Zmartwychwstanie to nie reanimacja zwłok

Piotr Kropisz SJ

Jezus wskrzesił Łazarza (J 11; 1- 44) czy syna wdowy z Nain (Łk 7; 11-17) - przywrócił im życie dzięki boskiej mocy. Czy dostrzegamy, że wskrzeszenie i Zmartwychwstanie to dwie zupełnie różne rzeczywistości?

Jezus, pokonujący śmierć nie jest reanimowanym trupem, jak brat Marii i Marty lub inna martwa klinicznie osoba, która została przywrócona do życia. On wraca inny, przemieniony - Chrystus należy już do Innego Świata. Wyraźnie zwraca na to uwagę Papież Benedykt XVI w drugiej części książki pt. "Jezusa z Nazaretu." Jego myśli są inspiracją do ostatniego już tekstu z naszego wielkanocnego cyklu.

Marzenie o niekończącej się młodości i życiu na wieki towarzyszy ludzkości prawdopodobnie odkąd mamy świadomość nieuchronności śmierci. Takie marzenie wyraża się choćby w rosnącej w Europie popularności wiary w reinkarnację - pośmiertny powrót do życia w świecie w tej czy innej postaci. Buddyzm daje jednak obietnicę wyrwania się z sansary, cyklu narodzin i śmierci, poprzez nirwanę. Najpopularniejsza "religia" współczesnego świata - konsumpcjonizm, dobrze rozpoznała w człowieku pragnienie, by żyć wiecznie. Reklamy proponują coraz bardziej zachęcającą wizję przedłużenia młodości - kosmetyki, zdrowa żywność, lecznicze masaże czy pozytywne myślenie mają oddalić przemijanie. Te produkty i usługi oferują nam bardzo atrakcyjni, młodzi ludzie. Zdjęcia modelek i modeli, dzięki pracy profesjonalnych grafików komputerowych, pozbawione są najmniejszej nawet skazy. Cała ta machina biznesu, świadomie karmi pragnienie nieśmiertelności, wykorzystując słabość człowieka. Pragniemy być silni, zdrowi, sprawni i piękni - łakniemy życia, a proponuje się nam krem przeciw zmarszczkom i niskokaloryczny kefir.

Dopóki nie zobaczymy, czym jest Zmartwychwstanie, które ofiaruje nam Jezus, nie jesteśmy w stanie nawet wyobrazić Go sobie w najwspanialszych marzeniach. Chcieliśmy przedłużenia tego, co jest. Dostajemy natomiast wypełniającą się obietnicę życia, które jest o wiele pełniejsze i piękniejsze niż to, czego doświadczyliśmy dotychczas. Jak pisze Benedykt XVI: "Zmartwychwstanie Jezusa było przejściem do całkowicie nowego rodzaju życia, do życia niepodlegającego już prawu śmierci i stawania się, lecz znajdującego się poza jego granicą, życia, które zainicjowało nowy wymiar człowieczeństwa. (…) Jezus nie powrócił do normalnego ludzkiego życia na tym świecie, tak jak stało się z Łazarzem i innymi zmarłymi wskrzeszonymi przez Jezusa. Przeszedł do nowego, odmiennego życia - do Bożych szerokości, i stamtąd przychodzi, by ukazać się swoim" [Benedykt XVI, "Jezus z Nazaretu. Część II". Kielce 2011, s. 260-261]. Zmartwychwstały nie jest z tego świata, a jednak ukazuje się w naszym świecie. Gdyby nie przemiana, uczniowie nie mieliby takich trudności z Jego rozpoznaniem. Inaczej niż Łazarz, który choć wskrzeszony z martwych, później umarł, Jezus obwieszcza życie na wieki - życie, w którym już nie ma lęku przed śmiercią, ale obietnica trwania w Bogu na wieki.

DEON.PL POLECA


Zmartwychwstanie, opisywane w Nowym Testamencie, ma ogromne znaczenie dla naszej wiary. Nie byłoby chrześcijaństwa, gdyby Zmartwychwstanie oznaczało jedynie reanimację zwłok człowieka, którego po wskrzeszeniu czeka ponowna śmierć.

