Papież o orzekaniu o ważności małżeństwa

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
KAI / CTV / ptsj

Niech Kościół nie każde czekać latami na orzeczenie w sprawie ważności zawartego małżeństwa - powiedział dziś Ojciec Święty uczestnikom kursu zorganizowanego przez Trybunał Roty Rzymskiej. Franciszek zaznaczył, że jest to nie tylko kwestia sprawiedliwości, lecz także miłosierdzia.

W improwizowanym przemówieniu Ojciec Święty przypomniał, że kwestia usprawnienia procesu kanonicznego jest nie tylko przedmiotem prac ustanowionej przez niego we wrześniu specjalnej komisji, ale była także często poruszana podczas ostatniego Synodu Biskupów. Chodzi tu o sprawiedliwość, aby sprawiedliwe były procedury ale także o zapewnienie sprawiedliwości osobom oczekującym przez lata na orzeczenie. Trzeba też tutaj dostrzec wymiar miłosierdzia, bo wiele osób oczekuje orzeczenia Kościoła odnośnie do swojej sytuacji - czy zawarte małżeństwo było od samego początku ważne czy też nie. Franciszek zauważył, że niektóre procedury są tak uciążliwe, że wiele osób z nich rezygnuje. Przypomniał, że w archidiecezji Buenos Aires niektórzy wierni, by dotrzeć do trybunału kościelnego muszą pokonać dystans 200 km. Jest to praktycznie niedostępne dla zwykłych ludzi, którzy nie mogą sobie pozwolić na utratę pensji, czy premii i żyją dalej niosąc w sercu ciężar.

DEON.PL POLECA

Jednocześnie Ojciec Święty przestrzegł przed dorabianiem się przez ludzi nieuczciwych na "biznesie" stwierdzania nieważności. Wspomniał o sytuacji, w której zmuszony był zwolnić z trybunału kościelnego osobę domagającą się 10 tys. dolarów za załatwienie jednocześnie rozwodu cywilnego oraz kanonicznego stwierdzenia nieważności małżeństwa. "Kiedy łączy się interes duchowy i ekonomiczny - to nie pochodzi od Boga" - stwierdził Franciszek. Przypomniał, że podczas Synodu pojawiły się głosy za bezpłatnym stwierdzaniem nieważności małżeństwa. Zauważył, że Pan Jezus darmo nas zbawił i dlatego należy oddzielić sprawy duchowe i interes ekonomiczny. Na koniec papież podkreślił, że naczelnym zadaniem trybunałów kościelnych jest zbawienie dusz.

Więcej»

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież o orzekaniu o ważności małżeństwa
Komentarze (71)
AB
~Arletta Bolesta
29 września 2020, 15:13
Zatem proces nie powinien być uwarunkowany kwestiami finansowymi dr Arletta Bolesta adwokat kościelny
H
hanka
6 listopada 2014, 13:31
A mi się wydaje, że problem jest dużo głębszy. Sama jestem po rozwodzie (cywilnym) i nie wydaje mi się, że to małżeństwo nie jest (a raczej nie było sakramentem). Problem w tym, że prawdopodobnie jest (a raczej było), a nieważnić chce każdy, kto myśli o przyszłości z drugą osobą, to oczywiste. Inna sprawa to, co się z tym sakramentem stało?? Bo może był ważny, ale został sprofanowany przez różne czynniki? Bo choć sakrament jest wieczny nie można wykluczyć, że jak każdą sferę sacrum można go niestety profanować (gestem,uczynkiem,słowem). Wtedy sam się unieważnia. I nie trzeba do tego żadnych sądów.
A
Aura
6 listopada 2014, 18:06
Podzielam Twoje zdanie!!! 
A
adam
6 listopada 2014, 13:31
ja jestem za!
A
adam.z
6 listopada 2014, 13:30
Super sprawa!
M
Magda42
6 listopada 2014, 12:40
Moja sprawa o stwierdzenie nieważności trwa już 4 lata... i to w pierwszej instancji, a potem jeszcze druga instancja.. Dobrze by było, żeby sąd wprowadził do działania to co powiedział papież.
