Zawodowi ewangelizatorzy

Michał Piętosa

Pamiętam przykład podawany przez pewnego księdza, o tym jak to jeden z ewangelizatorów był tak dobry, że potrafił "zewangelizować" przechodnia na przejściu dla pieszych, podczas oczekiwania na zielone światło. Historia ciekawa, gorzej jednak jeśli podamy ją jako wzór dobrej ewangelizacji kerygmatycznej.

Czytając o działaniach ewangelizacyjnych różnego rodzaju grup, a także o kolejnych spotkaniach w gremiach ludzi odpowiedzialnych za ewangelizację, można odnieść wrażenie, że profesjonalizm w tej materii można stopniować. Co więcej, do ewangelizacji można się przygotować, doskonalić swój warsztat i być w tym coraz lepszym. Ewangelizatorzy uczą się dzielenia doświadczeniem wiary oraz tego, jak prezentować osobę Jezusa. Wszystko po to, by Jezus mógł zostać poznany i w konsekwencji wybrany.

Ewangelizatorowi do działania mogą się przydać kerygmatyczne schematy rozmów, podstawowa wiedza z zakresu teologii oraz świadectwo własnego przeżywania wiary przedstawione w odpowiedni sposób. By mógł być lepiej zrozumianym, może wziąć udział w warsztatach z zakresu komunikacji i retoryki. Dla przypadkowego człowieka, nie obytego z kościelną nomenklaturą, może to zabrzmieć jak warsztaty handlowe, czy coś nieco przypominającym szkolenie akwizytorów. Z drugiej strony co w tym dziwnego, że młodzi ludzie chcą być profesjonalni w wyrażaniu siebie, kiedy idzie o rzeczy dla nich fundamentalne? Warsztaty warsztatami, jednak z czasem człowiek nabiera ogłady i nie rozmawia w sposób schematyczny. Dojrzewa, a życie przynosi mu całą masę przykładów i sytuacji, które może przywałować rozmawiając o Bogu z drugim człowiekiem.

DEON.PL POLECA

Zapewne są tacy, którzy stwierdzą, że spotykanie z ewangelizatorem może być uciążliwe. Bo czy ludzie chcą słuchać o Bogu w każdym miejscu i czasie? Przesyt prowadzi do zamknięcia się na to, czego jest w nadmiarze. Pamiętam przykład podawany przez pewnego księdza, o tym jak to jeden z ewangelizatorów był tak dobry, że potrafił "zewangelizować" przechodnia na przejściu dla pieszych, podczas oczekiwania na zielone światło. Historia ciekawa, gorzej jednak jeśli podamy ją jako wzór dobrej ewangelizacji kerygmatycznej, jak zrobił to wspomniany wcześniej ksiądz.

Bo co jeśli nie rozmawiam o Bogu z przechodniami? Co jeśli moje rozmowy z ludźmi nie kończą się tego typu efektem? Czy oznacza to, że nie jestem dobrym ewangelizatorem, a może nie jestem nim wcale? Można też pójść w skrajność i być tendencyjnie wręcz pobożnym w rozmowach. Jednak czy przyniesie to owocne w postaci pozyskiwania osób dla Królestwa Niebieskiego, bo o to wszak chodzi w ewangelizacji?

Metody ewangelizacyjne, kerygmatyczne dialogi i inne narzędzia ewangelizacyjne, których można się nauczyć mogą tracić na skuteczności w miejscach, w których pracujemy, uczymy się lub przebywamy permanentnie. Proszę sobie wyobrazić instruktora w klubie fitness, który podczas dyżuru na siłowni zagaja klientów prowadząc z nimi dialogi kerygmatyczne. Z łatką nawiedzonego zapewne będzie trudniej przekazać cenny depozyt wiary tym, którzy jeszcze go nie odkryli. W tego typu sytuacjach nie tyle to co się słyszy, ale to, co się widzi będzie miało większe znaczenie. Proste gesty, wierność i oddanie Bogu wyrażające się w codzienności, czyli po prostu nasze życie jako świadectwo.

