Watykan zdecydowanie potępił zamach Hamasu. Dla Izraela to za mało

Fot. PAP/EPA/MARTIN DIVISEK

Papież musi głosić Ewangelię i zasady moralne, politycy muszą ważyć racje i bronić własnych społeczeństw. Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest przykładem tego, że niekiedy pogodzenie tych dwóch perspektywy jest niezmiernie trudne. Odpowiedzialność za decyzje polityczne zawsze jednak spoczywa na politykach, głos duchownych jest tylko doradczy.

Istnieją takie sytuacje, w których konieczne jest ważenie racji, i to nie tylko politycznych, ale i moralnych czy religijnych. Tak jest, jak się zdaje, w przypadku Izraela, Hamasu i Strefy Gazy. Izrael ma prawo do obrony swoich obywateli i odpowiedzi zbrojnej, ale - co jest nie mniej ważne - odpowiedź na zamach terrorystyczny Hamasu musi być adekwatna. Ludność cywilna musi być chroniona, a jednocześnie wiadomo, że Hamas traktuje ją jako „żywe tarcze”, a teren Strefy Gazy i model jego zabudowy (a także ukrywania siedzib wojowników pod zabudową miejską) jest taki, że trudno walczyć z terrorystami nie uderzając jednocześnie w ludność cywilną. To wszystko rodzi ogromne moralne i prawne problemy, wymaga ogromnej ostrożności sądzenia.

I jak się zdają, jak dotąd, taką ogromną ostrożnością wykazuje się Stolica Apostolska, która w tej sprawie reaguje o wiele rozsądniej i bardziej adekwatnie niż w przypadku wojny w Ukrainie. Zarówno papież Franciszek jak i sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej wypowiadają się w niezwykle dyplomatyczny sposób jasno odróżniając to, co jest uprawnioną samoobroną od tego, co jest reakcją nieadekwatną. Już w minioną środę papież mówił wprost, że Izrael ma prawo się bronić, ale musi chronić ludność cywilną. - Ten, kto został zaatakowany, ma prawo się bronić, ale pozostaję bardzo zaniepokojony całkowitym oblężeniem, w jakim żyją Palestyńczycy w Strefie Gazy, gdzie również było wiele niewinnych ofiar - mówił papież. W ostatnią niedzielę papież powtórzył niemal to samo, ale mocniej zaakcentował prawa ludności cywilnej Strefy Gazy. - Już bardzo wielu zginęło. Proszę, aby nie przelewać dalej niewinnej krwi, ani w Ziemi Świętej, ani w Ukrainie, ani w żadnym innym miejscu. Wystarczy - apelował Franciszek. - Wojny są zawsze porażką. Modlitwa jest siłą cichą i świętą, aby przeciwstawić się diabelskiej sile nienawiści, terroryzmu, wojny - dodał. Franciszek podkreśla, że z wielkim bólem śledzi to co się dzieje w Izraelu i Palestynie, że myśli, szczególnie o najmłodszych i starszych. Papież prosił, aby respektować prawa humanitarne, szczególnie w Gazie, gdzie jest pilna potrzeba zagwarantowania korytarzy humanitarnych.

DEON.PL POLECA

Identyczne myśli usłyszeć można od watykańskiego sekretarza stanu (najwyższego urzędnika watykańskiego) kard. Pietro Parolina, który jednak rozwija myśl papieską i wskazuje, co mogłaby ona oznaczać. - Atak terrorystyczny dokonany przez Hamas i inne ugrupowania wojskowe w zeszłą sobotę przeciw tysiącom Izraelitów, którzy przygotowywali się do świętowania dnia Simchat Torah, na zakończenie tygodnia święta Sukkot, jest nieludzki. Stolica Apostolska wyraża całkowite i stanowcze potępienie. Jesteśmy także zatroskani o mężczyzn, kobiety, dzieci i starców zatrzymanych jako zakładnicy w Gazie. Wyrażamy naszą bliskość względem poszkodowanych rodzin, które w przeważającej większości są żydowskie, modlimy się za nie, za wszystkich, którzy są jeszcze w szoku, za rannych - zaznaczał kardynał w wywiadzie udzielonym Vatican News. A zaraz potem zastrzegał, że choć „napadnięci mają prawo do obrony”, to ich odpowiedź i obrona musi „przestrzegać wymogu proporcjonalności”. - Trzeba koniecznie odzyskać zmysł rozumowania, porzucić ślepą logikę nienawiści i odrzucić przemoc jako rozwiązanie - dodawał. Jedynym rozwiązaniem długoterminowym może być bowiem, według Parolina (ale także według Franciszka), dialog i rozwiązania dyplomatyczne. - Nie wiem, jaka może istnieć przestrzeń dla dialogu między Izraelem a wojskiem Hamasu, ale gdyby była i mamy nadzieję, że jest, trzeba by od razu go podjąć i to bezzwłocznie. A to dlatego, by uniknąć dalszego rozlewu krwi, jak dzieje się to w Gazie, gdzie z powodu ataków wojska izraelskiego jest wiele niewinnych ofiar cywilnych - mówił kardynał.

