Wojna postu z grillowaniem?

(fot. unsplash.com)

Pościć w tym roku 1 maja czy nie pościć? Oto jest pytanie! Zwłaszcza, że do polskich katolików dochodzą w tym roku sprzeczne sygnały i dyspozycje. Gdy jedni zachęcani są do postu i pokuty, drudzy, tuż za płotem, mogą w najlepsze grillować i świętować.

Powtarzające się już od lat, nieraz bardzo gorące dyskusje część polskich katolików, dotyczące obowiązywania w niektóre dni roku wstrzemięźliwości od potraw mięsnych, stały się przedmiotem żartów i internetowych memów. Podobnie jak dyspensy, których w tej kwestii jedni polscy biskupi udzielają, a inni nie. Klasycznym przykładem zjawiska okazała się pod tym względem jakiś czas temu stolica, w której wystarczyło przejść na drugą strunę rzeki, aby ze spokojem sumienia zjeść smakowitą karkówkę albo pysznego szaszłyka.

Sprawa jest jest jednak o wiele poważniejsza, niż to się może w świetle (nie tylko sieciowych) facecji wydawać. Ponieważ w rzeczywistości chodzi o sposób traktowania wiary i swej obecności w Kościele.

W ogłoszonym 27 kwietnia br. „Słowie Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski” znalazł się dwuzdaniowy passus dotyczący tegorocznego 1 maja. Co ważne, fragment ten jest kontynuacją zamieszczonego we wcześniejszym akapicie wezwania do pielęgnowania tradycyjnej majowej pobożności maryjnej. „Módlmy się za wstawiennictwem Maryi, Królowej Polski o opiekę nad nami i pomoc w pokonaniu pandemii” - zaapelowali biskupi. Wezwali, by wierni czynili to z głęboką wiarą i nadzieją, że Matka i Królowa, która wyprowadziła Polaków z wielu narodowych nieszczęść, także tym razem okaże się dla nich Nieustającą Pomocą i Wspomożycielką.

Kontynuując ten wątek członkowie Rady Stałej KEP zauważyli, że byłoby też rzeczą pożyteczną, aby w pierwszym dniu maja, który w tym roku przypada w piątek, odstąpić od praktyki coraz częściej udzielanej w naszym kraju dyspensy od wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. „Bardziej właściwym byłoby uczynić ten dzień dniem pokuty i postu w intencji zachowania miejsc pracy dla naszych rodaków” - stwierdzili.

Biorąc pod uwagę pojawiające się prognozy gwałtownego pogorszenia się sytuacji na rynku pracy, tego rodzaju sugestia dla wierzących polskich katolików powinna być ze wszech miar zrozumiała. Pokutne przeżycie tego dnia byłoby z pewnością wyrazem solidarności z tymi, którzy na skutek epidemii już stracili pracę lub utracą ją w najbliższym czasie. Byłby to przejaw miłości bliźniego.

Problem jednak w tym, że w momencie, gdy Rada Stała ogłaszała swoją propozycję specyficznego przeżycia tegorocznego 1 maja, w wielu diecezjach na terenie Polski już zostały wydane dyspensy na ten dzień. Niektóre z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Informacje o nich pojawiły się w ostatnią niedzielę kwietnia w licznych ogłoszeniach parafialnych.

W zaistniałej sytuacji zapewne niejednemu zaimponował abp Marek Jędraszewski, który mimo dyspensy, której udzielił na tegoroczny 1 maja już w październiku ubiegłego roku, usilnie zachęcił wiernych do utrzymania w tym dniu praktyki wstrzemięźliwości.

