"Większość małżeństw sakramentalnych jest nieważna"

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
PAP / kw

Papież Franciszek powiedział w czwartek, że w duszpasterstwie rodzin nie można stosować rygoryzmu i abstrakcyjnych, oderwanych od życia deklaracji. Otwierając wieczorem zjazd diecezji rzymskiej mówił, że nie istnieje "matematycznie precyzyjna" doktryna.

W improwizowanym wystąpieniu w bazylice Świętego Jana na Lateranie, której podstawą była niedawno opublikowana adhortacja apostolska o rodzinie “Amoris laetitia", Franciszek mówił o potrzebie przyglądania się konkretnym sytuacjom życiowym i przypadkom.

DEON.PL POLECA

Zobacz komentarz: Czy Franciszek się pomylił?

Wyjaśnił, że w trakcie dwóch synodów poświęconych tej tematyce potrzebny był "nie szacunek dyplomatyczny czy politycznie poprawny, ale pełen zaniepokojenia i szczerych pytań, których celem była troska" o rodziny.

Papież przedstawił receptę na duszpasterstwo rodziny w czterech słowach: “przyjmować, towarzyszyć, rozpoznawać i integrować". Zwrócił uwagę na potrzebę przyjmowania "rodzin zranionych".

Zapewnił, że jego posynodalna adhortacja jest całkowicie zgodna z nauczaniem Kościoła, nad czym czuwał kardynał Christoph Schoenborn.

Zdaniem Franciszka niepotrzebne są "konkluzje dobrze sformułowane, ale pozbawione życia" i "abstrakcyjne", a także ideologizowanie wiary poprzez skrupulatnie wypracowane systemy, które "ignorują łaskę".

Trzeba niestrudzenie "szukać obecności Boga w zmieniającej się historii" - dodał.

Zwracając się do księży, katechetów, pracowników duszpasterstwa papież apelował o to, by "obejmować wszystkie konkretne sytuacje" rodzinne i wychodzić naprzeciw i tym, którzy nie przychodzą do parafii. Ograniczanie się do tych, którzy uczęszczają - mówił - byłoby zbyt łatwe.

Franciszek wzywał, aby “nie porzucać kogoś dlatego, że nie staje na wysokości zadania, czego się od niego oczekuje". Prosił, by nie stawiać żadnych "ogrodzeń" i nie prowadzić "duszpasterstwa gett". Konieczny jest, wskazywał, "ewangeliczny realizm".

- To nie znaczy nie być jasnym w doktrynie - wyjaśnił. Stwierdził, że należy "unikać popadania w osądy i postawy, które nie uwzględniają złożoności życia", oraz "pryncypialnych deklaracji".

Trzeba "ubrudzić sobie ręce", tak, jak Jezus - oświadczył papież.

Przywołał swe doświadczenia z czasów posługi arcybiskupa Buenos Aires, mówiąc, że byli tam proboszczowie, którzy nie chcieli ochrzcić dzieci młodych samotnych matek.

Jedną z konsekwencji takiej postawy niektórych księży jest według papieża "straszliwy spadek urodzeń", także we Włoszech. - Jest tyle rodzin, które zamiast dzieci wolą mieć trzy koty - powiedział.

Po tych słowach Franciszek wyraził nadzieję, że “nie oskarżą" go obrońcy zwierząt, i zapewnił: "nie chcę nikogo obrazić".

Według papieża należy odrzucić w podejściu do rodzin tak rygoryzm, jak i nadmierne pobłażanie. Zawsze trzeba "zostawić miejsce na nawrócenie drugiego, a nie potępiać natychmiast" - powiedział.

- Większość małżeństw sakramentalnych jest nieważna, bo ludzie mówią sobie "tak" na całe życie, ale nie wiedzą, co mówią - ocenił Franciszek. Ważniejsze od samego sakramentu małżeństwa - dodał - jest to, by "sukienka panny młodej zmieściła się w kościele" i "by restauracja była blisko".

Wyznał, że widział wierność także w nieformalnych związkach; "wiele wierności" - dodał, przywołując przykład części Argentyny, gdzie ludzie się nie pobierają z powodu przesądu i obaw przed ślubem.

Wyraził opinię, że takie związki są "prawdziwymi małżeństwami". - Mają łaskę małżeństwa z racji wierności - oznajmił.

Krewnych, zwłaszcza teściów, przestrzegał przed nadmiernym ingerowaniem w życie rodziny. Franciszek zażartował: - Kiedy ciężarna kobieta podczas USG dowiaduje się, że będzie miała syna, od razu zaczyna przygotowywać się do roli teściowej.

* * *

We wrześniu 2015 roku papież wprowadził nowe regulacje związane z procesem stwierdzania nieważności małżeństwa.

