Krytyka celibatu dowodzi, że to wielki znak wiary

(fot. EPA/GIUSEPPE GIGLIA)
KAI / psd

Ok. 15 tys. księży z całego świata spotkało się z Benedyktem XVI na Placu św. Piotra w Watykanie 10 czerwca wieczorem w czasie czuwania modlitewnego. Poprzedziło ono uroczystość zakończenia Roku Kapłańskiego. Papież odpowiedział m.in. na pytania, jakie postawili mu księża z pięciu kontynentów.

Kapłan z Brazylii mówił m. in. o trudnościach pracy dzisiejszego proboszcza.

Ksiądz z Afryki zwrócił uwagę na rozbieżność czy czasem sprzeczność pomiędzy teologią i doktryną katolicką, mówiąc, że teologia czasami wydaje się wręcz „niekatolicka”. W odpowiedzi Benedykt XVI zacytował słowa św. Bonawentury o "arogancji rozumu" i przyznał, ze istnieje teologia, która "nie karmi wiary". Przypomniał, że on sam zajmuje się teologią "od stycznia 1946 roku" i widział, że wiele tez, które np. w latach 60. wydawały się rewolucyjne i nowoczesne, budzi dziś śmiech. Papież polecił wracać do Katechizmu Kościoła Katolickiego, „który pozostawił nam Jan Paweł II", by rozwiewać nasuwające się czasem wątpliwości.

Słowacki ksiądz pracujący w Rosji zapytał, jak reagować na częste dziś krytyki celibatu i prosił o wyjaśnienie jego autentycznego sensu. Benedykt XVI podkreślił, że celibat jest „antycypacją”. „Przekraczamy siebie samych, idziemy dalej, pociągamy za sobą świat ku Zmartwychwstaniu i to jest prawdziwa nowość, gdyż Chrystus daje nowe i prawdziwe życie. Celibat zatem to antycypacja, możliwa przez łaskę Pana, który pociąga nas ku sobie, ku światu Zmartwychwstania, który wzywa nas wciąż od nowa do przekroczenia siebie samych, tej teraźniejszości ku przyszłości” – mówił papież.

Benedykt XVI zwrócił uwagę, że wielkim problemem chrześcijaństwa dzisiaj jest to, że „nie myśli się już o przyszłości Boga, ale o teraźniejszości tego świata”. „Chcemy mieć tylko ten świat, żyć tylko na tym świecie, tym samym zamykamy drzwi przed prawdziwą wielkością naszej egzystencji” – podkreślił papież. Jego zdaniem „sens celibatu jako antycypacja przyszłości” i jest „otwarciem drzwi i ukazaniem realności przyszłości, świadectwem, że rzeczywiście wierzymy, że Bóg jest”, oraz że można „oprzeć życie na Chrystusie, na przyszłym życiu”.

„Poznajemy teraz światowe krytyki, o których ksiądz mówił. To prawda, że dla świata agnostycznego, dla świata, z którym Bóg nie ma nic wspólnego, celibat jest wielkim zgorszeniem. Ponieważ pokazuje, że jest czymś realnym. Mogłaby w jakimś sensie zaskakiwać ta krytyka celibatu, w czasie, gdy coraz bardziej modna staje się rezygnacja z małżeństwa. Ale ta bezżenność to coś zasadniczo odmiennego od celibatu!” – wyjaśniał Benedykt XVI.

Papież zwrócił uwagę, że nie bycie w związku z kimś oparte jest na „pragnieniu życia dla samego siebie”. Przestrzegł przed brakiem "akceptacji definitywnych więzów i posiadaniem pełnej autonomii życia w każdym momencie", aby „móc decydować o tym, co robić, co czerpać z życia”. „Tymczasem celibat to coś zupełnie przeciwnego: to definitywne tak. Pozwolenie, aby Bóg wziął nas za rękę, oddanie się w ręce Pana. Akt wierności i ufności, akt, który zakłada także akt małżeństwa. To coś zupełnie przeciwnego odmowie, owej autonomii, wzięcia na siebie zobowiązań, stworzenia więzów” – mówił papież.

