W obronie Okien Życia
Dobry tydzień temu Komitet Praw Dziecka Organizacji Narodów Zjednoczonych wezwał Polskę do likwidacji Okien Życia, tłumacząc, że "naruszają prawo dzieci do tożsamości".
To wskazanie międzynarodowej instytucji pokazuje niestety, że mniejsze dobro w tym przypadku miałoby stać ponad dobrem większym - czyli potencjalną i realną szansą uratowania życia niechcianych dzieci.
Komitet Praw Dziecka ONZ chce likwidacji Okien Życia i wzywa polskie władze, by promowały "alternatywne rozwiązania umożliwiające zrzeczenie się praw do dziecka".
Zdaniem tej instytucji "głęboko niepokojący" jest brak odpowiednich regulacji prawnych w Polsce i "rosnąca liczba »okien życia« dla niemowląt, które pozwalają na anonimowe porzucenie dziecka".
Ale po polskiej stronie widać wyraźny, sensowny opór. W obronie Okien Życia wypowiedzieli się nie tylko kościelni hierarchowie, siostry zakonne prowadzące te dzieła miłosierdzia i świeccy wierni zaangażowani w ochronę życia nienarodzonych.
Bardzo jasne stanowisko - na szczęście - zajął także Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak, który stwierdził, że "nie można likwidować alternatywy, która może uratować dziecku życie".
Sądzę, że to bardzo ważny głos, ponieważ pokazuje, że pewne fundamentalne wartości nie mają tylko charakteru czysto konfesyjnego. I troska o ich obronę może stanowić wspólną sprawę wszystkich ludzi dobrej woli.
Warto wspomnieć, że w Polsce działa obecnie 55 Okien Życia - w realiach III RP zaczęły powstawać w 2006 roku. Choć warto wspomnieć, że pierwsze Okno Życia na ziemiach polskich powstało w 1220 roku, w diecezji krakowskiej. Jak dotąd w tych współczesnych Oknach pozostawiono 86 niemowląt.
Procedura wygląda następująco: po znalezieniu dziecka w Oknie Życia siostry zakonne powiadamiają pogotowie i policję. Następnie niemowlę zostaje przewiezione do szpitala. Opiekę nad nim przejmują pracownicy szpitala, do którego dziecko zostaje skierowane na badania.
Dalej rzecz rozgrywa się zgodnie z procedurami ustalonymi przez prawo: sąd nadaje dziecku personalia i wówczas możliwe jest także rozpoczęcie procesu adopcyjnego. I właśnie kwestia fikcyjnej tożsamości stanowi dla Komitetu Praw Dziecka ONZ tak znaczny problem.
Co ważne - Okna Życia istnieją obecnie w większości krajów Europy, m.in. w Niemczech i Czechach, nie jest to zatem żaden wymysł "rodzimych katolickich fundamentalistów".
Przy okazji - w Polsce istnieje możliwość zostawienia przez biologiczną matkę niemowlęcia w szpitalu i zrzeczenia się praw macierzyńskich. I przeważająca liczba matek tak właśnie robi. Bardzo nieliczne decydują się na pozostawienie dzieci w Oknie Życia.
Zdaniem wszystkich, którzy zaangażowani są w Polsce w istnienie Okien, ratują one niemowlęta "przed śmietnikiem" (choć i bez cudzysłowu to zdanie w niektórych przypadkach ma sens). A sądzę, że rodziców tych dzieci i same dzieci - ponieważ niesprawiedliwie byłoby mówić jedynie o odpowiedzialności kobiety, pomijając odpowiedzialność mężczyzny - ratuje także przed znacznie większym możliwym złem.
Formalizm prawny i bezduszność ONZ-etowskiej instytucji daje niestety do myślenia. Co prawda, te zalecenia Komitetu nie są dla Polski wiążące, ale stanowią jednoznaczny sygnał dotyczący "przewartościowania wartości": dobro mniejsze miałoby stać nad dobrem większym.
Jest to równocześnie sytuacja, w której trzeba - choćby w skromny sposób - wypowiedzieć się: "na tak" lub "na nie". Dlatego warto podpisać petycję obywatelską skierowaną do Komitetu Praw Dziecka, której autorzy wspierają stanowisko polskiego Rzecznika Praw Dziecka w sprawie Okien Życia. Petycję można podpisać tutaj.
Skomentuj artykuł