S
Słaba
6 listopada 2014, 11:40
"Co Bóg złączył. tego człowiek niech nie rozdziela" Orzekanie nieważności małżeństwa dotyczy (w każdym razie powinno dotyczyć) pierwszej części tego zdania, wypowiedzianego przez Jezusa. Powinno być sprawdzeniem tego, czy o konkretnym związku dwojga ludzi, można powiedzieć, że "Bóg złączył", jeśli są poważne wątpliwości w tej sprawie. To, że dwojga ludzi "nie złączył Bóg" może być spowodowane czyjąś winą, np. groźby, świadome zatajanie istotnych spraw, lub nie być niczyją winą, np jakaś choroba psychiczna, uniemożliwiająca stworzenie wspólnoty. Dla mnie pytaniem jest, czy proces orzekania nieważności musi być procesem sądowym? Zwłaszcza w przypadku, kiedy wątpliwość dotyczy czegoś, co nie jest niczyją winą...
E
Eilinel
6 listopada 2014, 10:54
Świetny tekst. Dedykuję KiT-owi i nie tylko:) http://www.fronda.pl/a/o-sile-wiary-cd,43642.html
H
hanka
5 listopada 2014, 22:22
A mi się wydaje, że problem jest dużo głębszy. Sama jestem po rozwodzie (cywilnym) i nie wydaje mi się, że to małżeństwo nie jest (a raczej nie było sakramentem). Problem w tym, że prawdopodobnie jest (a raczej było), a nieważnić chce każdy, kto myśli o przyszłości z drugą osobą, to oczywiste. Inna sprawa to, co się z tym sakramentem stało?? Bo może był ważny, ale został sprofanowany przez różne czynniki? Bo choć sakrament jest wieczny nie można wykluczyć, że jak każdą sferę sacrum można go niestety profanować (gestem,uczynkiem,słowem). Wtedy sam się unieważnia. I nie trzeba do tego żadnych sądów.
WP
Warto przeczytać
5 listopada 2014, 21:51
Warto przeczytać. Zwłaszcza powtórkę z historii nt herezji ariańskiej i św Atanazego. Historia się powtarza. http://www.pch24.pl/na-przekor-faryzeuszom,31935,i.html
Ś
Śliczna
5 listopada 2014, 18:13
Chialabym mieć cię za męża jazmig...
Ż
żartowniś
5 listopada 2014, 20:09
A ja za żonę ;-)
Ś
Śliczna
6 listopada 2014, 00:00
kurcze, nie pomyślałam, że jazmig jest kobietą :)) no to słabo...
jazmig jazmig
5 listopada 2014, 17:32
Przecież to on powinien wprowadzić procedury, które uważa za akceptowalne. Narzeka, jakby to należało do nie wiadomo kogo. Dlaczego jako arcybiskup Buenos Aires nie wprowadził właściwych, jego zdaniem, procedur? A jako papież, zamiast narzekać, niech je poprawi.
M
Martyna
5 listopada 2014, 17:22
Popieram Jeśli sprawa ciągnie się latami, to o potomstwie można zapomnieć. Muzułmanie już przeważają w Europie, a to dopiero początek
M
Martyna
5 listopada 2014, 18:28
2 osoby przeciw, ok ale jako religia zanikamy. Religia bez wyznawców umiera. Ja nie wypowiadam się, że unieważnić wszystko i wszystkim, ale czas też się liczy
E
Eilinel
5 listopada 2014, 19:11
A wiesz, co mówił św. o. Pio? "Lepiej, żeby kościół był pusty niż sprofanowany". I jeszcze powiedział: "Lepiej żeby kościół był pusty, niż pełen diabłów".
