Wielkanocna bitwa o ateistów

Konrad Sawicki

Zmartwychwstanie to nie jest news. Rzeczywistość naszych mediów oraz naszych czasów jest taka, że pożądane są informacje osadzone w bieżących wydarzeniach i silnie poruszające emocje. W tym roku tematem, który dotykał Wielkanocy, a jednocześnie poruszył większość serwisów internetowych były biskupie wypowiedzi o ateistach.

Nie ten język

Kościelny spór o ateistów nie jest nowy. W tym roku mieliśmy już serię newsów na ten temat. Zapoczątkował ją ks. Dariusz Oko, który podczas wykładu w Pszczynie 28 stycznia wypowiedział między innymi takie zdania:

DEON.PL POLECA

"Ateiści - to pokazują badania - są mniej moralni, mniej duchowi, bardziej zdolni do rzeczy złych i najgorszych. I też bardziej prymitywni, brutalni". "Oni nie mają żadnych granic etycznych, tylko najwyżej fizjologiczne". Niestety żadnych badań potwierdzających te tezy ks. Oko nie przedstawił. Naturalnie te kontrowersyjne słowa szybko przedostały się do mediów.

Warto przypomnieć, że po wykładzie, który krakowski duchowny wygłosił w Sejmie RP i gdzie używał obrazowych, fizjologicznych porównań (tym razem wobec homoseksualistów), rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch odciął się od tego rodzaju retoryki. - To nie jest ten język. To nie język człowieka nauki - powiedział.

Ateizm jak satanizm?

W ostatnich dniach temat ateistów do mediów powrócił za sprawą kazań dwóch hierarchów: abp. Wacława Depo oraz abp. Stanisława Gądeckiego. Obie wypowiedzi były mocno cytowane, ale z zupełnie innych powodów.

W Niedzielę Wielkanocną niektóre serwisy informacyjne wyeksponowały informację o częstochowskim metropolicie, który podczas Mszy św. na Jasnej Górze miał porównać ateizm do satanizmu. Ilustracją wspierającą tę tezę był powielany wszędzie cytat: "Lecz i dziś ateizm, który brutalnie i publicznie neguje całą moralność chrześcijańską i chce katolicyzm w życiu zniszczyć i zabić - to już nie jest ateizm. To już jest ciężkie przestępstwo moralne, a nawet satanizm".

Owszem, abp Depo wypowiedział te słowa, ale dać tu trzeba dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, nie są to jego słowa lecz cytat z komentarza ks. prof. Czesława Bartnika. Po drugie, tuż przed tym cytowanym zdaniem znajduje się inne (ono również padło w homilii), które sprawia, że cała wypowiedź jednak ma nieco inny sens niż chcieliby tego redaktorzy serwisów informacyjnych. Brzmi ono tak: "Ateizm jest jakąś tajemnicą człowieka. Kiedyś burzył całe życie człowieka, dlatego był prześladowany przez państwo i piętnowany przez Kościół. Ale dzisiaj, kiedy wszyscy bardziej dojrzeliśmy, żaden katolik nie uważa ateizmu prywatnego za zło. Ateista mądry budzi raczej życzliwą refleksję ewangeliczną, a więc i ludzką życzliwość".

Niemniej dodać trzeba, że w dalszej części homilii abp Depo faktycznie mówił zdania, które sugerowały, że bycie ateistą może oznaczać automatycznie bycie złym człowiekiem. Na przykład takie: "I obawiamy się, że jeśli ktoś nie zna prawdziwego Boga, to gotów jest wierzyć w byle co, a także w wartość samego zła". Stąd hierarcha wzywał z Jasnej Góry, by Polacy przed takim ateizmem się bronili, ponieważ jest on "wielkim złem i osobistym, i społecznym".

Między obroną a przemianą serca

W odmienne stylistyce wypowiadał się abp Stanisław Gądecki. Nowy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w noc Wieczerzy Paschalnej powiedział, że "największym zagrożeniem dla chrześcijaństwa nie jest wcale wojujący ateizm ani wrogowie wiary, ale oziębłe serca chrześcijan".

Znakiem naszych czasów jest, że media z długiej i ładnej homilii wyciągnęły właśnie to zdanie. Ponieważ informacje o kazaniach obydwu duchownych pojawiły się w niedalekich odstępach czasu, powstało medialne wrażenie starcia dwóch odmiennych poglądów. Tak, jakbyśmy byli świadkami wielkanocnej bitwy o ateistów i sporu, jak wielkim są oni dla nas zagrożeniem.

