Wołanie o rozum

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad sposobem komunikacji, jaki prezentują katolicy w polskiej sferze publicznej. Nie ja jedna - w celu poprawy wizerunku Kościoła pojawiła się choćby akcja "The Catholic Voices" (tyle protestów o angielskie "gender", a ta obca nazwa nikomu nie szkodzi, podobnie jak pro-life...). Oto stanowisko Kościoła prezentują w mediach świeccy, spokojnym, rzeczowym, fachowym językiem.

Niewiele ich co prawda słychać, ale pomysł zyskał powszechną aprobatę. Ze zdumieniem obserwuję coraz większy przechył od racjonalnej rozmowy do ekspresji emocji, które jak u dzieci wymykają się spod kontroli. Jest to na rękę przeciwnikom Kościoła, który od lat głoszą tezy o religijnym oszołomstwie. Po co dawać im argumenty na tacy?

O ile na początku chrześcijaństwo było bezspornie motorem kulturowego postępu, co widać m. in. na przykładzie historii Polski, to aktualnie ma opinię pierwszego "hamulcowego". Kluczowy zwrot w myśleniu dokonał się pod koniec XVIII w., gdy Wielka Rewolucja Francuska obaliła uświęcony tradycją porządek społeczny, a oświeceniowa sekularyzacja nauki ustawiła rozum i wiarę w opozycji. Przeciętna jednostka w XXI w. nie ma zbyt licznych mistrzów i autorytetów. Ma za to dużo prawie równoprawnych źródeł wiedzy o świecie (rodzina, szkoła/uczelnia, kościoły, subkultury, media, Internet) podających sprzeczne nierzadko informacje i interpretacje. Musi wybrać (racjonalnie?) komu zaufa. Społeczeństwo jest coraz lepiej wykształcone, analfabetyzm to przeszłość. Czy to sprawia, że ludzie w większym stopniu pytają o prawdę, weryfikują informacje? Nie mają czasu. W większości przypadków ufają temu "systemowi eksperckiemu", który wyda im się bardziej przekonujący.

Co robi Kościół, żeby sprostać wyzwaniu, jakim jest tzw. społeczeństwo wiedzy? Jako instytucja - niewiele.

DEON.PL POLECA

Kluczowe są dwa elementy: autentyczność świadectwa i sposób argumentacji. Co do pierwszego: każdy przypadek, gdy zachowanie katolika jest radykalnie niezgodne z tym, co głosi na ambonie lub w mediach, rujnuje wiarygodność i autentyczność Kościoła. W drugiej: zamiast debaty polski Kościół wybiera aksjologiczne bunkry i moralne okopy. Na krytykę reaguje emocjonalnie, spychany - czemu przy ww. strategii trudno się dziwić - do narożnika.

Jeśli kurs zostanie utrzymany, będzie gorzej. Co można zmienić? Zaczęłabym od języka.

Katolikom przyprawia się "gębę" irracjonalnego przeciwnika zmian, pełnego agresji kołtuna. Katol nie pyta, posłusznie słucha, bezmyślnie przytakuje, szuka poczucia bezpieczeństwa, kuli się z lęku (przed Bogiem, karą, ludźmi, problemami, tłumionymi pragnieniami), kieruje złością, bezradnością, miłością lub wrogością, sympatią lub pogardą. To religia ma odpowiadać za "bezrozumne" zjawiska takie, jak: homofobia, ksenofobia, mizoginia; od dziecka uczy "języka nienawiści", sieje zabobony.

Mając na uwadze język "wzięłam na tapetę" termin "homofobia" ("Psychiatria" pod. red. A. Bilikiewicza Warszawa 2001, podręczniki do socjologii na półce, różne słowniki). Z dwóch powodów. W ciągu jednego dnia przeczytałam w prasie o fobii wobec lekarzy, wobec Ukraińców, a w pewnym raporcie o "narkofobii" (ta ufff - w cudzysłowie). Fobia robi karierę. Poza tym - cóż, cierpię na fobię. Dawno temu, po ukąszeniu przez pajączka (ujawnione uczulenie), życie ratowało mi pogotowie. Organizm to pamięta - reaguje paniką. Czym więc jest owa fobia?

Według Tomasza Wojciechowskiego, psychologa terapeuty, prezesa Fundacji Falochron:

"Fobia jest rodzajem nerwicy. Jest to jednostka chorobowa opisana w dwóch klasyfikacjach: europejskiej i amerykańskiej. O fobii jako lęku w sensie psychologicznym można mówić w przypadku jednostki. Nie ma zbiorowej fobii przed pająkami. Mówiąc o ksenofobii czy homofobii w rzeczywistości mówimy o postawach. To nie ma nic wspólnego z sytuacją, gdy ktoś boi się ciemności, zamkniętej przestrzeni czy latania."

Termin "homofobia" wymyślił ok. 40 lat temu Georg Weinberg, psycholog i działacz gejowski . Zdefiniował ją jako lęk o podłożu społecznym i (sic!) religijnym. W późniejszych źródłach jest to np. nieuzasadniony lęk wobec osób LGBT oparty na uprzedzeniach. I tu - czerwona lampka. Przecież to uprzedzenie jest postawą nacechowaną emocjonalnie (wrogością), opartą na stereotypach. Czemu różnica ma znaczenie? Ano choćby dlatego, że uprzedzenia, tak jak postawy, można badać. Da się stwierdzić, czy ktoś prezentuja postawę odrzucenia, akceptacji - czy bardziej złożoną niż ta opozycja - wobec osób LGBT. Jak racjonalnie wykazać, że nie czuje lęku?

Tomasz Wojciechowski:

"Feministki i ruchy LGBT na ogół nie uwzględniają biologii i wielu innych czynników - wszystko sprowadzają do konstruktów społecznych. To tak nie działa. Jeżeli natomiast problem definiują jako fobię, to to jest pomieszanie poziomów: diagnozę stawia się na jednostkowym, a rozwiązanie proponuje się na społecznym. Nic z tego nie wynika."

Wynika jedno. Piętnuje się pewną grupę społeczną, nazywając ją homofobiczną.

Katolicy sami mają duży wkład w swój wizerunek. Grzmią z oburzenia (emocja), domagając się dotkliwych kar za obrazę "uczuć religijnych" - jakby nie było innych terminów. Kiedy poseł z partii antyklerykałów ściąga krzyż ze ściany, nie idzie za nim przekaz o "uczuciach ateistycznych". Mówi językiem ludzi nowoczesnych: o przemocy symbolicznej, dyskryminacji, prawach człowieka i obywatela. Wystarczy zamienić "uczucia religijne" w art. 196 KK na: "agresywne zachowania w stosunku do symboli religijnych i przedmiotów czci (krzyż, gwiazda Dawida, Święte Księgi itp.) w celu ośmieszenia lub upokorzenia przedstawicieli danego wyznania" - co prowadzi do dyskryminacji (brzmienie do ustalenia przez prawników), a rzecz ma inny wydźwięk.

Skalę problemu dobrze ilustruje reakcja części katolików na propozycję uruchomienia kursu na temat teorii gender i queer na KUL. Na co zda się tłumaczenie, że sprzeciw wobec legalizacji małżeństw jednej płci nie wynika z fobii, gdy zza drzwi wyłania się niemal histeria? Marzę o dniu, w którym analogiczna czujność (wykład "do wyboru", planowany za 2 lata) objawi się w błyskawicznej, publicznej reakcji na dane nadużycie w Kościele.

Pora wrócić do podstaw. Do korzeni.