Zobacz komentarz: Czy Franciszek się pomylił?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Większość małżeństw sakramentalnych jest nieważna"
Komentarze (61)
AB
~Arletta Bolesta Bolesta
26 września 2021, 04:29
Stąd zmiany, jeśli chodzi o przygotowanie do sakramentu małżeństwa dr Arletta Bolesta adwokat kościelny
KM
Katarzyna Mitlaszewska
10 października 2020, 01:52
Papież mówi, że małżeństwa sakramentalne są w wiekszości nieważne? A mi się wydaje, że to, co jest nieważnie wyświęcone, to ten Papież.
AM
Ania Mirecka
17 czerwca 2018, 14:24
A ja to  rozumiem.  Po  3 miesiącach znajomości podjęliśmy decyzję  o małżeństwie.  Błąd, głupota, wiem, nie linczujcie. Teraz małżeństwo  w totalnej  rozsypce, nie ma ratunku. Nieprzespane noce,  poczucie winy. I tak do końca życia.
9 marca 2018, 10:00
Po latach, ale trydno się powstrzymać od komentarza, bo autor artykułu pisze jak wszelskie popularne serwisy internetowe. Papież nie powiedział, że większość małżeństwa jest nieważna, tylko użył zwrotu "una parte", a więc "część", a to cos całkiem innego nić wiekszość. I uzasadnienie wypowiedzi papieża też jest inne, o wiele głębsze niż tekst o pięknej sukni i sali weselnej w pobliżu. Czy naprawdę serwis deon.pl nie ma nikogo, kto rozumie język włoski i zadałby sobie trud sięgnięcia do źródła? Trochę to żenujące. Żródło -  - słowa papieża w pytaniu nr 3: http://w2.vatican.va/content/francesco/it/speeches/2016/june/documents/papa-francesco_20160616_convegno-diocesi-roma.html 
20 czerwca 2016, 22:19
A ja znam malżeństwa, że padło sakramentalne "tak" bo taka tradycja, restauracja tez byla w miarę blisko, sukienka piękna i ogólnie wielka pompa i przyjęcie okazałe, i mimo wielu przeciwności losu z biegiem lat razem ci ludzie dojrzewali, wytrwali na dobre i złe bo przypominali sobie wzajemnie, że właśnie wybrali się na wspolne  dole i niedole, więc nie można skazywac na przegraną tych, co mówią "tak" chociaz to "tak" co innego już znaczy za 5,10, czy 15 lat bo ludzie dojrzewają. Nikt mowiąc "tak" nie wie co to tak naprawdę znaczy trzeba się uczyć cale życie więc nie można niczego przesądzać.
20 czerwca 2016, 23:06
I mam w pamięci moją zmarłą przed trzema laty koleżankę. Dobrze wiem, że bywało między nimi różnie i były kryzysy, i ona walczyła w wielu sytuacjach jak lwica, a potem nagle zachorowała na nowotwór. Mąż towarzyszył jej przez caly czas trwania jej choroby, było dobrze, potem za dwa lata wznowa, sam golił jej glowę maszynką do gołej skóry, on, wymagający esteta golił swoją żonę do łysej skóry. Zostal wdowiec z dwojgiem dzieci, w ogóle to historia na dłuższe opowiadanie ale ja tak sobie myślę, że Ula pojawiła się w jego życiu bo w przeciwnym razie być może  nigdy wielu rzeczy by się nie nauczył, nie dowiedział. To ona właśnie została mu dana. To "tak" na początku uzyskało całkiem inny wymiar na końcu ich drogi, która stała się dla niego początkiem, tak patrzac z boku to był po prostu nie ten sam czlowiek, ktoś nowy.
Z
Zonia
19 czerwca 2016, 08:07
ODWAŻNE  SŁOWA  PAPIEŻA  ...KATOLE...GO  ZNISZCZĄ ..WSPANIAŁY  PAPIEŻ  FRANCISZEK..MÓWI  PRAWDĘ O  KOŚCIELE   KATOLIKACH..KLERZE.....OBLUDZIE...WYSTAWNYM  ŻYCIU  KLERU..  kościół  dla   bogatych...
J
Jarek
18 czerwca 2016, 22:20
 Większość małżeństw sakramentalnych jest nieważna, bo ludzie mówią sobie "tak" na całe życie, ale nie wiedzą, co mówią - ocenił Franciszek. Ważniejsze od samego sakramentu małżeństwa - dodał - jest to, by "sukienka panny młodej zmieściła się w kościele" i "by restauracja była blisko". To tak jak by powiedział, że nie ważny jest cały kościół zatwierdzający te małżeństwa... Jest to potwierdzenie, że przez wieki KK poległ na ccałej linii w edukacji na temat wagi małżeństwa...
18 czerwca 2016, 19:16
@asyz YHVH jest Bogiem Żydów, jest Diabłem  “Dlatego, że nie potraficie słuchać słowa mojego. Ojcem waszym jest Diabeł” (wers. 43-44); - Ponieważ Jezus zachował słowo (Greckie: logos - słowo) Boga, nie był On kłamcą jak Żydzi (wers. 55) - byli kłamcami, ponieważ byli z Diabła (wers. 44); - “ Nie ma prawdy w nim" (w Diable - wers. 44) ponieważ “Twoje Słowo jest prawdą" (Jn.17:17). Dlatego Diabeł jet przeciwny wobec Pisma Świętego. Jezus powiedział “Jeżeli wytrwacie w słowie moim... będziecie znać Prawdę” (Jn. 8:31-32); - “Kto jest (narodzony) z Boga, słów Bożych słucha; wy dlatego nie słuchacie, bo z Boga nie jesteście.” (wers. 47), tzn. oni byli z Diabła (wers. 44); - “Mówię wam Prawdę (Słowo -Jn. 17:17), nie wierzycie mi” (wers. 45) - ponieważ ( wers. 44), “jesteście z Diabła”, który nie jest wrażliwy na Słowa Prawdy”; - Nasienie Diabła jest więc naszymi żądzami, które w koncepcji prowadzą do grzechu (Jakuba 1:13-15; Mat.13: 39). Wierzący rodzą sie “nie z (tego) skazitelnego nasienia, ale z nieskazitelnego przez Słowo Boże” (1 Piotra 1: 23; Jakuba 1:18), nasienia Słowa głoszonego przez Chrystusa (Łuk. 8:11). Tak więc, ponieważ dzieje się to przez Słowo, że nasze złe pragnienia są pokonane, ci, którzy są jak Żydzi, odrzucają to Słowo, będą żyć życiem i podejmowaniem sądów będąc całkowiecie kierowanymi przez ich złe pragnienia - będąc prawdziwie “z Diabła”.