W rzeczywistości oczywiście nikt tu z nikim personalnie się nie spierał. Ale faktem jest, że przez to zestawienie wypowiedzi ujawniły się dwie odmienne wizje współczesności i odmienne strategie duszpasterskie, które obecne są dziś w łonie naszego Episkopatu. Jedna wizja bardziej akcentuje zagrożenia zewnętrzne i potrzebę obrony Kościoła przed atakami. Natomiast druga największego zagrożenia upatruje w łonie samego Kościoła, w słabości wierzących. Dlatego abp Depo wzywał do zwierania szeregów, a abp Gądecki wołał do Zmartwychwstałego Pana: "Przemieniaj nasze serca!"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wielkanocna bitwa o ateistów
Komentarze (57)
S
Staszek
24 kwietnia 2014, 22:58
""O wiele łatwiej podzielić eklezjalną rzeczywistość - historyczną czy teraźniejszą - na białą i czarną, słuszną do końca i taką bez cienia racji, świetlaną i nikczemną, niż uznać złożoność tego, co jest, i niejednoznaczność tego, co było. I żadne to rozmywanie konturów lub relatywizm, tylko zwyczajna uczciwość i realizm. Bo z tego, że prawda i błąd, dobro i zło są kategoriami całkowicie przeciwstawnymi, nie wynika, że występują one w ludziach nagminnie w pełnym natężeniu i bez przemieszania. Rzecz niby oczywista, a do respektowania trudna, gdy mówi się o swoich i obcych, o Kościele i jego adwersarzach, o wewnątrzkościelnych oponentach. Skłonność do wysławiania i piętnowania, a co najmniej szufladkowania, bywa wtedy tak przemożna, że wypiera często ze świadomości chrześcijańskiej mnóstwo zdań z Ewangelii, odnoszących się do osądzania drugich, mimo wielce ograniczonych możliwości wglądu w czyjeś sumienie. Trudno o większy relatywizm niż absolutyzowanie swego dość względnego rozeznania w cudzych intencjach. Pochopność staje się przepustką do wzajemności, a uproszczenia i stereotypy zmieniają kierunek. Całą prawdę o człowieku zna Bóg jeden. Nam obiecał na koniec wielkie zaskoczenie: mnóstwo pierwszych znajdzie się na szarym końcu, a uchodzący za ostatnich postawieni zostaną pośród najlepszych". ks. prof. Jan Kracik http://tygodnik.onet.pl/wiara/ks-jan-kracik-nie-zyje-mial-73-lata/szbt9
L
leszek
24 kwietnia 2014, 17:28
A kto jest bardziej niemiły w oczach Boga ? Czy ten, co otwarcie mówi "Boga nie ma" czy ten, co chodzi do kościoła i przystępuje do sakramentów, ale po cichu czci bożka Pieniądza, bożka Świntucha czy innych temu podobnych. MK 17:7 7 Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz: 8 [JK] Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.
24 kwietnia 2014, 17:32
Sądzę, że bardziej niemiły jest misjonarz religii bożka Świntucha i Mamona, niż czczący go ukradkiem. Inna siła rażenia. Gdyby nie było innej siły rażenia, to za co gorszycielom miałaby być biada?
IF
Il Fiore
24 kwietnia 2014, 10:03
Czy " Kościół w Polsce" jest tak bogaty w dobra materialne, że mnie - katolika , podążającego śladami świętego papieża JPII i obecnego papieża Franciszka, nie potrzebuje? Czy "Kościół w Polsce " jest tak pewien swojej "mądrości" ,że oferowaną katachezą teologiczną mnie od siebie odrzuca?  Nie uciekam od Nauki Naszego Pana Jezusa Chrystusa, uciekam od was, mądrale! Walczycie o ateistów... bo "olewacie" mnie ....zieloną glinę łatwiej się urabia. Hallelujah! Chrystus Zmartwychwstał i Żyje! Alleluja !
23 kwietnia 2014, 21:41
Zastanawiam się, czy krytykowanie ateistów takim językim nie wywołuje raczej mechanizmu obronnego wśród nich. Część tłamsi to w sobie, a część - ta bardziej ekspresyjna - jako mechanizm obronny na to stosuje wypróbowaną metodę: atak. Próbuję to powiązać z pewną konsekwencją tego, wyartykułowaną chociażby przez p. Krzysztofa Wołodźko w następnym artykule: [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1601,kosciol-samo-zlo.html[/url] w słowach cytowanego J. Sowy.
23 kwietnia 2014, 22:21
> czy krytykowanie ateistów takim językim A o jakimi krytykowaniu, jakim językiem i przez kogo mowa? Jeśli ateista puszcza publicznie bąki, a katol na to kręci nosem, to zwrócenie uwagi przez katola ateiście że śmierdzi nie jest problemem realcji katolsko-ateistycznych, a relacji człowieka cywilizowanego wpbec dzikusa. W drugą stronę również by to działało: gdyby to katole puszczali publicznie bąki, a ateiści by im na niestosowność takiego zachowania uwagę zwracali.