Przypomniał, że sensem kapłaństwa jest także „skandal wiary” i „oparcie całej egzystencji na Bogu”. „Wiemy, że obok tego wielkiego zgorszenia, którego świat nie chce oglądać, są także zgorszenia drugorzędne, związane z naszymi niedociągnięciami, grzechami, które przyćmiewają ten prawdziwy i wielki skandal oraz skłaniają do myślenia, że księża nie żyją faktycznie zgodnie z Bogiem” – mówił papież.

Zdaniem Benedykta XVI krytyki pod adresem celibatu dowodzą, że „jest on wielkim znakiem wiary i obecności Boga w świecie”. „Prośmy Pana, aby nam pomógł i uwolnił od skandali drugorzędnych, aby uczynił obecnym wielki skandal naszej wiary, ufności, siły naszego życia, opartego na Bogu i Chrystusie Jezusie" – zakończył Benedykt XVI.

Reprezentujący Kościół w Azji kapłan z Japonii pytał o to, "jak żyć Eucharystią i nie utracić kontaktu ze światem", a także uchronić się przed klerykalizmem. Swoją odpowiedź Benedykt XVI zakończył maksymą: "Eucharystia to najpewniejsza ochrona przed wszelkim klerykalizmem".

Ksiądz z Australii wyraził niepokój o "puste seminaria", czyli stały spadek liczby powołań. Odpowiadając mu papież przestrzegł przed sprowadzaniem kapłaństwa do rzędu "zawodu", który każdy mógłby "uprawiać". "Takie podejście zresztą, zauważył Benedykt XVI, niczego by nie rozwiązało". Dodał, że niezwykle ważny jest przykład innych. "Nie zostalibyśmy kapłanami, gdybyśmy nie mieli takich przykładów" – powiedział Benedykt XVI.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krytyka celibatu dowodzi, że to wielki znak wiary
Komentarze (18)
G
gosia
18 marca 2012, 11:27
W Polsce są również księża którzy należą do tzw. Kościoła Narodowościowego, a którzy przez kościół rzymskokatolicki są uznani za sektę. Oni chodzą podobnie ubrani do księży katolickich, często też mają dyspensy od swojego biskupa i przechodzą tam gdzie im sie podoba: na anglikanizm albo właśnie do kościoła narodowego. Niestety o tym się nie mówi a zwykły laik o tym nie wie. ważnie żeby obrzucić błotem kler. warto sobie poczytać na stronie http://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_Narodowy_Kościół_Katolicki jest wszystko opisane. 
D
dziadek
14 czerwca 2010, 09:11
kto chce uderzyć, kij znajdzie zawsze i wszędzie. Kapłaństwo to Sakrament. Ksiądz przez kilka lat w seminarium przygotowywany jest do kapłaństwa, uczy się na Ewangelii. Potem składa śluby. Ślubowanie przed Bogiem. No cóż, kapłana do 19 roku życia wychowują rodzice. To jest podstawa, wychowanie i pewne cechy wynosi się z domu. Potem są wykładowcy i nawet jeżeli nie trafi się na własciwych, to wiara i mądrość wyniesiona z domu rodzinnego jest siłą. Trzeba rozeznać dobrze swoje powołanie. Dobry ksiądz, który ma pokorę, zawsze będzie wiedział jak dobrze pełnić swe powołanie i jak iść przez kapłaństwo. Niestety ksiądz, który wychowany jest w duchu materializmu, swoją podstawą sieje zgorszenie, łamie śluby, lekceważy Sakrament Kapłaństwa niestety naraża się na na utratę zbawienia. Kapłana szczególnie doświadcza zły duch, musi być Bogiem silny by stoczyć bój. Ale kapłan żyje we wspólnocie. Odpowiedzialni są za kapłana