Zanim zakażemy aborcji

(fot. shutterstock.com)

Jeśli bronimy godnego życia od poczęcia aż do śmierci, to nie skupiajmy się wyłącznie na punktach startowym i końcowym, lecz pomyślmy o tym, jak politycy mieliby tę godność zapewnić. Jak likwidować bezrobocie, problemy mieszkalne, złe płace.

W niedzielę usłyszeliśmy w kościołach komunikat prezydium KEP w kwestii zakazu aborcji. W połowie marca do parlamentu trafił projekt nowelizacji ustawy, który, kierując się zasadą rozstrzygania wątpliwości co do ochrony życia ludzkiego na rzecz tej ochrony, zdecydowanie zaostrza efekt kompromisu państwa i Kościoła istniejący w polskim prawodawstwie. Głos biskupów jest więc tylko swoistym naciskaniem na władzę i sugestią przybrania bardziej radykalnej postawy w tym temacie. Mimo tego komunikat, jak i sam projekt, już teraz wywołały liczne kontrowersje i głosy protestu.
Zaostrzenie prawa antyaborcyjnego nie jest niczym szczególnie zaskakującym w perspektywie postulatów Kościoła. Trudno mu z tego powodu robić zarzut. Jeśli jako katolicy wyznajemy określoną antropologię, w której ludzkie życie rozpoczyna się wraz z poczęciem, to naturalną konsekwencją takiej definicji będzie nazywanie aborcji zabójstwem. Chrześcijańscy liberałowie, a z drugiej strony anarchiści, mogą oczywiście twierdzić, źe postać prawa nie ma wpływu na sytuację konkretnego katolika, bo nawet po dopuszczeniu możliwości dokonywania aborcji ten przecież nie musi z niej korzystać.
Jednak w głosie Kościoła chodzi zasadniczo o coś innego: Kościół protestuje bowiem przed tym, by dopuszczać możliwość legalnego zabójstwa, niezależnie od tego kto i z jakimi poglądami miałby go dokonać. Z tej perspektywy celem Kościoła nadal będzie twierdzenie, że postulat zaostrzenia ma za zadanie minimalizować zło poprzez niedopuszczenie do możliwości legalnej zbrodni. Dodatkowych argumentów dostarcza papież Franciszek, który w encyklice Laudato si wyraźnie identyfikuje obowiązek obrony życia ludzkiego jako warunek ochrony całego świata (m.in. pkt 120). Tyle ogólników, przejdźmy do konkretów.
Ta dyskusja będzie zawsze kontrowersyjna, zwłaszcza że szereg postulatów wyrażonych w projekcie ustawy radykalnie ogranicza na przykład możliwość badania ciąży zagrożonej, co pomimo szczerych intencji może okazać się katastrofą. Innymi, lecz równie kontrowersyjnymi, są przypadki aborcji dokonywanej w sytuacji zagrożenia życia matki bądź w przypadku ciąży ofiary gwałtu. Zakaz prawny, nawet najlepiej umotywowany religijnie, nie może wiązać się z oczekiwaniem heroizmu matek, znajdujących się nie raz w tragicznych sytuacjach. Heroizm jest wielką cnotą, a cnoty trzeba uczyć, lecz tego nie zrobi nawet najbardziej życzliwe przyjmowanie pedagogicznego wymiaru prawa.
Dlatego wydaje się, że wspieranie przez polskich biskupów zmiany prawa powinno być poprzedzone innymi, bardziej fundamentalnymi działaniami duchownych, tak aby ta cnota mogła się w ogóle pojawić. Po prostu nie oczekujmy od innych tego, na co samych nas nie stać, tym bardziej że wprowadzenie prawa tego zwyczajnie nie zmieni.
Sytuacja jest szczególnie ilustratywna dla całego działania Kościoła w kwestii obrony życia. Nastąpiło dziwne pomieszanie priorytetów, które nie poskutkuje automatycznie przemianą dusz lub przynajmniej zmianą ludzkich decyzji. Dlatego jeśli bierzemy pod uwagę, że czymś naturalnym w demokratycznym społeczeństwie jest nacisk różnych grup interesów, w tym Kościoła, na władzę, to sam widzę cały szereg takich postulatów, które powinny pojawić się na ustach duchownych, w komunikatach Episkopatu przed wymaganiem wprowadzenia zaostrzenia prawa aborcyjnego.
Należą do nich choćby gwarancja opieki lekarskiej i psychologicznej matek, zwłaszcza samotnych, oraz ich dzieci; wymaganie dbania o miejsca zamieszkania, posiadanie pracy oraz blokowanie możliwości wyrzucenia matki przebywającej na urlopie z miejsca zatrudnienia; usprawnienie i uproszczenie systemu adopcyjnego czy innych elementów podstawowej opieki państwa nad dziećmi. Kościół podejmuje na co dzień rozmaite, szalenie cenne dzieła miłosierdzia, a wiele z nich nie jest nawet zauważanych przez ludzi, ale jeśli dokonuje nacisków na polityków, to niech pociągnie je dalej. Jeśli bronimy godnego życia od poczęcia aż do śmierci, to nie skupiajmy się wyłącznie na punktach startowym i końcowym, lecz pomyślmy o tym, jak politycy mieliby tę godność zapewnić. Jak zapełnić tę wielką przestrzeń troski i miłosierdzia, która rozciąga się pomiędzy początkiem i kresem. Jak likwidować bezrobocie, problemy mieszkalne, złe płace. Jak wpływać na patologie społeczne. Nie czystymi deklaracjami woli, jak w przypadku miesięcy trzeźwości, lecz wymaganiem prawdziwej zmiany prawnej.