Z
zk
23 kwietnia 2014, 23:12
A co Pan powie o paleniu ateisty na stosie?
24 kwietnia 2014, 01:47
Dziś jest to równie poważne zagrożenie jak inwazja z Tralfamadorii. Ateiści mają obecnie takie same powody do obaw spłonięcia na stosie wzniesionym przez Chrześcijan jak zwiedzający Meksyk turyści mogą się obawiać wyrwania serca z powodu renesensu na owych terenach Azteckich praktyk zapewniających wschód słońca dnia następnego.
WD
Wujek Dobra Rada, Mistrz Ciętej
24 kwietnia 2014, 06:29
Za dużo tych ateistów na stosie nie spalono. Choćby słynny G.Bruno wierzył w ezoterykę. magię itp. więć trudno go nazwać ateistą.
24 kwietnia 2014, 09:20
Na podstawie używanych argumentów spodziewam się, że dla ~zk informacja, że Chrześcijanie nie przerabiają ateistycznych dzieci na macę stanowić będzie szok poznawczy, dlatego starałem się go stopniować. Pomijając już stopień zakłamania stereotypu palenia na stosach to dużo śmieszniejsze jest zawarte w odwoływaniu się doń dwójmyślenie: (rzekomo) Katole robili coś 500 lat temu - należy się Katoli zawsze bać, ateusze napędzani ideologią sprokurowali rzeź setek milionów ludzi w ostatnim stuleciu - ojtam, ojtam to wcale ateizmu nie obciąża.
Z
zk
24 kwietnia 2014, 09:45
Jasne, że nie palono na stosie zbyt często, bo kto by dziesięcinę płacił. Biskup krakowski adrzej zebrzydowski miał powiedzieć: wierz ty sobie choćby i w kozła bylebyś dziesięcinę płacił! Se non e vero, e bene trovato.
24 kwietnia 2014, 12:29
Sam zatem przyznajesz, że katolicki kler był tolerancyjny religijnie.
24 kwietnia 2014, 12:38
Co mają do zagrożena spaleniem na stosie ateisty przez katoli w XXI wieku rzekome przypadki sprzed kilkuset lat? Skoro został tu przywołany w formie argumentu, to jakiś związek powinien zachodzić, inaczej jest to bełkot nie na temat.
A
AP
24 kwietnia 2014, 17:14
Gdyby tylko dziś można było płacić dziesięcinę. Ech... można tylko pomarzyć o tak niskich podatkach...
T
tak
24 kwietnia 2014, 18:54
Zapewne Pan Jezus o tym nie wiedział po ostro krytykował faryzeuszów?
25 kwietnia 2014, 07:22
A co mają współcześni ateiści wspólnego z faryzeuszami z Ewangelii, którzy to zasłużyli w oczach Boga na tak ostry język Jezusa?
A
AP
23 kwietnia 2014, 20:57
Jeżeli matka mówi, że dzieci mają się zdrowo odżywiać, a ojciec naciska na dbanie o tężyzne fizyczną, jednocześniej oboje mówią jak ważna jest nauka to czy tę odrębne wizje są ze sobą sprzecznę czy się uzupełniają? Zdecydowanie to drugie i tak też odbieram wypowiedzi hierarchów. Jednocześnie cieszę się, że w tym okresie zrezygnowałem ze śledzenia "informacji" w mediach.
S
Staszek
23 kwietnia 2014, 20:26
"największym zagrożeniem dla chrześcijaństwa nie jest wcale wojujący ateizm ani wrogowie wiary, ale oziębłe serca chrześcijan". Dodałbym jeszcze: serca chrześcijan gardzące tymi, którzy myślą inaczej niż oni.
MR
Maciej Roszkowski
23 kwietnia 2014, 16:34
~zk O Palikocie i jego ruchersach wiemy dostatecznie wiele, bo codziennie niczego nam nie oszczędzają. Niestety jest to to wiedza budząca odruchy wymiotne.
jazmig jazmig
23 kwietnia 2014, 14:19
Jeżeli ks. prof. Oko mówi, że badania pokazują pewien obraz ateistów, to oznacza, że istnieją takie badania i wystarczyłoby spytać o to autora tej wypowiedzi, co jest podstawowym obowiązkiem każdego dziennikarza i publicysty. Pan Sawicki nie był łaskaw spytać i z góry uważa, że takich badań nie ma. Ks. Kloch może się odcinać od swoich wypowiedzi, a nie oceniać wypowiedzi, których uzasadnienia nie zna. Ateizm w zasadzie oznacza brak wiary w Boga, ale wielu ludzi nazywa ateistami antyteistów i antyklerykałów, mieszając obydwa pojęcia. Bp DEpo wyrażnie mówił o ateizmie: który brutalnie i publicznie neguje całą moralność chrześcijańską i chce katolicyzm w życiu zniszczyć i zabić i zauważa, że to już nie jest ateizm. Wystarczy przeczytać to ze zrozumieniem i okaże się, iż nie ma czego roztrząsać. Natomiast abp Gądecki mówiąc, że największym zagrożeniem dla chrześcijaństwa nie jest wcale wojujący ateizm ani wrogowie wiary, ale oziębłe serca chrześcijan, mocno