Na te dość oczywiste słowa bardzo ostro reaguje Izrael. Eli Cohen, minister spraw zagranicznych tego państwa domaga się od Watykanu, by ten wydał „jasne i jednoznaczne” potępienie ataków terrorystycznych Hamasu „To niedopuszczalne, że wydał papież oświadczenie, w którym wyraził troskę przede wszystkim o ludność cywilną w Gazie, podczas gdy Izrael właśnie grzebie 1300 zamordowanych” – mówił Cohen arcybiskupowi Paulowi Gallagherowi. „Izrael oczekuje, że Watykan jasno i jednoznacznie potępi mordercze działania terrorystyczne terrorystów Hamasu, którzy krzywdzili kobiety, dzieci i osoby starsze tylko dlatego, że są Żydami i Izraelczykami” - miał powiedzieć arcybiskupowi Cohen. „Nie ma miejsca na bezpodstawne porównania. Hamas, organizacja terrorystyczna gorsza od ISIS, najechała Izrael z zamiarem wyrządzenia krzywdy niewinnym cywilom, podczas gdy Izrael jest demokracją, która próbuje bronić swoich obywateli przed Hamasem” - dodał.

Kłopot polega tylko na tym, że Watykan jasno i zdecydowanie zamachy potępił, a nawet uznał prawo Izraela do obrony. Czego zatem domaga się Cohen? W największym skrócie tego, żeby Watykan uznał wszystkie metody armii izraelskiej. Tyle, że to jest zwyczajnie niemożliwe. Prawo do obrony nie oznacza, że każde działania, nawet te prowadzone dla obrony, są dopuszczalne moralnie. Obrona nie może też dokonywać się kosztem ludności cywilnej.

To jednak, co absolutnie oczywiste z perspektywy moralnej nie jest już wcale takie z perspektywy polityki Izraela. Trudno jest prowadzić sprawiedliwą wojnę na niewielkim terenie, w którym terroryści uczynili z cywilów „żywe tarcze” budując pod ich domami sieć obrony, a także w miejscu, gdzie niełatwo jest odróżnić kto jest z Hamasu, kto z Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, a kto jest rzeczywiście cywilem. Izrael, jeśli chce zapewnić sobie pokój, musi przeprowadzić zmasowany atak, bo inaczej nie zapewni sobie bezpieczeństwa. Jest też niestety smutną prawdą, że proces budowania dwóch państw został skutecznie zatrzymany przez żydowskich i islamskich terrorystów już wiele lat temu i nie ma do niego powrotu. Jest też bardzo mocne pragnienie odzyskania poczucia bezpieczeństwa w społeczności izraelskiej, i tego nie mogą ignorować politycy tego państwa. To wszystko uświadamia, że choć Watykan ma rację, co do zasady, to jedynie politycy mogą ocenić, czy rzeczywiście są w stanie wprowadzić te słuszne idee w życie. Na tym polega autonomia sfery politycznej od religijnej, że odpowiedzialność za decyzje polityczne ponoszą politycy i dlatego to oni są jedynymi, którzy są uprawnieni, by je podejmować. Inną sprawą jest to, czy politycy rzeczywiście chcą podejmować inne decyzje. Ale to temat na zupełnie inny tekst.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Watykan zdecydowanie potępił zamach Hamasu. Dla Izraela to za mało
Komentarze (2)
AT
Alex Tae
17 października 2023, 23:04
Oto przykład, w jaki sposób kościół POWINIEN się mieszać w sprawy polityczne: wskazał leżące u ich podstaw kwestie etyki i do tych się odniósł.
SJ
Szczepan Jozef
17 października 2023, 19:58
Wydaje mi sie ze nakreslenie tła historycznego tego konfliktu i obiektywne spojrzenie na to jak zyja obecnie ludzie z obu stron muru, a gdzie w tym wszystkim sa ci którym zależy na wojnach, byloby uczciwie wobec czytelników. Artykuł powyżej swietny!