Jak podał rzecznik łódzkiej Caritas Tomasz Kopytowski, do tegorocznej akcji zgłosiło się 50 parafii z terenu archidiecezji łódzkiej.
"Na przełomie lipca i sierpnia do parafii trafiają puste tornistry i plecaki, zakupione przez Caritas ze środków pochodzących z 1 proc. podatku oraz darowizn indywidualnych. Wierni w parafiach wypełniają je artykułami szkolnymi i przynoszą z powrotem do parafii. Następnie wyprawki przekazywane są do łódzkiej Caritas. W tym roku za pośrednictwem Caritas diecezji pińskiej trafią do 500 dzieci i młodzieży na Białorusi. Część wyprawek szkolnych pozostanie w parafiach dla najuboższych uczniów z terenu archidiecezji łódzkiej" - wyjaśnił.
Do tornistrów można spakować m.in. zeszyty, ołówki, długopisy, linijki, cyrkiel, kredki, kolorowy i biały papier, szkicownik, markery, taśmę klejącą, klej, piórnik i okładki na zeszyty. Akcję można też wesprzeć poprzez wpłaty na konto łódzkiej Caritas i za pośrednictwem portalu pomocowego dobromat24.pl.
Rzecznik Caritas podkreślił, że diecezja pińska, do której trafi tegoroczna pomoc jest najmniejsza na Białorusi pod względem liczby wiernych, a jednocześnie bardzo rozległa terytorialnie, gdyż obejmuje obwody brzeski i homelski; odległość pomiędzy skrajnymi zakątkami tej diecezji sięga ponad 900 km.
"Na terenie diecezji pińskiej mieszka jedna trzecia ludności Białorusi - 3,15 mln osób i leży drugie co do wielkości miasto kraju - Homel. Część terenu diecezji została poszkodowana w wyniku promieniowania po wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku. Mieszkańcy diecezji żyją w ubóstwie. Często brakuje im pieniędzy na podstawowe utrzymanie, a zakupy odzieży czy wyprawki szkolnej dla dzieci są prawdziwym wyzwaniem" - zaznaczył.
Skompletowane w ramach akcji wyprawki mają trafić do dzieci i młodzieży w wieku 6 - 18 lat; większość z nich ma polskie korzenie. Z ustaleń Caritas wynika, że tylko w samym Pińsku na katechezę przychodzi ponad 150 dzieci, w większości z ubogich rodzin.
"W pierwszym rzędzie pomoc przekazana zostanie jednak dla dzieci, które mieszkają na białoruskich wsiach i w mniejszych miejscowościach, gdzie bieda jest jeszcze większa" - podkreślił Kopytowski.
Skomentuj artykuł