się myli. Największym zagrożeniem chrześcijaństwa są wojujący ateiści, którzy opanowali urzędy oraz szkoły i wprowadzają prawa sprzeczne z podstawowymi prawami ludzkimi oraz z podstawami moralności chrześcijańskiej. Ze szkół gdzie dzieci od maleńkości są indoktrynowane przez takich ludzi, wyjdą dzieci zdeprawowane i widać to już w wielu krajach. Drugim wielkim zagrożeniem chrześcijaństwa są księża, którzy wyżej stawiają sprawy polityczne lub społeczne, niż zasady moralne chrześcijaństwa. Takimi są m. in. kard. Koch i Marx, ks. Lemański i wielu innych. Ci księża zniszczyli skutecznie chrześcijaństwo w zachodniej Europie, a teraz dążą do jego zniszczenia w tych krajach, gdzie jeszcze wartości chrześcijańskie są dla ludzi ważne.
D
DG
23 kwietnia 2014, 14:59
Niemądre jest to co Pan pisze o deprawującym wpływie obecnych szkół. Może wychodzą z nich egoistyczne narcyzy, ale bywało gorzej. Przypominam, że Hitler, Himmler, Goebbels i cała masa podobnych im zbrodniarzy była wychowywana w duchu religijnym, czy ksiądz prefekt ze szkół do których Hitler chadzał ma jakiś udział w jego zbrodniach? W Ruandzie przez dziesięciolecia liczni misjonarze nauczali lud tamtejszy chrześcijaństwa, lud katolicki chętnie słuchał, poczem chwycił maczety i wymordował milion innych katolików, widocznie gorszych. Takie to bywają skutki chrześcijańskiego wychowania. Co do zagrożeń dla chrześcijaństwa, bardzo bym odradzał szukanie winnych. Jest to dyskurs ściętej głowy, chrześcijaństwo w Europie zanika, na afrykańskie bym nie liczył. Pozostaje umierać z godnością.
jazmig jazmig
23 kwietnia 2014, 17:12
Pisząc o skutkach indoktrynacji w szkołach. Chodzi o ogół uczniów, a nie o wyjątki. Hitler i Stalin to wyjątki, ale skutki tego, co oni wprowadzili w swoich szkołach jest nam znany. Indoktrynacja Niemców zaowocowała SS-manami, a ludzności ZSRS - nkwdystami i podobnymi zbrodniarzami. Dzisiaj na zachodzie, uczniowie kończąc szkoły, są kompletnie zdeprawowani. Nie znają pojęcia obowiązku, ponoszenie odpowiedzialności, żyją dniem bieżącym i są niezdolni do myślenia o swojej przyszłości. Ważny jest seks i wszelka inna przyjemność - reszta się nie liczy. Gdy dojrzeją, okazuje się, że kobiety są niezdolne do noszenia ciąży, tak mają zniszczone hormonami ciała. Potrzeba zatem in vitro, bo dzidziuś im się należy jak talerz zupy i darmowe mieszkanie. Rodzicami na starość nie warto się zajmować, niech ich wykończą w domu starców jakąś eutanazją. Chore dzieci lepiej abortować, bo kto by się nimi męczył. W efekcie biała cywilizacja zanika, więcej ludzi umiera, niż się rodzi. Ale przyroda nie znosi próżni. Muzułmanie i Chiny mają wysoki przyrost naturalny.
D
DG
23 kwietnia 2014, 17:58
Seks jest ważny i dobrze jest jak człowiek ma życie płciowe, to należy do jego natury. Nota bene: Hitler, Himmler i Goebbels (wszyscy trzej katolicy) mieli problemy z kobietami i byli niewyżyci w sferze erotycznej. Stąd wola mocy poszła im w dążenie do władzy. Jakoś wolę rozpasanie dziesiejszych młodych ludzi.  Hitler i jego kompania nie byli żadnymi wyjątkami, ich nienawistną ideologię naród niemiecki poparł szczerze i z głębi ducha. Ten chrześcijański naród wychowany przez surowych pastorów i poważnych księży katolickich tak bardzo pragnął wodza, że zaakceptował w tej roli niewysokiego przeciętniaka, bez matury i o urodzie inkasenta z gazowni. Antysemityzm stał się wśród Niemców endemiczny dzięki wieloletniej agitacji duchownych, tak protestanckich, jak katolickich. Autorytet Kościołów się załamał, ale ich zła robota pozostała i stała się pożywką dla zdemoralizowanych cwaniakow z NSDAP. Słowem: to nie wyjątek, to reultat.
D
DG
23 kwietnia 2014, 18:05
Dodam jeszce, że myli Pan pewne sprawy. Chiny mają liczną ludność, ale przyrost naturalny dość niski, a dzietność jedną z najniższych w świecie. W krajach muzułmańskich tempo przyrostu naturalnego jest zróżnicowane. Dane na ten temat można znaleźć w rocznikach statystycznych, zaś w sieci w CIA Factbook.
Jack French
23 kwietnia 2014, 19:44
