Ksiądz nie powinien zagadać mszy

KAI / psd

Jak podaje Rzeczpospolita, w Watykanie trwają prace nad zmianami w liturgii. Ewa Czaczkowska rozmawia na ten temat z ks. dr. Mateuszem Matuszewskim, liturgistą.

- W zasadniczych kwestiach zapewne nic się nie zmieni. Ale prawdą jest, że w watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów trwają prace nad tzw. reformą reformy liturgicznej, przeprowadzonej po soborze watykańskim II. Nie chodzi jednak o wprowadzenie czegoś nowego czy zakwestionowanie posoborowej odnowy, ale skrupulatniejsze jej realizowanie. O skorygowanie tego, co w reformie się nie powiodło - wyjaśnia konsultor Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski:

Jak czytamy, zdaniem Benedykta XVI liturgia została ona odsakralizowana. Liturgiczne nadużycia dotyczą chyba głównie Zachodu, ale i w Polsce potrzeba większej dyscypliny i głębszej formacji liturgicznej - czytamy. - Zapomnieliśmy chociażby o postawie klęczącej, adoracji, chwilach modlitewnego milczenia - mówi ks. Matuszewski. Czaczkowska pyta, czy papież nakaże, aby komunia była udzielana tylko do ust i na klęcząco, jak na mszach papieskich. - Nie wykluczam tego - mówi duchowny.

DEON.PL POLECA

Więcej w "Rzeczpospolitej"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ksiądz nie powinien zagadać mszy
Komentarze (41)
Alicja Snaczke
12 lutego 2010, 10:31
"i oczywiście przeplatające się Ciało Chrystusa". Odpowiada mi, gdy słyszę "Ciało Chrystusa", przecież to słyszenie skupia uwagę na przyjęcie Pana. Po Komunii Świętej, po osobistej modlitwie, można się rozśpiewać w dziękczynieniu. Co prawda, można wyłączyć się uwagą swą, by nie słuchać, i ja to robię. Jednak wówczas "wypadam na chwilę z wspólnoty". Przytoczę słowa św.Ojca Pio: "Zaledwie rozpoczynam modlitwę, natychmiast czuję, że dusza zaczyna pogrążać się w pokoju, którego nie można wyrazić słowami. Zmysły, z wyjątkiem słuchu, zostają zawieszone, jednak nawet, gdy panuje wielki hałas wokół mnie, wcale mi to nie przeszkadza."
Szymon Żminda
11 lutego 2010, 00:00
Zwracam uwagę, że zgodnie z obowiązującymi, rzadko jednak przestrzeganymi w parafiach przepisami liturgicznymi, cisza na adorację przewidziana jest PO Komunii Św., w trakcie puryfikacji i chwilę po niej, po czym jest czas na pieśń uwielbienia. W trakcie udzielania Komunii jest śpiew, bo gdyby go nie było to byśmy wcale nie mieli ciszy, tylko odgłosy szurania butami, ocierania ubraniami, klękania i oczywiście przeplatające się "Ciało Chrystusa", a w zimie dodatkowo pokasływanie i wysmarkiwanie nosa - taka prozaiczna prawda. Co do postawy w czasie przyjmowania Komunii Św., pamiętajmy że Eucharystia jest dla nas "chlebem na drogę". W tym kontekście jej przyjmowanie w procesji niesie symbolikę pielgrzymowania.
