Encyklika Franciszka irytuje "klimatosceptyków"
Jeszcze przed oficjalną publikacją encyklika Franciszka "Laudato si’", dotycząca wyzwań związanych ze zmianami klimatycznymi i ochroną środowiska zirytowała środowiska sceptyczne wobec wskazanej przez papieża odpowiedzialności człowieka i stosowania paliw kopalnych jako stwierdzonych przyczyn ocieplenia klimatu.
Ostrą reakcję stwierdzenia te wywołały w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza wśród polityków Partii Republikańskiej, którzy nie zamierzają podejmować działań wskazanych przez Franciszka jak sposób walki z ociepleniem. Dotyczy to także republikańskich kandydatów w wyborach prezydenckich w 2016 r., którzy są katolikami, a jednocześnie z rezerwą podchodzą do analiz naukowych, na które powołuje się papież.
Jeden z kandydatów, Rick Santorum oświadczył wręcz, że papież nie powinien w ogóle zabierać głosu w sprawach klimatycznych. - Kościół kilka razy mylił się w kwestiach naukowych. Uważam, że powinniśmy zostawić naukę naukowcom i skupić się na tym, na czym się znamy: na teologii i moralności - stwierdził Santorum.
Również inny kandydat-katolik, Jeb Bush zdystansował się od Franciszka. - Mam nadzieję, że nie ukarze mnie za to mój ksiądz, ale nie buduję swojej polityki gospodarczej w zależności od opinii moich biskupów, moich kardynałów czy mojego papieża - oświadczył faworyt do nominacji Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich.
Jednocześnie - jak zauważa francuski dziennik "Le Monde" - ci sami politycy chętnie odwołują się do papieskiego nauczania w takich kwestiach jak aborcja czy małżeństwa osób tej samej płci.
Skomentuj artykuł