Słuchajmy św. Pawła i uczmy się od niego

Słuchajmy św. Pawła i uczmy się od niego
Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Wasza Świątobliwość,

bratni delegaci,

księża kardynałowie,

czcigodni bracia w biskupstwie i kapłaństwie,

drodzy bracia i siostry!

Zgromadziliśmy się przy grobie św. Pawła, który urodził się dwa tysiące lat temu w Tarsie w Cylicji, na obszarze dzisiejszej Turcji. Kim był ów Paweł? W świątyni jerozolimskiej do wzburzonego tłumu, który chciał go zabić, tak o sobie powiedział: «Ja jestem Żydem (...) urodzonym w Tarsie w Cylicji. Wychowałem się jednak w tym mieście [w Jerozolimie], u stóp Gamaliela otrzymałem staranne wykształcenie w Prawie ojczystym. Gorliwie służyłem Bogu...» (Dz 22, 3). U kresu drogi swego życia powie: «zostałem ustanowiony (...) nauczycielem pogan w wierze i prawdzie» (1 Tm 2, 7; por. 2 Tm 1, 11). Nauczyciel pogan, apostoł i zwiastun Jezusa Chrystusa — tak sam siebie określa, patrząc wstecz na drogę swego życia. Nie oznacza to jednak, że patrzy tylko w przeszłość. «Nauczyciel wiary» to słowa, w których zawiera się przyszłość, wszystkie narody i pokolenia. Paweł nie jest dla nas postacią z przeszłości, wspominaną z czcią. Jest on również naszym nauczycielem; apostołem i zwiastunem Jezusa Chrystusa także dla nas.

Zatem zgromadziliśmy się tutaj nie po to, by rozmyślać o minionych dziejach, raz na zawsze skończonych. Paweł pragnie rozmawiać z nami dzisiaj. Dlatego właśnie ogłosiłem ten szczególny Rok św. Pawła: aby teraz go słuchać i uczyć się od niego — naszego nauczyciela — «wiary i prawdy», z których wywodzą się motywy jedności uczniów Chrystusa. Z tą myślą z okazji dwutysięcznej rocznicy narodzin Apostoła zapaliłem «ogień św. Pawła», który będzie płonął przez cały rok w specjalnym zniczu, umieszczonym w portyku dziedzińca bazyliki. By nadać tej rocznicy uroczysty charakter, otworzyłem również «bramę św. Pawła», przez którą wszedłem do bazyliki razem z Patriarchą Konstantynopola, kardynałem archiprezbiterem oraz innymi zwierzchnikami religijnymi. Źródłem głębokiej radości jest dla mnie fakt, że otwarcie Roku św. Pawła ma szczególny charakter ekumeniczny dzięki obecności licznych delegatów i przedstawicieli innych Kościołów i Wspólnot kościelnych, których witam całym sercem. Pozdrawiam w pierwszym rzędzie Jego Świątobliwość Patriarchę Bartłomieja oraz członków towarzyszącej mu delegacji, jak również liczną grupę świeckich, którzy z różnych stron świata przybyli do Rzymu, by uczestniczyć wraz z nim i z nami we wszystkich tych chwilach modlitwy i refleksji.

Pozdrawiam bratnich delegatów Kościołów, które łączy szczególna więź z Apostołem Pawłem — Jerozolimy, Antiochii, Cypru, Grecji — które tworzą geograficzne tło życia Apostoła przed jego przybyciem do Rzymu. Pozdrawiam serdecznie braci z różnych Kościołów i Wspólnot kościelnych Wschodu i Zachodu oraz was wszystkich, którzy zechcieliście wziąć udział w tym uroczystym otwarciu Roku poświęconego Apostołowi Narodów.

Zebraliśmy się więc tutaj, aby snuć rozważania nad postacią wielkiego Apostoła Narodów. Pytamy się nie tylko: kim był Paweł? Pytamy się przede wszystkim: kim jest Paweł? Co on mi mówi? W tym momencie, na początku Roku św. Pawła, który inaugurujemy, z bogatych świadectw Nowego Testamentu chciałbym wybrać trzy teksty, które ukazują jego wewnętrzne oblicze, specyficzne cechy jego charakteru. W Liście do Galatów pozostawił nam bardzo osobiste wyznanie wiary, w którym, otwierając swoje serce przed czytelnikami wszystkich epok, przedstawia najgłębszą pobudkę swojego życia. «Obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie» (Ga 2, 20). Wszystko, co Paweł robi, wywodzi się z tego źródła. Jego wiara to doświadczenie, że jest kochany w sposób bardzo indywidualny przez Jezusa Chrystusa; to świadomość, że Chrystus umarł nie z jakiegoś bezimiennego powodu, ale z miłości do niego — do Pawła, i że jako Zmartwychwstały nadal go kocha, co znaczy, że Chrystus ofiarował się za niego. Jego wiara polega na tym, że jest poruszony przez miłość Jezusa Chrystusa — miłość, która wstrząsa nim do głębi i go przemienia. Jego wiara nie jest teorią, opinią o Bogu i świecie. Jego wiara to oddziaływanie miłości Bożej na jego serce. Toteż ta wiara jest miłością do Jezusa Chrystusa.