Zapamiętanoby wtedy Jezusa jako wyjątkowego nauczyciela, który, choć mądry, poniósł dotkliwą porażkę. Jak zauważa Benedykt XVI, zrozumienie Zmartwychwstania jako przejścia w zupełnie nową rzeczywistość, pozwala nam przejść od myślenia o Jezusie jako tym, który "był," do rozumienia, że On "jest." Zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią oznacza przecież i nasze "jest" na wieki w Bogu. Jako nawróceni, nie tylko nie mamy podlegać już grzechowi, ale - według słów Jezusa - również śmierci i potępieniu (J 3; 18). Jezus nie obiecuje nam wiecznej młodości, jędrnego ciała i braku chorób. Zaprasza do nagrody o wiele większej: przemienionej duszy i przemienionego ciała, nie podlegających już ograniczeniom, jakie dobrze znamy od dzieciństwa. Zapowiada wypełnienie naszych najgłębszych tęsknot - ofiaruje wodę, która ugasi pragnienie na zawsze (J 4; 14).

Przyjęcie obietnicy Jezusa odbywa się w dwóch etapach. Pierwszym jest spotkanie Zmartwychwstałego, drugim równie ważnym, przyjęcie Ducha Świętego, Który pozwali odkryć wszystkie owoce tego spotkania i być świadkiem wiary. "Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara" - podkreśla św. Paweł z Tarsu (1 Kor 15; 14). Czas, byśmy żyli nie jak ci, którzy czekają na Zmartwychwstanie, ale jak ludzie, którzy wiedzą, że Zmartwychwstanie już się dokonało i jest źródłem siły, by żyć miłością na miarę ucznia Jezusa.

Piotr Kropisz SJ jest duszpasterzem akademickim w Sanktuarium Św. Andrzeja Boboli w Warszawie. Organizuje mini-wolontariaty do Azji, Ameryki Pd. i Afryki, prowadzi warsztaty kreatywnej modlitwy i rekolekcje. W chwilach wolnych komponuje i muzykuje, chodzi po górach i lata na paralotniach, fotografuje i ćwiczy umysł grą logiczną blokus.

Refleksja jest ostatnią częścią cyklu "Niekończąca się Wielkanoc", który był przygotowaniem do uroczystości Zesłania Ducha Świętego, pięćdziesiąt dni po Wielkanocy.

Poprzednie części:

1. Osobiste ciemności i Zmartwychwstały

2. Zmartwychwstały, Pchła i jednoręki perkusista

3. Rzeźba z ciał zakonnic

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zmartwychwstanie to nie reanimacja zwłok
Komentarze (8)
26 maja 2012, 09:40
Najważniejsza myśl - Zmartwychwstanie jest niezwykłym, fundamentalnym faktem w dziejach ludzkości. Ważne, by było równie istotne w życiu każdego chrześcijanina. Docenienie Jego znaczenia to źródło przemiany i siły, by dobrze, pięknie żyć. Chrystus oddał życie i Zmartwychwstał ze względu na miłość Boga do człowieka. Przyjęcie tej miłości i dzielenie się nią z innymi daje szczęście jakiego nie zna, i nie jest w stanie ofiarować świat.
LS
le sz
25 maja 2012, 10:26
XLeszek - faktycznie nic do końca nie zrozumiałeś. Semantyka jest Ci zupełnie obca. Oj andree26, jak chcesz stawiać zarzutu niezrozumienia i obcości semsntyki to wypadałoby abyś sam nie wykazywał przy tym że nic nie zrozumiałeś ale chcesz przywalić. Po pierwsze przyjmujesz problem podając jako dowód że używano w stosunku do zmartwychwstania Jezusa słowa "wskrzeszony". Ja nie przyjmowałem żadnego problemu. Zwróciłem jedynie uwagę na fałszywe rozumienie przez autora czym jest reanimacja i śmierć kliniczna oraz na zdradliwość argumentacji autora artykułu usiłującego dowodzić, że Jezus nie był reanimowanym trupem tak jak Łazarz, bo zmartwychwstał a nie został wskrzeszony tak jak Łazarz. Tyle, że to zrobił BÓG. [...] Stawanie okoniem i krytyka innych (choć sam to im zarzucasz) w tym przypadku, świadczy tylko o traktowaniu tematu po łebkach, braku głębszej refleksji. Jeżeli twierdzisz, że wierzysz, to nie rozumiejąc różnicy pomiędzy zmartwychwstaniem a wskrzeszeniem nie wiem w CO Ty wierzysz. A jakżeś to wymyślił, że nie widzę różnicy? Przecież nie napisałem ani słowa o różnicach pomiedzy zmartwychwstaniem a wskrzeszeniem? Ale skoro tak to odebrałeś to świadczy to o TWOIM traktowaniu tematu po łebkach i braku głębszej refleksji.
Andrzej Binkowski
25 maja 2012, 08:11
XLeszek - faktycznie nic do końca nie zrozumiałeś. Semantyka jest Ci zupełnie obca. Po pierwsze przyjmujesz problem podając jako dowód że używano w stosunku do zmartwychwstania Jezusa słowa "wskrzeszony". Tyle, że to zrobił BÓG. A Chrystus już był w ciele PRZEMIENIONY. Wskrzeszenie jest też dziełem Boga, za pośrednictwem Jego wybrańców, ale wskrzesza nasze NIEPRZEMINIONE CIAŁO. Natomiast po zmartwychwstaniu i my będziemy PRZEMIENIENI. A Jezus po śmierci w Ciele Przemienionym jako BÓG wstąpił do obszarów innych rzeczywistości, do piekieł między innymi. Po trzech dniach ZMARTWYCHWSTAŁ. Można temu przypisać kilka prawdziwych znaczeń. Ogólnopojęte, że ożył w ciele, drugie,logiczniejsze, że wrócił ze świata martwych w którym otworzył niebo dla dusz niezbawionych, m.in. Adama i Ewy. Temat jest głęboki i dotyka samego sedna naszej wiary. Stawanie okoniem i krytyka innych (choć sam to im zarzucasz) w tym przypadku, świadczy tylko o traktowaniu tematu po łebkach, braku głębszej refleksji. Jeżeli twierdzisz, że wierzysz, to nie rozumiejąc różnicy pomiędzy zmartwychwstaniem a wskrzeszeniem nie wiem w CO Ty wierzysz.
LS
le sz
23 maja 2012, 22:22
Myślę, że nie do końca się rozumiemy. Nie miałam intencji obrażania. Chciałam jedynie zwrócić uwagę, że warto szukać także dobra i tego, co wartościowe. Tak, na to wychodzi, że się najwyraźniej nie rozumiemy... TY to nie miałaś intencji obrażania... ale chciałaś jedynie zwrócić uwagę... natomiast JA to zapewne musiałem mieć intencję obrażania i dlatego uznałaś że należy 'zwrócić uwagę'... Zauważ że stosujesz dwie różne miary. Jedną do siebie - za podstawę oceny tego co piszesz przyjmując swoje intencje które wg Ciebie są oczywiście pozytywne. Przy czym nie ma znaczenia prawdziwość czy fałszywość tego co piszesz, ważne są Twoje intencje. A zupełnie inną miarę do tego co ja napisałem - już nie uznając że moje intencje są/były równie pozytywne, ale wręcz osądzając negatywnie moje intencje, jako powodujące, że moje komentowanie sprowadza się jedynie do poszukiwania uchybień, oskarżania i obrażania autora. Przy czym nie ma dla Ciebie znaczenia prawdziwość czy fałszywość tego co napisałem, ważny jest Twój subiektywny i tendencyjny osąd moich rzekomych intencji. To co prezentujesz to się nazywa moralność Kalego...