Alicja Baranowska
10 lutego 2010, 23:06
 Czytam wasze wypowiedzi o śpiewie bądź chwili ciszy w czasie komunii/ po komunii i przypomina mi się praktyka z mojej dawnej londyńskiej parafii. Otóż tam funkcjonawała (i jak sądzę, nadal funkcjonuje) zasada, że nie każda msza niedzielna posiada oprawę muzyczną. Wiadomo jest, że o 10 rano śpiewa organistka, o 11.30 jest chór parafialny, a wcześniejsze msze (po południu są msze etniczne) oraz sobotnia wieczorna są bez oprawy muzycznej. Każdy może zatem wybrać sobie taką mszę jaka mu bardziej odpowiada. Dodatkowo repertuar muzyczny jest też odpowiednio dobrany i służy skupieniu modlitewnemu, pod tym względem jest na pewno o wiele lepiej niż w większości znanych mi polskich parafii. Księża celebrujący również starają się zachować chwilę ciszy i skupienia, nie przechodząc od razu do modlitwy po komunii.  W kwestii formy przyjmowania komunii: mogę wypowiadać się tylko na podstawie własnych doświadczeń, a z nich wynika, że od kiedy przyjmuję Ciało Chrystusa na rękę, odnajduję w tym dużo większą głębie sacrum, ten moment, kiedy trzymam ten Chleb w dłoniach, ta przedłużona o parę sekund adoracja... to jest coś bezcennego. I wtedy mogę naprawdę powiedzieć za słowami pieśni: "o szczęście niepojęte, Bóg sam odwiedza mnie...". Odwiedza namacalnie, pozwala się trzymać w dłoniach...to niezwykły dar. Czy godzi się ten dar odbierać?
Olinka
10 lutego 2010, 21:29
Jestem kapłanem i nie mam problemu z tym, żeby Mszę św. zagadać. Teksty Biblijne i liturgiczne są wystarczająco bogate w swojej treści  No, to po pierwsze - nie ma się czym chwalić. Po drugie, artykuł nie jest o komentowaniu czytań.
K
Kapłamn
9 lutego 2010, 20:47
Jestem kapłanem i nie mam problemu z tym, żeby Mszę św. zagadać. Teksty Biblijne i liturgiczne są wystarczająco bogate w swojej treści 
E
Eska
9 lutego 2010, 20:24
W Częstochowie ostatnio, w sobotę, ks. biskup zagadał mszę. Mówił kazanie przez 45 minut. Efekt: oddanie się marzeniom i oglądanie sztuki w kaplicy Obrazu na Jasnej Górze. I prawdopodobnie zawsze tak długo mówi kazania... Deus, misericordiae!
Olinka
9 lutego 2010, 20:16
[Ale mi nie chodziło o ciszę rekolekcyjną czy nawet kilkuminutowe, lecz o zwykłe choć jednominutowe czy wręcz kilkudziesięciosekundowe momenty zatrzymania się! Dalej pisałam też o tym. Jednak to nie jest regułą, niestety. Zreszta wszystko zależy również od poszczegolnych księży.
L
leszek
9 lutego 2010, 20:13
Podczas rekolekcji ignacjańskich jest wystarczający czas na refleksję. Jednak, czy taką ciszę dałoby się osiągnąć w czasie "zwykłej" Mszy? Ludzi zaraz zaczynają się wiercić, bo chyba nie wytrzymują ciszy. U mnie podczas Mszy w ciągu tygodnia zdarza się, że ksiądz daje chwilę na skupienie. No, ale to kościół jezuitów... Ale mi nie chodziło o ciszę rekolekcyjną czy nawet kilkuminutowe, lecz o zwykłe choć jednominutowe czy wręcz kilkudziesięciosekundowe momenty zatrzymania się!
Olinka
9 lutego 2010, 20:08
a.snaczke, przeczytałam jeszcze raz twoje wpisy. Nie wiem, czy zrozumiałam dokładnie ciebie, ale na pewno zrozumiałam to, co napisałaś. Nie wiem też, dlaczego widzisz w moich odpowiedziach złą wolę. Ja nie oceniam ciebie, tylko mówię, co myślę w związku z tym, co mówisz.
Olinka
9 lutego 2010, 20:03
A i księża najwyraźniej boją się ciszy w kościele bo rzadkością jest zachowywanie tych momentów ciszy, a standardem zagłuszanie ich natychmiast intonowanym śpiewem czy modlitwą. Niestety... Podczas rekolekcji ignacjańskich jest wystarczający czas na refleksję. Jednak, czy taką ciszę dałoby się osiągnąć w czasie "zwykłej" Mszy? Ludzi zaraz zaczynają się wiercić, bo chyba nie wytrzymują ciszy. U mnie podczas Mszy w ciągu tygodnia zdarza się, że ksiądz daje chwilę na skupienie. No, ale to kościół jezuitów...
