Walka z pedofilią - jesteśmy na dobrej drodze
W ostatnich tygodniach miało miejsce kilka wydarzeń, które sporo mówią o walce Kościoła z pedofilią. Można je podsumować tak: faktycznie było źle, na koncie mamy wiele zaniedbań, a nawet można mówić o pewnego rodzaju zmowie milczenia, ale dziś jesteśmy na dobrej drodze.
Najwyższy priorytet
Zgodnie z obietnicą złożoną przez papieża jeszcze w grudniu ubiegłego roku, do życia powołana została Papieska Komisja ds. Ochrony Nieletnich (22 marca 2014). To pierwsze takie watykańskie ciało w historii. Najprawdopodobniej będzie ono podlegało bezpośrednio biskupowi Rzymu. - Papież Franciszek jasno ukazuje, że Kościół musi zaliczyć ochronę nieletnich do swoich najwyższych priorytetów - stwierdził ks. Federico Lombardi, rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej, komentując fakt utworzenia komisji.
Niezwykle istotnym znakiem jest również skład tego gremium. Kobiety i mężczyźni, świeccy i duchowni, eksperci w różnych dziedzinach.
Jedna nominacja jest też świadectwem. Marie Collins z Irlandii jako 13-latka stała się ofiarą wykorzystania seksualnego przez szpitalnego kapelana. Dziś jest znaną bojowniczką o prawa ofiar podobnych przestępstw, która wielokrotnie krytykowała hierarchów katolickich za politykę ukrywania lub przenoszenia duchownych sprawców. Jej obecność w watykańskiej komisji to znak, że Kościół nie tylko nie boi się słuchać ofiar, ale wręcz chce by miały one wpływ na politykę Stolicy Apostolskiej.
Abp Diarmuid Martin z Dublina publicznie pogratulował Marie Collins i podziękował za to, że przyjęła nominację pomimo tego, iż "przez te lata miała wiele powodów, by byś sfrustrowaną i zawiedzioną słabościami i powolnością katolickiego Kościoła w Irlandii w zajmowaniu się problemem bezpieczeństwa dzieci".
Zmowa milczenia
Dziś wydaje nam się czasem, że zwykłe słuchanie ofiar i poważne traktowanie oskarżeń kierowanych pod adresem duchownych to właściwie norma. Jednak takie sprawy jak ta ks. Grzegorza K. z diecezji warszawsko-praskiej przypominają nam, że nadal mamy tu wiele do zrobienia.
O. Humberto Miguel Yanez - kolejny członek watykańskiej komisji, argentyński jezuita z Uniwersytetu Gregoriańskiego - w rozmowie z włoską agencją Ansa wyraził się na ten temat bardzo dosadnie. Wskazując, że słuchanie ofiar pedofilii to absolutna podstawa, zaznaczył: - Nie zawsze tak było. Przez zbyt długi czas czuły one niesłusznie, że są obciążone winą, której nie mają.
Jezuita, który współpracował z obecnym papieżem w Buenos Aires krytycznie patrzy na przeszłość i ostrożnie w przyszłość. - Musimy przyznać, że prowadzono błędną politykę, na przykład z powodu nieznajomości problemu. Były przypadki, gdy biskupi wysyłali księży na terapię, a potem myśleli, że są już wyleczeni i odsyłali ich z powrotem do diecezji. Dzisiaj wiadomo, że z tej patologii nie można się wyleczyć - podkreślił o. Yanez. I dodał: - W przeszłości była praktyka zmowy milczenia, a niestety, mentalność nie zmienia się w ciągu 10 lat.
Ofiary czy wrogowie?
Z mocną krytyką przeszłości wystąpił też niedawno kard. George Pell. Pod koniec marca br. przyznał, że w latach 90. ofiary, które oskarżały księży o wykorzystanie seksualne często były przez hierarchię katolicką traktowane jak wrogowie Kościoła. W szczególności zaadresował ten zarzut do "niektórych ludzi w Watykanie".
Australijski duchowny - który dziś jest członkiem grupy 8 kardynałów doradzających Franciszkowi oraz szefem nowego Sekretariatu ds. Ekonomicznych - uważa, że w tamtych latach przełomowym momentem była wizyta delegacji biskupów USA u Jana Pawła II. Ich relacja z doświadczeń amerykańskich tak bardzo wstrząsnęła papieżem i jego doradcami, że watykańska polityka w sprawie pedofilii zaczęła się zmieniać.
Można dziś podejrzewać, że następstwem tamtych właśnie rozmów było wydane przez Jana Pawła II polecenie o przygotowaniu dokumentu zatytułowanego "Normae de gravioribus delictis" (2001). Dokument ten opisywał normy postępowania wobec najcięższych wykroczeń przeciwko wierze, moralności oraz przy sprawowaniu sakramentów. Jednocześnie lista owych wykroczeń została poszerzona o "przestępstwo przeciw szóstemu przykazaniu Dekalogu, popełnione przez duchownego z osobą nieletnią poniżej osiemnastego roku życia".
Doceniać i patrzeć krytycznie
Gdy dziś patrzymy na drogę, jaką Kościół przeszedł od lat 90. - dostrzegając silny wkład Benedykta XVI - można mieć satysfakcję, że już tak dużo dobrego udało się zrobić i że może to być przykładem do naśladowania przez inne środowiska. Z drugiej strony wiemy, że grzech pedofilii w Kościele jest obecny, że niektórzy duchowni, którzy się go dopuścili wciąż nie ponieśli kary, a czasem nawet mimo wystarczającej wiedzy, nadal pracowali z młodymi.
Stąd zaangażowanie Franciszka, powołanie nowej komisji czy też działania z naszego polskiego podwórka trzeba doceniać, jednocześnie przyglądając się sprawie ostrożnie i z odrobią zdrowego krytycyzmu. Gdyż - jak to powiedział o. Yanez - mentalność niestety nie zmienia się w ciągu 10 lat.
Skomentuj artykuł