Lekarze nie dawali Adasiowi szans na przeżycie. To, że żyje to "100% cudu w cudzie"
"Jestem przekonany, że przyczynił się do tego św. Szarbel" - mówi ks. Bartek Rajewski.
Ks. Rajewski służy w londyńskiej polskiej parafii na South Kensington. Jak donosi ksiądz na swoim Facebooku, mały Adaś, któremu lekarze nie dawali szans na przeżycie, jest już zdrowy.
Ksiądz chciał zrobić sobie zdjęcie z muzułmanką. To, co się wydarzyło, jest dla nas nauczką >>
Poniżej publikujemy tekst, który opublikował ks. Bartek Rajewski:
100% CUDU W CUDZIE - ADAŚ! MAŁY WIELKI BOHATER!
Wizyty w szpitalach należą do tych najbardziej nieprzyjemnych. Kiedy, jeszcze jako kleryk, chodziłem do gnieźnieńskiego szpitala z Komunią św., wracałem zmordowany i natychmiast zasypiałem. Tak jest do dzisiaj. Wchodzę do dziecięcego szpitala Great Ormond Street Hospital, choć wokół wszystko wygląda niemal jak w dobrym hotelu, zderzam się z innym światem - z bezsensownym cierpieniem bezbronnych dzieci, ze strachem ich rodziców, z brakiem odpowiedzi na pytania, które rodzą się w głowie, ze śmiercią, która wydaje się przechadzać ze mną po tych korytarzach ramię w ramię. Po chwili, im głębiej wchodzę w szpital, zaczynam rozumieć, że większego znaczenia nie ma to kim jestem, co zrobiłem, ile osiągnąłem, co mam, co planuję, o co walczę. Liczy się tylko to, jak bardzo kocham. Taki zaoczny, prywatny sąd ostateczny.
Tak było, kiedy Adasia odwiedziłem rok temu ze Św. Szarbelem (relikwiami) w Great Ormond Street Hospital. Był malutki. Sprawiał wrażenie, jakby ważył kilogram. Jego serce nie biło. Krew pompowała maszyna. Jego szanse na przeżycie, w Irlandii, skąd przyjechał, określono na 0%. Rodzice Adasia nie dali za wygraną. W Londynie znaleźli lekarzy, którzy chcieli leczyć ich dziecko. Adaś też dzielnie walczył. Dzielny był też Szymon - starszy brat Adasia, który poradził sobie z tym - sam nie wiem - nieludzkim albo właśnie na wskroś ludzkim - doświadczeniem.
Wczoraj też byłem w Great Ormond Street Hospital. Po 16 miesiącach Adaś wraca do domu. Jestem przekonany, że przyczynił się do tego również św. Szarbel. Po drodze było mnóstwo walki, jeszcze więcej modlitwy, wuchta heroizmu, niemało bólu, kilka operacji i w końcu, nieco ponad tydzień temu, przeszczep małego serduszka. Wczorajsza wizyta w szpitalu była dla mnie nie tylko lekcją pokory, ale też solidną lekcją nadziei, miłości i wytrwałości. "Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą" - to słowa, z wielu powodów, ważne także dla mnie. Wczoraj nabrały jeszcze głębszego znaczenia. Adaś, ale też jego brat i rodzice, dali mi solidną naukę. Jest też inna nauka, o której zapomnieć nie można. To transplantologia, o której wciąż trzeba przypominać. Gdyby nie inne dziecko, od którego Adaś dostał nowe serce, happy endu pewnie by nie było. Warto o tym pamiętać, że po śmierci będziemy potrzebowali tylko jednego serca. Tego, z którym staniemy przed Bogiem. Wówczas jednak będziemy trzymali je w dłoniach. "Być kochanym to być wyróżnionym" - pisał Josef Pieper ("O miłości", Warszawa, 1993, s. 67). Myślę że w naszych czasach potrafić kochać, to również być prawdziwe wyróżnionym. Kochać, jak Kasia, Jan i Szymon - najbliżsi Adasia. Bo tylko Miłość dokonuje tego, co niemożliwe - cudów.
W styczniu opisywaliśmy przypadek innego uzdrowienia, które miało miejsce w parafii za wstawiennictwem św. Szarbela.
"Nigdy też nie pisałem o sytuacji z początku listopada 2016 roku. Nie zapomnę rodziców, którzy modlili się przy relikwiach św. Szarbela. Lekarze dawali pięć procent szans na przeżycie ich dwumiesięcznemu dziecku.
Odważny pomysł polskiego księdza. Będzie chrzcił bez pobierania opłat >>
Akurat tego dnia nie mogłem jechać do szpitala, gdyż godziny odwiedzin kolidowały z godzinami Mszy św. w naszej parafii. Rodzice sami wzięli relikwie i przez całą niedzielę modlili się klęcząc przy szpitalnym łóżeczku. Następnego dnia, gdy chciałem przyjechać do szpitala, mama stwierdziła, że nie ma takiej konieczności" - pisał wtedy ks. Rajewski.
* * *
W ostatnim czasie pojawiło się sporo złych wiadomości o katolikach i Kościele. Media tak mają, że skupiają się na złu i sensacji. Chcemy jednak dawać prawdziwy obraz, pokazać dobro, które płynie z Kościoła. Czy znasz jakieś dobre historie? Znasz fajnego księdza lub robicie coś fajnego przy parafii lub ze wspólnotą? A może przeżyłeś coś takiego, co zmieniło twoje życie? Napisz do nas (kliknij tutaj lub w baner) »
Skomentuj artykuł