Mylisz się. Oziębłość serc chrześcijańskich powoduje, że nikt nie stawia czoła wymienionym przez Ciebie "wojującym ateistom". Z tymi ludźmi o można zrobić? Zabić? Inkwizycja? Historia, moralność i nasza religia sama w sobie mówi, że nie. Za to jeśli w ludzkich sercach zaczyna mocniej bić Bóg, wtenczas można coś zmienić.
24 kwietnia 2014, 09:32
Może nadinterpretuję, ale słyszę tu błędne przeświadczenie, że każdy efekt poza zamianą ateusza w dewotę nie ma żadnej wartości. Sądzę, że zamiana dzikiego, krwiożerczego ateisty w ateistę oswojonego, z którym mozna obok siebie bezkonfliktowo żyć - już jest warte zachodu.
24 kwietnia 2014, 12:23
Hitler, Gobbels i Himmler byli poganami, a nie katolikami. To, że oni się urodzili w rodzinach katolickich wcale nie oznacza, że byli oni katolikami. Proponuję, żeby pan nie wypowiadał się za naród niemiecki z lat 30. ub. wieku, bo Hitler nigdy nie zdobył większości w wyborach. Zdobył władzę dlatego, że inne siły nie umiały się dogadać co do koalicji, a po uzyskaniu funkcji kanclerza przestrzegał prawa tak długo, jak długo żył Hindenburh, którego Hitler się bał. Dopiero po śmierci Hindenburga wprowadził totalitarny reżim, znany nam z PRL. Co do seksu, to nie jesteśmy zwierzętami i nie musimy go uprawiać zawsze, wszędzie  i z każdym. Gwałtowny wzrost chorób wenerycznych w Angli i innych krajach, gdzie młodzież instruuje się seksualnie, powinno być ostrzeżeniem, że nie tędy droga. Antysemityzm nigdy nie był lansowany przez kler katolicki, za protestantów już nie ręczę.
24 kwietnia 2014, 12:25
Przyrost naturalny w Chinach jest blokowany przez władze, a i tak jest on wyższy, niż to wykazują oficjalne dane. W wielu regionach Chin nikt się nie przejmuje zakazem posiadania większej niż 1 dziecko, liczby dzieci. Wiem to od Chinki, która mieszka w Polsce, ale odwiedza swoją rodzinę w Chinach.
D
DG
24 kwietnia 2014, 13:35
Ręce opadają. O wyborach z marca 1933 r., które wygrała partia hitlerowska w sojuszu z konserwatystami DNVP może Pan poczytać w dziełach historycznych, dużo ciekawej lektury przed Panem. Dzieła księży Pranajtisa, Trzeciaka i Kruszyńskiego są w bibliotekach naukowych w miastach uniwersyteckich, jest to ostra jazda, polecam. Miłość bliżniego starozakonnego aż zionie z pism tych pobożnych kapłanów. A jest to uczona wersja katolickiej doktryny antyżydowskiej.  Wielu przywódców nazistowskich, w tym sam Hitler, otrzymało katolickie wychowanie. Może jednak był w nim jakiś błąd. Mordercy z Ruandy nie tylko byli ale i są katolikami. Zabili milion ludzi, wyspowiadali się i odbyli pokutę. To nasi bracia w katolicyźmie. Jakieś wnioski?
D
dg
24 kwietnia 2014, 13:41
A ja swoje wiem od Cyganki.
24 kwietnia 2014, 13:43
http://www.fronda.pl/a/jak-protestanci-wybrali-hitlera,35679.html
24 kwietnia 2014, 13:45
Po raz pierwszy napisałeś prawdę, tylko po co z dużej litery piszesz o osobie, która kłamie? Z dużej litery piszemy o narodowości, Cyganki to nie to samo co cyganki.
24 kwietnia 2014, 13:49
Mordercy z Ruandy byli nie tylko katolikami, a co do wyborów, to fakty są takie, jak napisałem i niepotrzebnie wmawiasz mi dziecko w brzuch, bo ja nie uginam się przed takimi bezczelnymi kłamcami, jak ty. Znam historię Niemiec leipej niż ty, a interesuję się nią od dawna, zwłaszcza jak chodzi o okres od 19818 r. do końca XX w., dlatego wiem co piszę. Antysemityzm nigdy nie był doktryną KK, więc nie wmawiaj katolikom tego, czego u nich nie było. Z faktu, że jakaś grupa katolików np. kradnie, wcale nie wynika, że katolicy to złodzieje. Nie uogólniaj wyjątków na ogół. Z tym to sobie idź do palikociarni.
D
DG
24 kwietnia 2014, 17:00
Szanowny Panie! Pragnę zauważyć, że zwracam się do Pana grzecznie, Panu zaś puszczają nerwy.  Dodam jeszcze, że ani pogromy Żydów, ani wyprawy krzyżowe nie były doktryną Kościoła, ale jednak i jedno i drugie miało miejsce. Nota bene: czytał Pan zapewne Historię Żydów Graetza. Raczy Pan polemizować z tezami, których nie wypowiedziałem.  Nie pisałem: wszyscy katolicy etc. Napisałem wyraźnie: wielu zbrodniarzy, tak dawniej, jak i w naszych czasach otrzymało katolickie wychowanie. Co więcej, wszyscy którzy brali udział w zagładzie Żydów byli ochrzczeni, od Hitlera po ukraińskiego strażnika Demianiuka. Może to prowadzić do smutnych wniosków, trudno jednak zaprzeczać dobrze znanym faktom. Pańska dogłębna znajmość historii Niemiec może tylko cieszyć. Na koniec podkreślam, bruderszftu z Panem nie zawierałem, obecnie zaś kończę z nim wszelkie rozmowy. Do niezobaczenia się z Panem!