J
Jarek
18 czerwca 2016, 22:25
Nazwanie Boga diabłem to herezja w czystej postaci... Kobieto opamiętaj się... Bóg Żydów jest również Bogiem Chrześcijan
19 czerwca 2016, 07:34
Oczywiście mylisz się gdyż wprowadzasz tę tezę mitologii katolickiej. Gdzie Jezus Chrystus powiedział, że jego ojcem jest YHVH? Gdzie? Świat nie jest dualistyczny. Świat jest superpozycyjny i składa się w największej swojej części jak i najmniejszej z elementu/czynnika samca i elementu samicy. Samiec nosi na plecach samicę i nic o niej nie wie bo jest ona zakrytą częścią jego samego.  I odpowiednio Ojciec Chrystusa Jezus ma swoją superpozycję w samicy YHVH, której córką jest Szatan. Jezus jest bratem Szatana. Wszystko co materialne został nam dane przez Matkę YHVH, wszystko co duchowe zostało nam dane przez Ojca Jezusa. Ty jesteś kompletnością jak i męzczyzna i  kobieta ale Ty już jesteś kobietą tylko nie masz do siebie dostępu bo Twoja superpozycja jest w Chrystusie. Aby się spotkać z samym sobą poznajesz siebie w kobiecie/żonie gdyż jej superpozycją jesteś Ty sam. Szatan jest miłością Stworzyciela, jedną z form Jego miłości. Tak jak Benedykt XVI pisał, że agape i eros to dwie strony tego samego medalu tak Szatan i Chrystus i odpowiednio Ojciec i YHVH to dwie strony tego samego medalu. Medal nie ma grubości więc nie możesz wybrać i YHVH i Ojca. Albo albo. Albo służysz Chrystusowi albo YHVH, który jest miłością o przeciwnym zwrocie niż Jezus czyli jest nieskończonym brakiem miłości.
19 czerwca 2016, 07:37
Janie777 - czytam sama to co napisałam i wiesz co, dajmy sobie spokój bo naprawdę to co piszemy brzmi jak wołania schizofreników.  Janie, gdybym tak jak i Ty nie widziała wszystkiego, to bym pomyślała, że jesteśmy ostro szurnięci. Nie da się tego czytać bo to schiza.
DP
Danuta Pawłowska
18 czerwca 2016, 13:58
Św. Jan Paweł II powiedział: ,,Stąd, znad Bałtyku, proszę was, wszyscy moi rodacy, synowie i córki wspólnej Ojczyzny, abyście nie pozwolili rozbić tego naczynia, które zawiera Bożą prawdę i Boże prawo. Proszę, abyście nie pozwolili go zniszczyć. Abyście sklejali je z powrotem, jeśli popękało. Abyście nigdy nie zapominali: „Jam jest Pan, Bóg twój, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną!” — Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremno. — Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. — Czcij ojca twego i twoją matkę. — Nie zabijaj. — Nie cudzołóż. — Nie kradnij. — Nie mów fałszywego świadectwa. — Nie pożądaj żony bliźniego twego. — Nie pożądaj żadnej rzeczy, która jego jest”. Oto Dekalog: dziesięć słów. Od tych dziesięciu prostych słów zależy przyszłość człowieka i społeczeństw. Przyszłość narodu, państwa, Europy, świata. „Słowa Twoje, Panie, są prawdą. Uświęć nas w prawdzie” (por. J 17, 17). [url]http://mateusz.pl/jp99/pp/1991/pp19910601c.htm[/url]
P
Patryk
18 czerwca 2016, 12:00
POMIESZANIE Z POPLĄTANIEM To jest to co widzi człowiek w dzisiejszym Kościele. Świat stoi na głowie, apostazja dookoła, herezje obecne w życiach narodów i jednostek, tolerowanie grzeszności. Won z tym wszystkim! Chcemy Kościoła potężnego, Kościoła silnego, osłaniającego swych wiernych, prowadzącego ich jasną drogą do Boga. Chcemy wspaniałej liturgii nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego, chcemy Boga przyjmować na kolanach do ust. Chcemy znać Świętą Wiarę Katolicką i jej bronić. Dlaczego jest nam to zabraniane, dlaczego odbiera nam się prawdziwą i autentyczną Wiarę w zamian dając światość? Tańce, rozczulające śpiewy, przewracanie się w Kościołach - dlaczego to zepsucie niszczy Naszą Świętą Matkę Kościół? Chcemy doskonałości, nie grzeszności. Chcemy w całości żyć dla Boga, nie dla świata. Świat nas nienawidzi, dlaczego mówi nam się, że mamy się w nim spełniać? W Bogu Trójjedynemu nasze spełnienie, a Prawda w tradycji Kościoła Świętego. Tam tylko prawda w obecnych czasach powszechnego zamętu.  Strona internetowa <a href="http://www.ultramontes.pl">www.ultramontes.pl</a> , z bezbłędną Katolicką nauką. Leczmy nasze dusze i umysły, czytajmy i z wiedzą wyrzucajmy z życia naszego pogaństwo, ku chwale Boga Trójjedynego!
P
Patryk
18 czerwca 2016, 15:45
Dla jasności, nie namawiam nikogo do sedewakantyzmu. Sam nie zgłębiłem dokładnie go i nie jestem w stanie jasno stwierdzić, że jest to właściwa droga - po prostu, nie mam na tyle wiedzy, wciąż ją zgłębiam. Natomiast namawiam do korzystania z tej strony jako bogactwa tradycyjnych wydań i nauk, które są nieocenionym skarbem mądrości Katolickiej - deon, fronda czy inne nie mogą się z tym źródłem równać, jest tutaj czysta i pewna Katolicka nauka, której całkowicie możemy zaufać. 
P
Patryk
18 czerwca 2016, 16:04
Jednakże, jeszcze raz ostrzegam i przywołuje do ostrożności w stosunku do stanowiska sede vacante. Nie chcę nikogo zgorszyć, więc korzystajmy z nauki Kościoła jaka jest tam zawarta i to z pewnością jest bezbłędne, natomiast teksty atakujące Papieży po Vaticanum Secundum, proszę sprawdzać oraz w modlitwie rozważać by nie popaść w błąd. Tutaj chodzi o wieczność, więc módlmy się, czytajmy i zdobywajmy wiedzę, by wiedzieć gdzie jest Prawda.
