Niepełnosprawni a ŚDM: trudności, nadzieje i przeżycia

(fot. shutterstock.com)
KAI / rj

Jezus potrzebuje wszystkich. Pan Bóg zaprasza też niepełnosprawnych do odkupienia świata - mówi KAI ks. Stanisław Łada, duszpasterz niepełnosprawnych w Archidiecezji Gdańskiej, który od 30 lat organizuje pielgrzymki chorych.

Publikujemy treść rozmowy:

Jolanta Roman-Stefanowska: Światowe Dni Młodzieży w Krakowie dopiero za rok, a Ksiądz ma już dwa autokary chętnych niepełnosprawnych. A będzie jeszcze więcej. I nieważny trud, zmęczenie, kłopoty z poruszaniem - ważne jest uczestnictwo w tym wielkim wydarzeniu.

Ks. Stanisław Łada: Byłem z niepełnosprawnymi na wszystkich odbywających się w Europie Światowych Dniach Młodzieży. Byliśmy też razem w Toronto. Zabrałem wtedy 29 niepełnosprawnych: cztery osoby na wózkach, głuchoniemi, niewidomi. Była też dziewczyna czytająca z ust. Zwykle jednak to około stu osób.

Każde takie spotkanie jest dla mnie wielkim przeżyciem. Oczywiście, to wymaga wielkich przygotowań, ale same wyjazdy z niepełnosprawną młodzieżą bardzo mnie ubogacają. To ludzie bardzo cierpliwi i wdzięczni. To ja zyskuję na takich wyjazdach. Zyskuję pokorę i radość. I to zarówno na tych wyjazdach na ŚDM, jak i na pielgrzymkach, które od 30 lat odbywamy do Lourdes.

ŚDM to gigantyczne przedsięwzięcie organizacyjne. Udział niepełnosprawnych musi być doskonale przygotowany.

Dlatego organizatorzy już zbierają doświadczenia z poprzednich spotkań. Byłem niedawno zaproszony do Krakowa, by przekazać swoje uwagi. To oczywiście wydarzenie duchowe, ale przecież trzeba już pomyśleć gdzie niepełnosprawni będą spać, gdzie będą sanitariaty, jak dostarczać im posiłki, bo przecież niektórzy nie będą mogli się poruszać. Ale co ważne - niepełnosprawni sami nie domagają się udogodnień. To raczej my powinniśmy zadbać o to, by mogli to święto przeżyć godnie.

Niepełnosprawni to pojęcie ogólne. Za każdym takim przypadkiem jest konkretny człowiek, jego słabości, cierpienie.

Zawsze są z nami młodzi ludzie na wózkach, chorzy na stwardnienie rozsiane, bez kończyn. Są też głuchoniemi a nawet niewidzący. Radzimy sobie świetnie. Nie jest ważne zmęczenie a raczej umęczenie. To jest wielka wspólna radość. Zawsze połowa to ludzie, którzy jadą pierwszy raz. Reszta była już wcześniej. Są tacy, którzy do Krakowa chcieliby pojechać, ale... nie są już młodzieżą.

Z jakimi oczekiwaniami jedzie niepełnosprawna młodzież na ŚDM?

Chcą się spotkać z Ojcem Świętym - jak wszyscy. Chcą się poznać, chcą zobaczyć, jak silna jest wiara - ich i innych spotkanych po drodze. A wiara jest wielka! Wiara wiele daje, zmienia ludzi, czyni ich lepszymi.

Pamiętam spotkanie na lotnisku w Toronto już po zakończonych Dniach. Zapytaliśmy policjanta o to, jak przeżył do wydarzenie. A on odpowiedział: ŚDM mogłyby być każdego roku! To wspaniała młodzież, żadnych kłopotów, żadnych zniszczonych przystanków, powybijanych szyb. Musieliśmy tylko kierować ruchem i udzielać informacji jak i gdzie dojechać. Tak, wiara zmienia ludzi na dobrych.

Która scena najbardziej utkwiła Księdzu w pamięci?

