Wybieraj! – Ad Maiorem Dei Gloriam

Apoteoza św. Ignacego - Luis Fernández García, CC BY-SA 3.0 www.creativecommons.org, via Wikimedia Commons

AMDG, czyli na większą chwałę Boga. Współczesny człowiek jest bardzo wyczulony na to, co nazwalibyśmy wolnością dokonywania wyborów, zdolnością realizowania własnych pragnień i celów. Nie chcemy, by nam cokolwiek narzucano, by ktokolwiek zmuszał nas do wcielania w życie jego pomysłów i planów. Ale czy jesteśmy tacy wolni, czy rzeczywiście autonomicznie decydujemy o samych sobie? Raczej nie, a narzędzia nacisku, sugestii, podszeptu, czy brutalnej manipulacji są coraz bardziej wyszukane.

Jezuici i wszyscy, którzy na różne sposoby są z nimi związani, przeżywają Jubileuszowy Rok Ignacjański. Za kilka dni, 12 marca, będzie ważna rocznica, 400-lecie kanonizacji św. Ignacego Loyoli. Była to o tyle interesująca uroczystość, że wtedy Ignacy wraz z kilkoma innymi świętymi został wyniesiony na ołtarze według nowej, dwustopniowej procedury, najpierw beatyfikacja, potem kanonizacja, podobnie jak to się dzieje dzisiaj.

DEON.PL POLECA

Ogłoszenie Ignacego świętym potwierdziło jego drogę duchową i dzieła, które rozpoczął, a wśród nich Ćwiczenia Duchowe, które w zamierzeniu autora są po to, by każdy mógł „uporządkować swoje życie”, dokonać właściwego wyboru swojej drogi albo ją zreformować, jeśli podjął już wiążące go decyzje, np. małżeństwo czy kapłaństwo.

Dokonywanie wyborów to jedna z najważniejszych rzeczy w dorosłym życiu człowieka, niezależnie od tego, jakie jest jego powołanie i gdzie je realizuje. Dlaczego coś robię? Co mną kieruje? Jakie cele chcę osiągnąć? To ważne pytania, na które musimy sobie odpowiadać, jeśli chcemy świadomie przeżywać i kształtować swoje życie.

Ulubiona modlitwa papieża Franciszka

Nie zawsze jest to takie łatwe. Patrząc na doświadczenia Ignacego widzimy, jak proces rozeznawania i dokonywania wyborów jest skomplikowany.

Jak On sam wspomina w Opowieści Pielgrzyma do 26. roku życia (choć my wiemy, że miał wtedy już ok. 30 lat) prowadził życie światowe. Żył swawolnie, był „podbity i zwyciężony” przez grzechy ciała, czytał romanse rycerskie, lubował się w pojedynkach. Marny materiał na świętego! Ale wtedy – przypadek, wydarzenie opatrznościowe? – kula armatnia wystrzelona przez Francuzów w Pampelunie, zmieniła bieg historii, nie tylko samego Ignacego.

Długa rekonwalescencja przyczyniła się do jego przemiany i nawrócenia. Nie, nie planował tego. Poddał się biegowi zdarzeń, obserwował i marzył. Tak, był swego rodzaju marzycielem, który żył swoimi snami, ale się do nich nie przywiązywał. Pozwolił się poprowadzić do tego, co najważniejsze.

Jak przyjrzymy się temu, o czym wtedy „śnił” na jawie Ignacy, to zobaczymy, że niewiele z jego pomysłów na życie faktycznie się zmaterializowało. Np. myślał o wstąpieniu do jakiegoś podupadłego klasztoru, aby tam surowo pokutować. Nic z tego nie wyszło. Udał się do Ziemi Świętej, żeby tam żyć i działać, ale franciszkanie szybko mu wytłumaczyli, że ma wracać do Hiszpanii. Podejmował surowe pokuty, czym tylko zrujnował sobie zdrowie.

Kiedy w końcu udało mu się zgromadzić grupę pierwszych „towarzyszy” i po skończeniu studiów w Paryżu, znowu pojawiło się pragnienie działania w Ziemi Świętej, ale nie było to możliwe z powodu wojny Wenecji z Turkami. Ignacy chciał, żeby jezuici nie mieli klasztorów, konwentów, budowli, lecz by byli „lekką kawalerią”, z jedną nogą uniesioną do zrobienia kroku, by natychmiast wyruszyć, gdzie są większe potrzeby. A tymczasem, nawet za życia Ignacego pojawiło się wiele kolegiów – szkół, z których słynie Towarzystwo, domów i kościołów, które były powierzone jego współbraciom i które wiązały ich z konkretnym miejscem.

Jak widać, niewiele z tych początkowych „pomysłów” Ignacego na konkretne formy życia duchowego zrealizowało się tak, jak sobie wyobrażał, ale nie to było najważniejsze. W wyborach duchowych nie chodzi bowiem o to, by człowiek realizował własne pomysły, ale by wszystko czynił „AMDG” – na większą chwałę Boga.

Czy doświadczenie św. Ignacego może być dla nas drogowskazem w tych szalonych czasach zamętu, wojny, kryzysu migracyjnego, pandemicznego (to się jeszcze nie skończyło!), ekologicznego i wielu, wielu innych? Owszem, może. Nie chodzi bowiem o to, bym „sam siebie wymyślał”, lepiej „zarządzał swoim życiem”, ale bym dał się poprowadzić. Chodzi o czystą intencję służenia Bogu. A to co, kiedy i z kim mam robić przyjdzie samo w odpowiednim czasie.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wybieraj! – Ad Maiorem Dei Gloriam
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.