L
leszek
9 lutego 2010, 19:25
Oczywiście że śpiew (odpowiedni śpiew) jest formą modlitwy. Ale w liturgii eucharystycznej przewidziane są chwile i na śpiew, i na skupienie się i refleksję oraz na osobistą rozmowę z Bogiem. Tak jest np i po homilii i po komunii św. Tyle że wierni nie przywykli do tego. A i księża najwyraźniej boją się ciszy w kościele bo rzadkością jest zachowywanie tych momentów ciszy, a standardem zagłuszanie ich natychmiast intonowanym śpiewem czy modlitwą. Niestety...
9 lutego 2010, 19:20
a.snaczke: Bóg przemawia na wiele sposobów. Czasem w ciszy, czasem w śpiewie swojego ludu :), czasem narzekaniu sąsiadki... Mój poprzedni wpis był reakcją na dyskusje o tym, że śpiew podczas komunii jest w konflikcie z przeżywaniem kontaktu z Bogiem. Chciałam przekazać, że nie musi być :). Pozdrawiam Ciebie i Olinkę.
Alicja Snaczke
9 lutego 2010, 18:46
Olinka. Zrozumiałam, o czym pisze mOcna. Pytanie do Ciebie, czy  rozumiesz, o czym napisałam. Wydaje się, że niewiele, trochę dobrej woli.
Olinka
9 lutego 2010, 18:29
mOcna, mówisz o warunkch słuchania; jednak cisza jest ciszą. Bóg przemawia w ciszy, słucham Go sercem. a.snaczke, mOcna mówi o ciszy wewnętrznej, ciszy umysłu, myśli i serca. Jeśli człowiek nie będzie w ten sposób wyciszony, to nie usłyszy Boga, choćby znalazł się z Nim w sam na sam w izolowanym pomieszczeniu.
Alicja Snaczke
9 lutego 2010, 18:16
mOcna,  mówisz o warunkch słuchania; jednak cisza jest ciszą. Bóg przemawia w ciszy, słucham Go sercem. Każdy z nas na swój sposób odbiera i to co widzi, i to co słyszy. Ważniejsze jest to, by Słowo Pana owocowało w nas.
9 lutego 2010, 17:53
A czy wiecie może, jak w historii Kościoła zmieniały się obyczaje/postawy związane z przyjmowaniem komunii? Może to byłby też jakiś argument za śpiewem... Może warto też na ten problem nałożyć płaszczyznę kulturową - w Polsce śpiew może razić, w Afryce nawet taniec może być wyrazem komunii. Ale rację ma chyba Aura: podstawa to przeżywanie na poziomie własnej świadomości, totalnie intymne. Kiedy jeszcze przyjmowałem komunię, bywało różnie: ale zawsze to była choćby chwila, moment, kiedy istniała jakaś namiastka bezpośredniej łączności z Bogiem. I śpiew, ludzie nie przeszkadzali: to było nieistotne tło.
9 lutego 2010, 17:48
korekta, powinno być: nie w tej na zewnątrz (z utęsnknieniem czekam na możliwość edytowania własnych wpisów)
9 lutego 2010, 17:47
Bóg przemawia w ciszy, to prawda. Ale nie w ten na zewnątrz. W tej, która jest w nas. Każdy z nas ma tak izakątek ciszy w swoim sercu. I można się uczyć go odnajdywać, nawet w największym zgiełku na zewnątrz.
Alicja Snaczke
9 lutego 2010, 17:21
salome, nie czytasz uważnie. Nie zatykam sobie uszu. Śpiew, jak wiesz, jest też modlitwą. Bardzo lubię śpiewać. Jednak - Bóg przemawia w ciszy!