W dniach 18 -19 października 2012 r. na KUL odbyło się sympozjum naukowe "Od wiary Abrahama do wiary Kościoła". Ks. dr Wojciech Węgrzyniak, biblista z UPJP2, wygłosił referat pt. "Głupota niewiary". Przypomniał, że w Biblii nie-rozumność łączy się z niewiarą. Negacja Boga uznawana jest przez autorów za przejaw pewnych braków z dziedziny poznania, niewykorzystanie możliwości rozumu - a nie skutek braku wiary czy łaski. Współcześnie, jak zauważa ks Węgrzyniak, mamy do czynienia z sytuacją odwrotną. Wierzący muszą uzasadniać, że są rozumni. Czy nie na własne życzenie?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wołanie o rozum
Komentarze (54)
W
wiktor
4 lipca 2013, 09:08
ideologizacja nauki przez gender polega na: - pomijaniu znaczenia czynników biologicznych, w tym genetycznych, w konstrukcji płci i przyjmowanie stanowiska skrajnie konstruktywistycznego. Przekraczanie granic obiektywnych determinantów biologicznych na rzecz subiektywnych i płynnych czynników kulturowych tożsamości płci, - wprowadzaniu polityki do bezstronnej refleksji naukowej np. wątków feminizmu i nauki feministycznej głoszącej np., że: płeć osoby podejmującej badania naukowe jest czynnikiem dla tych badań istotnym. Naukowa krytyka tego zjawiska przedstawiana jest przede wszystkim w obrębie socjologii wiedzy i metodologii nauk i wiąże się ze wskazaniem odpowiedzi na pytanie o możliwość obiektywności w naukach humanistycznych (spełnienie obiektywnych kryteriów naukowych), - rozmywaniu jednoznacznych kategorii płci i prowadzenie narracji na absurdalnie ogólnym i abstrakcyjnym poziomie, co uniemożliwia wskazanie na istotne i realne czynniki będące elementami codziennego doświadczenia mężczyzn i kobiet. Konceptualizacja ideologii gender dokonała się na bazie dwu aksjomatów: - Pierwszym aksjomatem gender jest minimalizacja płci biologicznej, która staje się czymś drugorzędnym, przypadkowym i nie powinna determinować świadomego, psychicznego przeżywania tożsamości płciowej. - Drugim aksjomatem jest likwidowanie różnic płciowych, które sprzeciwiają się równości, wolności wyboru i samostanowieniu. Dokonuje się to przez feminizację mężczyzn i maskulinizację kobiet. Teoria gender wprowadziła ideę walki klas między uciskanymi kobietami i wykorzystującymi je mężczyznami
.
...
4 lipca 2013, 07:46
Gender na KUL ze skrajną lewicą Ośrodek Brama Grodzka TeatrNN, który współpracuje z KUL przy tworzeniu nowego kierunku studiów z wykładem z gender, ma bogatą historię organizowania lewicowych eventów, czy współpracy z organizacjami promującymi homoseksualizm i aborcję. Liczne przykłady: [url]http://www.pch24.pl/gender-na-kul-ze-skrajna-lewica,15928,i.html[/url] Abp Depo: nastał czas walki z naturą człowieka i odrywania chrześcijaństwa od życia publicznego. Żyjemy w czasach, kiedy ideologia gender próbuje odmienić naturę człowieka. Jest ona przeciwna nie tylko człowiekowi, ale samemu Bogu. Uczmy się z wiary i tradycji Kościoła poszanowania dla planu i miłości Boga [url]http://www.pch24.pl/abp-depo--nastal-czas-walki-z-natura-czlowieka-i-odrywania-chrzescijanstwa-od-zycia-publicznego,16049,i.html[/url]
.
...
4 lipca 2013, 07:43
Prof. Maria Ryś: agresywna edukacja seksualna już nawet nie wślizguje się do szkół tylnymi drzwiami, ale wchodzi głównym wejściem. Cztery główne kanały dystrybucji treści seksualnych oraz seksualizacji społeczeństwa. Po pierwsze: prawodawstwo, które chce m.in. zalegalizować związki jednopłciowe, wprowadzić zmianę definicji rodziny i pozwolić osobom tej samej płci na wychowywanie potomstwa. Po drugie: psychologia; nawet niektórzy profesorowie z tej dziedziny zaangażowali się w promowanie ideologii gender. Na uniwersytetach powstały gender studies. Trzeci kanał promocji gender – to kultura i sztuka. Czwarty kanał to medycyna i działania osób związanych ze służbą zdrowia: promowanie prawa do aborcji, antykoncepcji, zapłodnienia in vitro, chirurgicznej i hormonalnej zmiany płci. [url]http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=9791&Itemid=80[/url] Z lekcji edukacji seksualnej do szpitala Lekcja edukacji seksualnej w gimnazjum w Borken (Niemcy) zakończyła się przyjęciem do szpitala dziesięciu uczniów. Pomoc, w obawie o stan dzieci w wieku 11- i 12 lat, wezwała nauczycielka biologii. [url]http://www.pch24.pl/z-lekcji-edukacji-seksualnej-do-szpitala,16005,i.html[/url]
MA
M ateusz
4 lipca 2013, 06:38
jazming, baranku nie spoufalaj sie ! malgorzata bilska nie zyczy sobie zadnej formy typu -"gosia" tak to se mozesz mowic do swojego chlopaka to ze jestes nawiedzony idiota , nie znaczy ze zaraz mozesz pisac "gosiu"
3 lipca 2013, 12:12
T7HRR pytanie o precyzyjne objaśnienie czym są uczucia religijne i które się do nich zaliczają nazwałeś negacją. Nie umiesz odpowiedzieć więc od razu atakujesz rozmówcę. Skoro ty nie znasz odpowiedzi to i sąd nie może karać kogoś za obrazę czegoś, co nie wiadomo czym jest. Prawo jest złe @jedynka Nie atakuję :-) Wykazuje sie jedynie znajmoscia linii krytyki tego przepisu przez osoby  dążaće do jego zniesienia. Co więcej ich uwagi są zancznie bardziej fundamentalne: nie wiadomo co to jest religia...
J
jedynka
3 lipca 2013, 11:51
T7HRR pytanie o precyzyjne objaśnienie czym są uczucia religijne i które się do nich zaliczają nazwałeś negacją. Nie umiesz odpowiedzieć więc od razu atakujesz rozmówcę. Skoro ty nie znasz odpowiedzi to i sąd nie może karać kogoś za obrazę czegoś, co nie wiadomo czym jest. Prawo jest złe
3 lipca 2013, 11:19
@jedynka A kto sugeruje by wyrzec sie rozumu? Poza przeciwnikami katolicyzmu, którzy twierdzą, że katolicy wyrzekli sie tego rozumu w okresie oświecenia? Definicja społeczęństwa wiedzy, ktora przytaczas mówi o wytwarzaniu dóbr i uzyskiwaniu dochodu (reglamentacja i odsprzedaż wiedzy) - pochodzi sprzed okresu kryzysu gdy pownonie odkryto, ze wiedza wiedzą ale bez materialnego wytwarzania dóbr dobrobyt peka jak bańska mydlanana. Negacja istenienia tzw. uczuć religinych (bo "Które nimi są dokładnie?") to prosty zabieg by znieść ochronę w tym zakresie.
J
jedynka
3 lipca 2013, 10:51
Przepraszam, definicję wklejałam z encyklopedii zarządzania. Pod definicją jest: Bibliografia     Sztompka P., Socjologia, Wydawnictwo Znak, Kraków 2003     Toffler A., Toffler H. Budowa nowej cywilizacji, Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 1996     Domański S., Kapitał ludzki a wzrost gospodarczy, Wyd. naukowe PWN, Warszawa 1993 Autor: Andrzej Kowal    Jeżeli istnieje jakieś społeczeństwo wiedzy, wyrzekanie się rozumu jest niemądre :-). Mi się nie podoba słowo uczucia religijne. Które nimi są dokładnie?
3 lipca 2013, 10:48
@jedynka Akurat fragment dotyczacy analizy terminu "homofobia" jest jedna z mocniejszych stron  artykułu. Zrozumienie tego nie doprowadzi ko końca katolicyzmu. Ważne jest co innego. Nie ma znaczenie co naprawdę oznacza termin homofob i faszysta. Ważane jest to, że sa to terminy "klucze" uzywane do zwalczania wrogów "postępu" - to że większość ochrzczonych "faszystami" przez propagangę komunistyczną, postkoministyczną i genderową nie miąla nic wspolnego z faszyzmem jest dla tych propagandystów bez znaczenia. To , ze rozumieją że "homofob" nie jest adekwatnym określeniem dla większości katolików - tez nie ma znaczenia, gdyż w ich propagandzie nie chodzi o wiedzę. Rozwoj społeczny nie idziw w kierunku samokształcenia i zastoasowania wiedzy w praktyce lecz zalania propaganda i przekazująca je informację. Poziom wiedzy i wyształcenia maleje a wydłuża się czas uzyskania tek samej wiedzy (kształcenia)...
