"Nie musi być tak, że Kościół wychodzi do młodych, od razu mówiąc im o Panu Jezusie"

(fot. Maskacjusz TV/youtube.com)
KAI/ ed

- Oczywiście chodzi o to, żeby im o Nim powiedzieć. Ale najpierw potrzebne jest miejsce spotkania, którym są te wszystkie pozytywne wartości, które młodzi ludzie mają, niezależnie od tego, czy są, czy nie są wierzący - mówi abp Ryś.

Do ludzi młodych stojących z dala od Kościoła lub obojętnych wobec wiary trzeba posłać z całym zaufaniem i odwagą tych młodych, którzy są w Kościele, bo to są dla nich najbardziej naturalni świadkowie - uważa abp Grzegorz Ryś. Metropolita łódzki uczestniczy w trwającym w Watykanie zgromadzeniu Synodu Biskupów nt. młodzieży.

Jak dzieci w piaskownicy

DEON.PL POLECA

W rozmowie z KAI zwrócił uwagę, że aby młodzi będący w Kościele "chcieli pójść do swoich rówieśników, sami muszą najpierw przeżywać wiarę w sposób świeży, aktualny i tak intensywny, żeby im nie dawała spokoju". - Wyjście do ewangelizacji jest zawsze miarą tego, w jaki sposób człowiek sam przeżywa swą wiarę. Nie możemy o niej nie mówić - tłumaczyli apostołowie. Bo to, czego doświadczyli w spotkaniu z Jezusem, jest tak ważne, że musieli się tym podzielić.

Jeśli młodzi, których mamy w Kościele, nie będą mieli tego doświadczenia, to możemy zachowywać się trochę jak dzieci w piaskownicy - stać i tupać, i mówić, że my i tak mamy rację. Tylko z tego nic nie wynika - przestrzegł hierarcha. Wskazał na potrzebę tworzenia miejsc spotkania z młodymi ludźmi, niezależnie od tego, czy są, czy nie są wierzący.

Co kręci ich pozytywnie?

- Musimy wiedzieć, co ich pozytywnie kręci, co jest dla nich istotną wartością, wokół której możemy się spotkać. I od niej wychodząc, potem dochodzić do wiary. Nie musi być tak, że Kościół wychodzi do młodych, od razu mówiąc im o Panu Jezusie. Oczywiście chodzi o to, żeby im o Nim powiedzieć. Ale najpierw potrzebne jest miejsce spotkania, którym są te wszystkie pozytywne wartości, które młodzi ludzie mają, niezależnie od tego, czy są, czy nie są wierzący - wskazał abp Ryś. Wśród tych pozytywnych wartości wymienił rodzinę, "która zawsze znajduje się na pierwszym miejscu we wszystkich rankingach wartości ludzi młodych", następnie przyjaźń, pracę i wolność.

- Na tych czterech słowach można niezwykle wiele zbudować w spotkaniu z młodymi. I to w sposób praktyczny - zaznaczył metropolita łódzki.Według niego, młodym ludziom, którzy poważnie traktują swoje marzenie o miłości, małżeństwie i rodzinie, "i niekoniecznie mają takie podejście, że chcą sobie załatwić kurs przedmałżeński w jeden weekend", można zaproponować - tak jak chce papież Franciszek - "katechumenat rodzinny".

Każdy chce być wolny

Abp Ryś podkreślił, że młodym ludziom należy pomóc być wolnymi. - Bo każdy chce być wolny, a jednocześnie w naszym świecie możliwości uzależnienia się są wręcz nieograniczone. Trzeba więc stworzyć takie miejsce, w którym młody człowiek będzie mógł uzyskać wsparcie, kiedy jest na rozmaite sposoby zniewolony i potrzebuje odzyskania doświadczenia wolności - wskazał hierarcha.Zaproponował stworzenie pośrednictwa pracy dla młodych ludzi, którzy kończą studia i szukają oferty pracy. Może to być zrobione "w minimalnym stopniu albo w żadnym stopniu wyznaniowo", ale z pełną koncentracją na młodych.

Z kolei gdy chodzi o przyjaźń, potrzebna jest "przestrzeń spotkania, która jest nie wirtualna, ale realna". - Kiedy mówię o miejscu spotkania młodych, które nie jest od razu naznaczone konfesyjnie, tylko jest miejscem spotkania wokół takich tematów, jak: miłość, wolność, praca, przyjaźń, to mówię o tych młodych, którzy do kościoła niekoniecznie przychodzą. A do tego miejsca, w którym jest mowa o tym, co dla nich życiowo istotne, pewnie, daj Boże, przyjdą. Nie oddajemy się łatwej krytyce, mówiąc: "Jaka nieznośna jest ta młodzież!", tylko przeciwnie, patrzymy, co jest w niej pozytywnego, niekoniecznie religijnego, wokół czego możemy się razem zebrać - wyjaśnił metropolita łódzki.

Wskazał też, że "pytanie o tych młodych, których nie ma w Kościele, jest pytaniem o sam kształt Kościoła". - Żeby Kościół w ogóle był dla tych młodych jakimś znakiem zapytania, to musi być autentyczny, musi być ewangeliczny, musi się zmierzyć z takimi wymiarami samego siebie, w których jest antyświadectwem. Bez tego nie będzie spotkania - podkreślił abp Ryś.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Nie musi być tak, że Kościół wychodzi do młodych, od razu mówiąc im o Panu Jezusie"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.