QQ
q q
18 czerwca 2016, 05:44
"Większość małżeństw sakramentalnych jest nieważna, bo ludzie mówią sobie "tak" na całe życie, ale nie wiedzą, co mówią - ocenił Franciszek. Ważniejsze od samego sakramentu małżeństwa - dodał - jest to, by "sukienka panny młodej zmieściła się w kościele" i "by restauracja była blisko". No to teraz - kto powie, że jego małżeństwo nie było zawarte także z takich, czy innych, egoistycznych względów  niech pierwszy rzuci kamieniem. W ten sposób może się nagle okazać, że nie ma nawet jednego sakramentalnie ważnego małżeństwa. Ba, dlaczego ograniczać się tylko do małżeństwa, a co z kapłaństwem ? Tak, jakby sakramenty były przeznaczone dla ludzi doskonałych. Jest to jednak przede wszystkim pewna forma nonszalancji, kiedy najpierw wytacza się wojnę nauczaniu Kościoła o dobru i złu moralnym (moralizatorstwo, opresyjność, wywyższanie, doktrynerstwo, grzech klerykalizmu, itd), relatywizuje się prawdę i moralność (etyka sytuacyjna) do miejsca i czasu, jednocześnie zastępując nauczanie, kształtowanie sumień i charakterów (prawo naturalne, Dekalog, Ewangelia) utwierdzaniem w próżności i pysze, przypochlebianiem, głaskaniem po głowie, czułością, delikatnością, chuchaniem i dmuchaniem - aby na koniec zawyrokować, że większość nie wie co mówi i czyni ? A jakże mają wiedzieć, skoro w ten sposób pozbawiono ludzi elementarnego kodu odpowiedzialności za słowa i czyny ćwiczone codziennymi decyzjami wyboru między dobrem a złem, prawdą a kłamstwem i skutkami tych decyzji w wytrwałej cnocie męstwa, kiedy promuje się swoisty etyczny makiawelizm, sytuacjonizm, nietrwałą z natury emocjonalność i przez pryzmat tego nieustannie kontestuje się całe dotychczasowe nauczanie Kk, przeinaczając fałszywym miłosierdziem naukę całego Pisma Św., z Ewangelią włącznie ? 
P
Piotr
17 czerwca 2016, 23:56
Czy może mi to ktoś wyjaśnić? "cnota wierności w cudzołożeniu" 298. Osoby rozwiedzione, żyjące w nowym związku, mogą na przykład znaleźć się w bardzo różnych sytuacjach, które nie powinny być skatalogowane lub zamknięte w zbyt surowych stwierdzeniach, nie pozostawiając miejsca dla odpowiedniego rozeznania osobistego i duszpasterskiego. Czym innym jest drugi związek, który umocnił się z czasem, z nowymi dziećmi, ze sprawdzoną wiernością, wielkodusznym poświęceniem, zaangażowaniem chrześcijańskim, świadomością nieprawidłowości swojej sytuacji i wielką trudnością, by cofnąć się wstecz bez poczucia w sumieniu, że popadłoby się w nowe winy. Kościół uznaje sytuacje „gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów – jak na przykład wychowanie dzieci – nie mogą uczynić zadość obowiązkowi rozstania się”. Istnieje także przypadek osób, które podjęły wielki wysiłek, aby uratować pierwsze małżeństwo i doznały niesprawiedliwego porzucenia, lub „tych, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne”. Inną jednak rzeczą jest nowy związek, zawarty po niedawnym rozwodzie, ze wszystkimi konsekwencjami cierpienia i zamieszania, które uderzają w dzieci i całe rodziny, lub sytuacja kogoś, kto wielokrotnie nie wypełniał swoich zobowiązań rodzinnych. Powinno być jasne, że nie jest to ideał, jaki proponuje Ewangelia dla małżeństwa i rodziny. Ojcowie synodalni stwierdzili, że rozeznanie duszpasterzy zawsze powinno kierować się „odpowiednim rozróżnieniem", ze spojrzeniem, które „dobrze rozeznaje sytuacje”. Wiemy, że „nie mamy prostych odpowiedzi”
P
Piotr
17 czerwca 2016, 23:56
Czy może mi to ktoś wyjaśnić? "cnota wierności w cudzołożeniu" 298. Osoby rozwiedzione, żyjące w nowym związku, mogą na przykład znaleźć się w bardzo różnych sytuacjach, które nie powinny być skatalogowane lub zamknięte w zbyt surowych stwierdzeniach, nie pozostawiając miejsca dla odpowiedniego rozeznania osobistego i duszpasterskiego. Czym innym jest drugi związek, który umocnił się z czasem, z nowymi dziećmi, ze sprawdzoną wiernością, wielkodusznym poświęceniem, zaangażowaniem chrześcijańskim, świadomością nieprawidłowości swojej sytuacji i wielką trudnością, by cofnąć się wstecz bez poczucia w sumieniu, że popadłoby się w nowe winy. Kościół uznaje sytuacje „gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów – jak na przykład wychowanie dzieci – nie mogą uczynić zadość obowiązkowi rozstania się”. Istnieje także przypadek osób, które podjęły wielki wysiłek, aby uratować pierwsze małżeństwo i doznały niesprawiedliwego porzucenia, lub „tych, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne”. Inną jednak rzeczą jest nowy związek, zawarty po niedawnym rozwodzie, ze wszystkimi konsekwencjami cierpienia i zamieszania, które uderzają w dzieci i całe rodziny, lub sytuacja kogoś, kto wielokrotnie nie wypełniał swoich zobowiązań rodzinnych. Powinno być jasne, że nie jest to ideał, jaki proponuje Ewangelia dla małżeństwa i rodziny. Ojcowie synodalni stwierdzili, że rozeznanie duszpasterzy zawsze powinno kierować się „odpowiednim rozróżnieniem", ze spojrzeniem, które „dobrze rozeznaje sytuacje”. Wiemy, że „nie mamy prostych odpowiedzi”
A
Andrzej
18 czerwca 2016, 11:24