J
jedynka
3 lipca 2013, 10:34
Grzesiek dobrze prawi. @ T7HRR się lęka końca katolicyzmu, jeśli katolicy będą analizować pojęcie homofobia, dyskryminacja, gdyż lepiej przed nim zmykać do mysiej norki. Nie dostrzegam u autorki wzywania do postępu w duchu lewicowym, tylko do myślenia, co było tradycją Biblii. Powołuje się nawet na księdza. W sieci piszą o powstaniu społeczeństwa wiedzy.       Społeczeństwo wiedzy- jest to społeczeństwo w którym wytwarzania i przetwarzanie przedmiotów materialnych typowe dla produkcji fabrycznej zostanie zepchnięte na margines przez wytwarzanie i przetwarzanie wiedzy, która stanie się centralnym towarem gospodarki. Społeczeństwo wiedzy jest nowym typem społeczeństwa, które wydaje się powstawać w okresie gwałtownego rozwoju technologii informacyjnych i komunikacyjnych oraz gospodarki opartej na wiedzy. Do najważniejszych cech tworzącego się modelu społecznego można zaliczyć permanentną edukację, nową rolę nauki , rolę kapitału społecznego, zastosowanie wiedzy w praktyce, wzrost znaczenia kapitału społecznego, który jest podłożem rozwoju kapitału intelektualnego.      
3 lipca 2013, 09:46
@grzesiek Bilska stwaia tezę, że mamy coś takiego jak społeczeństwo wiedzy. Teza ta jest niesłuszna gdyz zakłada rosnaca wiedzę i coraz większą świadomości. Obecne społeczeństwo jest społeczeństwem informacji, w którym działa zasada kopernikańska - gorsza (mniej wartościowa i tańsza w produkcji) informacja wypiera lepszą (bardzie wartościową i droższą w zebraniu). Wyścig w kierunku wyprodukowania tańszej i zawierającej mniej do zrozumienia informacji jest bezsensowny... Słuszne hasło - uzasadniajmy nasza wiarę rozumnie - popiera hasłami typu zrezygnujmy z nazywania tego co nas dotyczy "uczuciami religinymy" bo to nie jest postepowe i źle brzmi.  Proponuje jakąś definicję... tylko co jak podjęte przeciwko symbolom religinym działania będa łagodne i będą słuzyły np. zwiąkszeniu świadomości społeczeństwa albo wyrazowi atystycznemu?
EN
Ela N
2 lipca 2013, 23:17
@ grzesiek Dobrze prawisz. Zaprawę poprawę świata i ewangelizację dobrze jest zacząć od siebie. Autorka pisze, że marnujemy szanse. Kościół ma ewangelizować, dać świadectwo miłości miłosiernej i prawdzie Chrystusowej.  A polscy katolicy się kłócą, obrażają o byle co. To jest chore i mało mądre ;-)
G
grzesiek
2 lipca 2013, 22:50
ciąg dalszy mojego posta: Pytasz może, jak to niby podkładamy się przeciwnikowi? I to już jest ospbna kwestia, bo niektórzy będą uważali, że się podkładamy, niektórzy, że nie. Mi naprzykład wydaje się, że jednak się podkładamy. Jak? Ano tak, że mimo, że mamy bogactwo argumentów, to bywa, że ich nie używamy zamiast tego piszcząć i się oburzając. Jeżeli mamy argumenty, to dużo lepiej byśmy wypadali, gdybyśmy się odwoływali do nich. Oczywiście, że świat by nas nie przyjął przez to jak swoich, ale... no właśnie, po co celowo się podkładać. Przez takie podkładanie się nawet niektórzy z tych, którzy skłonni są do konkretnej refleksji będą od nas stronić - bo nie usłyszą konkretów tylko wrzask. A dla tych właśnie ludzi chyba warto by było bardziej się postarać. Skoro mamy rację, to bądźmy w stanie to pokazać. Może nie powinienem tego pisać w pierwszej osobie liczby mnogiej. Oczywiście, tylko niektórzy robią taki image Kościołowi. Ale plon zbieramy my wszysycy. A wydaje mi się czasami, że ogół społeczności katolickiej jest raczej skłonny to ignorować lub bagatelizować. Dlatego też może ów cały ogół powinien podjąć refleksję nad tematem?
G
grzesiek
2 lipca 2013, 22:49
Nie wydaje mi się, aby Autorka uznawała w tym tekście za wiarygodną ocenę Kościoła jako hamulcowego. Nie wydaje mi się też, aby przyjmowała "ideały" rewolucji francuskiej za punkt odniesienia dla oceny Kościoła. Zapewne nie podoba Ci się zdanie: "O ile na początku chrześcijaństwo było bezspornie motorem kulturowego postępu, co widać m. in. na przykładzie historii Polski, to aktualnie ma opinię pierwszego <<hamulcowego>>." To prawda, że nie pasuje ono nijak do akapitu, który rozpoczyna, a przynajmniej ja jako czytelnik mam problem z dostrzeżeniem, jaka miała być rola tego zdania w kontekście akapitu. Cały artykuł też ma w moim odczuciu trochę niejasną strukturę kompozycyjną. Ale nie o stylistyce i kompozycji tekstu mówimy. Główna teza artykułu jest dla mnie jasna: przyprawiają nam gębę "hamulcowych", a my jeszcze im w tym pomagamy swoim zachowaniem. Nie wiem, czemu miałoby z tego wynikać, że Autorka zgadza się z taką oceną Kościoła. Oczywiście, że świat ma interes w tym, aby katolicy wyszli na "hamulcowych" i że stara się przyprawić nam taką gębę niesprawiedliwie, bez uzasadnienia. Ale to nie wyklucza, że my też dodatkowo dajemy czasem powody, które pomagają to. Tak, świat i tak będzie nas nienawidził, ale nie ma co podawać światu argumentów na tacy - z tym się z Autorką zgadzam. I to chyba dopuszczalny temat do dyskusji.
2 lipca 2013, 14:11
O co chodzi z tym przejmowaniem przez katolików metod i ideologii wrogiej Bogu i ludziom? Gdzie to jest w tekście Pani Bilskiej? O jakie metody i ideologię wykorzystywane przez Autorkę chodzi? Konkretnie, w którym punkcie, jakie rozumowanie Autorki bazuje na ideologii wrogiej naszej wierze? Pytam, bo po prostu tego nie widzę i chciałbym wiedzieć, co Wy właściwie widzicie... @grzesiek Za wiarygodną przyjmuje Pani Bilska ocene Kościoła jako hamulcowego, którą to świat wypracowął po rewolucji francuskiej... tyle, że wypracowan postepowośc to po prostu niszczenie rodziny jako podstawy, życia społecznego (patrz idee dotyczące wychowanie dzieci i trwałego heteroseksualnego małżeństwa monogamicznego). Polecam artykuły w prasowe. Po akcji wspierającej związki homoseksualne rzopoczyna się akcja wspierająca "wielokąty"
G
grzesiek
2 lipca 2013, 14:01
"Pora wrócić do podstaw. Do korzeni". Tyle, że tymi korzeniami i podstawą nie może być ideologia która powstała z rewolucji buntu przeciwko Bogu i walcząca do dziś z podstawą i korzeniami racjonalności ludzkiego poznania i działania. To prawda - skalą ignorancji i niedouczenia "katolicy sami mają duży wkład w swój wizerunek". ...Taki jest z grubsza intelektualny, tragiczny w skutkach, obraz dzisiejszych katolików. Przejmują bezrefleksyjnie sposób widzenia swojej wiary i świata od ideologii wrogiej Bogu i całej ludzkiej cywilizacji. ... @Piotr, @Pani Bilska woła o rozum., @tak, lub ktokolwiek inny, kto będzie w stanie mi coś wyjaśnić. Mam pytanie, chciałbym zrozumieć. O co chodzi z tym przejmowaniem przez katolików metod i ideologii wrogiej Bogu i ludziom? Gdzie to jest w tekście Pani Bilskiej? O jakie metody i ideologię wykorzystywane przez Autorkę chodzi? Konkretnie, w którym punkcie, jakie rozumowanie Autorki bazuje na ideologii wrogiej naszej wierze? Pytam, bo po prostu tego nie widzę i chciałbym wiedzieć, co Wy właściwie widzicie...
