Wejdź i zostań, czyli Kościół w czasach popkultury

Marcin Łukasz Makowski
Marcin Łukasz Makowski

Gdyby Biedronka miała naprawdę kreatywnego speca od marketingu, od dziś jej hasło reklamowe powinno brzmieć: "Wejdź i zostań". Dlaczego o tym piszę, wie chyba każdy, kto przez kilka dni korzystał z internetu. Dywan jak wyjęty z mieszkania wielkopłytowego bloku i ołtarz, rozłożony wprost na schodach prowadzących do drzwi dyskontu. No i te dwuznaczne w całym kontekście słowa, z wielkim, rozdzielającym je sercem.

Miało być o Eucharystii, a wystarczyło jedno zdjęcie, aby zeszła ona na dalszy plan i zaczął się ogólnopolski rechot. Jeśli dodamy do tego film, w którym mecz rozgrywany na boisku obok procesji nazwany zostaje atakiem pogaństwa oraz fotografie z proboszczami i monstrancją, obwożonymi w kabriolecie czy melexie - jedno stanie się jasne. Wizerunkowo przegraliśmy tegoroczne Boże Ciało. Każdy, kto odpowie, że przecież nie o to chodzi w chrześcijaństwie, aby było "glamour", ma absolutną rację. Kościół zawsze był i zawsze będzie w kontrze do aktualnych trendów. Media nas nie rozumieją, a poza tym "Królestwo Jego nie jest z tego świata", więc nie powinniśmy się za nadto troszczyć o PR. Niestety, coraz częściej brak wyczucia i obycia w sferze publicznej maskuje się właśnie takim, gaszącym wszelkie dyskusje tłumaczeniem. My tu jesteśmy od zbawiania, a nie od "się podobania". Skoro Chrystus mógł się urodzić w stajni, wystarczą nam środki ubogie.

Otóż nie, drodzy państwo. Zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy się nad właściwym rozłożeniem akcentów. Czy Chrystus po to przyszedł na świat, aby być hermetyczny i niezrozumiały dla jemu współczesnych, czy wprost przeciwnie - mówił językiem uczonym dla mędrców w Piśmie, a prostym dla dzieci? Jednym słowem, czy Chrystus dostosowywał język Dobrej Nowiny do kontekstu, czy po prostu machał ręką na uczniów, który prosili go o objaśnianie niezrozumiałych przypowieści? Musimy sobie jedno uświadomić. W procesji Bożego Ciała wychodzimy nie tylko na spacer, ale przede wszystkim w nadziei, że Jezus Eucharystyczny trafi wszędzie: w naszą codzienność i do ludzi, którzy woleliby o Nim zapomnieć. Procesja to nie jest festyn ani konwent katolików. To czytelna manifestacja Boskiego majestatu, który w swojej niepojętej prostocie nic nie traci, nawet jeśli wejdzie w sferę profanum. Dbanie o wizerunek, rozumiane jako narzędzie a nie cel sam w sobie, może tylko w tym zadaniu pomóc.

DEON.PL POLECA

Do czego zmierzam? Po prostu boli mnie - i być może również wielu innych katolików - że nasz skarb tak często rozmieniamy na drobne. Biskupi, zamiast o wierze, mówią o in vitro i związkach partnerskich. Ołtarze zamiast być skromne i godne, wyglądają niekiedy jak gazetki ścienne w gimnazjum. Na każdym z nas z osobna spoczywa ciężar i wielki przywilej świadczenia swoim życiem o pięknie chrześcijaństwa. W ten jeden dzień, kiedy Chrystus z tabernakulum wychodzi na nasze ulice, dorośnijmy do tego zadania. I nie chodzi tutaj wcale o ustępowanie pola czy zmianę prawd wiary. Jedyne, co wypadałoby zmienić, to styl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wejdź i zostań, czyli Kościół w czasach popkultury
Komentarze (19)
M
Marcudi
8 czerwca 2013, 03:48
Małego Abramka wywalili ze szkoły - żydowskiej oczywiście - za brak postępów w nauce i nieposłuszeństwo. Przenieśli do go innej szkoły - też żydowskiej. Po kilku miesiącach i z tej wyleciał z tych samych powodów. Do kolejnej - to samo. Po jakimś czasie w mieście nie została już ani jedna żydowska szkoła, w której by już Abramka nie znali, został więc umieszczony w katolickiej. Po tygodniu dyrektor szkoły wzywa tatę Abramka i oznajmia mu, jakim wspaniałym chłopcem jest Abramek - grzecznym, bystrym i w ogóle najlepszym uczniem w szkole. Tate po powrocie do domu pyta zbaraniały Abramka: - Abramek, co się z tobą stało? Mówią mi, że jesteś najlepszym uczniem, nie chuliganisz, no wzór cnót. Co oni z Tobą zrobili? - Rozumiesz Tato, pierwszego dnia taki pan w czarnym ubraniu zaprowadził mnie do ciemnego pokoju, w którym wisiał jakiś pan przybity do krzyża i powiedział: "Abramek, to jest Jezus Chrystus. On też był Żydem". I wtedy zrozumiałem, że to nie przelewki.