LS
le sz
23 maja 2012, 22:00
Chciałabym dodać, że nie rozumiem zupełnie dlaczego komentowanie często sprowadza się jedynie do poszukiwania uchybień, oskarżania i obrażania autora, tym bardziej, że piszemy tu o Bogu, Któremu obca taka postawa. Może warto razem szukać prawdy i dobra? Jeśli czyjeś komentowanie sprowadza się jedynie do poszukiwania uchybień, oskarżania i obrażania to ja też tego nie rozumiem. Zauważ jednak, że nieprawda wprowadza w błąd i prowadzi do fałszywych wniosków,więc szukanie prawdy musi wiązać się z tym, że reaguje się na nieprawdę. Wprowadzanie w błąd co do tego czym jest reanimacja oraz śmierć kliniczna prowadzi do absurdalnych stwierdzeń o reanimacji trupa, a mówienie że czym innym jest zmartwychwstanie i wskrzeszenie bo wskrzeszenie to reanimacja trupa sugeruje, że wskrzeszenie Jezusa to też reanimacja trupa. Ty możesz nie mieć takich skojarzeń  i nie wyciągać takich wniosków, ale osoba nastawiona krytycznie lub wręcz nieprzychylnie jak najbardziej może tak rozumować. Zwracanie uwagi na to co nie jest prawdą wcale nie jest poszukiwaniem uchybień, ani tym bardziej nie jest oskarżaniem lub obrażaniem. Jest to najzwyczajniejsze dążenie do prawdy. A tak apropo, to obraźliwy jest właśnie Twój wpis sugerujący, że moja wypowiedź sprowadza się jedynie do poszukiwania uchybień i oskarżania oraz obrażania.
LS
le sz
23 maja 2012, 20:52
Czy dostrzegamy, że wskrzeszenie i Zmartwychwstanie to dwie zupełnie różne rzeczywistości? Jezus, pokonujący śmierć nie jest reanimowanym trupem, jak brat Marii i Marty lub inna martwa klinicznie osoba, która została przywrócona do życia. Bardzo efektowne porównanie, ale niestety wpuszczasz się Bracie w maliny. Jak łatwo sprawdzić, NT raz mówi że Jezus zmartwychwstał, a innym razem że został właśnie wskrzeszony z martwych. Pierwszy z brzegu przykład to Dz 2,22-24..32: 22 Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, 23 tego Męża, który z woli postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. 24 Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, [...] 32 Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami. A jest tego znacznie więcej. Ale wcale to nie oznacza, że skoro Jezus został wskrzeszony to jest reanimowanym trupem! W dodatku wykazujesz się brakiem znajomości pojęć których używasz. Reanimacja oznacza przywrócenie oddychania i krążenia zanim ciągle żywa reanimowana osoba stanie się trupem! Ale jeśli stanie się już trupem to żadna reanimacja nic nie pomoże. Martwa klinicznie osoba to również nie jest żaden trup lecz ciągle jeszcze żywa osoba u której jedynie nastąpił zanik oznak życia typu bicie serca i krążenie krwi oraz oddychanie. I tylko dlatego że nie jest jeszcze trupem można taką martwą klinicznie osobę jeszcze przez pewien krótki czas reanimować przywracając jej krążenie i oddychanie.
I
Inq
23 maja 2012, 16:43
"reanimowanym trupem, jak brat Marii i Marty lub inna martwa klinicznie osoba, która została przywrócona do życia." Cóż ja to miałem za cud... a tu się okazuje, że wszedł do grobu, wykonał 30 ucisnięć klatki piersiowej, 2 oddechy i tak do przywrócenia krążenia... Niedoceniałem, że to właśnie Jezus przyniósł na ziemię reaimację... Szkoda, że ta umiejętność zaginęła w nauce Kościoła na wiele lat, nie została zapisana w księgach... Przez to medycy musieli ją odkryć niezależnie... a wystarczyło zanotować to co  wykonał Pan wobec Łazarza...
M
Magda
23 maja 2012, 12:17
 Świetny artykuł!