J
jacek
1 lipca 2013, 14:16
@Wojtek A gdzież Ty widzisz w powyższym artykule gloryfikację rewolucji francuskiej? Jest w nim jedynie krótka informacja o tym, że owa rewolucja pozostawiła po sobie ślad: polaryzację wiara-rozum.  To, że rewolucja francuska była olbrzymim nieszczęściem, które z gloryfikacją rozumu miało tyleż wspólnego, co komunizm z wyzwoleniem narodów, to powszechnie wiadomo. Wystarczy poczytać "Rozważania" Jasienicy, albo, jeśli dla kogoś to zbyt wiele, notatkę na stronie wiki. Nie ulega natomiast wątpliwości, że intelektualni potomkowie rzeźników-antyklerykałów-ateistów z czasów rewolucji dobrze przyswoili sobie bzdurne i mocno już nadpsute zębem czasu zestawienie "wiara-rozum". Tymczasem my, jako chrześcijanie, jako wierzący w Boga-Stwórcę, powinniśmy postępować i komunikować się na tyle racjonalnie, by nasi oponenci dostrzegli, gdzie jest prawda. Obecnie - to łatwe, znacznie łatwiejsze niż 100 czy 300 lat temu.
1 lipca 2013, 09:59
@Małgorzata Bilska 'na początku chrześcijaństwo było bezspornie motorem kulturowego postępu' ... 'aktualnie ma opinię pierwszego "hamulcowego"' No cóż. Tylko co w tym jest powodem to zmartwienia? Skoro po rewolucji zmieniły sie kryteria oceny i "kulturowy postęp" to generalnie destrukcja heteroseksualnego małżęństwa i rodziny opartej o męża i żonę? To nie o taki "rozwój" chyba chodzi.
W
Wojtek1957
1 lipca 2013, 09:17
Czy Autorka wie, że np. taki Lavoisier (naukowiec, który wykazał skład chemiczny wody) zginął na gilotynie podczas rewolucji francuskiej? Odmowę na prośbę o ułaskawienie skwitowano słowami "rewolucja nie potrzebuje naukowców". Ostrożnie więc z tą gloryfikacją rewolucji francuskiej jako nosicielki Oświecenia i "postępu". Co do "gender", to uważam, że przyjmowanie języka przeciwnika już jest pewną zgodą na dyktowane przez niego warunki. Zresztą markizm kulturowy "rozmiękcza" system pojęć za pomocą zmiany znaczenia słów. Dlatego ci, co przyjmują te nowe znaczenia, już bezwiednie stają się wyznawcami marksizmu kulturowego. Nie należy też szafować słowem "fobia". Przecież nie każdy, kto się z nami nie zgadza, zasługuje na miano ...foba. Np. nieakceptowanie pederastii to nie jest jeszcze homofobia. Natomiast tolerancja, to nie jest to samo, co gloryfikacja, leczi cierpliwe znoszeniem mimo (czasem nawet) obrzydzenia.
ZC
znak czasu
1 lipca 2013, 02:39
Pani Małgorzata Bilska woła o rozum i nie znajdzie go, póki: - będzie mieszać ideologię z nauką i rozumnością człowieka. Bo taki jest właśnie ideologiczny skutek emocjonalnego i bezrozumnego charakteru rewolucji, w tym francuskiej i bolszewickiej, wprowadzania przemocą i terrorem nowego porządku cywilizacyjnego; prymitywny ateizm, antyklerykalizm, ahistoryzm i wynikającą z tego np. opozycję wiary do rozumu, Boga do człowieka. Co ma wspólnego gwałt i terror z rozumnością, prócz skuteczności wprowadzania ideologii ? - będzie absurdalnie (jako "katolik") i prymitywnie traktować te "zdobycze" cywilizacyjne, a w tym rozumienie postępu -  przejmując metody ateistycznej wiary światopoglądu encyklopedystów francuskich i ideologów oświecenia oraz XIX-wiecznych pozytywistów łącznie z marksistowską dialektyką historyczną. - i czyniąc powyższe jako "katolik"(sic) będzie wyciągać wnioski i stawiać postulaty. ...Taki jest z grubsza intelektualny, tragiczny w skutkach, obraz dzisiejszych katolików. Przejmują bezrefleksyjnie sposób widzenia swojej wiary i świata od ideologii wrogiej Bogu i całej ludzkiej cywilizacji. ...P. Bilska  odwołuje się w swoim "katolickim" rozumowaniu i uzasadnieniach do ideologicznej tradycji metod (także na poziomie leksykalnym) walczących z Bogiem i KK.  ...Dziś sami katolicy dobrowolnie rezygnując z własnej kultury i tradycji nauki bezradnie przejmują wieloznaczność słów i pojęć z pseudonaukowymi metodami ich użycia wytworzonymi przez tradycję ideologii walczącej z Bogiem. A samą teologię i filozofię zastępują jakimś infantylnym uprawianiem psychologizującego wielosłowia (na bazie politycznej poprawności) zamkniętego subiektywizowaniem (skrajnym relatywizowaniem) mniemań, mglistych przeświadczeń i przeżyć. Tak wygląda w praktyce upadek całej kultury nauki i to nie tylko chrześcijańskiej.
P
prosty
30 czerwca 2013, 21:09
Pani Bilskiej należy podziękować za mimowolne wskazanie zupełnie fundamentalnej przyczyny wielowymiarowego dziś kryzysu w KK. To raczej Pani Bilska może podziękować komentatorom za mimowolne potwierdzenie słuszności jej tez. ...
J
jacek
30 czerwca 2013, 18:34
religia przeczy rozumowi ... a ziemia jest płaska. wszystkie religie to choroba muzgu :)))))))))))))))))))) Jak ktoś ma "muzg" zamiast "mózgu" to i religia, i matematyka, i wszelka wiedza wydaje mu się chorobą. Idź dresiku na siłkę, i śnij dalej. tak poza tym to malgosia bilska wyglada atrakcyjnie... To prawda. Jak widać, do stwierdzenia tego oczywistego faktu nie trzeba mózgu, wystarczy "muzg" i trochę testosteronu. 
J
jazz
30 czerwca 2013, 18:26
Do -jazming! Chyba Pan nie rozumie, że zajmowanie się zjawiskami kulturowymi od strony nauki, nie każe nam dialogować z oszołomami, typu pani Środa. Pan sobie stworzył interpretację i na nią "sobie" odpowiada. Jeśli ktoś się zajmuje lewicą po prawej stronie, to nie po to by ją propagować. Proszę zobaczyć ile się pisze o gender, nowej lewicy - w czasopismach prawicowych. Czy w takim razie Prawica jest wzynawcą ideologii lewicowej?
M
marco
30 czerwca 2013, 17:24
Pani Małgorzata Bilska woła o rozum i nie znajdzie go, póki: - będzie mieszać ideologię z nauką i rozumnością człowieka. Bo taki jest właśnie ideologiczny skutek emocjonalnego i bezrozumnego charakteru rewolucji, w tym francuskiej i bolszewickiej, wprowadzania przemocą i terrorem nowego porządku cywilizacyjnego; prymitywny ateizm, antyklerykalizm, ahistoryzm i wynikającą z tego np. opozycję wiary do rozumu, Boga do człowieka. Co ma wspólnego gwałt i terror z rozumnością, prócz skuteczności wprowadzania ideologii ? - będzie absurdalnie (jako "katolik") i prymitywnie traktować te "zdobycze" cywilizacyjne, a w tym rozumienie postępu -  przejmując metody ateistycznej wiary światopoglądu encyklopedystów francuskich i ideologów oświecenia oraz XIX-wiecznych pozytywistów łącznie z marksistowską dialektyką historyczną. - i czyniąc powyższe jako "katolik"(sic) będzie wyciągać wnioski i stawiać postulaty. "Pora wrócić do podstaw. Do korzeni". Tyle, że tymi korzeniami i podstawą nie może być ideologia która powstała z rewolucji buntu przeciwko Bogu i walcząca do dziś z podstawą i korzeniami racjonalności ludzkiego poznania i działania.  ...Taki jest z grubsza intelektualny, tragiczny w skutkach, obraz dzisiejszych katolików. Przejmują bezrefleksyjnie sposób widzenia swojej wiary i świata od ideologii wrogiej Bogu i całej ludzkiej cywilizacji. ..."Pan ma kłopot w rozmową ze mną, osobą wierzącą, jakbyśmy mówili obcymi językami. A czemu?" Powyżej jest wyjaśnienie nieprzekraczalnego źródła tego problemu. Po prostu P. Bilska  odwołuje się w swoim "katolickim" rozumowaniu i uzasadnieniach do ideologicznej tradycji metod (także na poziomie leksykalnym) walczących z Bogiem i KK.  ...Pani Bilskiej należy podziękować za mimowolne wskazanie zupełnie fundamentalnej przyczyny wielowymiarowego dziś kryzysu w KK.