K
KiT
5 listopada 2014, 14:55
Brawo. Ja mam sprawę w Sądzie w diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej - już kilka lat. Wlecze się okropnie. Argumentacja Sądu, bo w końcu ją mam, "olewa" w całości mój wniosek, a do moich pytań - się nie odniosła, działa wg. swojej rozpiski. Wiem, że wyrok mogę kupić, ale nie o to mi chodzi, zatem wszystko co poprawia sytuację rozwiedzionych jest dla mnie super. To czy dostanę w końcu unieważnienie czy nie - to inna kwestia, ale jak Kościół nie chce by rozwiedzeni korzystali choćby z niedojrzałości emocjonalnej, to niech WYMAGA zanim da Ślub. Mój był, bez nauk (załatwiłem, byłem może na jednej) bez narzeczeństwa i z powodu ciąży dziewczyny, poza tym wtedy byłem niepraktykujący i miałem KK w głębokim poważaniu, a ślub był dla białej sukienki i tradycji. Nie chciałem zmuszać dziewczyny do usunięcia ciąży i pomyślałem - jakoś damy radę i niestety po kilku latach okazało się że nie daliśmy. To było dawno temu. Teraz mam takie zdanie, że jak Kościół nie chce mieć problemów, to niech zanim będzie ślub, przygotuje odpowiednio młodych, niech nauki trwają - może nawet rok? Niech narzeczeństwo trwa - np. minimum rok. Wtedy nikt nie powie, że działał  pod przymusem moralnym itd. bo miał czas. A tak, to kościół bierze na siebie grzechy tym, których "ożeniŁ" a teraz rżnie głupa, że wszystko było ważne. Nie wiem, jak będzi e wmoim przypadku, ale i tak, jeśli choć jeden na tym zyska, to jestem za. Papież JP2, mimo że Święty, nie był doskonały, więc mógł mieć inne zdanie w tej kwestii, co nie oznacza, że Go nie szanuję . . .
E
Eilinel
5 listopada 2014, 15:13
Zakładam, że ślub brałeś jako osoba pełnoletnia i umysłowo sprawna. Jeśli tak, dlaczego obciążasz odpowiedzialnością za twoje błędne decyzje Kościół. Z twojej odpowiedzi wynika, że podjąłeś taką, a nie inną decyzję, dobrowolnie rezygnując z nauk przedmałżeńskich - to po pierwsze. Po drugie: żeniłeś się z powodu ciąży, białej sukienki i tradycji - i to też była twoja dobrowolna decyzja (nie wszyscy żenią się z powodu ciąży). Pomyślałeś, że dasz radę - i to też była twoja decyzja, a potem stwierdziłeś, że nie dasz rady - i podjąłeś dalsze decyzje. Sam się wpakowałeś w to wszystko (bo już nie wspomnę, że ciąża to efekt współżycia pozamałżeńskiego) i musisz ponosić odpowiedzialność za swoje czyny jak na dorosłą osobę przystało, a nie szukać winnych wszędzie tylko nie w sobie. Jasne Kościół może ci współczuć i nawet powinien, tak jak się współczuje dziecku, które dobrowolnie włożyło palec do wrzątku (mimo pouczania, że tego się nie robi). Jednak konsekwencje swoich działań trzeba ponosić. Palec będzie bolał nadal, nawet jeśli się go opatrzy.
E
Eilinel
5 listopada 2014, 15:15
Acha, i żeby nie było - pisze to wszystko z własnego doświadczenia. Wszystkie problemy z jakimi się borykam są skutkiem moich złych decyzji i tego, że za mało się modliłam. I mam tego świadomość.
K
KiT
5 listopada 2014, 15:18
Wow, aleś Ty wyrozumiała. Poddaję pomysły: 1. Księdza pedzia - przepędzic w galotach 2. Geje i Lesby - na odwyk 3. Narkomani i Pijacy - psychiatryk 4. Złodzieje i niepłacący podatków - do więzienia 5. Kłamcy, oszuści i lenie - na kolanach do Częstochowy ..... O kurcze, zostałam sama ...... gdzie się wszyscy podziali?
E
Eilinel
5 listopada 2014, 15:33
Wow, aleś Ty błyskotliwy. Nic dodać, nic ująć. Jak to mówią? Hmmm, "prawda w oczy kole":)
K
KiT
5 listopada 2014, 15:40
No póki co Papież myśli podobnie do mnie, może Papież jest zły? Ktoś tu pisał, że to mason :-) Mnie tam nie kole :-) ale proszę o mniej obłudy. A tak powaznie. Mam nadzieje na jakies zmainy i mam prawo tego oczekiwać, Ty jesteś konserwatywna i tez masz prawo. Musimy się poddać kościołowi, czy chcemy czy nie, a pogadac zawsze można. P.S. Ile masz lat? I jakiego stanu jesteś?