szczególnie parafianie. Jeżeli czyni źle, powinni go upomnieć, a przede wszystkim wspomagać go modlitwą. Jest on takim samym grzesznikiem jak wszyscy ale bardziej narażonym na pokusy niż ty i ja. Bardzo potrzebuje modlitwy. Jezeli ma pychę i grzeszy nieczystością i materializmem to zły duch nim zawładnie. Dlatego ważna jest czystość ciała i duszy kapłana. Ma mieć czyste serce, ręce i usta kiedy trzyma w ręku Hostię bo trzyma PANA JEZUSA. Biada, jeżeli traktuje kapłaństwo jako zawód, jemu biada. A reformowanie każdy niech kieruje do siebie, do świeckich, kapłanów nie trzeba reformować, nimi zajmuje się Bóg, jemu się oddali, jemu ślubowali i zawierzyli. Nie każdy człowiek musi zaspokajać i dbać tylko o swoją chuć. To tylko pragnienie tego świata, przereklamowanego seksizmem, afirmacją człowieka, potrzebami tylko fizycznymi - a z czym na tamten świa, człowieku puchu marny...
CX
czesław x
13 czerwca 2010, 15:49
Babciu droga, wszystko prawda, tylko, że ksiądz jest też poza tym człowiekiem, ze wszystkimi jego cechami, tak samo je, oddycha, rodzi się i umiera, tak samo kocha i nienawidzi. Uczucia, tak samo jak seksualność są rzeczą ludzką, moim zdaniem negowanie tych swer własnej osoby w wielu przypadkach prowadzi do zła. Wtórne skłonności homoseksualne, życie z kims na boku, nie przyznawanie się do własnych dzieci, czy ostatnio tak nagłaśniana przez media pedofilia... Dziadku drogi... brawo, gdzie diabeł nie może tam babę pośle, mężczyzna dobry i prawy, na obraz Boga stworzony mąż opatrzności, wszystko przez tą kobietę, co kręci i kusi... i kłamie... Jak przemowa na procesie o czary, poziom kreta na Żuławach i wypraw krzyżowych. A czymże stało się kapłaństwo jak nie zawodem... przyuczasz się, prowadzisz określony tryb życia, odprawiasz msze, chrzcisz, chowasz, w zamian otrzymujesz ofiary, część z tego bierzesz dla siebie, część na parafię, część do biskupa. Z czasem awansujesz, zostajesz proboszczem, dostajesz swój kawałek świata, o który dbasz.
D
dziadek
13 czerwca 2010, 15:03
koniecznie celibat, koniecznie, ksiądz idąc do kapłaństwa wie o tym przyrzeka, akceptuje to, jeśli nie może żyć bez kobiety, nie musi iść do kapłaństwa, jest wiele innych zawodów, a kapłaństwo jest powołaniem, nie zawodem. Gdyby kapłaństwo było zawodem, i żennym to ksiądz musiałby pracować na żonę i rodzinę, poswięcać im dużo czasu i niewiele byłoby na sprawy Boże i dla wiernych. A przede wszystkim diabeł boi się pokory i "czystości", bo i też gdy i  gdzie diabeł nie może to babę podeśle...
B
babcia
13 czerwca 2010, 14:55
...czyż ksiądz nie powinien być...człowiekiem, który o czystość bił się z Bogiem..., źródłem uswięcenia...grzesznikiem, któremu Bóg przebaczył...panem swoich pragnień...sługą niesmiałych i prawych...nie uniżonym wobec możnych, lecz pochylającym się nad biednymi...uczniem swojego Pana...przewodnikiem swej owczarni...żebrakiem o hojnych rękach...nosicielem niezliczonych darów,...matką niosaca pociechę chorym...z mądrością wieku i ufnością dziecka dążącym wzwyż, lecz mocno stojącym na ziemi...stworzonym do radości...znającym cierpienie...dalekim od wszelkiej zazdrości...jassnowidzacym...szczerym w swej mowie...przyjacielem pokoju...wrogiem bezwładu...na zawsze wiernym.................tak innym ode mnie!