MR
Maciej Roszkowski
6 czerwca 2013, 15:07
      Ołtarze budują ludzie dobrej woli na miarę swojego gustu i poczucia estetyki. Na pewno mozna się w to włączyć, coś podpowiedzieć, pomóc, choć trochę poprawić jeśli tego trzeba. Biskupi mówiąc o in vitro, związkach partnerskich mówią o wierze, tyle, że na konkretnych przykładach. Te zjawiska są wyzwaniem dla naszej wiary. Nie tej w chwilach uniesień przed Eucharystią, tylko jej codziennej realizacji, w postawach wobec zagrożeń kulturowych, i przykładu jaki dajemy.
G
gibon
3 czerwca 2013, 01:39
"Do czego zmierzam? Po prostu boli mnie - i być może również wielu innych katolików - że nasz skarb tak często rozmieniamy na drobne. Biskupi, zamiast o wierze, mówią o in vitro i związkach partnerskich". Dzisiaj zapewne przypowieści Chrystusa odnosiły by się także do in vitro i związków partnerskich, aby nie być hermetycznym dla współczesnych i zrozumiale wszystkim pokazać Majestat Boży, Jego Wolę, Miłość i Prawdę, i przepaść dzielącą dobro od zła. I pewnie by się pochylał nad każdym człowiekiem dobrej woli, aby to wszystko zrozumiał - i nad uczonymi, i nad prostaczkami. Natomiast na pewno nie czynił by nic aby się przypodobać, szczególnie różnym herodom, piłatom, faryzeuszom i cynikom. Na pewno by nie szedł na żadne kompromisy, czy to związane ze swoją nauką, czy to ze środowiskiem w którym by nauczał. I nie robił by z siebie błazna dudniącego na bębnach i w jego rytm skaczącego...  ...Tak to Marcina Łukasza Makowskiego serce boli profesjonalnie i wizerunkowo, że jeszcze w tej moherowej Polsce tylu ludzi maszeruje w procesjach Bożego Ciała i znajdują się kapłani, co mają odwagę mówić coś, co się nie podoba lewakom  ...Charakterystyczne. Manifestacja wiary w procesjach Bożego Ciała przeszkadzała już władzom komunistycznym PRL-u i teraz dwa artykuły na deonie wprost dyskredytujące to święto ! Link do drugiego: Czy Boże Ciało to kościelny 1 Maja? [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1185,czy-boze-cialo-to-koscielny-1-maja.html[/url] W cieniu PR występów szafarza antykatolickich wartości Bronisława Komorowskiego w Lednicy i przy relikwiach św. Andrzeja Boboli
TG
trzeba głosić na dachach
3 czerwca 2013, 01:04
Chodzi o rozłożenie akcentów i styl. Nowa Lewica i jej pseudo-elity Radykalizacja ideologiczna zmierza w stronę likwidacji wszystkiego, czego nie udało się zlikwidować idealizmowi niemieckiemu, materializmowi marksistowsko-socjalistycznemu czy materializmowi nazistowskiemu – rasowemu. O niezwykle groźnych ideach tzw. nowej lewicy mówił podczas warszawskiego wykładu ks. prof. Tadeusz Guz. [url]http://www.pch24.pl/nowa-lewica-i-jej-pseudo-elity,15252,i.html[/url]
Marcin Makowski
3 czerwca 2013, 00:42
Pani Marto, nigdzie nie sugeruje aby wiara była oderwana od życia i rzeczywistości. Nie wiem czy Pani uważnie czytała to co napisałem, ale cały felieton jest właśnie o konieczności powiązani wiary i współczesnych nam czasów. Trzeba złej woli, żeby tak wyjąć moje zdanie z kontekstu, szczególnie że pod koniec tekstu piszę o tym, że żadne dognaty nie mogą być zmienione o jotę. Chodzi o rozłożęnie akcentów i styl. Fakt, że in vitro i homoseksualizm to ważne problemy, nie sprawia, że powinniśmy mówić zawsze i wszędzie tylko o nich. Boże Ciało to święto, w którego centrum jest Eucharystia. Wolałbym w ten dzień dla odmiany posłuchać więcej o niej. Czy to takie dziwne?
