebrował znajomy kapłan, który nie musiał mieć karteczki z imieniem dziecka, bo dobrze znał rodzinę. Rodzice chrzestni włączyli się czynnie w liturgię Słowa i modlitwę wiernych. Inni znajomi zatroszczyli się o oprawę muzyczną. Nawet rozrabiające w trakcie nabożeństwa dzieci tak bardzo nie przeszkadzały jak w każdym innym przypadku.

Uroczystość, o której wspominam wyglądała tak, ponieważ znajomi to świadomi i zaangażowani katolicy. Ale przyznam, że bardzo lubię także liturgie chrzcielne celebrowane w parafialnym kościele w czasie niedzielnej Mszy św. Autentycznie cieszę się, że do mojej wspólnoty wiary włączani są nowi członkowie. Żałuję, że w niektórych kościołach dzieci chrzci się np. po Mszy św. w gronie tylko najbliższej rodziny. Jeśli nie ma duszpasterskich przeciwwskazań, to księża mogliby takie uroczystości wykorzystać do katechezy o sile wspólnoty wiary, której brakuje w dzisiejszym anonimowym społeczeństwie.

***

Ks. Chyła komentując inicjatywę #UjawniamySie przyznał, że obok nas żyją ludzie podobnie myślący, a często zawstydzeni i nieśmiali w ukazaniu własnej tożsamości, a - jak rozumiem - nasze głośne przyznawanie się do Chrystusa może im pomóc w przeżywaniu wiary (mnie osobiście buduje na przykład widok ludzi - młodszych i starszych - odmawiających różaniec w środkach komunikacji miejskiej). Jest jeszcze przynajmniej jeden skutek publicznego wyznania, że się wierzy - mobilizacja do wierności tej deklaracji i konieczność realizowania jej w codziennym życiu.

Przemysław Radzyński - redaktor naczelny kwartalnika eSPe

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ujawnianie się buduje wspólnotę
Komentarze (7)
KP
Kocham Pana Jezusa
13 października 2015, 15:21
Odmawiam różaniec w intencji zmarłych. Zamówienie usługi i kontakt: kochampanajezusa@gmail.com Odsyłam niezobowiązujący numer konta.
13 października 2015, 15:27
Co to znaczy niezobowiązujący numer konta? Czyżbyś odmawiał rożaniec również za darmo????????????????????:------------------]
IM
Iwona Matyjas
13 października 2015, 11:54
tylko problem jest w Polsce taki, że wielu przyznaje się do wiary, ... ale uczynków po nich nie widać. Tak, by inni mogli się dziwić widząc ich i pytać się skąd to mają... 
LS
le sz
13 października 2015, 14:29
Niestety, masz rację... To nie sztuka powiedzieć: jestem wierzący. Sztuką jest tak żyć aby inni patrząc pytali: skąd oni to mają, patrzcie jak oni się miłują... Tymczasem, patrząc na wypowiedzi w mediach czy choćby wpisy tutaj to możnaby zapytać raczej: patrzcie jak oni się nienawidzą...
13 października 2015, 14:35
Daletgo czasem lepiej chwilę poczekać zanim naciśnie się enter.
13 października 2015, 10:06
Ujawnianie się buduje wspólnotę. Miło jest czytać w internecie takie słowa.  Dołączam: Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody gdzie mogę odpocząć, ożeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkachprzez wzgląd na swoje imię. Chociażbym chodził ciemną doliną , zła się nie uleknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza. Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników; namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity. Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy.
13 października 2015, 09:41
O ile jestem za bycie jawnym katolikiem i w realu i w wiertualu, to jestem sceptyczny takiej emocjonalnej akcyjności. Lepiej jest żyć jawnie wiarą, szczególnie, gdy np. naturalne dla wierzącego przeżegnania sie (czy zdjęce nakrycia głowy) mijjac kościół wymaga już często sporej cywilnej odwagi.