Pasterze muszą być przykładami dla stada

Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Księża kardynałowie,

czcigodni bracia w biskupstwie i kapłaństwie,

drodzy bracia i siostry!

Wszystkich serdecznie pozdrawiam słowami Apostoła, przy którego grobie się znajdujemy: «Łaska i pokój niech będą wam udzielone obficie!» (1 P 1, 2). Witam w szczególności członków delegacji Ekumenicznego Patriarchatu Konstantynopola oraz licznych metropolitów, którzy dzisiaj otrzymują paliusz. W Kolekcie na ten uroczysty dzień prosimy Pana, «żeby Kościół wiernie zachowywał naukę Apostołów, od których otrzymał zaczątek wiary». Prośba, którą kierujemy do Boga, jest zarazem pytaniem do nas samych: czy zachowujemy naukę wielkich apostołów założycieli? Czy rzeczywiście ich znamy? W Roku św. Pawła, który zakończył się wczoraj, staraliśmy się w nowy sposób słuchać jego, «nauczyciela narodów», i przez to uczyć się na nowo alfabetu wiary. Staraliśmy się wraz z Pawłem i za pośrednictwem Pawła rozpoznać Chrystusa i dzięki temu znaleźć drogę do prawego życia chrześcijańskiego. W kanonie Nowego Testamentu oprócz Listów św. Pawła są także dwa Listy opatrzone imieniem św. Piotra. Pierwszy z nich kończy się wyraźnie pozdrowieniem z Rzymu, który jednak jest ukryty pod apokaliptycznym mianem Babilonu: «Pozdrawia was ta, która jest w Babilonie, razem z wami wybrana» (5, 13). Określając Kościół Rzymu jako «razem z wami wybrany», sytuuje go w wielkiej wspólnocie wszystkich Kościołów lokalnych — we wspólnocie tych wszystkich, których Bóg zgromadził, aby w «Babilonie» czasów tego świata zbudowali swój lud i pozwolili Bogu wejść w dzieje. Pierwszy List św. Piotra jest pozdrowieniem skierowanym z Rzymu do całego świata chrześcijańskiego wszystkich czasów. Zachęca nas on do słuchania «nauki Apostołów», która nam wskazuje drogę ku życiu.

DEON.PL POLECA


Ten List jest tekstem niezwykle treściwym, pochodzącym z serca i poruszającym serce. Jest on skoncentrowany — jakże mogłoby być inaczej? — na postaci Chrystusa, który jest przedstawiony jako Ten, który cierpi i kocha, jako Ukrzyżowany i Zmartwychwstały: «On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził (...) [krwią] Jego ran zostaliście uzdrowieni» (1 P 2, 23 n.). Mając za temat centralny Chrystusa, List jest także wprowadzeniem do podstawowych sakramentów chrześcijaństwa — chrztu i Eucharystii, oraz mową skierowaną do kapłanów, w której Piotr określa siebie jako współ-kapłana z nimi. On przemawia do pasterzy wszystkich pokoleń jako ten, któremu sam Pan polecił, by pasł Jego owce, a tym samym jako ten, który w sposób szczególny otrzymał mandat kapłański. Co zatem mówi nam św. Piotr — właśnie w Roku Kapłańskim — na temat obowiązków kapłana? Przede wszystkim pojmuje on posługę kapłańską jako pochodzącą całkowicie od Chrystusa. Nazywa Chrystusa «Pasterzem i Stróżem dusz» (por. 2, 25). Tam gdzie w tłumaczeniu włoskim jest mowa o «stróżu», w tekście greckim użyte jest słowo epíscopos (biskup). Nieco dalej Chrystus jest określony jako Najwyższy Pasterz: archipoimen (5, 4). Zaskakuje to, że Piotr nazywa Chrystusa biskupem — biskupem dusz. Co przez to chce powiedzieć? W greckim słowie epíscopos zawiera się czasownik «oglądać»; dlatego zostało ono przetłumaczone jako «stróż», czyli «ten, który dogląda».

Ale z pewnością nie chodzi tu o nadzór zewnętrzny, jak to jest w przypadku straży więziennej. Jest to rozumiane raczej jako patrzenie z wysoka — oglądanie z wyżyn Boga. Oglądanie z perspektywy Boga to obejmowanie spojrzeniem miłości, która pragnie służyć drugiemu człowiekowi, pragnie mu pomóc stać się naprawdę sobą. Chrystus jest «Biskupem dusz» — mówi nam Piotr. Oznacza to, że On patrzy na nas z perspektywy Boga. Patrząc z perspektywy Boga, ma się wizję całości, widzi się niebezpieczeństwa, jak również nadzieje i możliwości. Z perspektywy Boga widać istotę, widać człowieka wewnętrznego. Jeżeli Chrystus jest «Biskupem dusz», to po to, by uchronić duszę człowieka przed zubożeniem, dbać o to, żeby człowiek nie zatracił swojej istoty, zdolności do prawdy i do miłości. Doprowadzić go do poznania Boga; żeby nie zagubił się w ślepych zaułkach; żeby nie zatracił się w osamotnieniu, ale był otwarty dla ogółu. Jezus, «Biskup dusz», jest pierwowzorem wszelkiej posługi biskupiej i kapłańskiej. Być biskupem, być kapłanem oznacza w tej perspektywie przswoić sobie punkt widzenia Chrystusa. Myśleć, patrzeć i działać z Jego wyżyn. Jego obierając za wzór, być do dyspozycji ludzi, ażeby znaleźli życie.