CX
czesław x
12 czerwca 2010, 17:25
Celibat to nic dobrego... Możemy mówić o dyspozycyjności, o powołaniu, o pełnym oddaniu wobec Boga, ale w czym tu przeszkadza posiadanie żony ( lub mężą ) ?? Wszystko jest kwestią ustalenia i dogadania się. Mężczyzna nie powinien być sam ktoś napisał. Ja pójdę o krok dalej i napiszę, że jak mężczyzna jest sam, to mu się dziwaczeje powoli. Osobiście uważam, że każdy potrzebuje kontaktu z płcią przeciwną, mentalnego i fizycznego. Takimi nas Bóg stworzył. Swego czasu chciałem być księdzem, czułem, jak to się mówi, powołanie, chciałem służyć Bogu, ale wiedziałem, że na dłuższą metę bez partnerki nie wytrzymam, wybrałem inną ( z obecnej perspektywy lepszą mi się zdaje ) drogę życia, i wcale nie oddaliłem się od Kościoła, jak mnie straszyli. Czemu nie dac Księżom wolnej ręki, żyjesz w celibacie, ok, masz żonę ( czy męża w przypadku kobiet ), też ok. Uważam, że wszystkim by to wyszło na zdrowie.
Alicja Baranowska
12 czerwca 2010, 14:40
Myślę, że problem nie jest w samej idei celibatu, który powinien nadal istnieć, ale w jego narzuceniu tym, którzy czują powołanie kapłańskie. Co jakiś czas powraca dyskusja na temat dopuszczania do święceń mężczyzn "viri probati", sprawdzonych małżonków i ojców. O ile w Polsce problem jest niewidoczny (nie brakuje kapłanów i nowych powołań), to w innych krajach zdarza się, że msza jest raz w miesiącu, bo nie ma komu ją odprawić. Jednocześnie nie brakuje tam świeckich zaangażowanych aktywnie w działalność Kościoła, są stali diakoni, którzy odprawiają nabożeństwa w te niedziele, gdy nie ma (z przyczyn obiektywnych) mszy, ale oni - choć niewiele trzeba by było, aby przygotować ich do święceń kapłańskich i pewnie byliby chętni - tych święceń nie otrzymają, bo... są żonaci. Nie można więc mówić, że problemu nie ma. Co jest ważniejsze? Trzymanie się kurczowo idei celibatu (który należy do kwestii dyscyplinarnych) czy też zapewnienie posługi duszpasterskiej kapłana dla wiernych? Co więcej, w kwestii celibatu brakuje konsekwencji. Nie tylko w Kościołach katolickich obrządków wschodnich nie ma obowiązkowego celibatu, ale w Kościele rzymskokatolickim zdarza się wyświęcanie żonatych mężczyzn - mam na myśli przede wszystkim byłych duchownych anglikańskich, którzy przeszli na rzymski katolicyzm (mam też wrażenie, że byli pastorzy innych wyznań też mają możliwość dyspensy od warunku celibatu - ale nie jestem na 100% pewna). Jednocześnie katolicy "od zawsze" nie mają wyboru - albo małżeństwo, albo kapłaństwo. Nie oznacza to, że celibat nie ma żadnej wartości. Podejrzewam, że zwłaszcza w trudnych okolicznościach łatwiej jest zdobyć się heroizm celibatariuszowi odpowiedzialnemu tylko za samego siebie niż ojcu rodziny. Ale alternatywa istnieć powinna.
Z
Zbyszek
12 czerwca 2010, 12:58