Takiej właśnie postawy, lobbingu, oczekuję od polskich biskupów. Jeśli uda nam się zadbać o godność ludzką na co dzień, to wtedy możemy się zastanawiać nad zakazem aborcji. Bo w sprawnym państwie, dbającym i opiekującym się swymi obywatelami, być może nikt nie będzie chciał aborcji dokonywać, zaś zaostrzenie prawa (lub jego liberalizacja) okażą się zbędne.
Karol Kleczka - członek Klubu Jagiellońskiego, doktorant filozofii na UJ

DEON.PL POLECA

Redaktor i publicysta DEON.pl, pracuje nad doktoratem z metafizyki na UJ, współpracuje z Magazynem Kontakt, pisze również w "Tygodniku Powszechnym"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Zanim zakażemy aborcji
Komentarze (40)
K
Karol
7 kwietnia 2016, 15:02
Do wszystkich oburzonych tekstem, tak - macie racje, trzeba mówić tak, tak, nie nie, ale nie można tez wchodzić w konszachty ze złem - a tym jest między innymi ta gra polityczna prowadzona przez bisukpów. Dla tych co nie rozumieją: jeśli, tak jak pisze autor, kompromis stanie się jedynym przedmiotem targu, pomiędzy PIS i episkopatem, w postaci ustawa za poparcie, to następna władza która przyjdzie, zalegalizuje aborcje w pełni lub przywróci obecny kompromis. Autor nigdzie nie napisał, że jest przeciwnikiem delegalizacji aborcji. Autor raczej wytyka episopatowi, że zamiast stosować się do ewangelicznego tak tak/nie nie, bierze udział w grze i "kupczeniu" wartościami chrześcijańskimi. Bardzo celny artukuł, oczywiście dla rozumiejących ironie...
7 kwietnia 2016, 15:15
ok, może coś przeoczyłem, bo jestem obecnie bardzo zapracowany. Ale o ile dobrze rozumiem ustrój polityczny Polski, to politycy wybierani przez naród w wolnych wyborach do Sejmu, w tym Sejmie ustanawiają prawo. Jak wiec mozna wprowdzic do prawa ustawę bez udziału polityków? Owszem, każda gra z polityką jest niebezpieczna, o ile człowiek sie boi, albo jest wyznawca spiskowych teorii. Czy jasny komunikat biskupów jest zreszta jakims naciskiem? A może w ostatnich latach brakowało takich jasnych przekazów, stąd teraz w wielu wyołują bunt. Bo z bezpiecznego umywania rąk nakazują jasno się okreslić. Przykro i to musi boleć, ale jak polityk publicznie demonstrujacy swój katolicyzm jednoczesnie sprzeciwia sie publicznie nauce Kośicola to chyba cos jest nie tak z politykiem, a nie biskupami. A obawy o odwrócenie ustawy to chyba kolejny przejaw braku wiary.
7 kwietnia 2016, 18:43
chyba zbyt często oglądasz "Rejs" i nie umiesz znaleźć dystansu...
WDR .
8 kwietnia 2016, 04:55
Jakim przedmiotem targu? Co Ty bredzisz?
F
Fabian
7 kwietnia 2016, 14:41
Panie Karolu! Tu nie rozgrywa się walka o godność ludzką lecz o życie człowieka! Straszne jest to, na jakie kompromisy pan idzie, aby zadbać o godność człowieka...
T
Teresa
7 kwietnia 2016, 12:27
Czy tylko mężczyźni mają tak bezsporne spojrzenie na problem zakazu aborcji? Ja tez jestem za bezwzględnym zakazem aborcji z jednym tylko wnioskiem uściślającym: kobietę w ciąży należy uznać za częściowo niepoczytalną pod względem prawnym. Dobrze wszyscy znamy różne dodatkowe objawy w ciąży: smaki, lęki, zachcianki, wymioty - ogólnie rzecz biorąc: stan przejściowego niezrównoważenia emocjonalnego. Wniosek: za dokonaną aborcję lub choćby zamiar "pozbycia się niechcianego dziecka" karany powinie być (z całą surowością) wyłącznie sprawca niechcianej ciąży, czyli biologiczny ojciec dziecka (list gończy, test na ojcostwo, itp). Czy taka interpretacja Wam pasuje, panowie? Aborcja to skutek "niechcianego dziecka", a "niechciane dziecko" to skutek albo tragedii albo braku odpowiedzialności w seksie. Zostawmy na chwilę "tragedię", bo tych co twierdzą, że ratowanie życia matki "nie jest i nigdy nie było aborcja dziecka" zapraszam do kliniki onkologicznej na oddział radioterapii i chemioterapii. Skupiając się na odpowiedzialności w seksie zapraszam panów do przeczytania "Miłość i Odpowiedzialność" Karola Wojtyły. Nasz święty papież jasno tłumaczy, dlaczego na mężczyźnie spoczywa większa odpowiedzialnośc za podejmowane współżycie seksualne ... a co za tym idzie, odpowiedzialność ta powinna chyba nabrać formę prawną. << Wybaczcie wszyscy tę cyniczną wypowiedź na tak ważki problem, ale nie lubię "jednoznacznych" opinii zdrowej nastolatki o eutanazji i 70-letniej babci o sztucznej antykoncepcji >>
7 kwietnia 2016, 12:57
Tereso - czym innym jest aborcja, gdy ciąża zagraża życiu czy zdrowiu matki, a czym innym jest sytuacja, gdy skutkiem ratowania zycia matki jest śmierć dziecka. Kwestia celu działania. I tak jest od zawsze i tak pozostanie. Jezli procedura np chemioterapii ratującej życie wymusza najpierw terminacje ciaży, to niestety nie ma tutaj wyjścia i nie można winić ani matki, ani lekarzy, o ile działają zgodnie ze swoją wiedza medyczną i celem ratujacym życie kobiety.