G-
grzegorz - nG
24 kwietnia 2014, 21:08
Małe a istotne uściślenie - w Ruandzie ludobójstwo rozpoczęli protestanci z jednego plemienia  pogardzający katolikami z innego plemienia (Hutu przeciwTutsi?) a potem doszło do rzezi odwetowej.  
R
rafi
23 kwietnia 2014, 09:38
Tak naprawdę wszyscy ludzie są źli. Jedynie Bóg jest dobry. Można tę prawdę oglądać z różnych stron. Można mówić o złu ateizmu, chociaż trzeba to dobrze rozumieć. Bo są przecież w Kościele ludzie wierzący, którzy byli kiedyś ateistami. I wcale nie przyciągnęła ich wspaniałość ludzi. Bo ludzie są beznadziejni... Przyciągnęła ich wspaniałość Jezusa ;)
M
mb
23 kwietnia 2014, 03:20
Zarówno to co mówi abp Depo, jak i abp Gądecki jest: 1. stwierdzeniem realnych faktów, które 2. wzajemnie się nie wykluczają, a dopełniają. 3. I jest to ta sama nauka Kk. Sugerowana w tym artykule próba przeciwstawienia obu wypowiedzi jest manipulacją autora tekstu. Obraz człowieka w cywilizacji kłamstwa - prof. dr hab. Piotr Jaroszyński [url]http://www.youtube.com/watch?v=d-g9zPIrZsg[/url]
G
g@llux
23 kwietnia 2014, 15:54
Współczesne postacie satanizmu [url]http://www.youtube.com/watch?v=Mmwc7iFgY_U[/url]
S
Staszek
23 kwietnia 2014, 01:01
Jeżeli przytoczone słowa rzeczywiście wypowiedział abp Wacław Depo, to jest to bardzo przykre, że w największe i najradośniejsze święto chrześcijaństwa ten hierarcha nie omieszkał posługiwać się retoryką grozy. Ekscelencjo, może by trzeba było wyjść z orędziem nadziei właśnie do ateistów, ludzi, którym z różnych powodów trudno przyjść na niedzielną Eucharystię, a nie traktować ich jako wygodnego wytrycha w homilii, która ma mówić o Zamrtwychwstaniu Chrystusa?
R
Rigel
23 kwietnia 2014, 01:26
"...trudno przyjść na niedzielną Eucharystię" - jakie tam trudno. Bez przesady z tą trudnością. Pójście na mszę to nie jest wysiłek, nie wymaga szczególnych poświęceń. Ateiści nie praktykują, bo nie czują takiej potrzeby, a nie czują potrzeby, bo nie wierzą w boga, a nie wierzą, bo istnienie boga/bogów czy ogólniej "świata metafizycznego" wydaje mi się skrajnie nieprawdopodobne. Jeżeli więc jakieś orędzie miałoby ateistów zachęcić to takie, które uprawdopodobniło by istnienie boga. I tu jest pies pogrzebany. Biskupi/ księża/ świeccy katolicy nie mają po prostu kompletnie żadnego pomysłu na "przyciąganie" ateistów do KK. Rzecz tkwi w kompletnie innej mentalności tych ludzi. Ich nie interesuje zbawienie, nie interesuje ich życie wieczne, nie interesuje ich jakaś forma idealnej miłości itd. itp. To nie są argumenty dla ateisty, to nie są atrakcyjne atrybuty. Pogląd ateisty na świat zasadzie się na rozważaniu go w kategoriach: prawdopodobne - nieprawdopodobne. Warte uwagi jest to co jest prawdopodobne - temu warto poświęcać czas, analizować to, rozmyślać nad tym, studiować to, wartościować, oceniać itd. Chodzenie do kościoła z motywów czysto religijnych jest w tym sesnie kompletnie bezsensowne, bo jest poświęcaniem czasu na czczenie czegoś co najprawdopodobniej nieistnieje. Każde inne zajęcie, nawet zupełnie banalne, jest bardziej uzasadnione. Jeżeli już mowa o tym "jak przyciągnąć ateistów do wiary" - to to jest dylemat KK. Piszę o tym, bo większość wierzących kompletnie nie ma pojęcia czym ateizm jest.
23 kwietnia 2014, 09:31
Pan idealizuje ateuszy. Na serio sądzi Pan, że np. palikociarnia posługuje się w ateistycznych wyborach glębokimi przemyśleniami, a nie prymitywnym popędem do bycia w stadzie i rozróby? Ateiści opisani przez Pana stanowią margines ateistycznej populacji, a nie jej trzon.
Z
zk
23 kwietnia 2014, 14:09
Co ty wiesz o Palikocie
jazmig jazmig
23 kwietnia 2014, 14:22
Proszę odróżniać ateistów od antyteistów. Ateiści nie wierzą w Boga i nie zawracają sobie głowy religią, podobnie jak my nie zawracamy sobie głowy wiarą w krasnoludki. Ludzie walczący z religią to antyteiści i antyklerykałowie.
23 kwietnia 2014, 14:33