Zatem do meritum. Ewangelizacja to tak szerokie pojęcie, jak szeroka jest działalność Kościoła. Różne są dary łaski, różne charaktery i upodobania, różne zatem sposoby docierania z Ewangelią do człowieka. Niezależnie od tego czy jesteśmy ewangelizatorami "etatowym", którzy świetnie spełniają się w akcjach, gotowi ewangelizować zakopiańskie Krupówki, warszawskie metro, nadbałtyckie plaże, krakowski rynek, czy akademiki AGH (to zapewne dla bardziej zaawansowanych ewangelizatorów), czy może jesteśmy zwykłymi pracownikami różnych segmentów gospodarki, małżonkami, singlami, rodzicami czy dziećmi, wreszcie świeckimi czy duchownymi, mamy swoje ewangelizacyjne zadanie do spełnienia.

Jezus wzywa nas każdego po imieniu, tak jak apostołów w ostatnim nakazie, zwanym także nakazem misyjnym. "Idźcie i nauczajcie wszystkie narody!" Jak? Spokojnie, apostołowie też nie rzucili się od razu do pracy. Wyruszyli w świat po Zesłaniu Ducha Świętego. Już niedługo Pięćdziesiątnica. Może to dobry czas by zastanowić się nad swoim zaangażowaniem w życie parafii, która powinna być miejscem naszego duchowego wzrostu? Może to dobry czas na podjęcie służby w ramach wspólnoty do której należymy, albo po prostu czas małego rekonesansu w naszych relacjach z ludźmi, małżeństwach i rodzinach, które dla nas i naszych dzieci są pierwszą i podstawową wspólnotą wzrostu. No właśnie, czy aby na pewno duchowego?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Zawodowi ewangelizatorzy
Komentarze (10)
30 maja 2014, 10:09
PRoblem z gadaniem o Bogu polega na tym, że za dużo gadania .To jest sztuczne. Metody Ewangelizacyjne sąnastawione na jakieś sztuczne akcje oderwane od rzeczywisatośći, ale właśnie gadane. Tylko to gadanie nijak sięnie zakorzenia w zwykłch sprawwach. A jeśli sięzakorzenia, to na odwrót: Mszę Swiętą itd dostosowuje siędo świata, zamiast świat przemieniaćna wzór dany przez Boga. Przemieniać, a nie tylko nalepiaćna wszystko słowne etykietki: "katolickie". Istnieje brakujące ogniwo Nowej Ewangelizacji: [url]https://www.youtube.com/watch?v=-czPwkeyVJU[/url] [url]http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/katolicki-styl-zycia.html[/url] Pozdrawiam:)
A
agnieszka74
29 maja 2014, 16:29
to pieknie, że młodzi ludzie (przynajmniej niektórzy) rozważają jak, gdzie i po co mówić ludziom o Bogu. pewnie z takiego rozmyślania niejednokrotnie wychodzi coś pozytywnego i oby tak było jak najczęściej. jednak ja chciałabym dotknąć problemu z nieco innej perspektywy. piszę jako osoba wchodząca w wiek sredni (?), która ma na koncie wiele doświadczeń pielgrzymkowo - formacyjnych i tym podobnych. w młodości też były mi bliskie ideały, o których gorliwie pisze utor tekstu (chwała Mu za to). chcę tylko powiedzieć, że zycie trudnym bywa, człowiek musi przejść przez wiele zakrętów i przetrwać wiele burz. i tak naprawdę, po iluś tam latach, bycia małżonką, rodzicem, niejednokrotnie jedynym żywicielem rodziny, bo bezrobocie, bo długi, bo proza życia, po nocach nieprzespanych bo dziecko chore, po kłótniach z mężem o sprawy doczesne, po wielu latach obumierania sobie by żyć mogli inni, to już człowiek nie myśli w kategoriach ideałów młodości. zgrabne zdania, błyskotliwe pomysły na bycie skutecznym ewangelizatorem, przestają mieć znaczenie. moje ewangelizowanie to cierpliwość wobec trudnego dziecka, wielkoduszność wobec sędziwego ojca, którym opiekuję się na co dzień, 'przepraszam' do męża, który bywa niełatwym, mówienie 'tak' chociaż serce krzyczy 'nie!'. ewangelizowanie to codzienna wierność zwykłym, banalnym acz uciążliwym czynnościom, by je najlepiej jak potrafię. to przykład życia prowadzonego uczciwie, ale bez rozgłosu. aby ewangelizować, nie trzeba słów, nie trzeba studiów, ale na pewno trzeba wiele pokory.