T
Teresa
7 kwietnia 2016, 15:45
Nie jestem lekarzem, ale z tego co mi wiadomo to chemioterapia nie wymaga wprost terminacji ciąży, ale ... Chemioterapia niszczy zdrowie dziecka w łonie matki leczonej chemią, najprawdopodobniej obniża skuteczność chemii lub ogólny stan zdrowia ciężarnej  nie pozwala na kontynuowanie leczenia (po każdej serii chemioterapii wykonywane są badania laboratoryjne aby sprawdzić, czy stan zdrowia pozwala na następną serię). Czy te aspekty w pana rozumowaniu są "wymuszające najpierw terminację ciąży"?  Nie sądzę, by tak je pan kwalifikował, choć w praktyce kobieta staje przed dylematem: odebrać sobie szansę na wyzdrowienie czy odebrać dziecku (zdrowie lub) życie. Napisałam "zdrowie" w nawiasie ze względu na typ matczynej miłości. Matka w swej naturalnej miłości do dziecka nie jest w stanie "znieść" cierpienia dziecka. Nie zauważyłam w pana odpowiedzi entuzjazmu co do odpowiedzialności karnej mężczyzny za spłodzenie niechcianego dziecka ....gdzież podział się pana zapał do ochrony życia nienarodzonych? Ja tylko przenoszę rozważania ze skutku na przyczynę -jeśli nauczymy mężczyzn szacunku dla kobiety i jej seksualności to zło aborcji (ale też rozwody, prostytucja, pornografia, przemoc domowa,...) zacznie zanikać samoczynnie ...
7 kwietnia 2016, 16:18
W kodeksie karnym jasno są zapisane sankcje za gwałt. Jezeli nie doszło do gwałtu, to znaczy iz oboje kobieta i meżczyzna dobrowolnei zgodzili sie, iz w wyniku seksu może pojawić sie dziecko. Więc tutaj karac mozna wyłacznie za aborcje a nie za spłodzenie dziecka. Bo to by sie dopiero działo, gdyby ktos ogłosił chęć karania rodziców "niechcianego" dziecka za jego spłodzenie Stąd nie odniosłem sie do tego kuriozum, ktore proponujesz.  Co do chemioterapii warto rozmaiwac z dobrymi onkologami.  Tu nie ma prostych recept, ale patrząc po statystykach przyczyn aborcji, to naprawde jest margines problemu. Wystarczajacy jest zapis, iż nie powoduje przestępstwa aborcji lekarz ratujacy życie matki. Aby nie otwierac kuriozalnej furtki, gdy kobiety wiedząc o ryzyku zajścia w ciąze dla swojego zdrowia, lekceważa to, a później domagaja sie aborcji. Bo im sie zdrowie pogorszy.
T
Teresa
7 kwietnia 2016, 17:01
Panie Tomaszu szkoda, że dla pana próba zwrócenia uwagi na wolę surowego karania kobiety i zupełną bezkarność mężczyzny jest kuriozalna. Kobiety nie trzeba karać za aborcję bo robi to sama natura.  Kobietę ciężarną trzeba chronić, nie straszyć. W okresie ciąży kobieta i dziecko stanowią nierozerwalną jedność. Nie można walczyc o dobro nienarodzonego dziecka niejako w opozycji do jego matki. Takie stawianie problemu odbiera kobiecie godność i rodzi bunt. Nie mam dostępu do staystyk o których pan pisze, ale jestem głęboko przekonana, że zdecydowana większość aborcji to "owoc" męskiego egoizmu i kobiecej naiwności. Zanim napisze pan ripostę o "fankach seksu" itp., to jestem głęboko przekonana, że "fanki" skrupulatnie stosują sztuczną antykoncepcję.
8 kwietnia 2016, 06:44
Jaka bezkarnośc mężczyzny? Za namawianie do aborcji czy jej wymuszenie lub pomoc są kary więzienia. Proszę tez nie tłumaczyć kobiet naiwnoscią, bo to faktycznie odbiera im godność. Seks (poza gwałtem) jest działąneim dobrowolnym. Skoro kobieta sie zgadza, to znaczy iz wie co robi. A dyskutujemy tutaj o aborcji eugenicznej, czyli tej najbardziej ochydnej, bo dotyczącej choroby dziecka.