Wielu przedstawia Pawła jako człowieka wojowniczego, który potrafi posługiwać się orężem słowa. Rzeczywiście, na jego drodze apostolskiej nie brakowało polemik. Nie szukał powierzchownej harmonii. W pierwszym ze swoich Listów, skierowanym do Tesaloniczan, on sam mówi: «odważyliśmy się (...) głosić wam Ewangelię Bożą pośród wielkiego utrapienia. (...) Nigdy przecież nie posługiwaliśmy się pochlebstwem w mowie — jak wiecie» (1 Tes 2, 2. 5). Prawda była dla niego zbyt wielka, by mógł być gotów do jej poświęcenia dla zewnętrznego sukcesu. Prawda, której doświadczył spotykając Zmartwychwstałego, była dla niego warta walki, znoszenia prześladowań i cierpienia. Ale najgłębszym motywem była miłość, jaką darzył go Jezus Chrystus, a także pragnienie przekazania tej miłości innym. Paweł był człowiekiem zdolnym do miłości, i tylko wychodząc od tego można pojąć całą jego działalność oraz cierpienia. Zasadnicze prawdy jego przepowiadania słowa można zrozumieć jedynie na tej podstawie. Weźmy tylko jedno z jego słów kluczowych: wolność. Doświadczenie, że jest głęboko umiłowany przez Chrystusa, otwarło mu oczy na prawdę i na drogę ludzkiego życia — doświadczenie to obejmowało wszystko. Paweł był wolny jako człowiek umiłowany przez Boga, który dzięki Bogu był zdolny miłować razem z Nim. Miłość ta stała się «prawem» jego życia i dlatego właśnie była wolnością jego życia. Mówi i działa kierując się odpowiedzialnością, jaką nakłada miłość. Wolność i odpowiedzialność są tu złączone w sposób nierozerwalny. Kieruje się odpowiedzialnością płynącą z miłości, a zatem jest wolny; jest człowiekiem, który kocha, a zatem żyje całkowicie w odpowiedzialności, jaką nakłada ta miłość, a wolność nie jest dla niego pretekstem do samowoli i egoizmu. W tym samym duchu św. Augustyn sformułował zdanie, które później stało się słynne: Dilige et quod vis fac (Tract. in 1 Jo 7, 7-8) — kochaj i czyń co chcesz. Kto kocha Chrystusa tak, jak kochał go Paweł, może naprawdę robić, co chce, bo jego miłość jest zjednoczona z wolą Chrystusa, a więc z wolą Bożą; bo jego wola jest zakotwiczona w prawdzie i nie jest po prostu jego wolą, samowolą autonomicznego «ja», lecz jest włączona w wolę Bożą i to ona wskazuje mu drogę, którą musi iść.

Poszukując wewnętrznego oblicza św. Pawła, chciałbym na drugim miejscu przypomnieć słowa, które zmartwychwstały Chrystus skierował do niego na drodze do Damaszku. Najpierw Pan pyta: «Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?» Na pytanie: «Kto jesteś, Panie?», pada odpowiedź: «Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz» (Dz 9, 4-5). Prześladując Kościół, Paweł prześladuje samego Jezusa. «Ty prześladujesz Mnie». Jezus utożsamia się z Kościołem: On i Kościół są jednym podmiotem. W słowach Zmartwychwstałego, które przemieniły życie Szawła, w gruncie rzeczy zawarta jest już cała nauka o Kościele jako Mistycznym Ciele Chrystusa. Chrystus nie schronił się w niebie, pozostawiając na ziemi zastęp wyznawców, którzy zabiegają o «Jego sprawę». Kościół nie jest stowarzyszeniem, które pragnie popierać jakąś sprawę. Nie chodzi w nim o sprawę, ale o Osobę Jezusa Chrystusa, który również jako Zmartwychwstały pozostał «ciałem». Ma «ciało i kości» (por. Łk 24, 39) — mówi w Ewangelii Łukasza Zmartwychwstały do uczniów, którzy wzięli Go za zjawę.

