Zatrzymać się i odkryć prawdę o sobie
Potrzebujemy zatrzymania się, potrzebujemy ciszy. Bez tego nie ma refleksji nad sobą, nad swoim życiem. Nie jest też możliwe rozeznawanie, świadome podejmowanie decyzji. Nie wszystko jest zależne od człowieka. Czasami przymuszą nas do tego okoliczności zewnętrzne: choroba, wypadek czy jakaś klęska naturalna.
Chciałoby się pisać o znakach nadziei, o inspirujących perspektywach, o czymś, co pociąga i motywuje. Ale bardzo często wzrok i zainteresowanie ‘ześlizguje się’ w stronę tego, co niepokoi, budzi skrajne emocje, bulwersuje.
Dobro, łagodność, to, co ciche i skromne tak jakby nie wciągało, nie angażowało nas wystarczająco. A może tak już zostaliśmy źle przyzwyczajeni, nadmiernie ‘zbombardowani’ bodźcami, że zatraciliśmy wrażliwość. Albo wewnętrzne ‘oprogramowanie’ naszej psychiki wytłumia ten nadmierny strumień bodźców, żebyśmy do końca nie powariowali?
Modlitwa Jana Pawła II o nadzieję w trudnych czasach
Miotamy się często między takim ‘amerykańskim’, trochę powierzchownym optymizmem – „everything is fine”, kciuk w górę i OK, a naszym swojskim, rodzimym pesymizmem, gdzie zawsze musi być jakiś problem, gdzie nic nie jest zwyczajnie dobre, albo po prostu do zaakceptowania.
Media bardzo często prezentują nam taki świat bardzo rozdygotany emocjonalnie. Wszystko jest naładowane napięciem, krzykliwe, przyciągające uwagę. Musi się ‘przebić’, wybić z całej masy zwykłości i przeciętności. Musi zwrócić na siebie uwagę. Jeśli nie wykorzysta chwili, przemija i już nikt o tym nie będzie pamiętał, nikt do tego nie będzie wracał i po to nie sięgnie.
Niby wiemy, że stoi za tym cała gama różnego rodzaju specjalistów od PR-u, speców od reklamy i maksymalizacji przychodów dla firm, ale ciągle jeszcze się łudzimy, że to my nad tym panujemy.
Czy mogę to zmienić i jak? Przede wszystkim muszę przestać się łudzić, że problemy ze współczesnym ‘uzależnieniem’ od mediów dotyczą innych, a nie mnie. Nie, to ja mam problem, nawet jeśli to nie jest faktycznie nałóg, psychiczne uzależnienie, to jednak ‘ja’ mam problem z tym jak, kiedy i ile korzystam ze współczesnych mediów. I na ile pozwalam im kształtować swoje życie.
Każdy z nas potrzebuje nie tylko ciszy, ale i różnorodności treści, które w siebie wchłania. Wiemy doskonale, że nie wystarczy ograniczyć to, co nam ewidentnie szkodzi, jeśli nie damy sobie w zamian czegoś, co nam pomaga, uspokaja, co nas rozwija. To musi być świadome działanie, angażujące mnie osobiście. Nie mogę zrzucić tego na zewnętrznych trenerów, moderatorów, często tych, którzy mają jakiś interes w takim działaniu.
Potrzebujemy zatrzymania się, potrzebujemy ciszy. Bez tego nie ma refleksji nad sobą, nad swoim życiem. Nie jest też możliwe rozeznawanie, świadome podejmowanie decyzji, które miałyby dobroczynny wpływ na nas. Nie zawsze takie zatrzymanie się jest zależne od człowieka. Czasami zewnętrzne okoliczności, wydarzenia i sytuacje mogą nas przymusić do spowolnienia tempa i zmiany perspektywy widzenia, czy to indywidualnie, czy społecznie. To może być choroba, wypadek czy jakaś klęska naturalna.
Modlitwa oddania św. Karola de Foucauld
Dokładnie dwadzieścia jeden lat temu zamachowcy uderzyli na Stany Zjednoczone, na World Trade Center w Nowym Yorku i na Pentagon w Waszyngtonie, DC. Pamiętam ciszę, jaka wtedy zapanowała w USA na kilka dni, bo uziemione zostały wszystkie samoloty. To wydarzenie naznaczyło także późniejszą historię poprzez wojnę w Afganistanie, walkę z terroryzmem, ale i naszą codzienność, jak choćby podróże samolotami.
Takim specyficznym doświadczeniem dla ludzkości była też pandemia, z którą ciągle się zmagamy. Ona też ‘zatrzymała świat’, wymusiła na nas refleksję o życiu, o tym, co ważne, o znaczeniu relacji między ludźmi.
Wspaniale by było, gdybym umiał się zatrzymać i pomyśleć o życiu, gdyby to wyszło ode mnie. Ale czasami życie/Pan Bóg pisze te scenariusze za nas. Trzeba to docenić i wykorzystać. Muszę się umieć zatrzymać i odkrywać prawdę o sobie. Mogę się tego uczyć i w tym rozwijać, ale przede wszystkim muszę tego chcieć.
Skomentuj artykuł