Formalnie rzecz biorąc tak, ale owi antyteiści chcąc uchodzić (również we własnych oczach) nie za fanatycznych fundamentalistycznych chrystofobów, a za umiarkowanych i racjonalnych ateistów zawłaszczają i to skutecznie etykietkę ateizmu. Takie podkradanie etykiet jest charakterystyczne dla lewactwa.
23 kwietnia 2014, 14:35
Wystarczy mi, że podpisuje się pod polityką cynicznego, nihilistycznego degenerata.
22 kwietnia 2014, 23:46
Używa Pan w tekście określenia ateizm w (co najmniej) dwóch istotnie różnych znaczeniach. Pierwszym jest formalnie rozumiany ateizm, jako brak wiary w Boga, a drugim - 'wartość chwilowa' zjawiska ateizmu w konkretnym momencie czasu na konkretnym obszarze. Miesza Pan te dwa znaczenia jak Panu wygodnie, aby tylko uzasadnić naciąganą rozbieżność i uzasadnić naciąganą krytykę. Ateiści oczywiście nie muszą być chrześcijanożercami, ale w sytuacji AD2014 w Europie i Polsce coraz bardziej są i kolejne poziomy dehmunanizacji Chrześcijan są przekraczane. Nie jest daleko od 'katole, wszy, tyfus plamisty' i to nie w jakichś marginalnych ściekach, jak Urbanowe 'Nie', ale coraz większe antychrześcijańskie (antycywilizacyjne de facto) chamsto jest aprobowane w tzw. 'głównym nurcie'.
SC
Stanisław Czajkowski
22 kwietnia 2014, 16:57
Ten felieton, to sugestywne zestawienie odmiennych wypowiedzi, ale - moim zdaniem - zawiera on wniosek zbyt uproszczony, jest własciwie fałszywym uogólnieniem, ze w łonie Episkopatu sa dzis obecne dwie frakkcje i dwie odmienne strategie duszpasterskie. Tym felietonem Autor podpowiada podział, przyczynia się do "dzielenia" rzeczywistości na dwa światy. Wyrządza szkodę jedności!
M
MR
22 kwietnia 2014, 16:43
Trudno nie zgodzić sie z ks. Abp. Gądeckim. Sa wśród ateistów osoby mądre i dobre, z nui,mi warto rozmawiać, a najlepiej dawać dobry przykład swoim zyciem. I są durnie jak jakiś dr. Sowa z UJ z którym rozmowa byłaby stratą czasu i nerwów, choć należalo by "dać odpór" jego oczywistym kłamstwom.
D
DG
22 kwietnia 2014, 14:44
Zdaje się powinniśmy ludzi niewierzących przyciągać do wiary i Kościoła (nawracać - jak dawniej mówiono). Wiara chrześcijańska oczywistością nie jest, nie każdy też posiada dar słowa. Stąd też przykładne życie chrześcijańskie jest najlepszym instrumentem jaki mamy. W tej sytuacji pomstowanie na ateistów to działalność antyewangelizacyjna. Wiem, że walczący ateiści są nieprzyjemni, lecz to nie powód aby nieprzyjemni byli także chrześcijanie. Wszelkie wywody sugerujące, że ateizm prowadzi do niemoralności funta kłaków są warte. Równie dobrze można dowodzić, że gorliwość religijna prowadzi do zbrodni, liczne przykłady się znajdą. Swego czasu Voltaire wyliczał chrześcijanom ofiary śmiertelne, ta zabawa ma już prawie 300 lat, dajmy sobie spokój.
22 kwietnia 2014, 14:55
Zdecydownie nie pomstować na nich a Ewanglizować ich swoim życiem... W kwestii wpływu wiary, wyboru  i formowania norm moralnych polecam natomiast lekturę: [url]http://www.vatican.va/holy_father/john_paul_ii/encyclicals/documents/hf_jp-ii_enc_06081993_veritatis-splendor_pl.html[/url]
R
Rigel
23 kwietnia 2014, 01:39
No ale jaki to jest instrument "...przykładne życie chrześcijańskie..."? Byłby to argument - żeby przyciągnąć ateistów do KK - gdyby ateiści, generalnie, w zdecydowanej większości prowadzili życie "nieprzykładne" - nieuporządkowane, złe, czy jakkolwiek inaczej nazwane - niewłaściwe. Tymczasem, tak jak można zapewne przytoczyć przypadki "przykładnego życia chrześcijańskiego...", tak można też przytoczyć równie liczne przypadki "przykładnego życia ateistycznego...". Można żyć, przykładnie będąc katolikiem, protestantem jak i ateistą, buddystą itd. "Przykładene życie" chrześcijanina miałoby innymi słowy szczególną wartość ewangelizacyjną gdyby takie życie mozna prowadzić tylko wówczas gdyby było się chrześcijaninem. Ale jak pokazuje rzeczywistość - takie życie można prowadzić także jako ateista. Więc co to za argument? Odpada. Powiem więcej, przestrzegałbym przed takim ujmowaniem ewangelizacji - jako ograniczaniem jej do "przykładnego życia". Przykładne życie jest zwykle pełne spokoju i mało kto je zauważy i skojarzy z wiarą. Takie podejście do ewangelizacji może skutkować tym co pokazują statystyki. Praktykuje dziś w Polsce mniej niż 50% ochrzszczonych i tendencja jest spadkowa. Jeżeli ewangelizacja, to raczej w czynnej formie nakierowana na aktywne wejście w życie ludzi niewierzących lub tracących wiarę.
