Mówisz do zakonników per "ojcze"? Ten kardynał twierdzi, że trzeba z tym skończyć

(fot. Aotearoa Catholic / youtube.com)

"Nie nazywaj mnie ojcem (ang. father), nazywaj mnie John" - stwierdził kard. John Dew, ordynariusz Wellington, stolicy Nowej Zelandii.

Tekst hierarchy na ten temat został opublikowany już w kwietniu, ale dopiero niedawno trafił na nagłówki mediów.

Najwyższy dostojnik Kościoła katolickiego w Nowej Zelandii oświadczył, że nie chce już być określany tytułem "ojciec" oraz że zachęca innych kapłanów do podjęcia takiej decyzji.

"Klerykalizm polega właśnie na tym, że ksiądz myśli o sobie, że jest jak Jezus" <<

DEON.PL POLECA

W języku angielskim, ale również francuskim czy hiszpańskim, rozpowszechniona jest praktyka mówienia do wszystkich księży (nie tylko zakonników) per "ojcze" (ang. father).

Podstawowym argumentem, który przedstawił kard. Dew (opartym m.in. na rozważaniach francuskiego teologa, ks. Jean-Pierre Roche), jest to, że Jezus sam nie chciał, by nazywać kogoś "ojcem" (por. Mt 23, 9): "nazywanie kogoś ojcem to uzurpowanie sobie miejsca [zarezerwowanego dla] Boga" - stwierdził hierarcha.

Zdaniem kard. Dew może to być jeden ze sposobów na walkę z klerykalizmem, który jest jedną z przyczyn tzw. kryzysu pedofilskiego w Kościele katolickim. Kard. Dew wskazał, że zainspirował go papież Franciszek, który kilkakrotnie apelował o walkę z postawami klerykalistycznymi. Nazywanie księży i zakonników inaczej niż "ojcze" to, zdaniem hierarchy, "jeden z czynników zmieniających całą postawę duchową". Kardynał podkreślił też, że w coraz bardziej egalitarnym społeczeństwie większość ludzi mówi do siebie po prostu po imieniu, z wyjątkiem księży, którzy "mają postawę tych, którzy myślą, że rządzą". "Nie jest możliwe, by między dorosłymi zaszły równe relacje, jak między braćmi i siostrami, jeśli jedno z nich musi być określane per ojcze" - stwierdził kard. Dew.

Po trzecie zaś, według hierarchy, nazywanie księży "ojcami" jest "niezdrowe". "Tworzy to bowiem poczucie zależności budowane na fałszywej bądź nierzeczywistej idei posłuszeństwa" - stwierdził kard. Dew.

Hierarcha dodał, że analizował ten pomysł przez dłuższy czas i konsultował go z czytelnikami wewnętrznego biuletynu kościelnego. Niektóre opinie były negatywne, mimo to jednak, kard. Dew zdecydował się na podjęcie decyzji o porzuceniu tytułu "ojciec".

Karol Wilczyński - redaktor DEON.pl. Współtwórca islamistablog.pl i inicjatywy Rethinking Refugees. Członek wspólnoty Hanna działającej na rzecz wykluczonych