Wychodzi na to, że dla papieża Franciszka w pewnych okolicznościach wierność w czynieniu cudzołóstwa może być cnotą. Potwierdza to w punkcie 298 adhortacji Amoris Laetitia, gdzie zachęca do intymnego współżycia w drugim niesakramentalnym związku, aby jak to mówi adhortacja w przypisie 329 „wierność w tym drugim związku nie była wystawiona na próbę, a dobro potomstwa zagrożone”. Dlaczego jednak do uzasadnienia tej wierności w niesakramentalnym związku – wierności, która de facto oznacza umocnienie cudzołożnej relacji użyto w przypisie 329 punktu 51 Konstytucji Duszpasterskiej Gaudium et spes, który odnosi się do małżeństw sakramentalnych, tak jakby związek niesakramentalny był przed Panem Bogiem równie prawomocny jak związek sakramentalny?
AT
Anna Tumialis
17 czerwca 2016, 23:26
Na stronie ,,Niesakramentalni szukający Boga"osoby będące na różnym etapie nawracania się mogą znaleźć coś dla siebie.serdecznie zapraszam.
AT
Anna Tumialis
17 czerwca 2016, 23:24
zapraszam na stonę na Facebooku,,niesakramentalni szukający Boga".Strona jest budowana według nauczania KK zawartego w Encyklice familiaris Consortio,odnosząego się do kwestii związków niesakramentalnych. Zachęcamy do reflekcji nad naturą małżeństwa sakramentalnego, do szukania relacji z Bogiem,do zadośćuczynienia za zło,do tzw białego małżeństwa.Zapraszam do śledzenia archiwalnych i bieżących postów i angażowanie się w dyskusje
A
Andrzej
18 czerwca 2016, 00:04
"Zachęcamy do reflekcji nad naturą małżeństwa sakramentalnego, do szukania relacji z Bogiem,do zadośćuczynienia za zło,do tzw białego małżeństwa". "Białe małżeństwo" - tak jako etap pośredni, ale nie cel - etap na drodze przygotowywania się małżonków sakramentalnych po rozwodzie, którzy są w drugich związkach (niezależnie od tego czy byli krzywdzicielami czy ofiarami) do pojednania i otwarcia się na powrót do sakramentalnego współmałżonka. Chodzi o wypełnienie woli Bożej zawartej w przymierzu małżeńskim z Bogiem. Zawsze jest szansa, że ten sakramentalny małżonek (nawet ten, który krzywdził) zmieni się, nawróci, okaże skruchę i w tym sposobem otworzy się droga do pojednania i powrotu sakramentalnych małżonków do siebie. Pan Bóg pragnie nawrócenia każdego małżonka, po to by wypełnili Jego wolę w sakramencie małżeństwa.
17 czerwca 2016, 22:11
Problem z Franciszkiem jest taki, że jemu w chrześcijaństwie chodzi o ducha, a nie o zewnętrzne jego przejawy. W Polsce zbyt duży nacisk kładzie się na obrzędowość, na dogmaty, wierność tzw. doktrynie, na kwestie moralne. Ostatnio wysłuchałam na mszy kazania o tym, jak istotne jest żebyśmy wierzyli w dogmat o niepokalanym poczęciu Maryi. Ten przykład wskazuje najlepiej jak bardzo ta nasza religijność stała się oderwana od rzeczywistości. Nie jestem pewna czy przedstawiciele KK i część wiernych przetrwają Światowe Dni Młodzieży, bo kto wie co ten Franciszek jeszcze powie albo zrobi. Zgroza, zgroza, zgroza :)))
18 czerwca 2016, 02:05
Zgadzam sie!
JR
J. R. S
18 czerwca 2016, 16:25
Wiara, jak sama nazwa wskazuje, polega na wierzeniu w Objawienie, które do wierzenia podaje Kościół - nie jest Odkupienie nagrodą za dobre postępowanie, ale pochodzi z wiary. Wszystkie dogmaty są obowiązujące i koniecne, aby, mówiąc słowami Św. Pawła, "nie biec na próżno". Można bowiem dużo się nabiegać, ale biegnąc w złym kierunku. To pokazuje najlepiej, jak daleko wasza religijność odeszła od prawdy wiary katolickiej, jeśli uważacie, że kazanie o konieczności wierzenia w dogmaty jest niepotrzebne. Jest ono w rzeczywistości niezwykle ważne. Co więcej nie ma żadnego "ducha" bez "zewnętrznych przejawów". Jezus mówi wyraźnie, że "dobre drzewo poznaje się po dobrych owocach, a złe po złych".  Mówienie, że ktoś ma "ducha wiary" kiedy nie ma "czynów wiary", to przewrotne oszukiwanie i mamienie siebie i innych. To są błędy protestanckie, jakieś echo "simuli iustus". Ta logika podważa, relatywizuje obiektywną rzeczywistość Sakramentów. W wierze, to prawda, najważniejszy jest Chrystus, ale nie można trwać w Chrystusie i grzeszyć: "Czyż wziąwszy członki Chrystusa będę je czynił członkami nierządnicy? Przenigdy!" Stąd dogmaty, wierność, moralność są ze sobą wszystkie ściśle złączone i nigdy nie można ich rozdzielać. To zupełnie jak w małżeństwie, gdzie słowa mają się wcielać w czyn i czyny rodzić słowa. Na co komu małżonek, który wciąż mówi, że kocha - i na tym zasadza się cała ta "miłość"? Ktoś powie: "tu chodzi o ducha, nie o zewnętrzne przejawy". Jednak większość będzie oczekiwać, że "duch" stanie się ciałem, zwłaszcza kiedy jest trudno, kiedy sytuacje wymagają poświęcenia.
E
Enka
17 czerwca 2016, 21:15