E
Eilinel
5 listopada 2014, 15:42
Ani przepędzić, ani na odwyk, ani do psychiatryka, ani do węzienia, tylko...uwaga... DO KONFESJONAŁU! (bingo, eureka itp.!). A do Częstochowy może być - na pewno nie zaszkodzi:)
K
KiT
5 listopada 2014, 16:38
Nie każdy moze
jazmig jazmig
5 listopada 2014, 17:37
Łatwo zauważyć, że twoje małeństwo rozpadło się z twojej winy. Jesteś egocentrykiem i myślisz tylko o sobie, a za swoje błędy obwiniasz wszystkich dookoła, tylko nie siebie. Współczuję twojej żonie.
jazmig jazmig
5 listopada 2014, 17:40
Gdy ludzie uczęszczają na religię w szkole przez ponad 10 lat, to powinni znać zasady, w tym nierozerwallność małżeństwa. Nie są im do tego potrzebne nauki przedślubne. One powinny obowiązywać tych, którzy nie przedstawili świadectwa ukończenia religii w gimnazjum.
P
pdyvppl
5 listopada 2014, 18:38
Wybacz, ale bredzisz. Dlaczego ofiarowanie się Bogu na służbę kapłańską wymaga 6 lat przygotowań, a ofiarowanie się człowiekowi, który bywa nieco mniej wierny od Boga, wymaga tylko paru formalności (obecności na naukach). Rozdawanie sakramentów nieprzygotowanym osobom jest grzechem!
E
Eilinel
5 listopada 2014, 19:09
Drogi KiT. Kobiet nie pyta się o wiek:) Ale skoro już tak bardzo chcesz wiedzieć to od 7 lat jestem mężatką. Wiesz, papieże naprawdę byli różni w przeszłości, więc to tak nie działa, jak piszesz. Bywali i antypapieże i heretycy (np. papież Honoriusz I). Chrześcijan obowiązuje przede wszystkim posłuszeństwo Chrystusowi, który jest Słowem; a papieżowi pod warunkiem, że to Słowo realizuje. I tyle.
P
pdyvppl
5 listopada 2014, 19:52
Eilinel, naprawdę wierzysz, że Bóg błogosławi (udziela sakramentu) w sytuacji ślubu "bez nauk, bez narzeczeństwa i z powodu ciąży dziewczyny, niepraktykującym i mającym KK w głębokim poważaniu, biorącym ślub był dla białej sukienki i tradycji. Nie chcącym zmuszać dziewczyny do usunięcia ciąży i myślącym - jakoś damy radę"? Naprawdę? Ty? Pewnie, że może dać Łaskę, każdemu i zawsze, ale raczej swoich darów nie marnuje. Ja nie wierzę, że słowa "biorę ciebie za męża/żonę i ślubuję ci miłość ..." w połączeniu ze stułłą ściągają automatycznie łaskę sakramentu niezależnie od tego co naprawdę myślimy w sercu i ile z tego rozumiemy. Dlatego nie o sakramenty zapytają nas na Sądzie ale o miłość.
E
Eilinel
5 listopada 2014, 20:15
pdyvppl a Ty ciągle swoje:) Ja nie jestem od tego, żeby osądzać, czy to konkretne małżeństwo było ważnie zawarte, czy nie. To już oceni sąd biskupi. Celowo skupiłam sie na tym, że wszystko w naszym dorosłym życiu jest skutkiem naszych błędnych (lub nie) decyzji. I powinniśmy się wyzbyć pokusy obciążania innych odpowiedzialnością za nasze błędne decyzje. Zwróć uwagę, że kiedyś nie było żadnych nauk przedmałżeńskich, ludzie częstokroć brali ślub po kilku miesiącach znajomości np. moi rodzice znali się 3 miesiące, dziadkowie też. I co? Małżeństwa były o wiele trwalsze niż dziś. Niestety teraz w dobie konsumpcjonizmu ludzie są przyzwyczajeni brać dla siebie jak najwięcej, przy jak najmniejszej stracie własnej i to przekłada się na także na małżeństwa. Uważam, że jeśli Jezus naprawdę jest obecny w związku, to ten związek nie ma szans się rozpaść. Duża w tym rola, żeby małzonek bardziej pobożny starał się "podciągać" w tym kierunku małżonka mniej pobożnego i z czasem to zaprocentuje.
P
pdyvppl
5 listopada 2014, 20:19
Dużo tego współczucia w Twoim wpisie... Uważaj, żeby Ci dla innych nie zabrakło... Dobrze też, że napisałaś, że ciąża była skutkiem grzechu. KiT sprawiał wrażenie, że nie jest tego świadom. A teraz już będzie wiedział. To mu pewnie pomoże jeszcze bardziej niż Twoje współczucie.