M
Marta
2 czerwca 2013, 23:30
Biskupi, zamiast o wierze, mówią o in vitro i związkach partnerskich. a czy in vitro i związki partnerskie są obojętne dla naszej Wiary przypomne Autorowi przykazanie "Nie zabijaj" w kontekście in vitro i o potepieniu Sodomy w kontekscie wspomnianych związkow- z pewnością Autor czytał o tym w Piśmie Świętym Wiara nie może byc oderwana od życia i rzeczywistości, a Autor w ww zdaniu chyba to właśnie sugeruje - obowiązkiem chrzescijan - nie tylko biskupów - jest zawsze stawac w obronie życia i godności czlowieka oraz w obronie rodziny to kolejny artykul na Deonie, po lektorze którego zastanawiam się czy Deon naprawde jest portalem katolickim...
M
MN
2 czerwca 2013, 22:43
Na jego życzenie odbywała się ona – jako jedno z najważniejszych wydarzeń trwającego obecnie Roku Wiary – jednocześnie o tej samej porze we wszystkich katedrach oraz w większości kościołów parafialnych i kaplic katolickich na całym świecie.  Przy dźwiękach ułożonej przez św. Tomasza pieśni „Zbliżam się w pokorze” wystawiono Najświętszy Sakrament. Po chwili milczenia odczytano fragment z Ewangelii św. Jana: "Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie” (6, 35). Wiernym przypomniano słowa Piusa XII z 2 marca 1954 z modlitwy przygotowującej XV Włoski Kongres Eucharystyczny w Lecce: „O najsłodszy Jezu, ukryty pod Postaciami Eucharystycznymi, wysłuchaj łaskawie nasze pokorne prośby, przedstaw je przed tronem Najwyższego, przyjmij łaskawie żarliwe pragnienia naszych serc. Oświeć nasze umysły, umacniaj naszą wolę, odnawiaj naszą stałość i rozpalaj w naszych sercach płomień świętego zapału, abyśmy przekraczając naszą małość i przeżywając wszelkie trudności, składali hołd godny Twojej wielkości i Twojego majestatu, bardziej właściwy naszym niepokojom i naszym świętym pragnieniom. Amen”.
W
wierny
2 czerwca 2013, 15:10
Gdyby były na co dzień charyzmaty, to taki artykuł nie miałby w ogóle miejsca, ludzie garnęliby się do Kościoła, bo widzieliby w nim prawdziwą wiarę, żywego Boga, kochającego i działającego dla dobra człowieka. A tak to tylko widzą biały opłatek odarty z Sacrum przemienienia. Bo ilu ludzi wierzy w głębi serca, że ten biały opłatek to żywy Jezus, żywy Bóg? Zatem bez charyzmatów ożywiających wiarę raczej trudno będzie o ile w ogóle to będzie możliwe w przeprowadzanie procesji wyrażających głębię prawdy o Bożej obecności wśród nas. Bo to jest sednem tego święta. Jeśli Bóg byłby w sercach ludzi to każdy ołtarz byłby dobry bo wyrażałby szczere pragnienia uczczenia Boga, więc byłoby obojętne czy ołtarz jest skromny czy bogaty, bo to zależałoby od konkretnych ludzi i ich widzenia czczi Boga. Tak więc należy się bardziej modlić o charyzmaty, aby serce pełne nich wyrażało większą cześć Bogu i dawało na co dzień świadectwo Bożej Miłości i Obecności. A charyzmaty powinni mieć najpierw kapłani i osoby zakonne a dopiero później świeccy.