A
abuelo
9 lutego 2010, 15:59
Te balustrady w kościele to właaśnie balaski, na które ministranci przed komunią "wywracali" serwetę a po komuni ściągali. Tak było w rycie trydenckim, potem gdzie niegdzie przetrwało. Komunia przyjmowana na klęczaco - tak powinno być bo te kolejki odbierają sakrum. Zmilczę już przyjmowanie na rękę, chodź nie zawsze szafarz umie podać komunię. Śpiew nie przeszkadza w przyjmowaniu komunii a raczej mnie osobiście przeszkadzają półgłośne modlitwy wszystkich "nabożnych niewiast" szepcząco piszcząco wokół to rozprasza.
A
Aura
9 lutego 2010, 15:23
Zapytałam o świadomość, gdyż właśnie na poziomie świadomości odbywa się nasze przeżywanie (m.in. przeżywanie wiary). Salome, cenniejsze byłyby dla mnie Twoje wypowiedzi, gdybyś mówiła o doświadczeniach własnych, a nie tych, których świadomości nie znasz. p.s w czasie przyjmowania Komunii Świętej nie śpiewam, i nie przeszkadza mi śpiew innych.
9 lutego 2010, 15:13
Msza Św. to specyficzne wydarzenie. Jest osobistym spotkaniem z Panem Bogiem, a jednocześnie spotkaniem nieindywidualnym, a wspólnotowym. Przyjęcie komunii, to nie tylko złączenie z Bogiem, ale złączenie z wszystkimi innymi "komunikującymi". Dlatego śpiew jest tu jak najbardziej na miejscu, bo jest chóralny, a chór to głos wspólnoty. I piszę to, choć preferuję ciche Msze.
Grażyna Urbaniak
9 lutego 2010, 15:03
Nie mogę znać świadomości tej osoby, ale domyślam się,  że dla niej śpiew trywializuje tę niepojętą chwilę i utrudnia intymną relację z Jezusem. Tu znów przywołuję "randkową" analogię. Przylgnięcie do Umiłowanego to chwila wielkiego wzruszenia, wyklucza śpiew. Czy przełykasz hostię pośpiesznie, żeby włączyć sie we wspólnotowy śpiew?
A
Aura
9 lutego 2010, 14:47
Salome, wierz mi nie ograniczam się w rozumieniu Komunii Świętej chociaż użyłam terminu "uczta Pana" ..zapytuję jednak o świadomość osoby odchodzącej od kapłana po udzieleniu Komunii Św., o świadomość tej osoby, której w adorowaniu Boga przeszkadza śpiew
9 lutego 2010, 14:42
A może są ludzie, dla których wspólnotowy śpiew jest formą adoracji? W końcu Kościół tak mocno stawia na wspólnotę - może ta kolektywność przeżyć nie powinna być tu ograniczana?
Grażyna Urbaniak
9 lutego 2010, 14:41
Auro - przyczyną naszych rozbieżnych opinii jest różne podejście do tej części Mszy Św. Ty użyłaś określenia "uczta Pana". A na uczie jest fajnie jak gra muzyka, a biesiadnicy śpiewają. A ja używam terminu Komunia Święta. Czyli coś niewiarygodnego. Komunia - czyli zjednoczenie Boga z człowiekiem. Chwila, w której człowiekowi powinien "mózg stawać", a co dopiero kłapacz:)
A
Aura
9 lutego 2010, 14:33
to było do poprzedniej Twojej kwestii Salome, co do organów - zgadzam się :)
A
Aura
9 lutego 2010, 14:32
Salome, pozwolę sobie na niezgodzenie się z Tobą (w tej kwestii :) bo przecież śpiew jest modlitwą, może być dziękczynną, uwielbienia, pochwalną, błagalną zastanawiam się z jaką świadomością od stołu Pańskiego odchodzi osoba, której przeszkadza śpiew ludu.. wiadomo jesteśmy narażeni na różne rozproszenia i pokusy.. ale przecież można je przekuć w dobro np. myślą "Boże widzisz jak lud Cię chwali, ja też chcę Cię uwielbić ale mi nie wychodzi choć tak bardzo się staram skłonić swe myśli ku Tobie"
Grażyna Urbaniak
9 lutego 2010, 14:30
Auro, ale też nie przychodzą na koncert. Tu nie może być stosowana zasada "Show must go on". Myślę, że najlepszym wyjściem byłoby wyciszone tło muzyki organowej.