30 czerwca 2013, 16:07
Polecam http://dominikanie.pl/blogi/maciej_biskup_op/
L
leszek
30 czerwca 2013, 12:35
Mam wrażenie, że problem jest źle postawiony. Problem nie lezy w tym, że nie ma intelektualnego przekazu ze strony Kościoła, bo jest, Choćby na tym forum i na innych. Tyle, że ten przekaz z samej rzeczy nie przebija się do mainstreamu. To jest raczej problem, jak katolicy mają funkcjonować w świecie mass-mediów. Tutaj przeciez nie liczy się głębia intelektualna, ale umiejętność przyciągania uwagi i podbijania licznika wejść i klików. Zaś najlepiej skupiają uwagę rzeczy wyraziste, głośne, krzykliwe, efektowne wizualnie.  Ważny jest przyciągający uwagę tytuł i kolorowe zdjęcie, zaś do końca tekstu mało kto dociera. Często więc takim wabikiem są anytkościelne czy antyreligijne hasła, ale przecież rzadko związane z jamimś rozumowym przekazem. Za hasłem zdjęcia krzyża w Sejmie nie szła przecież intelektualna debata o roli Koscioła i religii w demokratycznym porządku, ale happening grupy posłów chcących na siebie zwrócić uwagę. Pytanie jest tylko, jak katolicy mają na to reagować ? I tutaj autorka ma niestety rację. Zamiast reagować za pomocą ewangelicznych cnót: łagodnosci, roztropności, umiarkowania itp  reaguję często jak ich napastnicy, więc za pomocą skrajnych i krzykliwych haseł, głośnego wołania aby się przebić w mainstreami. Nie widzą, że dostarczają ten sam typ przekazu jaki ich przeciwnicy, tyle tylko, że z odwróconym znakiem. Przykre jest także, że czasami w ten poziom włączają się hierarchowie i co więcej, sami katolicy zaplątują sie we własne sznurowadła. Tak jak w tej dyskusji na temat wykładów o teologii gender. Zamiast dyskusji co KUL chce przekazać w tym wykładzie. ktoś rzucił red herringa w postaci lewicowego spisku i nawet powszechnie szanowany biskup dał się wciągnąć w tropienie konspiracji.
J
jacek
30 czerwca 2013, 11:56
-------> Czy jest wiarą, czy rozumem? To nie są pojęcia przeciwstawne. Wiara jest w coś, kogoś. Bóg jest jedynym Rozumem. Nasze rozumienie, myślenie pochodzi od Niego. Przeciwstawne do rozumienia jest niezrozumienie, do wiary - niewiara. Rozum wymaga wiary. Bez wiary w zasadność doświadczenia i obserwacji, nie ma zrozumienia świata. Jeśli nie wierzysz w nic, to nie zrozumiesz - nic. Przyjęcie wstępnych założeń - wymaga wiary, że są one prawdziwe. Te wstępne założenia to na przykład: wiara w (założenie) istnienie Wszechświata, wiara (założenie), że nasz rozum jest w stanie odróżnić prawdę od fałszu, wiara (założenie) powtarzalności doświadczenia. Żadnego z wymienionych nie można udowodnić, a pomimo tego przyjmujemy, że są prawdziwe. Co więcej, sam nasz rozum wymyka się - naszemu rozumowi :) To dłuższe opowiadanie na inną okazję. Czy jest sprawiedliwy, czy miłosierny? Taki i taki. Nie jest ograniczony - jak my. Wie wszystko. Boża sprawiedliwość nie musi więc być bezduszna, a Jego miłosierdzie - kapryśne. To cechy ludzi, istot ułomnych. To powyższe, to wyraz tylko moich wierzeń, nic więcej. Mogę się mylić.
J
jacek
30 czerwca 2013, 11:56
@skalisty Na Twoje pytania pewnie każdy odpowiada we własnym zakresie. Moje odpowiedzi są następujące: Zastanawiam się, czy Bóg jest jak mężczyzna, czy jak kobieta? Raczej na odwrót, to ludzie są stworzeni na obraz i podobieństwo. Odpowiadając na Twoje pytanie, o "rodzaju" Boga pisał kiedyś Lewis i wykazał, że o Bogu powinniśmy mówić "On". Pamiętaj również o "Ojcze nasz, któryś jest w niebie..." oraz "eśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą".  Czy jest prawicowy, czy lewicowy? Czy jest konserwatywny, czy liberalny? Ani taki, ani taki. To są nasze małe, wtórne, nierozumne, ludzkie podziały. Tak samo, jak nie jest ani Chińczykiem, ani Rosjaninem.  Czy jest prosty, czy skomplikowany? Oj, chyba skomplikowany tak bardzo, że to słowo nie oddaje komplikacji. Wyobraź sobie, że masz opracować od podstaw całą mechanikę Wszechświata, bez żadnych założeń :) Ja się poddaję :) Nawet gdyby to miała być tylko symulacja, to za dużo zagadnień musiałbym pominąć albo uprościć :)  ------>
MB
Małgorzata Bilska
30 czerwca 2013, 11:15
@ jazmig W Pana przypadku postuluję na razie zmianę języka na poziomie savoir-vivre. Jeśli Pan liczy, że po "Gosiu" zapałam oburzeniem - jak na katoliczkę przystało - to nie.  Ale nie życzę sobie poufałości tego typu.
jazmig jazmig
30 czerwca 2013, 11:04
O ile na początku chrześcijaństwo było bezspornie motorem kulturowego postępu, co widać m. in. na przykładzie historii Polski, to aktualnie ma opinię pierwszego "hamulcowego". Chreścijaństwo od początku miało tę opinię. Taka opinia w ustach zwolenników zła jest komplementem. Społeczeństwo jest coraz lepiej wykształcone, analfabetyzm to przeszłość. Absolwent szkół niekoniecznie jest wykształcony. Zazwyczaj nie jest, nawet w przypadku, kiedy jest profesorem. Czy to sprawia, że ludzie w większym stopniu pytają o prawdę, weryfikują informacje? Nie mają czasu. Nie tyle nie mają czasu, co są niewykształceni i w ogóle nie mają o tym pojęcia. Człowiek mądry ma pojęcie nikłości posiadanej wiedzy, wykształcony rzekomo cymbał, nie ma o tym pojęcia. Jest za to dumny ze swojego wykształcenia i do głowy by mu nie wpadło, że ma głowę pełną bzdur i przesądów starannie mu zaaplikowanych w procesie "nauczania". Skoro zatem wyjaśniliśmy sobie podstawy, przejdźmy do meritum pani poglądów. Otóż Kościół to ogół ludzi, którzy mówią w różny sposób, jedni emocjonalnie, inni spokojnie, większość mówi merytorycznie. Pani uogólnienia są niepoważne. Homofobia to słowo, które ma być pałką i rzeczywiście w oczach lewactwa taką pałką jest. Dla ludzi normalnych jest to słowdo dowodem na lewacką nowomowę, która niesmak, a nawet obrzydzenie, nazywa fobią. Z idotami nie można dyskutować, bo najpierw sprowadzą przeciwnika do swojego poziomu, a następnie pokonają doświadczeniem. Dlatego dyskusje z ludźmi pokroju Środy nie mają najmniejszego sensu. Szkoda na nie czasu. KK ma stale i niezmiennie głosić te same prawdy, ignorując wszelkie na nie ataki. Tylko to się sprawdza. Schodzenie do lewackiej kloaki tylko nas ubrudzi.
jazmig jazmig
30 czerwca 2013, 10:47
@ jazmig Z ciekawości. O co chodzi z lewacką nowomową? Krytykuję "homofobia", zostaje - zamiast uczuć rel 1. agresja 2. dyskryminacja. Agresja jest hm, znane, a dyskryminację potępił m in bł Jan Paweł II, używa go każdy. ps. Pojawiały się zarzuty, że KUL nie przetłumaczył słowa gender, słowo jest nie-polskie. Odsyłam np. do dyskusji pod moim poprzednim tekstem ... Gosiu, ja wyjaśniłem znaczenie słowa homofobia, więc nie dorabiaj lewackiej wersji tego słowa. Fobia to strach, a nie agresja, ani dyskryminacja. Nie znam nikogo, kto bałby się homoseksualizmu, ale znam wielu ludzi, w których budzi on wstręt. Jeżeli pod twoim artykułem pojawiły się pretensje o nieprzetłumaczenie słowa gender na język polski, to jest to akurat najmniej istotny zarzut. Poważniejszym zarzutem jest lanswanie gender jako rzekomej nauki, czegoś, co rzekomo ma znaczenie naukowe i co można, a nawet należy badać. Skoro nikt nie rozwija badań ws. istnienia krasnoludków lub płaskości Ziemi, to nie ma również powodów do badania gender - wszystkie te trzy poglądy są naukowo tak samo bezwartościowe. Dlatego KUL wprowadzając gender do swoich programów, lansuje tę ideologię dając dowód na to, iż nie jest uczelnią katolicką.