T
Teresa
11 kwietnia 2016, 16:22
"Jaka bezkarnośc mężczyzny? Za namawianie do aborcji czy jej wymuszenie lub pomoc są kary więzienia." - Zna pan może przypadek, że żona doniosła na męża, że mąż "namawia ją by usunęła (słowo usunęła użyte tu celowo)"?  "Skoro kobieta sie zgadza, to znaczy iz wie co robi." Mężczyzna, skoro namawia, to też wie co robi ... współżycie z kobietą może prowadzić do poczęcia (niechcianego) dziecka. Odpisując na mój zaczepny post potwierdziliście (XLeszek i pan) niejako, że w społecznej ocenie to mężczyzna ma prawo do seksu bez ponoszenia odpowiedzialności za jego skutki: "skoro kobieta się zgadza", "chłopak pozwoli sobie ...tylko na tyle na ile ona sama mu pozwoli". Obaj bronicie twardego stanowiska Kościoła w sprawie aborcji, a jednocześnie "usprawiedliwiacie" mężczyznę namawiającego pannę lub cudzą żonę do seksu. Może czas, by mężczyźni uczyli się wstrzemięźliwości seksualnej na podstawie własnej woli, a nie na tym czy "ona pozwoli" ;) Wychowując niepełnosprawną córkę to w "aborcji eugenicznej" widzę więcej rozpaczy, lęku i łez niż "ochydy". Statystyka mówi, że córka mnie przeżyje - czy świat uszanuje jej godność osoby ludzkiej po mojej śmierci? Inne dziecko z tą samą chorobą co mój aniołek, ale pozostawione w ośrodku, z samotności gryzło się po rękach, a gdy zawiązano ręce to odgryzło sobie język. Jak patrzę na mojego aniołka: radosnego, śmiejącego się wiecznie, skaczącego z radości na widok jajka niespodzianki, to czasami zastanawiam się co dla człowieka jest gorsze: odebrać mu miłość, troskę, uwagę, godność, ... czy ... Pozdrawiam.
7 kwietnia 2016, 11:01
Przepraszam, ale co to za brednie? Bo odczytuję te pomysly, jako postulaty przywrócenia prawa do swobonej aborcji, do czasu zapewnienia świadczeń socjalnych na odpowiednim poziomie. Kwestia gwałtów w świetle 2 aborcji rocznie nie jest naprawdę problemem, gdy takich aborcji robi sie ponad 970. Nikt nie proponuje zagrozenia dla życia matki, bo jego ratowanie nie jest i nigdy nie było aborcja dziecka. Atutorze dziś trzeba mówic jasno tak,tak, nie, nie.
B
Bogdan
7 kwietnia 2016, 02:00
"...,że czymś naturalnym w demokratycznym społeczeństwie jest nacisk różnych grup interesów, w tym kościoła na władzę,..." Po prostu obrzydliwe! Nie może być zgody na to, żeby demokracja była kształtowana przez naciski różnych grup interesów. Demokracja musi być kształtowana przez moralność, ponieważ to moralność zawierająca w sobie afirmację godności człowieka jest podstawą demokracji. Demokratyczny wybór natomiast winien dotyczyć ludzi, którzy tę moralność mają wcielać w życie. Najmniejsze prawo do bycia grupą interesu ma natomiast kościół. Kościół nie może być grupą interesu, bo by to zaprzeczało jego świętości. Oczywiście trzeba podjąć działania w tym celu, żeby kościół nie był grupą interesu. Może przydatne by tu było wprowadzenie zasady, że cały kler jest klerem zakonnym, żeby lepiej zapewnić ubóstwo całego kleru. Mam nadzieję, że jest oczywiste, że demokracja o jakiej tu piszę, musi mieć charakter  rewolucyjny, ludowy i socjalistyczny, czyli musi być nastawiona na równość.
7 kwietnia 2016, 01:11
"...Innymi, lecz równie kontrowersyjnymi, są przypadki aborcji dokonywanej w sytuacji zagrożenia życia matki bądź w przypadku ciąży ofiary gwałtu..." Występują w tym twierdzeniu pewne przekłamania. Jeśli dziecko poczęte umiera na skutek działań ratujących życie matki – sprawa nie podlega karalności, bo też to nie jest aborcja. Cała argumentacja, że ten zapis skazuje matki na śmierć to mocno przesadzona histeria. W tej sytuacji ani kobieta ani lekarz nie muszą udawać heroizmu i mają "czyste sumienia" nawet jak są to osoby niewierzące które nie wierzą w sumienie i istnienie Boga. Co do drugiej części zdania. Dziecko powstałe z gwałtu jest najmniej winną osobą z całej trójki (facet,kobieta,dziecko) więc dlaczego ma ponieść największą karę, skoro dorosły człowiek za dokonanie najstraszliwego czynu nie zostaje skazany w Polsce na karę śmierci, może dostać co najwyżej dożywocie. A kobieta jak urodzi to niech zostawi w szpitalu, skoro nie chce wychowywać. Ciekawe kiedy ma się większe wyrzuty sumienia: zabijając zdrowe dziecko czy oddając je do adopcji? "...Nastąpiło dziwne pomieszanie priorytetów, które nie poskutkuje automatycznie przemianą dusz lub przynajmniej zmianą ludzkich decyzji..." Dziwne stwierdzenie. Można by powiedzieć, że niepotrzebnie kiedyś wprowadzony był zakaz jazdy po pijanemu bo i tak kierowców na "podwójnym gazie" nie ubyło na polskich drogach. Zakaz jazdy po pijanemu nie poskutkował zmianą ludzkich decyzji. Może wycofajmy ten przepis skoro i tak kierowcy jeżdżą po pijanemu.
6 kwietnia 2016, 23:46
Czy autor tego wywodu est wierzący? Czy wie czego dotyczy 5 przykazanie? Co za pokrętna relatywizacja wartości ludzkiego życia!! Diabeł jest zachwycony... SZOK !!!
K
Karolina
6 kwietnia 2016, 23:15
Czy w Holandii/Szwecji dbają wystarczająco o obywatela czy jeszcze za słabo. W którym państwie socjalistycznym( bo o tym pan pisze) nie ma aborcji?