A
a
23 kwietnia 2014, 09:22
Chcąc ewangelizować, człowiek musi wpierw rzecz rozpoznać i nazwać. Już tutaj zaczyna się ewangelizacja, aby wiedzieć jak "przykładnie żyć", a co "przykładnym życiem" nie jest. Bez tego nie ma "przykładnego życia" i nie ma ewangelizacji. To jest obowiązek każdego kapłana.
D
DG
23 kwietnia 2014, 11:40
Zgadzam się, że przykładne życie chrześcijańskie nie jest zbyt mocnym narzędziem ewangelizacji, ale jedynym jaki pozostał. Inne już były: zakazy kultów pogańskich, niszczenie pogańskich ołtarzy, kary za herezję, palenie na stosach, więzienie, dragonady, wypędzenie żydów, protestantów, wyprawy krzyżowe (w tym przeciw katarom), kary za bluźnierstwo, przekupywanie korzyściami pieniężnymi, straszenie piekłem, obowiązkowe lekcje religii w szkołach etc., etc., etc. To wszystko już było, tam gdzie powyższe narzędzia ewangelizacji stosowano najintensywniej obecnie panuje największa niechęć do Kościoła. Swego czasu Beda, Patryk czy Kolumban nawracali dzikich Celtów i Sasów, gdyż przybywali z kręgu cywilizacyjnego postrzeganego jako wyższy. Kto jednak dziś na poważnie weźmie tezę, że Głódź, Rydzyk czy nawet Dziwisz reprezentują jakąś wyższą kulturę??? (Nie odmawiając cnót i zasług wymienionym kapłanom).
LO
ludu obudź sie
22 kwietnia 2014, 13:12
O ludu ludu! - Widziałam Synka mojego, z oczu Mu życie uciekło, widziałam Synka mojego … i piekło! O ludu, ludu pojmij swoją winę.. Posłuchaj skargi Matczynej O ludu, ludu żydowski! Jezusa, Króla zabiłeś! Jam przecież Boga Matką, kazali nie płakać więcej, z mej piersi serce wydarto, sztyletowano mi serce… Synku Ty z Betlejemu, w płócieneczku, w sianeczku, Gwiazda nad krzyżem zgasła. Czemuś mi umarł Syneczku?! Sędziowie – kruki skrzydlate, wściekłe szakale – kapłani! Krzyk się unosił nad światem: - Ukrzyżuj go! Krzyżuj! – Wołali! Krew wsiąkła w cierniową koronę, mrok przedarł w świątyni zasłonę! Krakały kruki skrzydlate, ich krzyk do dziś wisi nad światem! - Lat już tysiące minęły; łzy moje ciągle płynęły; Teraz mnie ludu posłuchaj!!! Widziałam Syna mojego, widziałam przebite dłonie, i krew w cierniowej koronie… Teraz mnie ludu posłuchaj. Zobaczysz Syna na tronie! Anioły, trąby, śpiewanie i Zmartwychwstanie! O ludu, ludu pojmij swoją winę.. Posłuchaj skargi Matczynej O ludu, ludu żydowski! Jezusa, Króla zabiłeś! O ludu, ludu przeklniony, tyś pragnął cierniowej korony, O ludu… Nieszczęsne plemię! Król-Jezus wraca na ziemię! Lusia Ogińska
Kamila
22 kwietnia 2014, 20:20
Tak, wygodnie jest myśleć, że to inni zabili Jezusa, bo przecież nie my????
22 kwietnia 2014, 11:47
Brak dobra nie jest moralnie obojętny. Gdyby prywatny ateizm nie był złem - to jaki sens wyciągać ludzi z dobra? Ateista mądry budzi raczej życzliwą refleksję ewangeliczną, a więc i ludzką życzliwość - i dobrze, ale ateista mądry czy głupi powinien budzić miłość i zapał do dzielenia się z  nim wiarą w Zmartwychwstałego. Ateizm jest zagrożenim dla ateistów. Dla wierzących zagrożeniem jest bycie chłodnym - to ich prowadzi do praktycznego atezimu.
R
Rigel
23 kwietnia 2014, 01:49
No właśnie. Słuszna uwaga - pokazuje sprzeczność, która się pojawia w rozumowaniu niektórych osób wierzących. Jeżeli ateizm nie jest złem, jeżeli można być dobrym będąc ateistą, to po co w ogóle nawracać? Jeżeli ateizm to też dobro, to po co ludzi z niego wyciągać? Jeżeli wiara w boga to dobro i ateizm też, to zaczyna się zacierać granica między dobrem a złem. Zaczyna się rozmywać nauczanie KK. Chodzi mi tu przede wszytstkim o logikę argumentacji i odniesienie się do kwestii - czym tak naprawdę jest ateizm dla KK? Innym rodzajem dobra? A może jednak złem - jak postrzegano go kiedyś? Niewątpliwie jest zagrożeniem dla wiary, z tym się chyba każdy zgodzi - to obiektywne stwierdzenie. Jeżeli jest więc zagrożeniem dla KK, a KK głosi dobrą nowinę, to ateizm musi jednak z definicji - być czymś złym, mniejszym, większym, ale czymś negatywnym.