K
KL
2 czerwca 2013, 14:48
Pan chce naszego nawrócenia i abyśmy kierowali się w życiu Jego logiką, a nie naszą - powiedział papież 2 czerwca w rozważaniach przed modlitwą Anioł Pański. Nawiązując do fragmentu Ewangelii św. Łukasza o cudownym rozmnożeniu chleba, Franciszek zwrócił uwagę, że opis ten mówi nam wiele o tym, jak bardzo Bóg chce włączać nas samych w swe zbawcze plany. Na zakończenie spotkania z wiernymi wyraził ból i zaniepokojenie z powodu przedłużającego się konfliktu zbrojnego w Syrii i zapewnił jej mieszkańców o stałej modlitwie w ich intencji. Wezwał też do modlitw za żołnierzy poległych i rannych w misjach pokojowych na całych świecie oraz za ich rodziny.
A
AP
2 czerwca 2013, 05:22
@Autor Co Pan chce od tego ołtarza przed sklepem? Jeżeli coś przegraliśmy wizerunkowo to jest to m.in. Pańska wina. Gdzie jest artykuł, reportaż, wywiad z osobami, które przygotowały ten ołtarz? itd. itp. Myśli Pan, że nie oddali swojego serca, czasu i pieniędzy żeby go przygotować? Przecież biskup, ani PR-owcy z kurii go nie przygotowywali. Zamiast użalać się i utyskiwać trzeba było wziąć sprawy w swoje ręcę i przedstawić drugą stronę medalu, a nie płynąć z prądem rechotu. Polecam Panu jeden z wpisów Pani Bilskiej opisujący kłamstwa byłej dziennikarki Rzeczpospolitej. To dowód na to, że jak się chce to można.
K
kamil
2 czerwca 2013, 03:28
"Do czego zmierzam? Po prostu boli mnie - i być może również wielu innych katolików - że nasz skarb tak często rozmieniamy na drobne. Biskupi, zamiast o wierze, mówią o in vitro i związkach partnerskich". Dzisiaj zapewne przypowieści Chrystusa odnosiły by się także do in vitro i związków partnerskich, aby nie być hermetycznym dla współczesnych i zrozumiale wszystkim pokazać Majestat Boży, Jego Wolę, Miłość i Prawdę, i przepaść dzielącą dobro od zła. I pewnie by się pochylał nad każdym człowiekiem dobrej woli, aby to wszystko zrozumiał - i nad uczonymi, i nad prostaczkami. Natomiast na pewno nie czynił by nic aby się przypodobać, szczególnie różnym herodom, piłatom, faryzeuszom i cynikom. Na pewno by nie szedł na żadne kompromisy, czy to związane ze swoją nauką, czy to ze środowiskiem w którym by nauczał. I nie robił by z siebie błazna dudniącego na bębnach i w jego rytm skaczącego...  ...Tak to Marcina Łukasza Makowskiego serce boli profesjonalnie i wizerunkowo, że jeszcze w tej moherowej Polsce tylu ludzi maszeruje w procesjach Bożego Ciała i znajdują się kapłani, co mają odwagę mówić coś, co się nie podoba lewakom 
B
Benio
2 czerwca 2013, 01:48
Obciach, Koyocie, to zabierać głos na temat, na który nie ma się nic do powiedzenia. A ty najwyraźniej nie masz zielonego pojęcia o katolicyzmie. Ani a religijności. Jakiejkolwiek zresztą.
K
Koyote
2 czerwca 2013, 01:44
Co tu dużo mówić. Religijność, a w szczególności katolicyzm, to wiocha i obciach, co widać na załączonym obrazku.