Tak więc znaczenie słowa «biskup» jest bardzo bliskie określenia «pasterz», co więcej, te dwa pojęcia stają się wymienne. Zadaniem pasterza jest paść stado, strzec go i prowadzić na dobre pastwiska. Paść stado znaczy dbać o to, aby owce znalazły odpowiedni pokarm, aby zaspokoiły głód i ugasiły pragnienie. Abstrahując od metafory, oznacza to, że Słowo Boże jest pokarmem, którego potrzebuje człowiek. Troszczenie się, by Słowo Boże było wciąż na nowo obecne, i tym samym dawanie ludziom pokarmu jest zadaniem prawego pasterza. Musi on także potrafić stawić czoło wrogom, wilkom. Musi iść przodem, wskazywać drogę, dbać o jedność stada. Piotr w swojej mowie do kapłanów uświadamia jeszcze inną bardzo ważną rzecz. Nie wystarczy mówić. Pasterze muszą być «przykładami dla stada» (5, 3). Słowo Boże, gdy się nim żyje, jest przenoszone z przeszłości w teraźniejszość. Wspaniałą rzeczą jest widzieć, jak w świętych Słowo Boże staje się słowem skierowanym do naszych czasów. W postaciach takich jak Franciszek, a później jak Ojciec Pio i wielu innych Chrystus stał się naprawdę współczesny ich pokoleniu, wyszedł z przeszłości i wszedł w teraźniejszość. To znaczy być pasterzem — przykładem dla stada: żyć Słowem teraz, w wielkiej wspólnocie świętego Kościoła.

Bardzo krótko chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na dwa inne stwierdzenia z Pierwszego Listu św. Piotra, które w sposób specjalny odnoszą się do nas w tych naszych czasach. Jest to przede wszystkim zdanie, dziś na nowo odkryte, na podstawie którego średniowieczni teologowie zrozumieli swoje zadanie — zadanie teologa: «Pana zaś Chrystusa uznajcie w sercach waszych za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest» (3, 15). Wiara chrześcijańska jest nadzieją. Otwiera drogę ku przyszłości. I jest nadzieją, która ma uzasadnienie; nadzieją, której uzasadnienie możemy i powinniśmy przestawiać. Wiara pochodzi od wiecznego Rozumu, który wszedł w nasz świat i ukazał nam prawdziwego Boga. Przewyższa możliwości naszego umysłu, podobnie jak miłość widzi więcej niż sam rozum. Ale wiara przemawia do rozumu i w dialektycznym sporze może iść z nim w zawody. Nie przeczy mu, ale dotrzymuje kroku, a jednocześnie prowadzi poza niego — wprowadza w większy Rozum — Boga.

My, pasterze naszych czasów, powinniśmy jako pierwsi zrozumieć uzasadnienie wiary. Nie dopuścić do tego, by pozostała ona po prostu tradycją, ale uznać, że jest odpowiedzią na nasze pytania. Wiara wymaga naszego rozumnego uczestnictwa, które się pogłębia i oczyszcza w dzieleniu się miłością. Do naszych pasterskich obowiązków należy zgłębianie wiary umysłem, abyśmy byli w stanie dać uzasadnienie naszej nadziei w debacie naszych czasów. Jednakże myślenie — choć konieczne — samo nie wystarcza. Podobnie jak samo mówienie nie wystarcza. W nauce chrzcielnej i eucharystycznej w drugim rozdziale swojego Listu Piotr nawiązuje do Psalmu, którym w starożytnym Kościele posługiwano się w kontekście komunii, a mianowicie do wersetu, mówiącego: «Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan» (Ps 34 [33], 9; por. 1 P 2, 3).

Dopiero skosztowanie prowadzi do zobaczenia. Pomyślmy o uczniach z Emaus: dopiero podczas wspólnej biesiady z Jezusem, dopiero przy łamaniu chleba otwierają się im oczy. Dopiero gdy rzeczywiście doświadczą jedności z Panem, przejrzą. To dotyczy nas wszystkich: oprócz myślenia i mówienia potrzebujemy doświadczenia wiary, życiowej relacji z Jezusem Chrystusem. Wiara nie powinna pozostać teorią — musi stać się życiem.