Sugestia Rady Stałej KEP, dotycząca tegorocznego 1 maja, rodzi pytania o to, czym są w Kościele w Polsce dyspensy udzielane przy okazji tzw. długich weekendów. Są dowodem duszpasterskiej roztropności, zmierzającej do minimalizowania okazji do grzechu? A może są objawem tego, co papież Franciszek nazywa uleganiem duchowi światowości? Czy skwapliwe udzielanie takich dyspens nie powoduje przekierowania uwagi wiernych na literę prawa kościelnego ze szkodą dla jego ducha? Czy mamy do czynienia ze skutkiem bardzo poważnego podchodzenia do wyznaczonych w roku liturgicznym czasów pokuty, czy wręcz przeciwnie, sprowadzania ich do aktów, z których pod lada pretekstem można zwolnić i zrezygnować?

Rangę tych pytań podnosi inna dyspensa, której biskupi polscy powszechnie udzielili swoim diecezjanom i która wciąż obowiązuje. To dyspensa od obowiązku uczestnictwa we Mszy św. w niedzielę. Powodem jej ogłoszenia jest groźna pandemia. Jednak czy nie pojawi się oczekiwanie, że i w tej kwestii będą w przyszłości udzielane zwolnienia z mniej drastycznych powodów?

Jest coś głęboko niepokojącego w tym rozchwianiu, które widać w Kościele w Polsce u progu tegorocznego maja. Rozchwianiu między postem i pokutą a świętowaniem. To wcale niełatwe doświadczenie dla wspólnoty i tak już mocno obolałej z powodu przeżyć będących konsekwencją pandemii.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wojna postu z grillowaniem?
Komentarze (5)
WG
W Gedymin
2 maja 2020, 13:28
Jeszcze jedno. Prezydent Andrzej D. poczęstował 1 maja suwerena kiełbasą wyborczą, za nic mając wezwanie biskupów do postu.
WG
W Gedymin
2 maja 2020, 05:46
Dla mnie ten dziwny apel to wkład Rady Stałej KEP w dekomunizację 1 maja. Brak w tym roku, wieców, pochodów, brak dyspensy to kolejne kroki, okazje aby 1 maja stał się zwykłym dniem. I może dobrze, jeszcze tylko apel aby w liturgii nie wspominać św Józefa,
JS
~Jarosław Szymański
2 maja 2020, 00:48
Kilkanaście lat temu była modyfikacja przykazań kościelnych w KKK. Nowelizacja m.in. "wyrzucała" zakaz jedzenia mięsa w piątek. I co? Tradycyjne gremia i nasz Episkopat z całą energia skoncentrowali się, aby te "piątki" odzyskać. I oczywiście odzyskali. Jednak w nowelizacji pojawiło się też inne przykazanie: "Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła". Ale na wprowadzenie go w polską rzeczywistość zabrakło już energii, bo najważniejsze były "piątki", a myślę też, że i odwagi zabrakło, bo temat był drażliwy. A teraz w dobie epidemii proboszczowie martwią się z czego utrzymać parafię, a niektóre kurie biskupie zabierają proboszczom pół pensji na swoje utrzymanie.
WR
~Wow Ras
1 maja 2020, 15:49
Czy naprawdę w obecnych czasach mają miejsce "bardzo gorące dyskusje część polskich katolików, dotyczące obowiązywania w niektóre dni roku wstrzemięźliwości od potraw mięsnych" ? Na pewno o tym rozprawiają dostojnicy kościelni. Ja rozumiem, że jedną form ascezy chrześcijańskiej,oprócz modlitwy i jałmużny jest post, lecz dziś post dalece znaczy coś innego aniżeli wstrzemięźliwość od potraw mięsnych. Dziś mięso to zwyczajność. Dziś zjeść dobrze przyrządzoną rybę lub inne jarskie danie to rarytas. Więc może nie skupiajmy się nad tym mięsem a odkryjmy nowe oblicze postu. Jakieś propozycje?
OM
~Ola Magrowska
1 maja 2020, 15:44
Tylko wielkomiejski ksiądz mógłby coś takiego napisać. Ludzie na wsi mają dziś całymi rodzinami początek sądzenia i siania ogrodów. Dlatego ich biskupi dają im dyspensę. Moja rodzina też wyjechała na zasiew.