P
pdyvppl
5 listopada 2014, 20:37
Uważam, że jeśli Jezus naprawdę jest obecny w związku, to ten związek nie ma szans się rozpaść. Czyli wszystkie te, które się rozleciały, były bez Jezusa, czyli nie były sakramentami. Nie wierzysz w logiczne konsekwencje tego co napisałaś!
E
Eilinel
5 listopada 2014, 20:38
Uwierz mi, że troskę o bliźniego można okazać również w inny sposób niż za pomocą bezmyślnego poklepywania po ramieniu:) Czy uważasz, że św. o. Pio, który wyrzucał ludzi z konfesjonałów, kiedy zaczynali się usprawiedliwiać, nie miał dla nich współczucia? Wręcz przeciwnie, naprawdę mu na nich zależało i dlatego to robił. (zastrzegam, że nie porównuję się z o. Pio - po prostu chcę Ci pokazać, że taka pozorna surowość niekoniecznie musi być oznaką braku współczucia). A nieraz potrafił i kopniaka zasunąć:) Ale masz rację - cały czas mam tej miłości bliźniego za mało i nad tym pracuję. I pewnie zejdzie mi do końca życia:)
E
Eilinel
5 listopada 2014, 20:43
Nie nie nie mój drogi. Lubisz za słówka łapać. Sakrament jest cały czas. Z tym, że małżonkowie przez cały czas powinni Jezusa do swojego związku zapraszać. Kiedy pojawiają sie problemy - zapraszać, kiedy jest dobrze - zapraszać. I być z nim blisko, razem we trójkę. Sakrament to ułatwia, ale całej roboty za nas nie wykona. Wysiłke jest potrzebny.
P
pdyvppl
5 listopada 2014, 20:55
Celowo skupiłam sie na tym, że wszystko w naszym dorosłym życiu jest skutkiem naszych błędnych (lub nie) decyzji. I powinniśmy się wyzbyć pokusy obciążania innych odpowiedzialnością za nasze błędne decyzje. Przejrzyj na oczy, proszę! Przecież KiT dźwiga od latach na własnych barach konsekwencje swojej decyzji. Nie widzisz? Na tym ślubie był jakiś proboszcz (fachowo - ordynariusz miejsca), który zdecydował, że tym dwojgu można / należy udzielić sakramentu małżeństwa. Była też wspólnota Kościoła, która swoim milczeniem i brakiem sprzeciwu także zdecydowała. Jaką odpowiedzialność ponosi ów ksiądz? Jaką ponosi biskup, który ustanowił takie a nie inne procedury przedmałżeńskie? Jaką? No chyba, że oni sami se wzięli ten ślub, se przewiązali ręce stułłą, se ślubowali i zupełnie sami są se winni. Jezus nie wołał z Krzyża "niech poniosą odpowiedzialność za swoje decyzje". Wołał do Ojca "przebacz, bo nie wiedzą, co czynią" I wierzę, że tak samo woła dzisiaj za biskupem, proboszczem, świadkami, małżonkami, za Tobą i za mną.
P
pdyvppl
5 listopada 2014, 21:04
To co napisałeś można jedynie ogarnąć modlitwą, co czynię.
K
KiT
5 listopada 2014, 22:43
Cześć, mała dygresja, do rozwodu cywilnego nie byliśmy praktykującymi katolikami. Moje nawrócenie przyszło znacznie pózniej - po zniewoleniu, moze nawet opętaniu. Obecnie Bóg i Wiara maja dla mnie zasadnicze znaczenie. Sadze - po wielu doświadczeniach ze KK moze być bardziej wrażliwy i nie taki betonowy jak obecnie
P
pdyvppl
6 listopada 2014, 07:10
Wskaż osoby, które bezmyślnie poklepują po ramieniu albo przestań tak pisać.