do brat_robot przecież papież nie mówił nic o gradacji małżeńswa i celibatu w tym fragmencje. Jestem tego samego zdania, że  nie można powiedzieć,że celibat jest czymś więcej, czy czymś wyżej od małżeńswa. Niestety tkie opinie spotyka sie wśród duchownych. Po prostu nie wiedzą co mówią, bo nie wychowują dzieci. Pdobnie małżeńswa nie wiedzą jak to być kapłanem, więc gradacja jest bez sensu. Moim zdaniem pod wieloma względami ławiej być dobrym kapłanem niż dobrym ojcem, ale to subiektywna ocena. do Kinga. Mąż jednej żony musi mieć żonę. Inaczej nie będzie mężem. do Bako Pismo Święte dostarcza dowodów na to, że życie w celibacie jest dla tych, którzy tego pragną. Nie mów mi tylko, że kapłani tego pragną, bo wielu z nich chce służyć Bogu, ale celibat przełyka jako gorzką pigułkę, jako konieczność walcząc ze swoim sumieniem, rozdwojeniem. Kapłan w kościele katolickim MUSI trwać w celibacie, bo Pawo Kościelne zabrania mu mieć żonę. Nie mam nic przeciwko, aby Ci kapłani, którzy odkryli w swoim sercu słowa Boga, aby nie mieć żony, rodziny pozostali w celibacie - ich wybór. Młody człowiek, kleryk, wchodząc stan kapłański dopiero poznaje życie, samego siebie i swoje pragnienia, jeżeli w jakimś momencie dojdzie do wniosku, że jednak chce rodziny Prawo Kościelne nie powinno mu tego zabraniać, bo nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam.
12 czerwca 2010, 12:21
"Benedykt XVI podkreślił, że celibat jest „antycypacją”. „Przekraczamy siebie samych, idziemy dalej, pociągamy za sobą świat ku Zmartwychwstaniu i to jest prawdziwa nowość, gdyż Chrystus daje nowe i prawdziwe życie. Celibat zatem to antycypacja, możliwa przez łaskę Pana, który pociąga nas ku sobie, ku światu Zmartwychwstania, który wzywa nas wciąż od nowa do przekroczenia siebie samych, tej teraźniejszości ku przyszłości” – mówił papież." Czyli jak jestem w małżeństwie i wychowuję dziecko to nie przekraczam samego siebie? Nie mam nic przeciwko celibatowi dopóki nie stawia się go wyżej od życia rodzinnego i posiadania dzieci.
Jadwiga Krywult
12 czerwca 2010, 10:57
3. Celibat jest głęboko nie biblijny. Biskup to mąż przykładny, mąż jednej żony. (1 Tm 3,2) Nawet apostołowie mieli żony. 1 Kor 9,5. 'Mąż jednej żony' znaczy: maksimum jedna żona i żadnych skoków w bok. Wcale nie znaczy to, że musi mieć żonę. Nie wiemy, ilu apostołów miało żony.
B
Bako
12 czerwca 2010, 10:51
Zbyszku. Jesteś niekonsekwentny. Z jednej strony podajesz autorytet Pisma jako argument za tym, że życie w celibacie jest rzekomo bezsensu (Tm, Rdz), z drugiej zaś kwestionujesz to samo źródło, twierdząc jakoby św. Paweł się mylił co do czasu Sądu. To co robisz, to po prostu potworne upraszczanie i wyrywanie z kontekstów pewnych fragmentów. Życie w celibacie jak i w małżeństwie jest jak najbardziej biblijne. A za tym pierwszym stoi przykład Jezusa, wielu spośród jego apostołów (oczywiście wiadomo, że niektórzy mieli żony), Świętego Pawła i innych. Poza tym celibat jest dla kapłanów, a nie dla wszystkich ludzi. Kto tutaj mówi o wprowadzaniu powszechnego celibatu? Zresztą chyba nikt tak bardzo nie promuje małżeństw i zakładania rodzin jak obecnie Kościół. Celibat nie jest żadnym celem, ale środkiem do tego, by być bardziej dyspozycyjnym i oddanym w służbie. Inną sprawą jest, że ta dobrowolna rezygnacja nie przekłada się czasem na apostolskie życie kapłanów. Ponadto doświadczenie Prawosławia czy  greko-katolików, mogących mieć żony, pokazuje, że wcale to nie rozwiązuje problemów na które remedium miałoby być odrzucenie celibatu. Pozdrawiam