D
demokracja.net
6 kwietnia 2016, 20:27
W Polsce jest zbierane 313 mld zł !!! podatków – większość pada łupem setek tysięcy budżetowych trutni oraz Pracowitych Obywateli , którzy idą „ do polityki dla naprawdę dużych pieniędzy”.  Wprowadzenie możliwości oddania 10% podatku dla organizacji pożytku publicznego (Caritas) ochroni najbardziej  ubogich  i częściowo zmniejszy budżetowe nadużycia.
6 kwietnia 2016, 19:55
Red.Kleczka urzekająco poinformował nas z jakim to dobrodziejstwem mamy do czynienia.Otóż jest nim demokracja w której różne grupy interesu w tym i Kościół mogą wpływać na władzę. Zaiste prawdziwa idylla- bezstronna władza targana raz przez dobro, raz przez zło, dbająca tak naprawdę jedynie o pokój społeczny. Kościół zaś wedle oświeconego redaktorcia winien przede wszystkim zadbać o godność kobiety lobbując za korzystnymi dla niej rozwiązaniami prawnymi. To,że kobieta dokonując aborcji godność tę traci i to w naturalny spoób winno Kościół zajmować wykracza już poza redaktorską wyobraźnię.
TK
Ter Ka
8 kwietnia 2016, 02:01
"Kościół zaś wedle oświeconego redaktorcia winien przede wszystkim zadbać o godność kobiety lobbując za korzystnymi dla niej rozwiązaniami prawnymi." - rzeczywiście kuriozalne! Kobieta i godność - też coś! A szanownemu stos polecam przejrzenie statystyk. Ile niepełnosprawnych dzieci jest wychowywanych w pełnych rodzinach a ile przez samotne matki. Tatusiowie odsądzający od czci i wiary kobiety dokonujące aborcji mają prostsze wyjście z sytuacji: nogi za pas. I to wszyscy rozumieją, nikt się nie dziwi i nikt, broń Boże, nie potepi. Groby pobielane.
6 kwietnia 2016, 19:22
W Polsce wykonuje się rocznie 700-800 legalnych aborcji i bliżej nieokreśloną liczbę aborcji nielegalnych, najczęściej się podaje liczbę między 80-150 tysięcy. Więc liczba aborcji w publiczej służbie zdrowia to ilości statystycznie nieistotne, cała dyskusja jest w zasadzie czysto symboliczna. Zakaz aborcji spowoduje tylko, że do tej liczby 80-150 tysięcy nielegalnych aborcji dojdzie dodatkowo 700-800, co statystyki w niczym nie zmieni.
6 kwietnia 2016, 19:48
Jeśli są wykonywane te nielegalne aborcje w Polsce, to znaczy, że nie dotyczą sytuacji, które dopuszcza niestety prawo, ale po prostu – kobiety zaszły w niechciane ciąże, gdzie dzieci nie są tak chore, nie z gwałtu, nie zagrażające życiu tych kobiet, czyli nie ma tych wszystkich argumentów, które teraz się wytacza. A i tak sobie je usuwają (zatrważające ilości rocznie, jak ludobójstwo), bo nie chcą mieć tych dzieci i już. Czy uważasz, że można nad tym tak ot przechodzić do porządku dziennego, żeby co roku eksterminowane było sporej wielkości miasto w Polsce?
6 kwietnia 2016, 19:58
Drogi Rafale. Ja tylko piszę jakie są fakty, że w zasadzie ta dyskusja jest czysto symboliczna. Nie dotyczy tego czy te aborcje będą wykonywane, ale wyłącznie gdzie będą wykonywane.  Zaklinanie rzeczywistości nie jest moją specjalnością. To jest dokładnie tak, jak ze słynnym przypadkiem profesora Chazana głośnej sprawie w Szpitalu Świętej Rodziny. Profesor Chazan odmówił wykonania aborcji, a lekarz prowadzący po prostu wypisał skierowanie na aborcję do Szpitala Bielańskiego. Przypuszczalnie była to normalna praktyka, tyle, że tym razem wyszło na jaw i zrobiła się afera. Ale dzięki temu profesor Chazan mógł z dumą głosić "w moim szpitalu nie wykonuje się aborcji". Owszem, w tym się nie wykonywało, wykonywało się w innnym.
6 kwietnia 2016, 20:16
Właśnie chodzi o to, żeby nie były to symboliczne słowa, działania ze strony władz. Tak ot piszesz o nielegalnych aborcjach i że jeszcze wówczas trochę wzrosną (zawsze mniej, niż ubędzie legalnych). Dyskutowaliśmy już o tym leszku z rok, czy dwa lata temu – przecież te dziesiątki tysięcy nielegalnych aborcji zdrowych, nie z gwałtu, nie zagrażających życiu kobiet dzieci nie wykonują cząsteczki powietrza w powietrzu za pomocą powietrza. Poza tym skoro się je wykonuje, to ma się to wykonywać cały czas, bo i tak już je się wykonuje? Albo może więcej osób wyjedzie za granicę, żeby tam zabijać dzieci, skoro w Polsce nie będzie to możliwe, albo łatwe? Proszę Cię...