P
porzuconyai
6 listopada 2014, 08:30
Generalnie masz rację, ale jednego nie bierzesz pod uwagę, że jeden małżonek może "przestać zapraszać" Jezusa do związku małżeńskiego, bo związał się z innym partnerem i przestało mu zależeć na małżeństwie. I klapa - małżeństwo się rozpada , pomimo że ten drugi, wierny nadal "zaprasza". Tu jest problem  bo "do tanga trzeba dwojga". Takich przypadków jest mnóstwo, zajrzyj na stronę sychar. Tam są prawie sami opuszczeni małżonkowie, którzy piszą o modlitwach, nowennach w intencji powrotu małżonka, ale bezskutecznie. Najgorsze jest to, że ich postawa jest z góry skazana na niepowodzenie, bo księża nie palą się do pomocy w powrocie wiarołomnych do sakramentalnego małżeństwa, ale raczej tworzą pomoc dla wiarołomnych w budowaniu nowego związku - w postaci duszpasterstw dla niesakramentalnych. Synod rodzin poszedł w tym samym kierunku.
E
Eilinel
6 listopada 2014, 10:31
To jest prawda, co piszesz. Jeśli chodzi o małżonków porzuconych to tu wchodzimy w sferę krzyża, który każdy z nas, taki czy inny, musi nieść przez życie.
E
Eilinel
6 listopada 2014, 10:42
KiT - piszesz o swoim zniewoleniu. Doceniam, że piszesz o tym tak otwarcie. Myślę, że wiesz o tym, że człowiek, który już był kiedyś zniewolony przez złego ducha musi szczególnie uważać, bo zły szczególnie ma go na oku. Taki człowiek powinien często przystępować do spowiedzi i Komunii św.Nawet jeśli żyjesz w związku niesakramentalnym, nie rezygnuj ze spowiedzi. Znam kapłana, który w młodości "bawił" się w satanizm, potem został kapłanem, a potem znów popłynął - tyle, że zły wziął się za niego w trochę inny sposób. Zły jest tak wredny, że nie odpuszcza i próbuje różnymi sposobami takiego człowieka przywieźć na dawną złą drogę.  Proszę, uważaj żebyś też tak nie popłynął i powiem szczerze, że większa ortodoksja religijna byłaby tu wskazana. Jeśli piszę zbyt bezpośrednio to przepraszam.
E
Eilinel
6 listopada 2014, 10:44
pdyvppl ciężko się z Tobą rozmawia, bo jesteś nieprzemakalny. Nie mam zamiaru tłumaczyć się z każdego słowa. Kto chce to zrozumie o co mi chodziło.
RP
Radca prawny
5 listopada 2014, 14:50
Zgadzam się, że postępowanie powinno być nieodpłatne, natomiast przyspieszenie trybu mogłoby spowodować nadużycia i brak dokładności w badaniu wszystkich przesłanek. W sądach biskupich, dlatego tak długo to wszystko trwa, bo chodzi przecież o SAKRAMENT. Trzeba wszystko zbadać naprawdę dogłębnie, a to wszystko niestety musi trwać.
S
Sebastian
5 listopada 2014, 16:44
To wszystko prawda co jest w twoim komentarzu. Problem polega na tym, że biskup Rzymu tego nie rozumie.
P
pdyvppl
5 listopada 2014, 20:02
dlatego tak długo to wszystko trwa, bo chodzi przecież o SAKRAMENT. Weź, miej litość! Popatrz na czas trwania i procedury na mocy których ludzi się do TEGO SAMEGO WŁAŚNIE SAKRAMENTU dopuszcza. Wtedy nie chodzi o SAKRAMENT? A może chodzi o to, żeby przeszkód za dużych nie robić i przymykać oko na prawie wszystko. Bo inaczej o ślub kościelny staraliby się tylko naprawdę wierzący (czyli praktykujący). I byłby kłopot z cywilnymi małżeństwami, które przeszkód nie mają, żeby "wziąć ślub kościelny". Przekonamy ich do tego ślubu, będą mniej grzeszyć i w ogóle wszystko będzie tak jakoś bardziej kaltolicko wyglądać. Przeszkód przecież nie mają. Może i nie mają. Poza jedną. Brakiem wiary. Ale kogo to...