MB
Małgorzata Bilska
30 czerwca 2013, 10:12
@ tak Ani ja ani deon nie walczy z 1. żadnym radiem 2. żadnym salonem. Walki pomiędzy ww. mnie nie interesują. Szuka Pan na mnie etykiety wroga na siłę. A o uczuciach religijnych w mediach jest mnóstwo. O u. niereligijnych - jakoś nie.
30 czerwca 2013, 09:50
Dziękuję Pani Małgorzato za ten mądry głos w tak ważnej sprawie bo refleksja w tej kwestii jest konieczna ,postawą oblężonej twierdzy nie osiągnie się nic poza byciem postrzeganym jako coraz większe dziwactwo nie warte logicznej wymiany argumentów a raczej marginalizacji,bo mieć rację nie zawsze wystarczy trzeba to umieć odpowiednio przekazać. Nie bójmy się zmieniać i dostrzegać własnych błędów a także nie dostrzegajmy w każdym inaczej myślącym śmiertelnego wroga.
T
tak
30 czerwca 2013, 09:39
To prawda Echu. Przyjznaję, że jest w tym racja, że sposób artykułowania pewnych treści ma ogromne , nawet, znaczenie. Pod jednym wszakże warunkiem, że wszaystkie strony jakiegoś sporu mają te same szanse upowszechnienia swoich racji. Jeżeli tak nie jest, to  forma artykulacji nie ma znaczenia, ponieważ przekaz i tak nie dostanie się do opinii publicznej, albo dostanie się niepełny, albo zniekształcony, co niekiedy daje jeszcze gorszy efekt. Trudno jednak uzyskac swobodny dostęp do opinii publicznej gdy walczy się z mediami po własnej stronie. Vide: permanentna walka Deonu z Radiem Maryja.
E
ech:)
30 czerwca 2013, 07:18
Nie wiem, być może źle zrozumiałam tekst, ale chyba chodzi tu o sposób wysławiania się, a nie o jezyk naukowy, czy prosty. Przyklady: (w odpowiedziach) "życie poczęte, a nie płód..." wytrąca feministkom argument, że to nie człowiek; czy (...) Wystarczy zmienić "uczucia religijne"(...) na agresywne zachowania w stosunku do symboli religijnych i przedmiotow czci (...) w celu osmieszenia lub upokorzenia przedstawicieli danego wyznania co prowadzi do dyskryminacji (...). Nie widzę tu słów niezrozumiałych dla przecietnego człowieka, a wypowiedź naprawdę wygląda inaczej. Nie ma wtym nic poza prawem do własnych poglądów, wiary czy jej braku. To tak jakby ktoś podeptał np flage, albo domagał zdjecia takowej, gdyz ta flaga mu przeszkadza. Obrażał przy tym dany kraj, klub, czy zrzeszenie, dyż nie odpowiada jego światopoglądowi, nie jest sympatykiem, czy to nie jego partia. ale jako człowiek bez wyższego wykształcenia mogę nic ztego nie rozumieć. a wielu powołujących się tutaj na język dla osób nie lub mało wykształconych na pewno wytłumaczy mi to w slowach najprostszych.
T
tak
30 czerwca 2013, 01:20
Małgorzata Bilska,  to kiepskie psychologizowanie: oświadczam , że nie boję się Pani.  Słowo "grożne" , jak widać, kojarzy się Pani tylko ze strachem,  są jednak  jeszcze inne znaczenia np: grożne , czyli zagrażające , przeszkadzające osiągnięciu jakiegoś celu. Napisałem grożne w sensie , że mogą zniechęcac do precyzowania zdecydowanej postawy w stosunku do tych, którzy pałają niechęcią do katolicyzmu, groźne jesli chodzi o osoby mało zdecydowane, niepewne swoich przekonań, nie umiejacych je bronic. Teraz ja zapytam Panią :gdzież to ja napisałem, że nie szanuję adwersarzy. Empatia to nie jest to samo co szacunek. Nie chce mi się wierzyć, że Pani tego nie wie. Zapewniam Panią, ze nie zamierzam nikogo zmuszać do akceptacji moich przekonań.  Uważam, że ludzie dorośli  winni ponosic odpowiedzialność za swoje wybory, a to może się dokonać, jak zapewne Pani wie, tylko w wolności. Punktu 4  nie rozumiem i niech tak zostanie. Wymiana zdan z Pania zeszła na poziom psychologicznego rozbioru mojej osoby , a więc zbyt osobisty i niewiele wnosi do tego co jest przedmiotem Pani artykułu, więc może na tej wymianie zdan pozostańmy.
KS
katolicka schizofrenia
30 czerwca 2013, 00:33
Pani Małgorzata Bilska woła o rozum i nie znajdzie go, póki: - będzie mieszać ideologię z nauką i rozumnością człowieka. Bo taki jest właśnie ideologiczny skutek emocjonalnego i bezrozumnego charakteru rewolucji, w tym francuskiej i bolszewickiej, wprowadzania przemocą i terrorem nowego porządku cywilizacyjnego; prymitywny ateizm, antyklerykalizm, ahistoryzm i wynikającą z tego np. opozycję wiary do rozumu, Boga do człowieka. Co ma wspólnego gwałt i terror z rozumnością, prócz skuteczności wprowadzania ideologii ? - będzie absurdalnie (jako "katolik") i prymitywnie traktować te "zdobycze" cywilizacyjne, a w tym rozumienie postępu -  przejmując metody ateistycznej wiary światopoglądu encyklopedystów francuskich i ideologów oświecenia oraz XIX-wiecznych pozytywistów łącznie z marksistowską dialektyką historyczną. - i czyniąc powyższe jako "katolik"(sic) będzie wyciągać wnioski i stawiać postulaty. "Pora wrócić do podstaw. Do korzeni". Tyle, że tymi korzeniami i podstawą nie może być ideologia która powstała z rewolucji buntu przeciwko Bogu i walcząca do dziś z podstawą i korzeniami racjonalności ludzkiego poznania i działania. To prawda - skalą ignorancji i niedouczenia "katolicy sami mają duży wkład w swój wizerunek". ...Taki jest z grubsza intelektualny, tragiczny w skutkach, obraz dzisiejszych katolików. Przejmują bezrefleksyjnie sposób widzenia swojej wiary i świata od ideologii wrogiej Bogu i całej ludzkiej cywilizacji. ..."Pan ma kłopot w rozmową ze mną, osobą wierzącą, jakbyśmy mówili obcymi językami. A czemu?" Powyżej jest wyjaśnienie nieprzekraczalnego źródła tego problemu. Po prostu P. Bilska  odwołuje się w swoim "katolickim" rozumowaniu i uzasadnieniach do ideologicznej tradycji metod (także na poziomie leksykalnym) walczących z Bogiem i KK. Ot, taka mała "katolicka" schizofrenia.
MB
Małgorzata Bilska
29 czerwca 2013, 22:48
@ tak Krótko - znów zostawiam pole czytelnikom. Ale Panu jeszcze odpowiem, warto: 1. nigdzie nie piszę o tym, że "katolicy za bardzo obstają przy swojej wierze" 2. co ma do tego jakiś salon? Pisałam, że nie utożsamiam się z kat otwartym 3. zwolnić z szacunku dla innych może Pana tylko Jezus, tak samo jak dać Panu prawo do agresji i braku empatii - sobie nie dał 4. piszę o "katolikach w sferze publicznej" z obserwacji - znów przekręcenie 5. a czy Pan nie chce innych zmusić do akceptacji swoich przekonań, wartości i norm? Tylko brak... wpływu w mediach? ;-)     Problem jest poważniejszy niż sądziłam. Tu nie o to chodzi, żeby rozmawiać z prof. Środą bo to skrajny przypadek. Pan ma kłopot w rozmową ze mną, osobą wierzącą, jakbyśmy mówili obcymi językami. A czemu? Sam Pan uzasadnia mój tekst i daje dowód na moje tezy: "zarzuty [...] uważam za nietrafne a nawet groźne". Tu jest pies pogrzebany. Groźne, czyli strach, czyli emocje, czyli deprecjonowanie w obronie przed POCZUCIEM zagrożenia. Rozum śpi - budzą się upiory. Zawsze.