KJ
k jar
6 kwietnia 2016, 20:39
Statystyka zakłamań jest ogromna. Trzeba realne zauważyć możliwości reprodukcyjne polskich kobiet, ile z nich jest realnie zdolnych do bycia w ciąży, ile mogło być ze względu na skalę zgłaszanych poronień naturalnych (przeciez wiemy, że dominuje aborcja farmakologiczna, nie chirurgiczna) i dopiero wtedy podawać liczby. Lobbing aborcyjny zawsze zawyża dane, aby pokazać, jak wielki problem mają kobiety z możliwością aborcji. Środowiska pro life mają zaś tendencję do badania tylko zabiegów chirurgicznych i gabinetów prywatnych. Dopero teraz jest prowadzony monitoring stron internetowych sprzedających środki poronne, aby uchwycić choć tendencję. Skala aborcji nielegalnych nie przekracza 15 tys. rocznie, choć przynajmniej od 5 lat nieznacznie wzrasta liczba aborcji w podziemiu. To również wynik nieudanych zabiegów in vitro, które z uwagi na uszkodzenia płodów kończą się aborcją. Zmienia się też obraz typowej aborterki: co czwarta kobieta w Polsce przerwała ciążę, przy czym więcej statystycznie kobiet po 45 roku życia przerwało w swoim życiu ciążę. W grupie dwudziestolatek nie więcej niż 8% - w tej grupie dominują aborcje pojedyńcze, zwykle w okresie nastoletnim i wczesno dojrzałym (16-19 lat). Kobiety 45+ dokonywało aborcji często wielokrotnie. Młode pokolenie jest bardziej konserwatywne, ale i bardziej świadome antykoncepcji, więc aborcja w tej grupie to ostateczność. To zmienia znacznie kwestię propagandy pro life w tej grupie. Co do karalności mit kolejny: skazuje się głównie lekarzy, tracą na kilka miesięcy prawo wykonywania zawodu, wyrok jest zwykle w zawieszeniu, jedyna dolegliwość to zwrot pieniędzy kobietom i płacenie odszkodowań. Nie spotkałam żadnej sprawy w ostatnim czasie, gdzie skazano by kobietę. W Polsce nigdy i w czasach międzywojennych, i po wojnie nie było dużo spraw karnych w tej materii.
6 kwietnia 2016, 21:25
To akurat prawda, słuszne uwagi. Nie wiadomo ile jest tych nielegalnych aborcji i w zasadzie każda liczba może być jednocześnie prawdziwa i nieprawdziwa. Nie wiadomo do końca co i jak liczyć. Ale to nie zmienia faktu, że liczba aborcji dokonywanych legalnie w szpitalach jest tylko drobnym ułamkiem wszystkich aborcji. I jest chyba oczywiste, że całkowity zakaz aborcji będzie dotyczył wyłacznie gdzie te zabiegi będą wykonywanie, a nie czy będą wykonywane.
6 kwietnia 2016, 21:42
Drogi Rafale. Jak kobieta nie chce urodzić dziecka, to go nie urodzi, i żadne straszenie nic nie pomoże. Walczyć warto o to, aby rzeczywista lista aborcji uległa zmniejszeniu. A nie bić pianę o jakieś ustawy, których jedynym skutkiem jest miejsce, gdzie aborcja zostanie wykonana, legalnie i za darmo w szpitalu, czy za pieniądze i nielegalnie poza szpitalem.
6 kwietnia 2016, 21:42
Skąd wiesz że jest to drobny ułamek? Podaj proszę wiarygodne źródła. Nie wiem czy to które ja podam będzie superwiarygodne ale warto do niego zajrzeć: http://federacjazycia.pl/pg/pl/biblioteka_obroncy_zycia/aborcja/podziemie_aborcyjne.html
6 kwietnia 2016, 22:15
Obawiam się, że to czysto spekulacyjna liczba. Autorzy wzięli jako podstawę liczbę aborcji z roku 1997, gdy po kilka latach obowiązywania zakazu aborcji, 1993-1996, przez jeden rok dopuszczona została aborcja z powodu "cieżkich warunków życiowych". Ta liczba została przemnożona przez wskaźnik "stosunek rzeczywistej liczby aborcji do liczby legalnie wykonynanych aborcji w warunkach pełnej dopuszczalności" i stąd autorzy otrzymali co chcieli. Zarówno podstawa tego obliczenia, rok 1997, gdzie przez jeden rok obowiązywała znowelizowana ustawa, jaki ten "stosunek liczbowy" to czysto spekulacyjne liczby. Jako podstawę lepiej przyjąć liczbę aborcji sprzed roku 1993, ale z równym powodzieniem można pomnożyć przez pi i podzielić przez e.
6 kwietnia 2016, 23:00
Określone przestępstwa nie podlegają tym prawom co w przypadku spożywania np. alkoholu. To jak się wprowadza prohibicję, to i tak ludzie go sobie wyprodukują nielegalnie, nawet więcej (efekt zakazanego owocu). Tu działa inna zasada. Kary, ograniczenia powodują, że występuje wprawdzie jakiś procent bezprawnych gwałtów, rozbojów, kradzieży, zabójstw, ale gdyby nie było żadnej kary i ograniczeń, to mielibyśmy wolną Amerykankę i piekło na ziemi dla ludzi, masowo krzywdzonych. Podobnie gdyby nie było żadnego zakazu aborcji, pełna dowolność, to liczba usuwanych ciąż byłaby w grubych setkach tysięcy rocznie w Polsce. Wtedy żadnej nielegalnej aborcji. Ograniczanie – rośnie w jakimś stopniu podziemnie aborcyjne, ale w dużo większym stopniu zmniejsza się liczba legalnych aborcji. Bezwzględnie mamy do czynienia z drastycznym ograniczeniem zabijanych nienarodzonych ludzi. I przy konsekwentnym działaniu do coraz większego ograniczania aborcji realnie, włącznie z podziemiem, które nie jest nie do ruszenia. Do uratowania jest jeszcze mniejsze, czy większe miasto co roku. Natomiast walczyć o to, żeby kobiety nie chciały oraz nie musiały usuwać ciąż, to zupełnie swoją drogą. To robić, a tamtego nie zaniedbywać. Działania równoległe, niezależne.
