"Konwencja RE ma marksistowski rodowód"

KAI / psd

Konwencja Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy ma wyraźnie marksistowski rodowód, narzuca określoną wizję ideologiczną, stoi też sprzeczności z artykułami konstytucji RP - mówiono we wtorek w Sejmie podczas konferencji zorganizowanej przez Parlamentarny Zespół na Rzecz Ochrony Życia i Rodziny i Polską Federację Ruchów Ochrony Życia.

W konferencji "Ratyfikacja Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej - następstwa dla jednostki, społeczeństwa i państwa" uczestniczą parlamentarzyści, działacze pro-life, prawnicy, pedagodzy i psycholodzy.

O sprzeczności zapisów Konwencji RE z konstytucyjnymi gwarancjami ochrony rodziny mówił dr hab. Aleksander Stępkowski z Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej "Ordo Iuris".

Jak podkreślił, z jednej strony konwencja dotyczy kwestii niekontrowersyjnych, jak konieczność przeciwdziałania przemocy wobec kobiet, z drugiej jednak strony "sytuuje to niekontrowersyjne zagadnienie w trudnym do zaakceptowania kontekście ideologicznym".

DEON.PL POLECA

Dokument zakłada "konieczność przekształcenia realiów społecznych pod dyktando ideologicznych założeń", o czym mowa jest już w preambule konwencji. Jej ideologizujący charakter wyraża się już w samym języku dokumentu. Posługuje się on m.in. nieznaną jak na razie polskiemu prawu definicją płci jako kategorii społeczno-kulturowej, a nie biologicznej.

Z tego względu ideologizacja zapisów konwencji jest problematyczna w świetle art. 25 ust. 1 konstytucji RP, który deklaruje Polskę jako państwo bezstronne światopoglądowo. Państwo takie "nie powinno wprowadzać regulacji, które są bardzo wyraźnie światopoglądowo zdeterminowane" - tłumaczył prawnik. Dezaprobatę wobec stanowisk ideologicznych wyraża w tym sensie art. 13 konstytucji, mówiący o zakazie odwoływania się do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu.

Dyskusyjny jest zakres stosowania konwencji, ogranicza się ona bowiem do przeciwdziałania przemocy wobec kobiet, co stoi w sprzeczności z art. 32 i 33 konstytucji RP. Sprawia to, że - zdaniem Stępkowskiego - mężczyźni jako ewentualne ofiary przemocy (także domowej) nie mogą się powoływać na zapisy konwencji.

Zdaniem dr hab. Stępkowskiego, konwencja Rady Europy ma "wyraźnie marksistowski rodowód". - To Marks z Engelsem powiązali istnienie własności prywatnej, będącej źródłem przemocy z relacjach społecznych i tym samym niesprawiedliwości, z powstaniem małżeństwa pojedynczej pary. Dlatego prezentowali małżeństwo kobiety i mężczyzny nie jako naturalną wspólnotę pozwalającą obojgu rozwijać się ku pełni człowieczeństwa, ale jako instytucjonalizację przemocy mężczyzny nad kobietą - wyjaśniał.

"Tym samym konwencja narzuca Rzeczpospolitej określoną wizję światopoglądową, gdy tymczasem art. 25 ust. 1 nakazuje zachować bezstronność w tej mierze" - podkreślił dr hab. Stępkowski.

Jeśli natomiast traktować konwencję jako zbiór technicznych instrumentów służących eliminacji przemocy domowej i wobec kobiet, to dokument ten nie wnosi do polskiego prawodawstwa niczego, co nie byłoby w nim już obecne w tym zakresie - zauważył prawnik.

Prof. Maria Ryś z UKSW, psycholog i pedagog, autorka wielu publikacji na temat wychowania do życia w rodzinie mówiła o zagrożeniach płynących z tych zapisów konwencji, które odwołują się do ideologii gender i postulatów edukacji seksualnej dzieci.

Jak stwierdziła, umyślny brak wyrazistej definicji zarówno w odniesieniu do terminu "gender", jak i wobec konkretnych zapisów konwencji, pozwala na bardzo szeroki zakres stosowania tego dokumentu.