On sam jest obecny w swoim Kościele, a «Głowa i Ciało» tworzą jeden podmiot, jak powie Augustyn. «Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa?» — pisze Paweł do Koryntian (1 Kor 6, 15). I dodaje: tak jak — według Księgi Rodzaju — mężczyzna i kobieta stają się jednym ciałem, podobnie Chrystus ze swoimi uczniami staje się jednym duchem, czyli jednym podmiotem w nowym świecie zmartwychwstania (por 1 Kor 6, 16 nn.). W tym wszystkim przejawia się tajemnica Eucharystii, w której Chrystus nieustannie daje swoje Ciało i czyni nas swoim Ciałem: «Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba» (1 Kor 10, 16-17). Tymi słowami zwraca się do nas w tym momencie nie tylko Paweł, ale sam Pan: Jak mogliście rozedrzeć moje Ciało? Przed obliczem Chrystusa słowa te stają się jednocześnie usilną prośbą: Uwolnij nas wspólnie od wszelkich podziałów. Spraw, by dziś na nowo stało się rzeczywistością, że jeden jest chleb, i dlatego my, chociaż jesteśmy liczni, tworzymy jedno ciało. Dla Pawła słowa o Kościele jako Ciele Chrystusa nie są zwyczajnym porównaniem. Są czymś znacznie więcej niż porównaniem. «Dlaczego Mnie prześladujesz?» Chrystus nieustannie przyciąga nas do swojego Ciała, buduje swoje Ciało, poczynając od eucharystycznego centrum, które dla Pawła stanowi centrum egzystencji chrześcijańskiej, dzięki czemu wszyscy, podobnie jak każdy człowiek, mogą w sposób bardzo osobisty doświadczyć, że On mnie umiłował i dał za mnie samego siebie.

Chciałbym zakończyć przytaczając późniejsze słowa św. Pawła, wezwanie skierowane do Tymoteusza z więzienia, w obliczu śmierci. Apostoł mówi do swojego ucznia: «weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii» (2 Tm 1, 8). Słowa te, niczym testament Apostoła u kresu jego podróży, odsyłają nas do początków jego misji. Gdy po spotkaniu ze Zmartwychwstałym ociemniały Paweł pozostawał w swoim mieszkaniu w Damaszku, Pan posłał Ananiasza do groźnego prześladowcy, by położył na niego ręce, aby przejrzał. W odpowiedzi na obiekcje, że to niebezpieczny prześladowca chrześcijan, Ananiasz usłyszał: Ten człowiek musi zanieść moje imię do narodów i królów. «I ukażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia» (Dz 9, 15-16). Misja głoszenia słowa i powołanie do cierpienia za Chrystusa są nierozłączne. Powołanie, by stał się nauczycielem narodów, w istocie jest jednocześnie powołaniem do cierpienia w jedności z Chrystusem, który nas odkupił przez swoją mękę. W świecie, w którym kłamstwo ma wielką moc, za prawdę płaci się cierpieniem.

Kto chce uniknąć cierpienia, oddalić je od siebie, oddala od siebie życie i jego wielkość; nie może być sługą prawdy ani sługą wiary. Nie ma miłości bez cierpienia — bez cierpienia, jakiego wymaga wyrzeczenie się samego siebie, przemiana i oczyszczenie własnego «ja», by osiągnąć prawdziwą wolność. Tam, gdzie nie ma niczego, za co warto by cierpieć, również samo życie traci wartość. Podstawą Eucharystii — centrum naszego chrześcijańskiego życia — jest ofiara Jezusa za nas, zrodzona z cierpienia miłości, która na krzyżu osiągnęła swój szczyt. My żyjemy tą miłością, która się ofiaruje. Dodaje nam ona odwagi i siły, by cierpieć z Chrystusem i dla Niego na tym świecie, wiedząc, że w ten sposób nasze życie staje się wielkie, dojrzałe i prawdziwe. W świetle wszystkich Listów św. Pawła widzimy, jak na jego drodze nauczyciela narodów spełniło się proroctwo, które w godzinie powołania usłyszał Ananiasz: «I ukażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia». Dzięki cierpieniu staje się wiarygodny jako nauczyciel prawdy, nie szukający własnej korzyści, własnej chwały, własnej satysfakcji, lecz angażuje się dla Tego, który nas umiłował i wydał za nas samego siebie.

W tej godzinie dziękujmy Panu za to, że powołał Pawła i uczynił go światłem narodów oraz nauczycielem nas wszystkich, i módlmy się: daj nam również dzisiaj świadków zmartwychwstania, poruszonych Twoją miłością i zdolnych nieść światło Ewangelii w naszych czasach. Św. Pawle, módl się za nami! Amen.

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Słuchajmy św. Pawła i uczmy się od niego
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.