"Polana cudów" pod Sieradzem. Co sprawia, że wciąż przyciąga pielgrzymów?

W Rudzie koło Sieradza, na polanie związanej z działalnością suspendowanego księdza Łukasza Prausy, nadal gromadzą się pielgrzymi. Mimo że od śmierci duchownego minęło już pół roku, miejsce wciąż przyciąga zarówno jego sympatyków, jak i tych, którzy wierzą w objawienia maryjne, mające rozpocząć się tam jeszcze w latach 80.

Ks. Łukasz Prausa, zmarły w marcu 2025 r., budził wiele kontrowersji. Na jego nabożeństwa przybywały tłumy wiernych, a w mediach społecznościowych krążyły relacje o cudownych uzdrowieniach. Jedną z głośniejszych historii była opowieść kobiety, która po modlitwach kapłana miała całkowicie wyzdrowieć z raka piersi.

Kościół katolicki uznał jednak działalność Prausy za niezgodną z zasadami i zawiesił go w posłudze kapłańskiej. Pomimo zakazu odprawiania mszy, duchowny kontynuował spotkania modlitewne, zdobywając coraz liczniejsze grono zwolenników. Zmarł w wieku 40 lat na chorobę nowotworową. Po jego śmierci pozostały również pytania dotyczące finansowych "cegiełek" składanych przez wiernych podczas spotkań na polanie.

Historia tego miejsca sięga jednak dalej. Według świadectw mieszkańców, w 1985 r. miały tam rzekomo miejsce objawienia Matki Bożej, które rolnik Stanisław Ślipka zapisywał w swoim dzienniku. Maryja miała wówczas wzywać do modlitwy w intencji pielgrzymek Jana Pawła II i pokoju na świecie. Choć Kościół nigdy oficjalnie nie potwierdził tych objawień, lokalna społeczność do dziś uznaje je za autentyczne.

Polana w Rudzie nadal pozostaje miejscem spotkań. Kwiaty przy figurze Maryi są regularnie wymieniane, ławki odnawiane, a teren utrzymywany w porządku. Jak relacjonuje 20-letnia mieszkanka wsi, wierni zbierają się tu cyklicznie, śpiewając pieśni maryjne. Dołączają do nich także sympatycy ks. Prausy, przyjeżdżający z różnych stron Polski, by wspominać jego "uzdrowieńcze msze". Lokalny Kościół wciąż nie zajmuje stanowiska wobec obu historii.