E
Eilinel
5 listopada 2014, 13:42
Oto, co sądzili papieże Jan Paweł II i Benedykt XVI na temat procedury unieważniania małżeństwa: http://www.rp.pl/artykul/255827.html?print=tak
5 listopada 2014, 15:57
To bardzo ważne, co załączyłaś tym linkiem. Zwróćmy jednak uwagę również na to, że zarówno JPII jak i następnie BXVI walczyli z nadużywaniem argumentu niedojrzałości i słabości psychicznej do orzekania nieważności małżeństwa, ponieważ plagą stało się przesadne i niemal automatyczne mnożenie się orzeczeń nieważności w przypadku rozkładu małżeństwa, pod pretekstem jakiejkolwiek niedojrzałości bądź słabości psychicznej którejś ze stron, zwłaszcza w niektórych rejonach świata. Świadczy to pośrednio również o kondycji nie wiem - duchowieństwa w tych rejonach? Na pewno o słabości świeckich katolików również. Dlatego osobiście uważam, że cenzus majątkowy, jakim w praktyce są wysokie koszty postępowania w tych sprawach, nie powinien mieć miejsca, ale jednocześnie podciąganie wszystkiego, co tylko możliwe, pod argument niedojrzałości grozi katastrofą. Ostatecznie trzeba sobie zadać pytanie, czy jakiekolwiek decyzje podejmowane przez osoby powołujące się na mętne okoliczności życiowe były podejmowane przez osoby niezdolne do samostanowienia.
E
Eilinel
5 listopada 2014, 19:44
To był sposób (i pewnie bywa nadal) tak naprawdę na obejście zasady nierozerwalności małżeństwa i niedopuszczalności rozwodu. Pod przesłankę "poważnego braku rozeznania oceniającego co do istotnych praw i obowiazków małżeńskich" można podporządkować niemal każde rozpadające się małżeństwo.
F
Fabian
5 listopada 2014, 13:34
Wypowiedź papieża szokuje mnie. Ani słowem papież nie ostrzega przed nadużywaniem procedury orzekania nieważności małżeństwa. Małżeństwo jest nierozerwalne(Mk10, 2-10) obojętnie od decyzji kościelnych sądów a nawet samego papieża. W słowach papieża czuć teologie ślepego miłosierdzia. Obawiam się, że na 500 rocznice reformacji będziemy mieli schizme w Kościele Katolickim.
Grzegorz Kramer SJ
5 listopada 2014, 13:44
Fabian, czytaj ze zrozumieniem. Nie powiedział Franciszek: stwierdzajcie nieważność na potęgę, ale nie róbcie niepotrzbnych trudności. 
F
Fabian
5 listopada 2014, 13:52
Problem w tym, że procedura orzekania nieważności małżeństwa jest sprzeczna z nauką Jezusa Chrystusa(Mk10, 2-10). W Stanach Zjednoczonych w latach 70 XX wieku nadużywano tej procedury i bardzo  źle skończyło się to dla tamtejszego Kościoła. Dziś Franciszek chce błędy Kościoła USA przenieść na cały Kościół. Skończy się to schizmą.
Grzegorz Kramer SJ
5 listopada 2014, 13:58
W czym jest sprzeczna? Kościół nie rozdziela małżonków. 
F
Fabian
5 listopada 2014, 14:02
Mk10, 9: «Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela»
Grzegorz Kramer SJ
5 listopada 2014, 14:11
Kościół nie rozdziela, stwierdza, że nie ma nawet czego rozdzielać. 
F
Fabian
5 listopada 2014, 14:17
Wiemy dobrze, że procedura ta jest nadużywana w ostatnich 50 latach. To jeden ze zgniłych owoców ducha II Soboru Watykańskiego. Moim zadaniem stwierdzenie nieważności małżeństwa powino być sytuacją wyjątkową i nadzwyczajną. Dlaczego nie stwierdza się nieważności sakramentu kapłaństwa?
