W Polsce brakuje księży. I mówi się w końcu o tym głośno

Fot. episkopat.pl

W Kościele w Polsce trwa jeszcze tydzień modlitw o powołania kapłańskie. Liczba młodych mężczyzn, którzy pukają do bram seminaryjnych leci na łeb na szyję. W 2005 r. - roku śmierci Jana Pawła II – do seminariów diecezjalnych wstąpiło 1145 mężczyzn, w 2007 było to już tylko 786, w 2013 – 589, a w 2020 tylko 289. Samo wejście w seminaryjne mury nie oznacza rzecz jasna, że człowiek zostanie księdzem. Po sześciu latach formacji święcenia kapłańskie przyjmuje ostatecznie ok. 50-60 proc. alumnów. Pozostali odchodzą rozeznawszy, że kapłaństwo nie jest ich drogą życiową. Normalny proces. Niemniej księży powoli w naszym kraju ubywa.

Jeszcze do niedawna biskupi zdawali się tego kryzysu nie dostrzegać. Oficjalnie nie mówiono o nim zbyt głośno. Zauważalne spadki powołań tłumaczono dość naiwnie kryzysem demograficznym, obawami młodych ludzi przed podejmowaniem decyzji – zwracano przy tym uwagę na to, że odwlekają oni także decyzje dotyczące małżeństwa. Dopiero od niedawna – a teraz już bardzo głośno – hierarchia przyznaje, że kryzys jest. Wystarczy wziąć do ręki parę listów pasterskich pisanych przed Wielkim Postem czy teraz na tydzień modlitw o powołania. Biskup łowicki Andrzej Dziuba, wprost przyznał wiernym, że księży brakuje i nie jest w stanie obsadzić wszystkich działających w diecezji parafii. W związku z tym zdecydował już, że niektóre – mniejsze – będzie obsługiwał jeden ksiądz. Parafia istnieć nie przestaje, ale łączy się unią personalną z inną. Podobny proces zapowiedział także abp Wacław Depo, metropolita częstochowski. Ustępujący z urzędu biskup włocławski Wiesław Mering przyznał z kolei, że gdy 18 lat temu zaczynał pracę we Włocławku do diecezji inkardynowanych było 540 kapłanów, a dziś jest ich już tylko 492, z czego coraz większą liczbę stanowią księża w wieku starszym oraz emeryci. W 2003 r. diecezja miała w sumie 152 wikariuszy, teraz 118 – w parafiach, w których kiedyś pracowało po trzech-czterech wikariuszy dziś jest jeden, może dwóch. Podobnie dzieje się także w archidiecezji poznańskiej, o czym otwarcie mówi abp Stanisław Gądecki i apeluje o „gorące modlitwy” w intencji powołań.

Długo można byłoby się rozwodzić nad przyczynami spadku powołań. Bo z jednej strony nie sposób nie dostrzec postępującej sekularyzacji, mniejszej liczby osób uczestniczących w katechezie szkolnej, nie sposób nie brać pod uwagę różnych skandali, których bohaterami są księża (np. kwestii wykorzystywania seksualnego małoletnich), nie sposób też nie dostrzegać tego, że praktykom religijnym – a co za tym idzie pielęgnowaniu i umacnianiu powołania – nie sprzyja obecna sytuacja pandemii. Myśląc o powołaniach wszystko to trzeba uwzględniać i nie tylko gorliwie się modlić, ale przede wszystkim rozeznać przyczyny kryzysu i znaleźć środki zaradcze. Trzeba sobie uświadomić, że język, którym posługuje się w ostatnim czasie Kościół po prostu do młodych nie trafia. Trzeba go zatem odmienić. Ale za zmianą form i sposobów komunikacji musi iść także praktyka życia.

Fakt, że biskupi decydują się na łączenie parafii unią personalną powoduje, że w dość bliskiej przyszłości koniecznym będzie łączenie seminariów duchownych – w niektórych rejonach Polski już się ten proces odbywa. Ale w perspektywie majaczy się reforma struktur administracyjnych Kościoła w Polsce. Tak, wiem doskonale, że na początku lat 90. XX w. taka reforma w Polsce była. Powstały wówczas nowe diecezje, przybyło nam biskupów. Argumentowano wówczas, że jednym z celów reformy jest to, by biskup był blisko wiernych. Przez jakiś czas się sprawdzało. Tyle tylko, że większa liczba diecezji, to także konieczność utrzymywania sporego przecież zaplecza administracyjnego. W sytuacji braku rąk do pracy w terenie, w tzw. duszpasterstwie parafialnym należy sobie zadawać pytania o to czy nie czeka nas wkrótce także łączenie diecezji, tworzenie unii personalnych między poszczególnymi jednostkami. To będzie proces dość trudny, ale chyba jednak również konieczny.