Z
Zbyszek
12 czerwca 2010, 09:52
1. Fakty są takie, że celibat jest utopią. Wprowadzenie celibatu dla wszystkich ludzi jest równoznaczne z końcem ludzkości. Św. Paweł zalezał celibat/bezżeństwo, wierząc, że Chrystus przyjdzie niebawem, nie spodziewał się że minie 2000 lat i nadal nie będzie sądu ostatecznego. 2. .  Bóg stworzył Adama i stwierdził, że nie jest dobrze aby mężczyzna był sam. 3. Celibat jest głęboko nie biblijny. Biskup to mąż przykładny, mąż jednej żony. (1 Tm 3,2) Nawet apostołowie mieli żony. 1 Kor 9,5.
LN
ludziom nie dogodzi
11 czerwca 2010, 16:38
  Znam takich, którzy chętnie przeszliby na celibat, ;-)))   i zazdroszczą
11 czerwca 2010, 16:14
Jednak wielu mężczyzn doświadczając pełnego życia ludzkiego, małżeńskiego, rodzinnego mogłaby być wspaniałymi prezbiterami. Apostołami Chrystusa, Pasterzami Wspólnot dla chwały Bożej. Ale tych wielu mężczyzn może być wspaniałymi chrześcijanami świeckimi, apostołami Chrustusa, małżonkami i ojcami dla chwały Bożej. Człowiek świecki nierzadko ma szersze możliwości apostołowania niż ksiądz...
M
mc
11 czerwca 2010, 15:48
Nie jest dobrze, ze kapłaństwo jest utożsamiane z celibatem.
M
Maciej
11 czerwca 2010, 13:04
Kapłaństwo jest ściśle złączone z celibatem w obrządku rzymsko-katolickim. Jeśli ktoś usilnie chciałby założyć rodzinę i jednocześnie sprawować posługę kapłańską zawsze może to uczynić w obrządku greko-katolickim, albo zostać stałym diakonem. Argumentacja Benedykta wydaje mi się wystarczająco rzeczowa, ale przede wszystkim duchowa. Taka zmiana, jak zniesienie celibatu, nie powinna być dokonywana pochopnie i pod wpływem emocji, pobudzanych przez współczesną kulturę, która - wyrażając się nieco kolokwialnie - jest po prostu płytka (przykładem w tym kontekście są chociażby rzekome dane, że celibat jest przyczyną pedofilii; tymczasem wg statystyk socjologicznych - a nie dogmatów przyjętych apriorycznie -  największy odsetek osób skłonnych do tego rodzaju dewiacji jest wśród mężczyzn żyjących w małżeństwach! sic!). Potrzeba zatem rozeznania i bardzo głębokiej refleksji. Ponadto to nie jest tylko kwestia ludzkich argumentów, ale pytanie o wolę Boga. Wolę, która jak wiadomo nie sprowadza się wyłącznie do rozumu, na bazie to którego można znaleźć argumenty zarówno "za" jak i "przeciw".  Nie chodzi o to, aby szukać swoich rozwiązań, ale o to, aby nasłuchiwać Jego woli. 
A
antek
11 czerwca 2010, 12:14
Zastanawiam się, dlaczego Kościół tak bardzo boi się zniesienia celibatu? Celibat może być dla charyzmatyków! Jednak wielu mężczyzn doświadczając pełnego życia ludzkiego, małżeńskiego, rodzinnego mogłaby być wspaniałymi prezbiterami. Apostołami Chrystusa, Pasterzami Wspólnot dla chwały Bożej.
K
katolik
11 czerwca 2010, 11:35
 Trochę mało autentycznie mi to brzmi. Mam nadzieję, że mój Kościół w przyszłości będzie "reżyserowany" przez Ducha.