A
aka
5 listopada 2014, 14:42
To nie jest owoc II Soboru, orzekanie nieważności istniało wcześniej. A wogóle, to czemu zakładasz nieuczciwość tych sądów??? Sa sytuacje, kiedy de facto nie było sakramentu małżeństwa. Insynuujesz, że papiez i sądy są za orzeczeniami niezgodnymi z prawdą i prawem koscielnym? Czym innym są fałszywe zeznania, te obciążaja sumienia małżonków i świadków
E
Eilinel
5 listopada 2014, 14:44
Generalnie się z Tobą zgadzam, ale zobacz to: http://www.rp.pl/artykul/255827.html?print=tak
F
Fabian
5 listopada 2014, 16:12
Wiem, że przed soborem było orzekanie nieważności małżeństwa tylko nie było wtedy tak dużych nadużyć. Co według ciebie znaczy, że nie było sakramentu małżeństwa? Prawie każdy kto przyjmuje ten sakrament wie co robi. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak nieważność małżeństwa «Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela»
5 listopada 2014, 16:15
A czy tobie ktoś "zagląda do alkowy"? Martwi się, że prawo kościelne sprzyja twojemu "ustawaniu w wierze"? Wyborny przykład! Nie ma czegoś takiego jak "nieważność sakramentu kapłaństwa" (Tutaj nasza ideologia Katolicka poszła jeszcze dalej, sakramentologia kapłaństwa służyła wspieraniu "systemu klerykalnego" jeszcze z przed 1000 lat) Kapłaństwo, to przede wszystkim urząd, posługa wobec wspólnoty. Dzisiaj fachowo nazwane jest „kapłaństwem urzędowym”. W przeciwieństwie do kapłaństwa powszechnego otrzymanego z racji chrztu. Święcenia otrzymuje się w odpowiednim celu… Tak samo jak zawarcie małżeństwa. Bo można z "niezmazywalnymi święceniami" po prostu "przestać być księdzem" ożenić się, przystępować do komunii... Ex-księża są więc w o niebo lepszej sytuacji niż ex-małżonkowie nie uważasz?
5 listopada 2014, 16:18
W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Jak to się ma do miłości Boga i bliźniego jak siebie samego? Czekaj, a może mieć w nienawiści bliźniego jak siebie samego... Tak możemy sobie Pismem Świętym żąglować na okrągło i do niczego nie dojdziemy.
F
Fabian
5 listopada 2014, 16:24
O to właśnie mi chodzi Ex-księża są w lepszej sytuacji niż ex-małżonkowie. Dlatego należy ukrócić wszelkie unieważnienia. Małżeństwo nierozerwalne aż do śmierci.  Byli księża nie powinni być dopuszczaniu do sakramentu małżeństwa. Wydaje mi się to sprawiedliwe.
F
Fabian
5 listopada 2014, 16:39
Chrystus w dzisiejszej Ewangelii wymaga od swoich uczniów wyrzeczenia się wszystkiego. 
P
pdyvppl
5 listopada 2014, 18:42
Sprawiedliwe to było Prawo Mojżesza. Ze Zmartwychwstaniem nastało Miłosierdzie!
F
Fabian
5 listopada 2014, 18:48
Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze.
P
pdyvppl
5 listopada 2014, 19:22
Wierz w co chcesz, Twój wybór. Ja do Sprawiedliwego nie mam po co iść, do Miłosiernego prędzej.
K
ksylem
5 listopada 2014, 21:37
Poczytaj sobie jak wyglądały kiedyś "rozwody" w rodzinach arystokratycznych i dynastiach (podpowiem, że coś z orzekaniem nieważności i przekupionymi świadkami). Poczytaj o Henryku VIII...
K
kiT
5 listopada 2014, 23:48
Gdyby Bóg nie był miłością, ten świat dawno by spłonął a jednak ... Mam psa, któremu Wszystko wybaczam, a Bóg jest nieskończenie większy ode mnie, dlatego ta wiara pozwala mi wierzyć w miłosierdzie i w to, ze jednak Bóg trwa przy mnie, pomimo moich ułomności. Ufam, ze KK znajdzie jakieś rozwiazanie, które utrzymujac rangę sakramentu małżeństwa nie zapomni o " niesakramentalnych" i da im nadzieje chocby na sakrament pojednania.
5 listopada 2014, 13:24
Papież o orzekaniu o ważności małżeństwa Słusznie taki porces należy przyspieszyć ten proces i to za darmo :-)
M
mm
5 listopada 2014, 13:18
Papież jakieś wyjątkowe i patologiczne sytuacje przedstawia w sposób sugerujący, że jest to reguła działania sądów biskupich. Może w Argentynie tak się zdarza, ale np. w Polsce nikt nie musi przemierzyc 200 km by dotrzeć do sądu biskupiego, ani też nie słychać o łapówkach dla sędziów! To by było nieważne stwierdzenie nieważnosci i nie miało żadnych skutków.
A
aka
5 listopada 2014, 14:42
na Polsce świat się nie kończy