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mówisz do zakonników per "ojcze"? Ten kardynał twierdzi, że trzeba z tym skończyć
Komentarze (8)
Piotr Żukowski
5 marca 2021, 23:38
Zgadzam się z kardynałem Dew, który zdaje się słusznie rozumieć nauczanie Jezusa (Mt23). Nazywanie duchownych per Ojcze stwarza fałszywe poczucie zwierzchnictwa i relacji, która kładzie nierówny nacisk na odpowiedzialność za rozwój duchowy każdego z nas. Wszyscy wzajemnie jesteśmy równo odpowiedzialni za siebie i siebie nawzajem w powołaniu do miłości. Mówienie do siebie per bracie/siostro byłoby dużo bardziej zdrowe i właściwe. Kościół tkwiący po uszy w tradycji, która niestety bardzo jest naznaczona naszymi zwykłymi ludzkimi mechanizmami funkcji hierarchi społecznej i rodzinnej, bardzo wolno dojrzewa do przyjęcia w pełni nauki Jezusa. Nasza ludzka perspektywa od samego początku trawi i więzi Kościół w ryzach materii i doczesnej narracji. Czy to w kwestii kary śmierci czy tzw słusznych wojen czy w kwestii akceptacji przepychu i bogactwa kleru itd itp. Każdego z nas zadaniem jest służyć sobie nawzajem, tak duchownych jak świeckich. Popieram Kardynała Dew w 100%
12 czerwca 2019, 09:52
Se może twierdzić
Oriana Bianka
7 czerwca 2019, 11:08
W Anglii studenci uniwersytetów zwracają się do profesorów po imieniu, nie oznacza to braku szacunku, taka forma jest przyjęta. Zarówno profesorowie angielscy jak i studenci studiujący w Anglii uważają, że dzięki temu relacje są partnerskie, nie ma takiej hierarchizacji relacji akademickich jak w Polsce. Student traktowany jest jako partner, jako osoba która w przyszłości ma coś osiągnąć. Nie ma takiego dystansu między wykładowcami (profesorami i doktorami) a studentami jak jest w Polsce. Relacje są luźniejsze i mniej oficjalne. Podobnie jest w innych anglojęzycznych krajach. Większośc ludzi zwraca się do siebie po imieniu. Gdy jestem z ludźmi posługującymi się językiem angielskim, to zracamy się do siebie po imieniu i jest to zupełnie naturalne. Nie przekłada się to na brak szacunku czy lekceważenie. Wprost przeciwnie: ludzie mówią do sieie po imieniu i są bardzo uprzejmi, szanują się. Kardynał Dew stwierdza, że w takich społeczeństwach, tylko księża i zakonnicy są wyjątkami. Przeczytałam cały tekst kardynała Johna oraz rozważania francuskiego teologa, ks. Jean-Pierre Roche. Ks. Roche zaproponował, że w sytuacjach, gdy ksiądz lub zakonnik nie jest naszym znajomym, zwracać się do niego: Bracie, albowiem wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami, dziećmi Boga. O. Kołacz pisze, że tytuł: Ojciec jest dla niego zobowiązujący, że czuje się Ojcem Duchowym dla innych. Ojcze Piotrze, czy Brat Piotr nie jest też pięknym tytułem, a bycie Bratem Duchowym nie jest równie zobowiązujące? Braterstwo i siostrzeństwo to piękne relacje pomiędzy ludźmi. 
7 czerwca 2019, 11:46
Szanowna Pani Oriano, rzecz w tym, że radykalna jednostronność w słowach jest zubażająca dla rozumienia i przeżywania rzeczywistości. Słowo "Brat" jest piękne, ale określenie "Ojciec" też ma swoje dobre strony. Tylko przypomnę tutaj Apostoła Pawła: „Choćbyście mieli dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców: ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie” (1 Kor 4, 15). I jeszcze św. Augustyna z Hippony: "Choć lękam się tego, kim jestem dla was, pociesza mnie to, kim jestem z wami. Dla was jestem biskupem, z wami jestem chrześcijaninem (...). To pierwsze miano jest zagrożeniem, drugie wybawieniem" (Mowy, 340, 1). I niech tak to zostanie... Pozdrawiam serdecznie o. Piotr Kołacz OP
M
Maciej
7 czerwca 2019, 10:21
Ks. Kardynał nie rozumie, że nie jego sprawą jest określać, jak się wierni do niego zwracają. Skoro mówią "ojcze", to znaczy, że chcą, żeby był dla nich jak ojciec, a nie jako koleś, z którym spotykają się w pubie na piwie.
7 czerwca 2019, 09:05
Osobiście nie mam nic przeciw praktyce mówienia sobie po imieniu, także gdy to dotyczy mnie. A ponadto mamy tutaj pewne kulturowe zasady, przynajmniej w Polsce. Tak też zostałem wychowany, że przejście na „ty” proponuje osoba starsza. I przejawem kultury, przynajmniej w naszym polskim kręgu jest zwracanie się do innych per: Pani/Pan, a nie „ty-kanie” ich na samym początku znajomości czy spotkania. Natomiast, nigdy nie traktowałem tego tytułu „Ojciec” jako wywyższenia mojej osoby. Raczej słyszałem w tym określeniu przypomnienie kierowane do mnie, abym nie zapomniał o tym, co jest moim podstawowym powołaniem wobec wiernych czyli o OJCOSTWIE DUCHOWYM, które mam podejmować i do niego dorastać. Każdy z zakonników przez fakt życia w określonej tradycji duchowej swojego zakonu, jest (powinien być!) reprezentantem i przekazicielem tej tradycji duchowej wobec wiernych i pamiętać o swoim podstawowym, psim obowiązku bycia wobec wiernych OJCEM DUCHOWYM. Drogi Kardynale John: Lead us not into mistranslation - Nie wprowadzaj nas w błędne tłumaczenie. Z wyrazami szacunku o. Piotr Kołacz OP
Oriana Bianka
6 czerwca 2019, 21:36
Rozumiem Johna, że nie chce, aby nazywano go ojcem. Przekonuje mnie argument kardynała Johna, że: "nazywanie kogoś ojcem to uzurpowanie sobie miejsca [zarezerwowanego dla] Boga". W wielu krajach, szczególnie tych anglojęzycznych powszechne jest zwracanie do siebie po imieniu, nawet wtedy gdy między ludźmi występuje duża różnica wieku i pozycji społecznej. W języku angielskim mówimy do każdego: "you" - ty, wy. U nas do osoby dorosłej, która nie przeszła z nami na "ty" zwracamy się: "pani", "pan". W naszej kulturze nie do przyjęcia byłoby, aby do księdza lub zakonnika zwracać się tylko po imieniu, wyłączając przypadki, gdy jest on naszym znajomym i sam zaproponuje taka formę. Zgodzę się jednak z Johnem, że forma "ojciec" nie jest najlepsza. Jakim zwrotem można byłoby zastąpić "ojca" - formę zwracania się do zakonników? Ksiądz? Brat? Może wypowiedzą się na ten temat nasi zakonnicy, czy chcą, aby nazywać ich ojcami, czy woleliby inną formę. Jeśli chodzi o Johna Dew, to jeśli będę miała kiedyś okazję z nim rozmawiać, będę się do niego zwracać: John, tak jak sobie życzy. :-)
6 czerwca 2019, 08:43
A "moje" dzieci w szkole mówią do mnie "panie księdzu" :)