Nigdy w ten sposób nie myślałam, ale czytając słowa Ojca Świętego zaczynam sądzić że ma rację. Nazywamy ceremonię ślubu sakramentem, wszystko co następuje po nim to "związek". A co jeśli z małżeństwem jest jak z komunią? Owszem, jest ten jeden wzniosły moment kiedy dwoje ludzi sobie przyrzeka, ale tak naprawdę liczy się to, by sakrament "przyjmować" jak najczęściej, słowem - każdego dnia. Tylko jeśli małżonkowie każdego dnia są z sobą i dla siebie (wierni sobie i kochający się zarówno w wymiarze fizycznym, jak i psychologicznym), celebrują i przyjmują na siebie sakrament.  Tym samym pozwalamy parom które nigdy formalnie nie zostały małżeństwem również celebrować sakrament małżeństwa, który przejawia się każdego dnia w wierności i miłości. Jeśli tak o tym pomyśleć - cóż, widzę w tym zamysł Dobrego Boga.  Mało tego, jest to też w pewnym stopniu ostrzeżenie dla wszystkich, których małżeństwa są "oficjalne", a jednak puste i pozbawione wszystkiego, na czym powinny się opierać. Papież mówi: takie małżeństwa są nieważne, bo nie są celebrowane. W moim rozumieniu - to znów tak jak z komunią; możesz pójść w białej sukience i przyjąć ją jeden raz, ale jeśli nie będziesz się spowiadać i przyjmować jej każdego dnia, ten pierwszy raz nie ma znaczenia a ty jesteś daleki od łaski związanej z tym sakramentem. Nigdy nie sądziłam że w ten sposób pomyślę. Tym bardziej dziękuję papieżowi Franciszkowi. Spodziewam się, że wielu osobom jego nauczanie może wydać się skandaliczne. A jednak w sercu mam poczucie, że to, co on mówi jest właściwe. I cieszę się w imieniu wszystkich znajomych par, które cierpią bo z jakiegoś powodu nie mogą pobrać się w kościele, a (zgodnie z nauczaniem Franciszka) każdego dnia celebrują sakrament małżeństwa. 
17 czerwca 2016, 22:14
Szkoda tylko, że tak mało ludzi ma podobne refleksje do Twoich. Niestety zdecydowana większość, jak widać, uważa się za bardziej papieskich od papieża. Zamiast zastanowić się nad prawdziwym sensem wypowiedzi Franciszka, wolą przyczepić się do wybranych sformułowań i obrażać Go, krytykować czy nawet nawracać. Bo z pewnością lepiej od Papieża znają Biblię, teologię. Z pewnością są najmądrzejsi i najbardziej święci. Nie to co Ten, jakiś tam Papież.. Smutne.    
18 czerwca 2016, 02:09
Ludzie są z reguły przerażeni, że im sie sypie po wypowiedziach papieża ich świat "poprawnej pobożności".
Agamemnon Agamemnon
18 czerwca 2016, 03:35
Idąc dalej tym tropem myślenia: To, że budują miłość jest sakramentem (świętością), gdy jej  nie budują, sakramentem nie jest (nie jest świętością). Samo złożenie przyrzeczenia i współżycie seksualne nie czyni zatem jeszcze  ważnego małżeństwa (nie jest  sakramentem). Małżeństwo istnieje,  gdy jest budowanie jedności dwojga osób, dlatego może istnieć również poza czasem i przestrzenią. Poza czasem i przestrzenią już się żenić nie będą ( nie będą budować jedności dwojga osób). Tam będzie jedność na zasadzie  "świętego obcowania" całego zgromadzenia wszelkiego stworzenia. Dla małżonków wzbogaconą o własną obopólną jedność. Ciekawy tok rozumowania. Zawsze miałem watpliwości, czy samo przyrzeczenie i podjęcie współżycia seksualnego jest już wystarczającym warunkiem zaistnienia związku sakramentalnego, nierozerwalnego. Może się bowiem zdarzyć, że obiektywnie współżycie obu tych ludzi w budowaniu jedności okaże się nierealne. A jeśli tak, to nierealne zatem jest by  zaistniał tam saktament nierozerwalnego małżeństwa. Sakrament jest tam gdzie istnieje rzeczywistość sakramentalna.
Agamemnon Agamemnon
18 czerwca 2016, 03:49
Myśl papieża  prawdopodobnie idzie w kierunku rzeczywitości sakramentalnej, a nie jej formalizmowi. Choć formalizm  jest także ważny, ponieważ zaczyna jakiś proces w oficjalny sposób.
A
Andrzej
18 czerwca 2016, 10:58
Czyli małżeństwo sakramentalne tylko "na dobre", a "na złe" już nie?! Jakby nie istaniało zło i zły duch nie istniał... Po co jest zatem sakrament - sakrament małżeństwa?
JR
J. R. S
18 czerwca 2016, 16:40
O którym papieżu mowa? Bo sam papież uważa się, jak na to wszystko wskazuje, bardziej papieskim od swoich poprzedników. Zdecydowanie wiele osób zna lepiej niż Bergoglio Biblię, tologię i nauczanie Kościoła, gdyż on nie przykładał się do nauki, ani nie ceni tego wielkiego daru, jakim dla Kościoła jest jego Tradycja i tę teologiczną, relatywistyczną miałkość słychać często w jego nieprzeniknionych wypowiedziach, z których każdy wyrozumie sobie co chce. Przykład pierwszy z brzegu: enkacaffe, I dlatego, skoro sam nie zna tego nauczania, nie zna błędów potępianych na Soborach, nie zna wypowiedzi swoich poprzedników, to mówi rzeczy albo heretyckie (jeśli je przyjąć tak jak stoją, bez karkołomnych operacji wnikania w "sensy"), albo z pogranicza. Wystarczy przeczytać wiele jego wypowiedzi na tle Jana Pawła II czy Benedykta XVI, żeby wyrobić sobie zdanie - to tamci Papieże są najlepszymi jego krytykami. Zwłaszcza "Veritatis splendor" radzę przeczytać! Kościół nie polega na tym, co kto uważa czy odczuwa, ale na depozycie apostolskim, który otrzymaliśmy i który winniśmy wiernie zachowywać.
JR
J. R. S
18 czerwca 2016, 17:09