Jeżeli w sakramencie spotykamy Pana; jeżeli w modlitwie rozmawiamy z Nim; jeżeli w podejmowaniu codziennych decyzji łączymy się z Chrystusem — wtedy coraz lepiej «widzimy», jak jest On dobry. Wtedy doświadczamy, że dobrze jest być z Nim. Z życia w takiej pewności płynie też zdolność przekazywania wiary innym w sposób wiarygodny. Proboszcz z Ars nie był wielkim myślicielem. Ale on «kosztował» Pana. Przeżywał z Nim nawet najdrobniejsze sprawy codzienne, a nie tylko wielkie zadania posługi pasterskiej. W ten sposób stał się «tym, kto widzi». Skosztował i dlatego wiedział, że Pan jest dobry. Prośmy Pana, aby nam pozwolił «skosztować», tak byśmy mogli stać się wiarygodnymi świadkami nadziei, która jest w nas.

Na koniec chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na krótkie, ale ważne słowa św. Piotra. Zaraz na początku Listu mówi nam, że celem naszej wiary jest zbawienie dusz (por. 1, 9). Na tle języka i myśli dzisiejszego świata chrześcijańskiego jest to stwierdzenie dziwne, dla niektórych może wręcz bulwersujące. Słowo «dusza» zdyskredytowało się. Mówi się, że prowadzi to do podziału człowieka na duchowego i fizycznego, na duszę i ciało, podczas gdy w rzeczywistości stanowi on niepodzielną jedność. Ponadto «zbawienie dusz» jako cel wiary zdaje się wskazywać na chrześcijaństwo indywidualistyczne, zatracenie poczucia odpowiedzialności za świat jako całość, z jego aspektami cielesnym i materialnym. Ale w Liście św. Piotra nie ma nic z tego wszystkiego. Cały tekst wyraża zapał do świadczenia o nadziei, odpowiedzialność za innych. Aby zrozumieć słowa o zbawieniu dusz jako celu wiary, musimy spojrzeć na to z innej strony. Prawdą jest, że nietroszczenie się o dusze, zubożenie człowieka wewnętrznego niszczy nie tylko poszczególnego człowieka, ale zagraża losowi całej ludzkości.

Bez uzdrowienia dusz, bez uzdrowienia człowieka od wewnątrz nie może być zbawienia dla ludzkości. Ku naszemu zdumieniu prawdziwą chorobę dusz św. Piotr określa jako ignorancję — to znaczy nieznajomość Boga. Kto nie zna Boga, kto przynajmniej nie szuka Go szczerze, pozostaje poza prawdziwym życiem (por. 1 P 1, 8). Jeszcze inne słowa z Listu mogą nam być pomocne w lepszym zrozumieniu wyrażenia «zbawienie dusz»: «Oczyszczajcie wasze dusze przez posłuszeństwo prawdzie» (por. 1, 22). To właśnie posłuszeństwo prawdzie oczyszcza duszę. A życie w kłamstwie ją skaża. Posłuszeństwo prawdzie zaczyna się od drobnych prawd codziennych, które często mogą być uciążliwe i bolesne. To posłuszeństwo rozciąga się aż na bezwarunkowe posłuszeństwo samej Prawdzie, którą jest Chrystus. Takie posłuszeństwo sprawia, że stajemy się nie tylko czyści, ale przede wszystkim również wolni, by służyć Chrystusowi, a tym samym zbawieniu świata, które wszak zawsze rozpoczyna się od posłusznego oczyszczenia własnej duszy przez prawdę. Możemy wskazywać drogę do prawdy, tylko jeżeli sami — posłusznie i cierpliwie — pozwalamy, by oczyściła nas prawda.

A teraz zwracam się do was, drodzy współbracia w biskupstwie, którzy w tej godzinie otrzymacie z moich rąk paliusz. Został utkany z wełny baranków, które Papież błogosławi w święto św. Agnieszki. Przez to przypomina on o barankach i owieczkach Chrystusa, które zmartwychwstały Pan powierzył Piotrowi przykazując, aby je pasł (por. J 21, 15-18). Przypomina o stadzie Jezusa Chrystusa, które wy, drodzy bracia, macie paść w jedności z Piotrem. Przypomina nam samego Chrystusa, który jak Dobry Pasterz wziął na swe ramiona zagubioną owieczkę, ludzkość, aby ją zanieść z powrotem do domu. Przypomina nam o tym, że On, Najwyższy Pasterz, sam stał się Barankiem, aby będąc pośród nas, wziąć na siebie los wszystkich; aby nas nieść i uzdrawiać. Prośmy Pana, aby nam pozwolił być, na Jego wzór, pasterzami sprawiedliwymi, «nie pod przymusem, ale z własnej woli, po Bożemu (...) z oddaniem (...) jako żywe przykłady dla stada» (1 P 5, 2 n.). Amen.

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pasterze muszą być przykładami dla stada
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.