Powiedziała, że podobne regulacje na Zachodzie i za oceanem doprowadziły do legalizacji pseudomedycznych eksperymentów zmiany płci. Podawała przykłady osób, które na skutek dowolności takich działań przez niektórych naukowców, popadły w depresję i popełniły samobójstwo lub prosiły o eutanazję.

Dalej prof. Ryś. wskazywała, że takie dokumenty jak konwencja Rady Europy mają za cel "wykorzenienie uprzedzeń, zwyczajów i tradycji, które wynikają ze stereotypowych ról kobiet i mężczyzn". Podała przykłady zastępowania w niektórych zachodnioeuropejskich porządkach prawnych definicji rodziców jako "matki" i "ojca" bardziej ogólnymi określeniami typu "rodzice".

Skrytykowała też postulowane przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) tzw. standardy edukacji seksualnej dzieci. - Rzekomo mają one służyć przekazywaniu wiedzy. Wszyscy uczciwi psychologowie podkreślą: to jest seksualizacja dzieci, rozbudzanie potrzeb, których dziecko nie ma - mówiła prof. Ryś.

Krytyce poddała też częsty argument zwolenników stosowania antykoncepcji, według których zapoznawanie dzieci z tą tematyką uchroni je w przyszłości przed aborcją. Jednak amerykańskie badania opracowane na podstawie wywiadów z kobietami, które dokonały aborcji, udowodniły, że 99,2 proc. takich zabiegów poddały się właśnie kobiety stosujące antykoncepcję.

Organizatorami konferencji są Parlamentarny Zespół na Rzecz Ochrony Życia i Rodziny oraz Polska Federacja Ruchów Ochrony Życia.

Polska podpisała Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej 18 grudnia 2012 r. W imieniu rządu uczyniła to pełnomocnik ds. spraw równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.

Zarówno Kościół, jak i wiele środowisk katolickich oraz organizacji rodzinnych wyrażało dezaprobatę wobec niektórych zapisów konwencji.

Wyraźny sprzeciw wobec konwencji wyraziło też Prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Jak wskazywali biskupi, choć konwencja poświęcona jest istotnemu problemowi przemocy wobec kobiet, zbudowana jest jednak na ideologicznych i niezgodnych z prawdą założeniach, których w żaden sposób nie można zaakceptować. Wskazuje bowiem niesłusznie, że przemoc wobec kobiet jest systemowa, zaś jej źródłem miałyby być religia, tradycja i kultura.

Podpisanie dokumentu nie oznacza obowiązku ratyfikowania go, a dopiero ratyfikacja pociągnie za sobą skutki prawne. Rząd ma na ten temat dyskutować pod koniec lutego br.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Konwencja RE ma marksistowski rodowód"
Komentarze (1)
PI
podpisz i TY
5 lutego 2014, 05:16
Jest nas już milion, podpisz i TY USA i UE są o krok od pozwolenia bogatym korporacjom na kontrolowanie tego, co oglądamy w Internecie. Oznacza to koniec Internetu w obecnej formie. Ale obrońcy wolności słowa oraz firmy działające w sieci walczą. Kliknij poniżej, aby przyłączyć się do największego w dziejach apelu o demokratyczny i wolny Internet: PODPISZ TUTAJ: [url]http://www.avaaz.org/pl/internet_apocalypse_pa_eu/?bFcgfeb&v=35003[/url] Najbogatszy 1% ludzi może już zawsze kontrolować to, co widzimy w Internecie. Po obu stronach Atlantyku decyzje są podejmowane właśnie teraz. Dostawcy usług internetowych, jak Verizon czy Vodafone, uskuteczniają lobbying w celu przeforsowania Internetu dla bogatych. A bez zmasowanej reakcji obywateli, mają szansę na wygraną i zagrozić pracy całej internetowej społeczności. [url]http://niepoprawni.pl/blog/7317/dostalam-poczta-jest-nas-juz-milion-podpisz-i-ty[/url]