Rowerzyści ze Szczecina jadą na Jasną Górę
Mają do pokonania ponad 600 kilometrów, a ich celem jest Jasna Góra. 260 pątników wyjechało dziś rano spod katedry w 19. Szczecińskiej Rowerowej Pielgrzymce. Dziennie przejadą 90 kilometrów, po drodze odwiedzą maryjne sanktuaria, a główną intencją ich wędrówki jest modlitwa o świętość rodzin. Najmłodszy uczestnik pielgrzymki ma 11 lat, a najstarszy 77 lat.
Jeszcze przed poranną Mszą św. pielgrzymi modlili się przed pomnikiem Jana Pawła II o jego rychłą beatyfikację. Potem nabożeństwo w intencji pielgrzymów odprawił, a następnie rowery poświęcił bp pomocniczy archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej Marian Błażej Kruszyłowicz.
- Dostosowując się do przemian cywilizacyjnych i technicznych, pielgrzymki rowerowe zaczynają się rozwijać - mówił w homilii biskup. - Pozostaje natomiast to co istotne, czyli poszukiwanie bliskości z Bogiem, wspólnoty pomiędzy ludźmi.
- Bardzo często okazuje się, że niektórzy jechali tylko i wyłącznie dlatego, że nie mieli co zrobić z wolnym czasem, zwłaszcza młodzież - opowiada Józef Linowiecki, od lat szef pielgrzymkowej trasy. - W trakcie pielgrzymki odkrywają, że to coś więcej niż przygoda, jazda w grupie czy sposób na spędzenie wakacji. Jest jeszcze aspekt duchowy.
- Bardzo się cieszę, bo co roku okazuje się, że jedna grupa nam przybywa. W ubiegłym roku było około 250 osób. Oczekuje, że na trasie
dopisze się co najmniej 10-15 osób - dodaje dyrektor Szczecińskiej Rowerowej Pielgrzymki na Jasną Górę Sebastian Świłpa.
Wśród pielgrzymów, którzy dojechali do Szczecina z całej Polski jest kobieta-żołnierz. Wioletta Śliwka z Gdańska już po raz siódmy na
rowerem jedzie na Jasną Górę. W ubiegłym roku wróciła z misji w Afganistanie. - Lubię tę formę pielgrzymowania do Częstochowy, byłam kilka razy na piechotę, ale z rowerem jest lepiej. Zawsze modlę się za żołnierzy na misjach - zdradza swoje intencje.
To już 19. edycja tej wciąż rozwijającej się i zyskującej zwolenników formy pielgrzymowania.
Skomentuj artykuł