To było właśnie w Toronto. W piątkowy wieczór była Droga Krzyżowa. Wielkie misterium. Doszliśmy do stacji piątej, w której Szymon pomaga nieść krzyż Jezusowi. Nagle do mężczyzny, który miał grać rolę Szymona, podjechał chłopak na wózku inwalidzkim. Poprosił o odstąpienie miejsca, położył dół krzyża na swoim ramieniu, by pomóc Jezusowi w drodze na Kalwarię. Wszyscy płakaliśmy. Cóż, Jezus potrzebuje wszystkich. Pan Bóg potrzebuje wszystkich, chorych też, zaprasza do odkupienia świata.

Często słyszymy, że cierpienie ma sens. Tak mają prawo powiedzieć tylko chorzy. Zdrowym nie wolno tak mówić. Chyba, że mówi to matka chorego dziecka. Pamiętam rodzinę, w której urodziło się dziecko z zespołem Downa. Tacy troskliwi, tacy kochający, tacy uśmiechnięci. Ta kobieta powiedziała mi kiedyś: Pan Bóg obdziela rodziny dziećmi z zespołem Downa, jedno dał nam. Wiedział, że u nas będzie mu dobrze... Ale tak może powiedzieć tylko matka...

Niepełnosprawni nie mogą żyć bez pomocy. Bez niej nie mogliby uczestniczyć na przykład w ŚDM.

Bez wolontariuszy byłoby to niemożliwe. To wspaniali ludzie. Muszą czuć odpowiedzialność za siebie i za drugiego, chorego człowieka. Ci młodzi ludzie są wielkiej wiary. Gdy na nich patrzę z boku - jak pchają wózek inwalidzki, jak ocierają twarz... mój Boże, nawet zmieniają pampersa - to sobie myślę: oni nie muszą się bać o to, z czym staną kiedyś przed Bogiem.

Jak widzę, z jaką ufnością ta niepełnosprawna młodzież oddaje się w opiekę sprawnym kolegom. Jak się razem cieszą, gdy uda im się pokonać kolejne trudności. Ile oni sobie nawzajem dają? Kilka razy wolontariuszem był młody, wytatuowany chłopak z długimi włosami i kolczykiem w nosie. Na ulicy mógł nawet wzbudzać niechęć. Opiekował się chłopakiem z porażeniem mózgowym. Widziałem jak razem jedli, jak pomagał mu się kąpać. To były piękne rekolekcje.

Opiekunowie to nie są ludzie przypadkowi. Oni są duchowo uformowani, po serii spotkań i szkoleń. Mamy taki ośrodek w Głogowie. Spotykają się tam wolontariusze z całego kraju.

Pomaganie słabszym to również pomaganie sobie?

Trzeba mieć świadomość, że służąc drugiemu człowiekowi, służy się Bogu. Bo On mieszka w każdym. Cokolwiek czyni się drugiemu człowiekowi - Bogu się czyni. Ci młodzi ludzie, którzy pomagają niepełnosprawnym, gdy staną przed obliczem Pana, usłyszą: "To mnie pchałeś na wózku - dziękuje Ci". Żartuję czasami, że z niepełnosprawnymi dobrze załatwia się interesy u Pana Boga.

Trzydzieści lat pracy duszpasterskiej dla niepełnosprawnych to szmat czasu.

To najpiękniejsza służba jaką Bóg mógł mi wyznaczyć. Jestem Mu wdzięczny. Niepełnosprawni patrzą na świat oczami wielkiej wiary. Świetnie się z nimi czuję. Od lat, zawsze w drugą niedzielę miesiąca, przyjeżdżają z całej Archidiecezji do kościoła Gwiazdy Morza w Sopocie. Kościół jest pełniutki. Czekają na te spotkania. Zostają potem, bo nie mogą się sobą nacieszyć. Z nimi uczę się cierpliwości, wdzięczności i wiary.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niepełnosprawni a ŚDM: trudności, nadzieje i przeżycia
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.