Jeśli chcesz przyrównywać małżeństwo do jakiegoś innego Sakramentu, to w pierwszej mierze do Chrztu św. czy Bierzmowania, które wyciskają swoje niezamazywalne piętno na tym, kto je przyjmuje. Chrzest jest wydarzeniem jednorazowym i zawiązuje nasze przymierze z Bogiem. Odtąd można żyć tą łaską, co jest drogą do Zbawienia, bądź występować przeciwko niej, lekceważyć ją, zakopywać, co jest drogą do potępienia. Podobnie małżeństwo (choć ono nie wyciska tego nieusuwalnego piętna i kończy się wraz ze śmiercią współmałżonka to jednak ma trwałość. Bóg złączył małżonków i nikt nie ma prawa rozdzielać ich). Komunię św., w tej optyce przymierza, można odnieść do "celebrowania" przymierza. Jest tym, co wyraża i aktualizuje wzajemny dar z siebie. Można żyć w małżeństwie współżyjąc rzadziej bądź częściej. Podobnie z Komunią św. - jeden ma łaskę częstego jej przyjmowania inny rzadszego. Nie jest jednak tak, że jak przestaję komunikować, to znika Chrzest. Dobry Bóg nigdy nie czyni się przyjacielem grzechu, nigdy go nie akceptował i akceptował nie będzie, gdyż nie ma w Nim żadnej ciemności. Jedyna droga do Niego prowadzi przez nawrócenie, znienawidzenie grzechu, odwrócenie się od niego - i to jest też dynamika łaski, która wydaje śmiertelną wojnę grzechowi w nas, gdyż nie można służyć Bogu i grzechowi. Bóg kocha grzeszników, nie kocha grzechu, raczej nienawidzi go, gdyż końcem grzechu jest śmierć i w śmierci skończą wszyscy, którzy nie pozwolą Bogu od grzechu się oddzielić.
JR
J. R. S
18 czerwca 2016, 17:09
Nie pomyślałaś dobrze, umiłowana Siostro. To co pomyślałaś to nie jest wiarą Kościoła. Zresztą ta postawa, jeśli zechcesz przyjąć to napomnienie, nie jest właściwa, że my wymyślamy sobie, jak jest. Nie, my mamy obowiązek poznać to czytając Pismo św. w świetle Katechizmu, który wykłada Pismo w duchu Tradycji Kościoła. Zbawienie jest owocem wiary - nie w to, co się pomyśli czy uważa, ale w depozyt apostolski, w to, w co Kościół wierzył zawsze i wszędzie. Dopiero ta prawdziwa wiara ma obietnice Jezusa. Jeśli sobie wymyślamy wiarę po swojemu, ona nie ma żadnej mocy, bo jest tylko ludzkim konceptem na naszą miarę. A na koniec św. Ojciec Wincenty z Lerynu: W samym zaś znowu Kościele trzymać się trzeba silnie tego, w co wszędzie, w co zawsze, w co wszyscy wierzyli. To tylko bowiem jest prawdziwe i właściwie katolickie, jak to już wskazuje samo znaczenie tego wyrazu, odnoszące się we wszystkim do znamienia powszechności. A stanie się to dopiero, gdy podążymy za powszechnością, starożytnością i jednomyślnością. Podążymy zaś za powszechnością, jeżeli za prawdziwą uznamy tylko tę wiarę, którą cały Kościół na ziemi wyznaje; za starożytnością, jeżeli ani na krok nie odstąpimy od tego pojmowania, które wyraźnie podzielali święci przodkowie i ojcowie nasi, za jednomyślną zaś wtedy, jeżeli w obrębie tej starożytności za swoje uznamy określenia i poglądy wszystkich lub prawie wszystkich kapłanów (biskupów) i nauczycieli.
Agamemnon Agamemnon
18 czerwca 2016, 17:28
Tu chodzi o coś zupełnie innego.
14 września 2016, 09:54
prawdę mówiąc nie chce mi się wdawać w tą dyskusję. warto jednak wziąć jeszcze pod uwagę takie kwestie jak ta, że kościół jest żywy, nie jest starożytnym czymś co  niczym porcelanową wazę bierzemy z rąk poprzedników by nienaruszoną przekazać w ręce następców... Duch Święty działa. Dzieje apostolskie trwają, piszą się nadal.. A my poza obroną kościoła przed kościołem, chciejmy popracować nad swoją własną pokorą. Bo "posłuszeństwo lepsze jest niż ofiary..." 
DS
Dariusz Siodłak
17 czerwca 2016, 16:01
Deon znów ocenzurował papieża.Nie dziwię się. Jest się czego wstydzić. Na deonie napisali: "Wyznał, że widział wierność także w nieformalnych związkach; "wiele wierności" - dodał, przywołując przykład części Argentyny, gdzie ludzie się nie pobierają z powodu przesądu i obaw przed ślubem." Co powiedział papież naprawdę: “I’ve seen a lot of fidelity in these cohabitations, and I am sure that this is a real marriage, they have the grace of a real marriage because of their fidelity, but there are local superstitions, etc.”
MP
Marek Pawłowski
18 czerwca 2016, 06:24
Nie tylko Deon. Na GN też jest podobne tłumaczenie. 
JR
J. R. S
18 czerwca 2016, 17:08
Oszukują nas! Jóż wkrótce zapraszam na inveritate.pl
E
Ewelina
17 czerwca 2016, 15:38
Widać, że większość z was, za dużo z tego nie zrozumiała. Sakrament nie wpłynie na rzeczywiste postępowanie współmałrzonków, nie sprawi nagle, że zaczną się mocniej kochać. Jest wiele małżeństw gdzie współmałrzonkowie są ze sobą dla interesów, bądź od dawna się nie kochają, ale nie rozwodzą się bo wpływa na to wiele czynników innych od miłości. Natomiast, kiedy ktoś jest ze soba z własnej i nie przemuszonej woli bo tego po prostu chce, to chyba przemawia za tym coś więcej niż sakrament czy formalność. 
18 czerwca 2016, 02:11
Oczywiście. Problem z kościołem jest taki, że księża w większosci przypadków zakładają, że sakrament małżeństwa jest gwarancją i źrodłem miłości. Tylko, że to milosc buduje związek, a nie sakrament.
JR
J. R. S
18 czerwca 2016, 17:16
To nie jest nauczanie katolickie. Pismo mówi: "Jeśli Bóg domu nie zbuduje na próżno trudzą się Ci, którzy go wznoszą". Tak więc to Bóg jest pierwszym, który może zbudować trwałe małżeństwo (na marginesie to jedyna forma relacji damsko-męskiej do której przynależy współżycie i w ramach której może być godziwe) i to On sam łączy małżonków ("co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela"). Nie znaczy to, że małżonkowie nie wznoszą - wznoszą, ale Bóg buduje. Małżeństwo jest darem i możemy być pewni, że Chrystus swoją męką i śmiercią przypieczętował również ten sakrament dając gwarancję, że kiedy żyje się wiarą, ono ostoi się. I otwiera w nim źródło miłości nadprzyrodzonej.