DEON.PL POLECA

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W Polsce brakuje księży. I mówi się w końcu o tym głośno
Komentarze (8)
MJ
~Marzena Jaworska
13 września 2021, 22:26
Nie rozumiem, w czym problem, skoro są na świecie kraje, w których seminaria pękają w szwach. Np. Angola. Zaoferujcie jakieś stypendia, stwórzcie jakiś program na wzór unijnego Erasmusa/Erasmusa +/Comeniusa i będziecie mieli... Podobno chrześcijaństwo jest spotkaniem...
JN
~Jan Nowak
13 września 2021, 21:31
Ale jaki widzicie problem? Księża z Afryki czy z Azji chętnie bęzą pełnili posługę w Polsce, tylko mim dobrze zapłaćcie. We Włoszech czy we Francji jest to rzecz oczywista
HT
~Haner Tański
2 maja 2021, 11:13
w Polsce wcale NIE brakuje księży. Zachwiane są proporcje księży i kościołów (parafii) (vide Pomorze !!!. ) Biskupi przyzwyczaili się, że osiedle w mieście musi mieć kościół aby objąć go kolędą. Np. w centrum Krakowa jest 4 parafie - a mieszka 400 stałych mieszkańców !!! Kończy się kolęda i nie sprawił to CV-19, tylko pozwolił wyciągnąć właściwe wnioski. Z kolędą to jak ze świętopietrzem. Są inne sposoby na poznanie wiernych w parafii - a kolęda należy do ostatnich !!! Czasy obecne pokazały, że nie ma komu chodzić do kościoła, a przynajmniej mniej ludzi chodzi do kościoła . Należeliśmy z żoną do Domowego Kościoła - ale nie w swojej własnej parafii. Poznaliśmy wiele fantastycznych ludzi, małżeństw i księży. I zobaczyliśmy żywy Kościół. Gdy jesteśmy u rodziny poza swym miejscem zamieszkania nie chodzimy do parafii naszych krewnych, ale zawsze idziemy do kolejnej parafii, aby nie skostnieć !
JS
~Jakub Szymczyk
2 maja 2021, 09:38
To proponuje znieść obowiązkowy celibat a problem się rozwiąże. Oczekiwanie, że młodzi zdrowi ludzie masowo i dożywotnio zrezygnuja ze swojej sexualnosci jest naiwne i okrutne. Ewentualnie można przyjmować starszych mężczyzn do seminariów np. + 50.
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
5 maja 2021, 05:58
Przecież to co Pan proponuje pogłębi jeszcze zapaść. Już widzę te tabuny kobiet, które rezygnują z pracy zawodowej, aby prowadzić parafie, w tym duszpasterstwo chorych, małżeństw, chór czy grupę biblijną, a przy tym prowadzić dom i wychowywać dzieci. I już widzę tych parafian, którzy będą łożyć na taką rodzinę (w Niemczech, gdzie jest podatek kościelny opór przeciw prowadzącym parafie rodzinom diakonów jest coraz większy, niektóre rodziny żyją z socjalu). A o seniorach w roli kapłanów to bądźmy poważni można mówić tylko hipotetycznie w kontekście niewielu lat jego posługi: niech się rozchoruje wtedy wymagać będzie opieki. Kto to zapewni i na jak długo? Caritas? Rodzina księdza?
AS
~Antoni Szwed
1 maja 2021, 20:25
Zapewne wielu kandydatów na kapłanów powstrzymują informacje o faktach dochodzących do ich uszu z Watykanu. Tam naprawdę źle się dzieje. Telewizja włoska RAI 3 nadała program, z którego można się było dowiedzieć, że w latach 2015-2017 za watykańskie pieniądze zostały zakupione akcje szwajcarskiego koncernu farmaceutycznego "Novartis". Otóż ów koncern nie produkuje aspiryny, lecz WCZESNOPORONNE ŚRODKI "DZIEŃ PO". Powodują one, jak wiadomo, aborcję jeśli komórka jajowa została zapłodniona i powstało nowe życie. Takimi rzeczami zajmują się ludzie Watykanu pod okiem Franciszka. To hańba dla Watykanu i fatalny przykład dla całego Kościoła.
EM
~Elżbieta Marta
1 maja 2021, 13:41
przecież swoje parafie mogliby mieć i księża biskupi jako zwykli proboszczowie i księża kanceliści z kurii , wyszłoby to na zdrowie wszystkim , zobaczyliby naocznie z czym zmagają się zwykli proboszczowie i wikariusze
JW
~Jacek Wolski
29 kwietnia 2021, 23:13
A ile powołań się marnuje przez sposób funkcjonowania księży? Ciągle jest mentalność moralizatorska, formalistyczna a nie wspierająca, personalistyczna. I dodatkowo brak umiejętności życia w głębszych relacjach, oderwanie od życia wiernych. Tu trzeba reformy zaczynając już od przestarzałych pedagogicznie seminariów duchownych. Nie wierzę, że polscy biskupi są zdolni do reform. Odnowa musi przyjść z Rzymu. Nasi biskupi to typowi "odtwarzacze" bez własnej inicjatywy.