Grażyna Urbaniak
9 lutego 2010, 14:27
Bracie-robocie Cyt. "Ale dlaczego przenosisz relacje międzyludzkie na intymne relacje między Bogiem a człowiekiem? Bóg to nie jest narzeczony, a komunia to nie randka" Bo uważam, ze śpiewając nie nawiązuję intymnej  relacji. Do tego trzeba ciszy i skupienia.
A
Aura
9 lutego 2010, 14:22
Salome: Uważam  :) Ale czy dla tego przywitania cały lud Boży ma milknąć na dłuższą chwilę.. Bo przecież wielu jest wiernych przychodzących na ucztę Pana, niestety przecież nie wszyscy..  
9 lutego 2010, 14:19
Auro - taka scenka: spotykasz sie z ukochanym, bierzesz go w ramiona, a on nie zważając na to wyśpiewuje sobie, jakby ciebie przy nim nie było. Nie uważasz, że mógłby przerwać na moment, żeby się chociaż przywitać? Ale dlaczego przenosisz relacje międzyludzkie na intymne relacje między Bogiem a człowiekiem? Bóg to nie jest narzeczony, a komunia to nie randka.
Grażyna Urbaniak
9 lutego 2010, 14:11
Auro - taka scenka: spotykasz sie z ukochanym, bierzesz go w ramiona, a on nie zważając na to wyśpiewuje sobie, jakby ciebie przy nim nie było. Nie uważasz, że mógłby przerwać na moment, żeby się chociaż przywitać?
A
Aura
9 lutego 2010, 13:47
hmm przecież nie tylko tuż po przyjęciu Boga do serca możemy Go adorować jest na to cały czas a zatykanie sobie uszu.. bo ludzie śpiewają..żeby się pomodlić w sercu.. wierzę, że miły Bogu jest śpiew wiernych w czasie Komunii Św. też
Grażyna Urbaniak
9 lutego 2010, 13:35
a.snaczke - to zabawne, dokładnie to samo mi przed godziną powiedziała inna osoba. Że zatyka sobie uszy, żeby nie słyszeć głosnego śpiewu i móc w skupieniu uczić Jezusa.
Alicja Snaczke
9 lutego 2010, 13:29
Też oczekuję z niecierpliwością zmian, które sprawią godną adorację Pana Jezusa. podczas Eucharystii. Jest taka piękna pieśń: "Upadnij na kolana ludu czcią przejęty, uwielbiaj swego Pana, Święty, Święty, Święty!"... Nie może być tak, jak teraz.: po przyjęciu Komunii Świętej nie można pomodlić się w ciszy i skupieniu.
RK
Robert Kożuchowski
9 lutego 2010, 13:15
Popieram, ale są sytuacje, kiedy jest b. dużo wiernych i Kapłani roznoszą Ciało Pana. Tak jak wczoraj na Mszy za mojego Proboszcza. Ciężko było klęknąć. Co wtedy?
9 lutego 2010, 12:42
Słyszałam nazwę "balaski".
Jurek
9 lutego 2010, 12:39
Pamiętacie? Były kiedyś w kościołach (w starych jeszcze są) balustrady. U mnie w kościele na czas komunii ministranci (wiem bo byłem) wykladali na balustradę (nie pamietam juz jak to się nazywało) takie białe obrusiki. No, miało to swoje sacrum. Zobaczymy. Jak bedzie trzeba będę klękał do komunii.
Grażyna Urbaniak
9 lutego 2010, 10:25
Własnie usłyszałam taką opinię od ateisty: Nie rozumiem tych katolików. Wierzą, że hostia to Bóg, a przyjmują ją na stojąco. Ja gdybym uwierzył - to bym pełzał do ołtarza.
KP
ks. Paweł Łukaszyk
9 lutego 2010, 10:00
zgadzam się całkowicie!