29 maja 2014, 09:22
Dziś i jutro jest doskonała okazja do wyjścia z ewangelizacją do katolików. Ciekawe, ilu tych publicznie chlubiących sie udziałem w dziele ewnagelizacji przyjdzie jutro pod cmentarz powązkowski, aby wsród tłumu ewangelizować.
M
Marek
29 maja 2014, 11:43
Zapewne 100% z nich robi to codziennie tam gdzie żyje. Wiedziałbyś gdybyś podjął wyzwanie.
29 maja 2014, 12:02
Jakie znowu wyzwanie?
28 maja 2014, 22:15
"Zatem do meritum. Ewangelizacja to tak szerokie pojęcie, jak szeroka jest działalność Kościoła. Różne są dary łaski, różne charaktery i upodobania, różne zatem sposoby docierania z Ewangelią do człowieka." Pewien punkt wyjścia. Świetne działania ewangelizacyjne obserwuję w Łodzi na Sienkiewicza 60 w przypadku choćby jednej z wielu nisz – docierania do dzieci, młodzieży poprzez muzykę, taniec. Niedawno odbyły się warsztaty muzyczne dla dzieci (następne 27-ego września): [url]http://www.youtube.com/watch?v=ILE0CsEo9mY&feature=youtu.be[/url] A już wkrótce (20-22 czerwca) warsztat akustyczny: [url]http://mocni.jezuici.pl/warsztaty-muzyczne[/url] Polecam obejrzeć załączone tam obydwa krótkie filmiki, szanowni rozmówcy dużo lepiej ode mnie przybliżą nieco szerzej te ciekawe wydarzenia:)
KM
Kasia M.
28 maja 2014, 21:32
Bardzo dobry artykuł, dziękuję :) Ostatnio w życiu miałam taki czas, że bardzo napaliłam się na ewangelizację. Chciałam wszystkim opowiadać co mi daje relacja z Panem Bogiem, ile to dla mnie znaczy. Jednak później przeczytałam Łk 12, 31: "Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane.". Zaczęłam się zastanawiać co to znaczy, no i dotarło do mnie, że przede wszystkim powinnam kierować się miłością. To jest właśnie moje podstawowe powołanie. Nawet zwykły uśmiech do mijanej osoby jest czymś co dale ogromną radość :)
WR
Wojtek Rych
28 maja 2014, 16:28
Na czym w moim rozumieniu polega ewangelizacja nas; świeckich przez świeckich..? Chodźby na odszukaniu bezdomnych w przytoczonych miejscach.............. powyższego artykułu i przyjęciu Ich do pracy we firmie; po to aby mogli "odzyskać dom" i "stanać na nogi" pomiedzy nami, też z 'podniesionym czołem' jak my....
T
tomi
28 maja 2014, 20:25
Wojciechu, zeby sie zajac bezdomnymi to trzeba sie najpierw duzo nauczyc. Inaczej im nie pomozesz, oni cie wykorzystaja, zrazisz sie, a oni dalej beda koczowac na ulicy. Chcac przyjac bezdomnego do pracy, to trzeba sie nad nim napracowac mocno. Wiec to musi byc twoja jedyna praca. W przypadku firmy dzialajacej rynkowo, ona musi zarabiac, inaczej bys splajtowal i ci co maja prace by stracili, tak jak ty sam.
WR
Wojtek Rych
29 maja 2014, 08:04
...kamień odrzucony, stanie się Kamieniem Węgielnym....  !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! czytałeś kiedyś...? a nie zauważyłeś ilu odrzuconych wokół .....? >.......Chcac przyjac bezdomnego do pracy, to trzeba sie nad nim napracowac mocno.......< Tak zgadzam się. ale tak wygląda Miłość co Duchem naszej wiary ma BYĆ. No i zatrudnienie to wykorzystanie czyichś talentów dla wspólnego dobra, a nie jakiś przymus, zamordyzm... >..W przypadku firmy dzialajacej rynkowo, ona musi zarabiac, inaczej bys splajtowal i ci co maja prace by stracili, tak jak ty sam. ..< Trzeba wtedy zastanowić sie nad zasadnością tego 'biznesu', czy właśnie podstawy, fundament jedo.... właściwie był położony.....?