Kościół a otwartość na ludzi z upośledzeniem
Kościół wciąż jeszcze nie zdaje sobie sprawy, jak ważną rolę odgrywają w nim ludzie z upośledzeniem - uważa Jean Vanier. Przybył on 20 marca do Rzymu przybył, gdzie będzie świętował 50-lecie Arki - założonej przez siebie wspólnoty opiekującej się ludźmi z upośledzeniem umysłowym. 21 bm. spotka się z Papieżem.
Zdaniem urodzonego w Genewie prawie 86-letniego obecni Kanadyjczyka, robi się wprawdzie wiele dla osób upośledzonych, jest to jednak postawa nie tyle całego Kościoła, ile jego wyspecjalizowanych sekcji.
"Uświadomiłem sobie, że ludzie z upośledzeniem umysłowym należą do najgorzej traktowanych i najbardziej odrzuconych. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Wystarczy przypomnieć, jak się nazywa takich ludzi: idiota, wariat, głupek, imbecyl czy choćby niedostosowani, upośledzeni... Wszystko to ma wydźwięk negatywny" - skarżył się w rozmowie z Radiem Watykańskim założyciel Arki.
Zwrócił uwagę, że odbywają się paraolimpiady i "to jest wspaniałe, że ludzie, którzy stracili obie nogi, mogą zdobywać sportowe trofea". "Ale problem nie ogranicza się do tych kilku jednostek, które cieszą się powszechnym uznaniem. Obok nich są całe tłumy, masy ludzi bardzo wrażliwych, poniżanych, odrzuconych, a dziś nawet pozbawianych życia, zanim przyjdą na świat" - przypomniał Vanier.
Podkreślił, że Arka chce odpowiedzieć na wyzwanie Ewangelii. "Bóg wybrał to co słabe, głupie, najbardziej pogardzane, aby zawstydzić intelektualistów i możnych. Ludzie z upośledzeniem są członkami mistycznego Ciała, są niezbędni w Kościele, Ciele Chrystusa. Myślę, że Kościół nie zdaje sobie z tego sprawy" - powiedział Radiu Watykańskiemu założyciel dzieła.
Skomentuj artykuł