Równina Niniwy: mimo istniejących zagrożeń chrześcijanie wracają
Prawie 9 tys. chrześcijańskich rodzin powróciło do swych domów na Równinie Niniwy w Iraku, z której zostali cztery lata temu wypędzeni przez tzw. Państwo Islamskie.
W nocy z 6 na 7 sierpnia 2014 r. 120 tys. chrześcijan zostało wypędzonych przez islamistów z wielu miast na Równinie Niniwy. Fundamentaliści z tzw. Państwa Islamskiego zniszczyli ponad 13 tys. domów, z czego ponad 1230 zostało zrównanych z ziemią.
"Zniszczone zostało bezcenne dziedzictwo kulturowe i religijne tych terenów. Kościoły, klasztory i biblioteki stały się pierwszym celem islamistów, którzy co się dało rozkradli, a resztę spalili. Bezpowrotnie straciliśmy wielowiekowe dziedzictwo świadczące o obecności wyznawców Chrystusa na tej ziemi" - mówi Radiu Watykańskiemu ks. Georges Jahola. Ten kapłan z Kościoła syryjskokatolickiego stoi na czele ekumenicznego komitetu odbudowy.
"Bez pomocy chrześcijańskich organizacji byśmy sobie sami nie poradzili, decydujący wkład w odbudowę Równiny Niniwy ma Papieskie Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, którego wsparcie przywróciło nam promyk nadziei" - mówi ks. Jahola. Stowarzyszenie informuje, że w ciągu czterech minionych lat przekazało irackim chrześcijanom pomoc w wysokości prawie 40 mln euro.
"Nasza nadzieja związana jest nieodłącznie z nadzieją dla całego Iraku. Musimy aktywnie angażować się w budowanie pokoju, ponieważ wciąż istnieje zagrożenie nie tylko ze strony Państwa Islamskiego, ale i wielu innych sił, którym zależy na tym, by chrześcijaństwo przestało istnieć w Iraku, a nawet na całym Bliskim Wschodzie - mówi Radiu Watykańskiemu Georges Jahola.
- Wielu nie podoba się obecność chrześcijańskiej mniejszości, inni chętnie położyliby rękę na naszej ziemi, domach, sklepach, itp. Mimo wciąż istniejących zagrożeń powoli wracamy, bo czymś niewyobrażalnym byłoby pozostawienie wyzwolonych miast bez swych rodowitych mieszkańców. Jesteśmy z tą ziemią związani od tysiącleci, od początku chrześcijaństwa. Czujemy obowiązek głoszenia Chrystusa na tej ziemi".
Skomentuj artykuł