T
tak
29 czerwca 2013, 22:15
Małgorzata Bilska, A gdzież  mi tam w głowie ignorować ludzi wykształconych! Chodzi  m i o to, że język służy komunikacji interpersonalnej , pfu, miedzy ludzkiej. A skoro tak to należy go tak używać,  aby wszyscy rozumieli dany komunikat tzn. co chcemy powiedzieć. Pani zarzuty, że katolicy używają języka agresji albo  za bardzo obstają przy swojej wierze i dlatego uważają nas za oszołomów uważam za nietrafne a nawet groźne. Może Pani zależy na opinii innych, ale mnie w tym przypadku nie. Wiem w co wierzę i dlaczego wierzę i żadne uwagi  salonów np.: Pani Środy nie onieśmielają mnie do tego stopnia abym się miał wstydzić swojej wiary.  Środowiska antykatolickie jakoś nie przejmują się moim samopoczuciem gdy urągają mojej wierze, więc i ja czuje się zwolniony z tej empatii. Ja mogę ją (empatię) zastosować wraz z odpowiednim językiem w stosunku do osób, które rzeczywiście szukają prawdy w Bogu. Jeżeli szukają to oznacza, że są gotowi przyjąć argumenty. Ale ci o których piszę nie szukają, oni wiedzą lepiej i chcą innych zmusić do akceptacji swoich przekonań. Stąd ta medialna nagonka. Nie wiem skąd Pani ma informację o powszechnym wśród katolików „przechyle od racjonalnej rozmowy do ekspresji emocji, które jak u dzieci wymykają się spod kontroli.” Może żyjemy w różnych światach. Z wieży z kości słoniowej inaczej się widzi. Węziej.
J
jacek
29 czerwca 2013, 21:25
A czemu najsławniejszy portal ateistów nazywa się racjonalista.pl? Też nie wiem. Racjonalność potocznie łączy się z myśleniem, Masło maślane. religia ze ślepym podporządkowaniem autorytetowi. Bzdura, pomieszanie pojęć. Religia to nie wiara. Religia to system wierzeń, w tym obrządek, doktryna itp. Wiara religijna to (indywidualne) uznanie za prawdopodobne czegoś, czego nie można obiektywnie dowieść. Nie wolno mieć wątpliwości Nie? O! :))) O tym przykazaniu nigdy nie słyszałem. Zdaje się, że zwątpił i pierwszy papież, ten, który miał być fundamentem, i jego kolega, a ich inny kolega zwątpił tak dalece, że aż sprzedał Boga. Różnią się tylko podejściem do swoich wątpliwości.
MB
Małgorzata Bilska
29 czerwca 2013, 20:41
@ jazmig Z ciekawości. O co chodzi z lewacką nowomową? Krytykuję "homofobia", zostaje - zamiast uczuć rel 1. agresja 2. dyskryminacja. Agresja jest hm, znane, a dyskryminację potępił m in bł Jan Paweł II, używa go każdy. ps. Pojawiały się zarzuty, że KUL nie przetłumaczył słowa gender, słowo jest nie-polskie. Odsyłam np. do dyskusji pod moim poprzednim tekstem
jazmig jazmig
29 czerwca 2013, 20:25
Kto ma pretensje o to, że jest używane angielskoe słowo gender? Ludziom nie podoba się lansowanie tej ideologii jako nauki, w aktolickich uczelniach. Ci ludzie mają rację.  Homofobia oznacza strach wobec homoseksualizmu lub homosiów, tyle i nic więcej. U większości mężczyzn to zboczenie wzbudza wstręt, a nie strach, zatem homofobów praktycznie nie ma. Mnie nie interesuje lewacka nowomowa. Jako katolik jasno określam swoje poglądy i nie mam zamiaru ulegeć terrorowi politpoprawności, przeciwnie, niż autorka.
K
Karolina
29 czerwca 2013, 20:10
Troska o język jest ideologią? ;-) A czemu najsławniejszy portal ateistów nazywa się racjonalista.pl? Racjonalność potocznie łączy się z myśleniem, religia ze ślepym podporządkowaniem autorytetowi. Nie wolno mieć wątpliwości 
P
piotr
29 czerwca 2013, 19:55
Pani Małgorzata Bilska woła o rozum i nie znajdzie go, póki: - będzie mieszać ideologię z nauką i rozumnością człowieka. Bo taki jest właśnie ideologiczny skutek emocjonalnego i bezrozumnego charakteru rewolucji, w tym francuskiej i bolszewickiej, wprowadzania przemocą i terrorem nowego porządku cywilizacyjnego; prymitywny ateizm, antyklerykalizm, ahistoryzm i wynikającą z tego np. opozycję wiary do rozumu, Boga do człowieka. Co ma wspólnego gwałt i terror z rozumnością, prócz skuteczności wprowadzania ideologii ? - będzie absurdalnie (jako "katolik") i prymitywnie traktować te "zdobycze" cywilizacyjne, a w tym rozumienie postępu -  przejmując metody ateistycznej wiary światopoglądu encyklopedystów francuskich i ideologów oświecenia oraz XIX-wiecznych pozytywistów łącznie z marksistowską dialektyką historyczną. - i czyniąc powyższe jako "katolik"(sic) będzie wyciągać wnioski i stawiać postulaty. "Pora wrócić do podstaw. Do korzeni". Tyle, że tymi korzeniami i podstawą nie może być ideologia która powstała z rewolucji buntu przeciwko Bogu i walcząca do dziś z podstawą i korzeniami racjonalności ludzkiego poznania i działania. To prawda - skalą ignorancji i niedouczenia "katolicy sami mają duży wkład w swój wizerunek". ...Taki jest z grubsza intelektualny, tragiczny w skutkach, obraz dzisiejszych katolików. Przejmują bezrefleksyjnie sposób widzenia swojej wiary i świata od ideologii wrogiej Bogu i całej ludzkiej cywilizacji.
MB
Małgorzata Bilska
29 czerwca 2013, 19:48
@ tak Robi Pan jeden błąd. Ignoruje rolę ludzi wykształconych :-). To nie jakiś salon (co to niby jest?) "arystokracji medialnej" ma narzucać ton. Intelektualiści się przydają ;-). Ruchy feministyczne czy LGBT nie są masowe - może dlatego bardziej doceniają dobrą organizację ngo-sów, nowe technologie ale też znaczenie języka jako nośnika wartości. Znana feministka, dr Agnieszka Graff z UW, ubolewała kilka lat temu, że "feministki przegrały wojnę o język" z Kościołem. W Polsce w głównym nurcie mediów mówi się wciąż "życie poczęte" a nie płód czy zygota. Ustawa w tym kształcie, jaki jest, to wielka porażka dla jej ruchu.
CS
chrześcijanie się szanują
29 czerwca 2013, 19:48
Niepotrzebnie niektórzy podważają opinie pani Bilskiej. Socjologowie badają m,in. - mówiąc obrazowo - na jakie słowa i zjawiska społeczeństwo jest "uczulone negatywnie". Pani Bilska nie proponuje by przenosić język naukowy do ewangelizacji, tak samo jak języka wykładu dogmatycznego nikt nie chce przenosić wprost na ambonę. Podobnie moralista nie robi w konfesjonale wykładu językiem strcite naukowym. Język naukowy jest jednak bazą wyjściową dla wszystkich tych, którzy chcą precyzyjnie mówić o zjwiskach społecznych czy prawdach doktrynalnych.  Szanujmy inne osoby! 
T
tak
29 czerwca 2013, 19:44
