Papież pozytywnie nastawiony do świata
Sympatia, z jaką świat postrzega nowego papieża wynika z jego pozytywnego nastawienia do rzeczywistości - stwierdził w wywiadzie dla dziennika "La Repubblica" ks. Federico Lombardi SI. W związku z półroczem obecnego pontyfikatu watykanista Paolo Rodari przeprowadził rozmowę z rzecznikiem prasowym Stolicy Apostolskiej, a zarazem zakonnym współbratem obecnego Następcy św. Piotra.
Paolo Rodari: Po sześciu miesiącach pontyfikatu Papież Franciszek nadal cieszy się sympatią. Porusza serca nie tylko wierzących, ale także niewierzących, tych którzy są daleko. Jak Ksiądz wyjaśni ten efekt? Na czym polega sekret Jorge Mario Bergoglio?
Ks. Lombardi: Sądzę i mam nadzieję, że najgłębszym motywem sympatii, jaką cieszy się papież Franciszek jest jego akcentowanie tego, co pozytywne. To, że nieustannie i z wielkim przekonaniem mówi o miłości Boga wobec wszystkich. Nacisk jaki kładzie na Boże miłosierdzie, bo wie, że wielu, a właściwie wszyscy nosimy głębokie rany, domagające się uleczenia. Przypominanie, że Bóg nigdy nie przestaje wybaczać ludziom skruszonym. Oczywiście Franciszek umie to powiedzieć bardzo jasno, prosto i skutecznie, posługując się słowami i gestami bliskości, także fizycznej. Ale tym, co się liczy, poza sposobem wypowiedzi, jest ich sens. Ludzie potrzebują czuć się kochanymi, wiedzieć, że są kochani. Każdy z nas. Po to żyjemy. Jezus przyszedł, aby to powiedzieć i oczywiście jest to również pierwsza rzecz, jaką powinien powiedzieć papież Franciszek. Reszta z tego wynika. Dotyczy to wszystkich, wierzących i niewierzących.
Paolo Rodari: Co się zmieniło w Księdza pracy w porównaniu z okresem wcześniejszym? Od miesięcy media mówiły o skandalu pedofilii i Vatileaks. Dziś dużo mówi się o czymś innym. Jak zmieniła się Księdza praca?
Ks. Lombardi: Istotnie się nie zmieniła: przekazywanie tego, co papież mówi i czyni. Oczywiście dynamizm tych pierwszych miesięcy pontyfikatu doprowadził do jej intensyfikacji, aby nadążyć za licznymi inicjatywami papieża Franciszka, zrozumieć jego styl i intencje oraz znaleźć stosowne formuły ich przekazu. Wystarczy pomyśleć o homiliach podczas porannych Mszy św. w Domu Świętej Marty, wypowiadanych spontanicznie i bez tekstu pisanego. To absolutna nowość. Trzeba było "wymyślić" odpowiednią formułę, aby o nich mówić. Ponadto niewątpliwie zmieniła się atmosfera. Wydaje się, jakby odwróciła się karta - z negatywnego nastawienia, charakteryzującego się uprzedzeniami, na pozytywne. I pomimo, że problemy, o których mówiono w przeszłości nie zostały rozwiązane raz na zawsze, stawiono czoło pewnym sytuacjom oraz znaleziono rozwiązania. Kierunek jest jasny, a Kościół może na nowo podjąć swoją misję podstawową: ewangelizację, miłosierdzie, pokój...
Paolo Rodari: Czy dostrzega Ksiądz dzisiaj większe zainteresowanie Watykanem w międzynarodowych mediach, czy też nie?
Ks. Lombardi: Tak, nie zgasła wielka uwaga mediów, związana z rezygnacją papieża Benedykta i konklawe. Media instynktownie dostrzegają wrażliwość ludzi i zdają sobie sprawę z niezwykłego rezonansu papieża w wielu częściach świata. Światowy Dzień Młodzieży w Rio był tego dowodem i ukazał także latynoamerykańską nowość tego pontyfikatu. Obecnie media rozumieją, że autorytet moralny papieża ma duże znaczenie w wielkich sprawach dzisiejszej ludzkości, takich jak kwestie wojny i pokoju. Myślę, że będzie wiele powodów, aby nadal utrzymywała się żywa uwaga całego świata, i to bardziej ze względu na tematy kluczowe dla przyszłości, niż wydarzenia skandaliczne.
Paolo Rodari: Co Franciszek myśli o mediach? Mówi się, że dużą uwagę przywiązywał do nich Jan Paweł II, natomiast Benedykt XVI może trochę mniejszą. Czy Ksiądz się z tym zgadza, czy nie? A jak traktuje je Franciszek i czego od nich oczekuje?
Ks. Lombardi: Wszyscy ludzie inteligentni - a papieże oczywiście nimi są - rozumieją znaczenie mediów w dzisiejszym świecie, a także w odniesieniu do misji Kościoła. Dzieje się tak, ponieważ kształtują mentalność i relacje, jak i dlatego, że przekazują wiadomości. Oczywiście Jan Paweł II miał wyjątkowy osobisty charyzmat, który zyskał mu sympatię mediów, zwłaszcza posługujących się obrazem, podczas gdy charyzmat Benedykta był bardziej powiązany ze słowem i pojęciami. Także i w tym wypadku można mówić o przekazie, który wymagał jednak większej koncentracji. Papież Franciszek doskonale wie, jaka jest dzisiaj rola mediów i wie, że są one niezbędne w szerzeniu jego przesłania. Oczekuje od nich pewnej pomocy na rzecz pozytywnej posługi ubogim, na rzecz solidarności, pokoju, dla dodania otuchy młodemu pokoleniu, aby umożliwić zrozumienie wielkich intencji Kościoła. Nie chodzi mu o to, aby postawić go w centrum uwagi, ani też nie ze względu na kult jednostki. Tego nie szuka, ani nie chce.
Paolo Rodari: Czy Franciszek często używa Twittera? Czy on sam "ćwierka", czy też robi to ktoś zamiast niego? Jaki wpływ ma Twitter na obraz papiestwa?
Ks. Lombardi: Oczywiście do wysłania tych przesłań są współpracownicy techniczni. Ale ich treść jest rzeczywiście jego, to jego własne słowa, a on dobrze wie, kiedy i jak są wysyłane. Skutecznie służą podkreśleniu, przypomnieniu, przekazaniu tego, co mówi w swoich obszerniejszych wypowiedziach. Dotychczas najmocniejszym przykładem są minione dni: częste i celowe wykorzystanie tweetów na rzecz działań i modlitwy o pokój, o ogromnym wpływie. To jest jego wskazówka precyzyjna i świadoma. W ten sposób jego zaangażowanie na rzecz pokoju zyskuje stałość i skuteczność, a także umacnia mobilizację duchową tych, którzy śledzą jego wpisy.
Skomentuj artykuł