7 kwietnia 2016, 00:21
Włóż sobie nogi do piekarnika a głowę do zamrażarki to statystycznie będziesz miał temperaturę pokojową.
W
WDR
6 kwietnia 2016, 17:02
"Po prostu nie oczekujmy od innych tego, na co samych nas nie stać, tym bardziej że wprowadzenie prawa tego zwyczajnie nie zmieni." Chwila, chwila... W 1993 roku nie było społecznej zgody na zmianę prawa, prawo się zmieniło i mamy dobre efekty. Być może Kościół hierarchiczny liczy (jeśli intencje są szczere, ale to aspekt polityczny który pominę) na powtórkę. Moim zdaniem jest taka szansa w przypadku dzieci z zespołem Downa. Pozostałe przypadki tak łatwo rozgrywać medialnie (co nie jest bez znaczenia na ludzkie opinie), że nigdy nie należy się spodziewać zmiany. Natomiast Pana główny postulat: działajmy trzeba poprzeć. Ja bym powiedział: działajmy oraz pokażmy to gdzie już działamy.
S
Szymon
6 kwietnia 2016, 14:16
Najważniejsze jest, żeby kobiety rozważające aborcję wiedziały, że mogą liczyć na realne wsparcie ze strony Kościoła. Samo całkowite zakazywanie aborcji nie czyni z nikogo obrońcy życia.
6 kwietnia 2016, 12:02
Cały problem polega na tym, czy ktoś traktuje poczęte życie ludzkie jak 100%-owego człowieka. Tak samo kilkudniowy zarodek, kilkumiesięczny płód, kilkuletnie dziecko, osobę w dojrzałym wieku, starca. Nie byłoby wówczas wszystkich tych niekończących się dyskusji, czy to brzuch, macica kobiety, a więc wyłącznie prawo kobiety do własnego życia i nikt, w szczególności żaden mężczyzna nie powinien zabierać głosu w tym temacie. Nikt by też nie pomyślał, żeby najpierw zapewnić odpowiednie warunki, pomoc, a dopiero potem zakazywać zabijania nienarodzonych. Konieczne są równoległe działania pomocy, na wielu płaszczyznach, to jest jasne. Tylko czy w przypadku np. kilkuletniego dziecka, które żyłoby w rodzinie z bardzo trudną sytuacją bytową ktoś by dopuszczał taką tragiczną myśl – najpierw zapewnijmy odpowiednie warunki, pomoc, a dopiero potem można zakazać zabicia tego dziecka? Absurd. Albo dziecko poważnie zachorowałoby, czy uległoby wypadkowi, że stałoby się nie tylko niepełnosprawne, ale wręcz przysłowiowym „warzywkiem”. Czy ktoś by spokojnie dopuścił słowa matki (celowo nie piszę teraz o ojcu, bo w przypadku aborcji uporczywie się go pomija...): "Nie macie prawa decydować o moim życiu, to ja się muszę męczyć z wychowaniem tego niepełnosprawnego dziecka. Wszyscy tylko mówią, jak mam żyć, a nikt nie pomaga. Nie zmuszajcie mnie do heroizmu, jesteście bezwzględni i nieludzcy. Mam więc prawo do zabicia swojego dziecka". Absurd. Tak więc zacznijmy wspólnie dyskutować jak sprawić, żeby świadomość 100%-owego życia człowieka od poczęcia stała się powszechną. Nie tylko jako obowiązek każdego chrześcijanina. Ale jako logiczną zgodność postępowania z nauką, wiedzą medyczną cywilizowanych, nie barbarzyńskich ludzi współczesnego świata, niezależnie od ich poglądów. Nie pozwalanie (po części może świadomie z punktu widzenia silnego lobby proaborcyjnego?) na utrzymującą się ignorancję w tej kwestii.
6 kwietnia 2016, 14:49
Rafale, problem w tym, że w Polsce obowiązuje zakaz aborcji. Przytoczony przez Ciebie przykład trudnych warunków bytowych jest chybiony. Nie ma możliwości usunięcia ciąży z takiego powodu. Co do przypadku z dzieckiem niepełnosprawnym to też nie jest tak, jak piszesz. Ustawa mówi: "duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej". Nie ma zatem dowolności a jeśli taka jest to jest to nadużycie. Każdy kompromis ma to do siebie, że nikt nie jest do końca zadowolony. I warto wziąć pod uwagę, że każdej akcji towarzyszy reakcja. Ja szczerze się obawiam, że w przypadku dalszego zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej (jeśli intencje rządzących są szczere, w co wątpię) po najbliższej zmianie władzy mamy zagwarantowaną jej liberalizację. I nie sądzę, by w trakcie nowego procedowania celem dla lewicy była ustawa w brzmieniu z 1993 roku. List Episkopatu odczytuję w ten sposób, że należy stworzyć warunki, by zmarginalizować przypadki sięganie po tak drastyczne rozwiązanie, jakim jest aborcja. Na przykład przez stworzenie programu pomocy kobietom, które zaszły w ciążę w wyniku gwałtu, by zdecydowały się tą ciążę donosić i oddać dziecko do adopcji. Podobnie w przypadku spodziewanego ciężkiego upośledzenia dziecka. Nawet w przypadku zaostrzenia przepisów Polki będą się poddawać aborcji. Tyle, że w jednym z sąsiednich krajów.