Ciekawy jestem do kogo Autorka skierowała to wołanie  o rozum, bo zapewne nie do siebie, bo byłby to czysty ekshibicjonizm. A więc kto ma wykazać się rozumem? Autorka krytykuje język dyskursu KK. Na jakiej podstawie? Czy mogła by Pani przedstawić badania na ten temat? np: , że język jakim posługuje się KK jest niezrozumiały, w jakimś sensie chybiony, wierni go nie chcą. Pani jedynie powołuje się na jakieś swoje doświadczenia, że rzekomo katolicy biadolą. Pisze Pani:" Ze zdumieniem obserwuję coraz większy przechył od racjonalnej rozmowy do ekspresji emocji, które jak u dzieci wymykają się spod kontroli. Jest to na rękę przeciwnikom Kościoła, który od lat głoszą tezy o religijnym oszołomstwie. Po co dawać im argumenty na tacy?"  Czy na prawdę jest takie ważne , że Pani Środa et consortes (czyli jej koledzy) wydziwiają na temat katolików? Gdybym miał dostosowywać się do wymagań tej Pani to straciłbym wiarę. Poza tym, przecież w ich interesie nie jest poprawny dyskurs tylko walka z Kosciołem. Oni nie troszczą się o KK , oni z nim walczą. Choćby KK na głowie stawał nigdy tych ludzi nie zadowoli. Pani powołuje się na  dyskusję na temat studiów gender na KULu uznając głosy protestu za nieuzasadnione. Pani uważa tak, inni uważają inaczej. Dopóki Pani naukowo nie wykaże, że ta postawa naszej krytyki w stosunku do tych, którzy chcą klęski Kościoła, a więc dopóki Pani nie wykaże, że krytyka przez nas ich wypowiedzi jest zła nie jestem w stanie się z Pania zgodzić co do metody dyskusji z nimi. Ja uważam, że brak zdecydowanej reakcji na prowokacje tamtej strony, zniechęca od Kościoła wahających się , albo poglebia ich wątpliwości. Powinna Pani o tym wiedzieć, chociazby z wykładów z psychologii.
T
Tomek
29 czerwca 2013, 19:33
Komentarze pokazują, że jednak czytanie ze zrozumieniem stanowi dzisiaj umiejętnosć deficytową...
T
Tomek
29 czerwca 2013, 19:31
Dobry tekst, chociaż jak to zwykle bywa, przekona przekonanych. Dla niektórych perspektywa traktowania religii jako przykrycia własnych słobości jest dużo atrakcyjniejsza, niż pojmowanie religii jako tego, co owe słabości odkrywa i leczy. Nie wiedzieć czemu, dla forumowych krzykaczy, współczesnym faryzeuszem jest ks. Sowa, Palikot itp., a zapominają oni, że to właśnie faryzeusze byli silnie przywiązani do "tradycji" - to byli ludzie wierzący, poczający wszystkich wokół. ...a w Biblii nie ma nic gorszego od faryzeusza.
T
tak
29 czerwca 2013, 19:10
Poza tym trzeba wziąć pod uwagę i to socjolożka winna wiedzieć, że ok. 40% Polaków ma wykształcenie podstawowe, dalsze 20% zasadnicze zawodowe, ok 10-15% tylko wyższe, a  przecież hermetyczny język humanistyki nie jest zrozumiały dla wszystkich osób z wyższym wykształceniem. Warto zatem sięgnąć do badań nad stopniem zrozumienia języka przez poszczególne grupy i warstwy społeczne. W latach 70. takie badania przeprowadził Jan Szczepański. Autorka popełnia błąd postrzegania całego społeczeństwa przez pryzmat swojej bardzo wąskiej warstwy społecznej. Autorka, socjolożka, winna jednak widzieć szerzej adresatów społecznych, winna wiedzieć jakim językiem należy się posługiwać aby być zrozumiałym przez wszystkich. Dalej Autorka jakby nie rozumiała, że popularyzacja ideologii antykościelnych nie zależy od języka lecz od dostępu do mediów i ich stosunku do KK. Wystarczy przeczytać jak są podawane informacje o świętach kościelnych , np.: w okresie Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy jedyną treścią jest jedzenie. To jest clou tych świąt według mediów. Co jest w telewizji? Przez cały okres Wielkiego Postu nie ma ani jednego filmu o Chrystusie, o sprawach religijnych, pomimo, że też katolicy utrzymują telewizję publiczna. Z homilii wyciąga się pojedyncze zdania na ogół po to, aby wywołać sensację. Im bardziej się zniekształci tym lepiej. Z księży cytuje  się tych, którzy atakują stanowisko Kościoła. Ci są najpopularniejsi. Trzeba być niezwykle naiwnym, żeby uważać , że jak zmienimy język Kościoła na zrozumiały dla 1% społeczeństwa to media staną przed KK otworem a kościoły się zapełnią. Wprost przeciwnie opustoszeją kompletnie. Takie rady może dawać osoba niekompetentna, albo wroga Kościołowi. A tak na marginesie to deonie  może wyższy poziom dyskursu i argumentacji należałoby zacząć od siebie? Bo z tym, wcale nie jest idealnie.
T
tak
29 czerwca 2013, 19:08
Przykre to, ale ten artykuł jest słaby intelektualnie. Główna teza , że spadkowi popularności wiary katolickiej i KK winny jest język katolików jest z gruntu fałszywa.  Warto zauważyć, że opinie antykościelne są formułowane przez intelektualistów i  natychmiast nagłaśniane. Jako właściwy język dyskursu mający ukazać ich przewagę  medialną Autorka pisze: „Georg Weinberg, psycholog i działacz gejowski . Zdefiniował ją (fobię) jako lęk o podłożu społecznym i (sic!) religijnym. W późniejszych źródłach jest to np. nieuzasadniony lęk wobec osób LGBT oparty na uprzedzeniach. I tu - czerwona lampka. Przecież to uprzedzenie jest postawą nacechowaną emocjonalnie (wrogością), opartą na stereotypach. Czemu różnica ma znaczenie? Ano choćby dlatego, że  uprzedzenia, tak jak postawy, można badać. Da się stwierdzić, czy ktoś prezentują postawę odrzucenia, akceptacji - czy bardziej złożoną niż ta opozycja - wobec osób LGBT. Jak racjonalnie wykazać, że nie czuje lęku?”. Następnie Autorka cytuje odpór Tomasza Wojciechowskiego:"Feministki i ruchy LGBT na ogół nie uwzględniają biologii i wielu innych czynników - wszystko sprowadzają do konstruktów społecznych. To tak nie działa. Jeżeli natomiast problem definiują jako fobię, to to jest pomieszanie poziomów: diagnozę stawia się na jednostkowym, a rozwiązanie proponuje się na społecznym. Nic z tego nie wynika." Jest to język niezwykle hermetyczny, dla 99% Polaków niezrozumiały. Więc do kogo adresowany? Do salonów? Popularyzację wiary nie należy zaczynać od salonów.
K
Karolina
29 czerwca 2013, 18:39
@ p. Bilska woła o rozum? Czytałeś artykuł, czy on jak muzyka, w tańcu nie przeszkadza? ;-) Takim katolikom jak ty rozum najbardziej jest potrzebny. Mnie cieszy, że kobieta napisała artykuł o rozumie. Żle, że w Kościele jest nawyk, że jak biskup coś powie, to musi być mądre ponieważ przeszło przez usta wyświęconego biskupa. A jak kobieta, to nawet jak bardzo mądre, to tylko głupia kobitka. Na autorytet trzeba zapracować. Rodzice to wiedzą!
PB
p. Bilska woła o rozum ?
29 czerwca 2013, 18:14
Pani Małgorzata Bilska woła o rozum i nie znajdzie go, póki: - będzie mieszać ideologię z nauką i rozumnością człowieka. Bo taki jest właśnie ideologiczny skutek emocjonalnego i bezrozumnego charakteru rewolucji, w tym francuskiej i bolszewickiej, wprowadzania przemocą i terrorem nowego porządku cywilizacyjnego; prymitywny ateizm, antyklerykalizm, ahistoryzm i wynikającą z tego np. opozycję wiary do rozumu, Boga do człowieka. Co ma wspólnego gwałt i terror z rozumnością, prócz skuteczności wprowadzania ideologii ? - będzie absurdalnie (jako "katolik") i prymitywnie traktować te "zdobycze" cywilizacyjne, a w tym rozumienie postępu -  przejmując metody ateistycznej wiary światopoglądu encyklopedystów francuskich i ideologów oświecenia oraz XIX-wiecznych pozytywistów łącznie z marksistowską dialektyką historyczną. - i czyniąc powyższe jako "katolik"(sic) będzie wyciągać wnioski i stawiać postulaty. "Pora wrócić do podstaw. Do korzeni". Tyle, że tymi korzeniami i podstawą nie może być ideologia która powstała z rewolucji buntu przeciwko Bogu i walcząca do dziś z podstawą i korzeniami racjonalności ludzkiego poznania i działania. To prawda - skalą ignorancji i niedouczenia "katolicy sami mają duży wkład w swój wizerunek".
W
wer
29 czerwca 2013, 16:34
Pani Bilska jest taka , hm...mało mądra, czy perfidna jak aktualne władze KUL?:)... Przecież nie chodzi o obecnośc anglicyzmów w naszym języku, tylko o treści jakie kryją się w słowach,to a propos "gender"...