I
IW
2 czerwca 2013, 01:32
W roku liturgicznym jest kilka uroczystości, na które przychodzi dużo więcej ludzi, niż w pozostałe dni. Pasterka, Rezurekcja, Niedziela Palmowa. No i procesja w Boże Ciało. Dla księży jest to okazja, by trafić z Dobrą Nowiną do tych przelotnych gości. Z przykrością patrzę na to, jak często nie potrafią z tego korzystać. W tym roku na koniec procesji mój biskup ordynariusz też dał popis apostolskiej indolencji. Można było odnieść wrażenie, że to jakiś festyn reklamujący TVN i Gazetę Wyborczą – tyle o nich mówił. I nie można było się domyślić, że właśnie świętujemy Boże Ciało. Kwestie, jakie poruszał, to „oczywista oczywistość”. Trochę z jak dowcipu: „- O czym było kazanie? - Ksiądz mówił o grzechu i był przeciw.” Tyle się trąbi o nowej ewangelizacji, a księża ze swoimi biskupami na czele, po prostu nie potrafią (albo nie chcą?) „robić” starej ewangelizacji – podstawowego głoszeniu kerygmatu. A wielu z nich naśmiewa się z papieża Franciszka, że mówi takie proste kazania, jak wiejski proboszcz. Jakoś nie widzą tego, że mówi w prosty sposób o bardzo ważnych sprawach. I że głosi Jezusa Chrystusa. Nauczanie oparte jedynie na potępianiu negatywnych zjawisk, jest po prostu krótkowzroczne. Nie można zbudować niczego trwałego na negacji. Nawet słusznej. Jeżeli człowiek uwierzy w miłość Boga, w Boże Miłosierdzie, uwierzy też w to,  że Dekalog jest darem miłości Boga do niego. Może nie stanie się od razu święty, ale przynajmniej będzie próbował iść za Bogiem. Potykać się, upadać i wstawać – ze świadomością, że Bóg na niego patrzy z bezwarunkową miłością. Jeżeli nikt mu o tej Miłości nie opowie – będzie widział w Dekalogu zbiór bezsensownych zakazów i nakazów, mających utrudnić mu życie.
K
katolik
1 czerwca 2013, 21:35
Bełkot. Czy Bóg przemawia do ludzi bełkotem???
jazmig jazmig
1 czerwca 2013, 11:39
Ołtarze przygotowują zwykli ludzie, którzy od proboszcza dostaną może jakąś planszę, ale resztę tworzą i aranżują sami. Jest to ich gust, a ten gust nie je w niczym gorszy od gustu różnych Makowskich. To do nich Jezus kierował swoje nauczania, pozostawiając na boku faryzewuszy i uczonych w Piśmie, ponieważ są oni tak zadufani w sobie, że nie zobaczą Jezusa nawet wtedy, kiedy wpadną na niego samochodem na ulicy.
A
alex
1 czerwca 2013, 11:15
"Do czego zmierzam? Po prostu boli mnie - i być może również wielu innych katolików - że nasz skarb tak często rozmieniamy na drobne. Biskupi, zamiast o wierze, mówią o in vitro i związkach partnerskich". Dzisiaj zapewne przypowieści Chrystusa odnosiły by się także do in vitro i związków partnerskich, aby nie być hermetycznym dla współczesnych i zrozumiale wszystkim pokazać Majestat Boży, Jego Wolę, Miłość i Prawdę, i przepaść dzielącą dobro od zła. I pewnie by się pochylał nad każdym człowiekiem dobrej woli, aby to wszystko zrozumiał - i nad uczonymi, i nad prostaczkami. Natomiast na pewno nie czynił by nic aby się przypodobać, szczególnie różnym herodom, piłatom, faryzeuszom i cynikom. Na pewno by nie szedł na żadne kompromisy, czy to związane ze swoją nauką, czy to ze środowiskiem w którym by nauczał. I nie robił by z siebie błazna dudniącego na bębnach i w jego rytm skaczącego... 
0
00:17:f2:ba:78:6d
1 czerwca 2013, 10:22
Poniekąd tworzę internet, i to od podstaw, więc wiem, co się w nim dzieje, ale jako żywo, nie mam pojęcia, o czym Pan pisze. Zgaduję, że chodzi o jakieś ścinki i śmieci. To nie treść, o której warto pisać, to nie jest to, na co warto zwracać uwagę. Jaki ogólnopolski rechot? Nie będzie go, dopóki się go nie wywoła przez histeryczną reakcję na głupoty. To trochę tak, jak z tym pamiętnym, niestety, koncertem podstarzałej eks-gwiazdki amerykańskiego popu w Warszawie w Święto Niebowzięcia. Nikt by o nim nie wiedział, gdyby nie reklama ze strony "urażonych".
1 czerwca 2013, 10:21
Po prostu podoba mi się ten tekst.