6 kwietnia 2016, 18:02
Sprawy bytowe są również poruszane w tych wszystkich dyskusjach w mediach i sieci, nawet jak w Polsce (nie w innych krajach Europy) nie mogą być teraz legalnie przyczyną aborcji. Natomiast moim celem było ukazanie jak ten sam powód zabójstwa jest traktowany diametralnie różnie w przypadku tego samego człowieka, jedynie w zależności od stadia jego rozwoju. Kwestia niepełnosprawnych. Przecież weźmy dokładnie taką sytuację, którą przytaczasz z ustawy. Nie płód, ale już kilkuletnie, zdrowe dziecko w związku z wypadkiem/chorobą stało się ciężko i nieodwracalnie upośledzone, albo nieuleczalnie, śmiertelnie chore. Czy to jest powód do jego zabicia? Generalnie jestem człowiekiem kompromisu, ale są sytuacje które nie podlegają kompromisowi. Tu to przypadek przyzwalania dla świętego spokoju społecznego, słupków poparcia na zabijanie najbardziej niewinnych i bezbronnych na świecie, nienarodzonych istot ludzkich. Kompromisowi to może podlegać np. kwestia penalizacji. A już na pewno nie można zaniechać właściwych działań bojąc się, że jakaś inna władza może kiedyś wprowadzić jeszcze gorsze prawo. W przyszłości to się różne rzeczy mogą dziać, a my mamy robić dziś to co jest słuszne i konieczne. Poza tym będzie czas na przekonywanie społeczeństwa do tego. Dziś jest hałas, za kilka lat będzie się może oburzała garstka, której to będzie bezpośrednio dotyczyło. Reszta będzie żyła swoim życiem. A sprawa zwiększenia aborcji dokonywanych za granicą jest taką samą manipulacją liczbami względnymi i bezwzględnymi, której uległeś Bohunie, jak straszenie zwiększeniem się nielegalnych aborcji w Polsce, jeśli zaostrzy się prawo.
M
magda
6 kwietnia 2016, 11:58
Ja się z Panem Karolem zgadzam. Nie jestem za to, żeby prawnie zmuszać kobiety chociażby do heroicznych czynów w przypadku zagrożenia życia matki. Nie wyobrażam sobie również sytuacji, jeśli jednak rodzice zdecydują się ratować życie matki, nie dziecka, żeby po stracie dziecka wpadł do nas prokurator i coś próbował udowadniać. 
WW
Wojciech Wilczewski
6 kwietnia 2016, 11:13
Jeśli, według Pana, z pełną ustawową ochroną życia należy czekać do momentu, aż uda się "zadbać o godność ludzką na co dzień", to do tego momentu nienarodzonych powinno się, Pańskim zdaniem, zabijać bezkarnie? Pański tekst zawiera też pewne, powtarzane przez media, kłamstwa. Proszę wskazać fragment ustawy, w którym ustawa "radykalnie ogranicza na przykład możliwość badania ciąży zagrożonej". Takiego fragmentu tam nie ma. Pisze Pan również o oczekiwaniu heroizmu matek, którego to jednak w ustawie również nie ma. Ustawa przewiduje, że "jeżeli śmierć dziecka poczętego jest następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia matki dziecka poczętego", lekarz nie popełnia przestępstwa. Pisze Pan kilka razy na temat kontrowersyjności. Cóż to ma znaczyć? To że część ludzi jest przeciwna nauczaniu Kościoła to fakt, ale część ludzi twierdzi też, że Pan Jezus nie zmartwychwstał. Czy w tym wypadku również napisze Pan, że "dyskusja nad zmartwychwstaniem zawsze będzie kontrowersyjna"? Takimi słowami podkopuje Pan słuszną inicjatywę. Proszę jasno powiedzieć: Jest Pan z Kościołem czy przeciw niemu?
abraham akeda
6 kwietnia 2016, 11:12
Zakaz aborcji nie może wynikać z namysłu nad godnością ludzką, na codzień i od święta, nie może być wynikiem umowy społecznej, takiej a nie innej aktualnie dominującej opinii na ten temat. To myślenie całkowicie błędne, charakterystyczne dla współczesnego pseudopostępowego zaprogramowania elit intelektualnych przy użyciu ideologii liberalno-wolnomularskiej, wedle której nie odkrywamy prawdy na drodze sytstematycznego i metodologicznego badania rzeczywistości obiektywnej ale ustalamy sobie prawdy na drodze dialogu. Zakaz aborcji wynika z uznania zygoty jako podstawy człowieczeństwa na płaszczyźnie biologicznej i obrony tej podstawy wyrażonej przez prawo stanowione. W życiu codziennym mamy do czynienia z porządkiem spontanicznym i zadekretowanym i żadne, nawet najbardziej restrykcyjne prawo i metody jego egzekwowania nie zmienią tego, że zawsze będzie istniała możliwość spędzenia płodu. Ważne jest by precyzyjnie zdefiniować ten proceder jako - zabójstwo człowieka nienarodzonego.
6 kwietnia 2016, 11:03
Czym innym jest głos Kościoła w sprawie aborcji, a czym innym jest sojusz ołtarza i tronu, naciskanie przez biskupów na władzę świecka aby taką ustawę przepchnęły. Pierwsze jest zrozumiałe, drugie jest katastrofą. Korzyść na tym odniesie władza świecka, a Kościół zapłaci wysoką cenę, jak układ sił na scenie politycznej się zmieni, ktoś inny wygra wybory.