Wielki Tydzień wśród podziałów. Nie da się ukryć nieszczerości, wynikającej z braku jedności

Fot. Wojciech Grabowski / Depositphotos

W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus modlił się za tych, którzy w Niego uwierzą, "aby byli jedno". Ich jedność ma znaczenie dla świadectwa jedności Ojca i Syna. A co, jeśli jej brakuje?

Wielki Tydzień to dla wspólnoty Kościoła czas w roku liturgicznym szczególny i wyjątkowy. To nie tyle czas wspominania, ile przeżywania najważniejszych wydarzeń w dziejach zbawienia człowieka. To czas, który - jak mówił niedawno papież Franciszek w przesłaniu na dni paschalne dla wspólnoty jednego z hiszpańskich miast - powinien pozostawić swój ślad, niezatarty i trwały ślad w życiu tych, którzy go przeżywają. "To nie jest wydarzenie na pokaz, to proklamacja naszego zbawienia, więc musi pozostawić swój ślad" - wyjaśnił Franciszek.

Papież mówił też, że Wielki Tydzień jest czasem łaski, który daje nam Pan, abyśmy otworzyli drzwi naszych serc, naszych parafii, naszych wspólnot braterskich. "Tym, do czego wzywa się nas w Wielkim Tygodniu, to «otworzyć» i «wyjść»: otworzyć nasze serca i wyjść na spotkanie z Jezusem oraz innymi, a także przynieść światło i radość naszej wiary. Zawsze wychodzić! I czynić tak z miłością oraz czułością Boga, z szacunkiem i cierpliwością, wiedząc, że wkładamy w to nasze ręce, nasze stopy, nasze serce, ale to Bóg nas prowadzi oraz wskazuje nam drogę".

DEON.PL POLECA

W tym wyjątkowym tygodniu znaczenia nabiera sprawa jedności wspólnoty uczniów Jezusa. W modlitwie arcykapłańskiej podczas Ostatniej Wieczerzy Chrystus wielokrotnie prosił Ojca o jedność nie tylko obecnych tam uczniów, ale również za tych, "którzy dzięki ich słowu będą wierzyć" w Niego. Ta jedność jest konieczna, aby świat uwierzył, że Ojciec posłał swego Syna. "Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś" (J 17,23) - modlił się Jezus w Wieczerniku. Widoczna dla świata jedność uczniów jest czytelnym znakiem jedności Ojca i Syna.

Mając tego świadomość trudno uniknąć pytania o stan jedności wspólnoty Kościoła katolickiego w Polsce anno Domini 2024. Czy zgodnie z pragnieniem Zbawiciela, jesteśmy "jedno", tak jak Ojciec w Nim, a On w Ojcu? Czy dla laicyzującego się społeczeństwa jesteśmy łatwym do dostrzeżenia znakiem, który zatrzyma tych, którzy są dziś na obrzeżach Kościoła i przyciągnie tych, którzy - przynajmniej we własnym przekonaniu - znaleźli się już "na zewnątrz"?

Niestety, stając w prawdzie, z bólem trzeba stwierdzić, że katolicka wspólnota w naszej Ojczyźnie nie daje dziś świadectwa jedności. Podziały są wyraźne i widoczne z daleka. Szczególnie dotkliwa wydaje się od jakiegoś czasu dysharmonia, nabierająca cech konfliktu, między hierarchią a częścią wiernych świeckich. Ten rozdźwięk skutkuje u nich niejednokrotnie poczuciem wykluczenia. Nie bez powodu nowy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC w wywiadzie telewizyjnym krótko po wyborze mówił: "Trzeba włączać świeckich do Kościoła. Trzeba mówić o tym, że oni są potrzebni, że oni też są ewangelizatorami, że w jakiś sposób uczestniczą w tej misji apostolskiej głoszenia Ewangelii". Mówił też, że dzisiaj jest najważniejsze, żeby wsłuchiwać się w głos z jednej strony biskupów, kapłanów, a "z drugiej strony też świeckich, bo tylko wtedy to, co się robi, jest owocem tego wsłuchiwania się".

Szukając przyczyn tego trudnego do ukrycia braku jedności można odkryć, że u jego podstaw leży rozczarowanie i niespełnienie wzajemnych oczekiwań. To sytuacja przypominająca wyznanie uczniów, których Zmartwychwstały Jezus spotkał w drodze do Emaus. "A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela" (Łk 24,21) - powiedzieli, pokazując swój zawód rozwojem wydarzeń. Dopiero Jezus uświadomił im, że błędnie ulokowali swoje oczekiwania.

W Kościele w Polsce można zauważyć rozmijanie się oczekiwań. Z jednej strony spora część duchownych wciąż - mniej lub bardziej świadomie - funkcjonuje w przekonaniu, że wymyślony wieki temu model, który dziś określany jest jako klerykalny, nie stracił swej aktualności. Zakładają więc, że wierni ulegle będą "znali swoje miejsce". Z drugiej strony niemałe grono świeckich spodziewa się niemal rewolucyjnych zmian w postawach duchownych, zwłaszcza biskupów. Miałyby one zaowocować błyskawicznymi przekształceniami w funkcjonowaniu katolickiej wspólnoty w naszym kraju. Jak bardzo wygórowane mogą być takie oczekiwania, pokazały liczne głosy w mediach przed wyborem nowego przewodniczącego KEP.

Skutkiem przeżywania Wielkiego Tygodnia w atmosferze niespełnionych oczekiwań, rozczarowań i będących ich konsekwencją podziałów będzie nie tylko niedosyt z udziału w obrzędach, niedosyt odczuwany zarówno przez świeckich, jak i duchownych. Mogą się one stać i dla jednych i dla drugich "wydarzeniem na pokaz", przed którym przestrzegał Papież. Takiej nieszczerości, wynikającej z braku jedności, nie da się ukryć. Zauważą ją zwłaszcza młodzi, którzy właśnie podejmują decyzje dotyczące ich życia duchowego i religijnego. Zauważą i wyciągną wnioski.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wielki Tydzień wśród podziałów. Nie da się ukryć nieszczerości, wynikającej z braku jedności
Komentarze (2)
PN
~P N
25 marca 2024, 15:19
Gdzie w Ewangelii jest napisane, żeby 'świeccy znali swoje miejsce'? Czy Jezus odnosi się do pokus klerykalizmu?
WG
~Witold Gedymin
27 marca 2024, 23:31
"Gdzie w Ewangelii jest napisane" - że wybory w Kościele mają być tajne, że przebieg konklawe ma być tajny, że posiedzenia episkopatu i jego komisji mają być poufne z ograniczeniem do komunikatów i listów, że procedury powoływania biskupów, ich przenoszenia mają być poufne??