A
Anna
17 czerwca 2016, 15:30
Ups, przepraszam. Miało być "zielone" Asia
K
Klaudia
17 czerwca 2016, 15:15
Nie zgodzę się z tym że nieformalne związki są często prawdziwymi małżeństwami. Małżeństwo to sakrament, a jak wiadomo nieformalny związek nie jest podniesiony do rangi sakramentu. Wierność wiernością, wiadomo że jest ważna, ale ona nie daje nieformalnym związkom mocy sakramentu. Wierność jest ważna wszędzie, w przyjaźni itd. Co do innych wątków się zgodzę, dla niektórych panien młodych ważniejszy jest kolor przewodni, niż ślubowanie. Nie warto brać ślubu dla wesela ;)
JG
Jan Goździuk
17 czerwca 2016, 15:55
A jak były zawierane związki małżeńskie w Izraelu za czasów Jezusa? Czy On uważał je za ważne?
17 czerwca 2016, 18:27
Małżenstwo to Sakrament, czyli co dokładnie?
M
Michał
18 czerwca 2016, 00:58
Jezus powiedział ,że oddalić żonę można tylko wtedy, kiedy dopuści się zdrady męża, nie z innych powodów.
K
Klaudia
18 czerwca 2016, 10:47
Czy to żart? Sakrament najprościej to znak widzialny niewidzialnej łaski. Jeśli ktoś przyjmuje sakrament małżeństwa, otrzymuje łaski potrzebne do wytrwania w powołaniu.
DS
Dariusz Siodłak
17 czerwca 2016, 15:04
Franciszek  albo nie wierzy, że małżeństwo jest sakramentem albo bredzi.  Jeżeli większość  małżeństw jest nie ważna bo małżonkowie nie wiedzieli co mówią to rodzi się pytanie.Ilu księży jest ważnie wyswieconych ? Jaki procent mszy świętych jest ważnie odprawianych, jaka część sakramentu pokuty ma moc wiążącą?
A
Andrzej
17 czerwca 2016, 14:17
"Wyznał, że widział wierność także w nieformalnych związkach; "wiele wierności" - dodał, przywołując przykład części Argentyny, gdzie ludzie się nie pobierają z powodu przesądu i obaw przed ślubem. Wyraził opinię, że takie związki są "prawdziwymi małżeństwami". - Mają łaskę małżeństwa z racji wierności - oznajmił." Wystarczy wierność? Przez ile lat? To już sakrament jest niepotrzebny? Jest to jakby rozgrzeszenie dla wielu osób, na co wskazują liczne komentarze pod artykułem na deonowym facebooku. Skąd Papież może wiedzieć, że "Większość małżeństw sakramentalnych jest nieważna"?  "Stwierdził, że należy "unikać popadania w osądy i postawy, które nie uwzględniają złożoności życia", oraz "pryncypialnych deklaracji"" "Unikać pryncypialnych deklaracji", to nic innego jak unikać składania przysięgi małżeńskiej, bo przecież ona jest przysięgą niezmiennych zasad, pryncypialną deklaracją. Nie rozumiem postępowania papieża. Człowiek powinien wyrażać się komunikatywnie, a głowa Kościoła tym bardziej. Bo co mają wierni myśleć o tym co usłyszą od niego? Mają się domyślać i interpretować każdy po swojemu, jego słowa? Smutno mi z tego powodu.
K
Krzysiek
17 czerwca 2016, 13:26
Było by co najmniej milo gdyby DEON podawał odnośniki do źródeł w postaci linku do pełnej wypowiedzi Papieża (bo przestaję wierzyć w to co pisze sięna tym portalu) i nie korzystał z tabloidowych chwytów w postaci chwytliwego tytułu, bo to szkodzi Kościołowi.
Adrian Wawrzyn
17 czerwca 2016, 12:33
Też myślę, że związki pozamałżeńskie mogą być równie silne i dobre co małżeńskie. Najważniejsza jest miłość, wierność i wiara, w wielu konkubinatach jej nie brakuje :)
Ł
Łukasz
17 czerwca 2016, 21:20
Co?? Co to za BZDURY!! Ma Pan rozum? Czytał Pan Biblię? Za współżycie bez ślubu karą jest WIECZNY OGIEŃ! Pamięta Pan jeszcze co to jest piekło? Czy już Pan zapomniał?!
JR
J. R. S
18 czerwca 2016, 17:34
Spokojnie draw4. Mówisz prawdę, ale jeszcze przyoblecz ją w miłość. Otórz drogi Wawrzynie, związki pozamałżeńskie są czymś zupełnie różnym od małżeństwa. Małżeństwo jest rzeczywistością wiary, choć ma swoje podstawy i uzasadnienie w antropologii, gdyż łaska buduje na naturze. Małżeństwo jest przymierzem, jest wymianą osób. Od chwili zawarcia małżeństwa żaden z małżonków już nie należy do siebie, ale do drugiego. Jest to więź oblubieńcza, wzorowana na przymierzu Boga z Izraelem. Skoro tam szukamy naszego modelu widzimy, że Bóg jest wierny - stąd i małżonkowie, Bóg wybrał Abrahama - stąd wyłączność małżonków. Bóg dał mu potomstwo (którym jesteśmy też my, jeśli wierzymy w Kościele) - a więc i miłość małżonków ma być płodna. Prawdziwa miłość jest z Boga i ma wszystkie te cechy Jego miłości. Jest zawsze miłością w prawdzie i prawdą w miłości. Poza prawdą nie ma miłości - są co najwyżej rzeczy, które ją przypominają. Nie mówię tutaj o czysto ludzkiej "miłości" (pod tym terminem bardzo często ukrywa się egoizm czy niewiedza). Miłość o której tu mowa kocha małżonka ze względu na Boga, a nie ze względu na rachunek zysków i strat (to są transakcje handlowe). Kocha na zawsze. Nie bierze pod uwagę nawet możliwości, by cofnąć miłość, nawet gdyby miała się ta miłość współmałżonka zmienić w miłość nieprzyjaciół. Nie stawia żadnych warunków, poza tymi, które wynikają z prawdy. Jeśli jednak jest gotowość życia w prawdzie. zawsze przebacza i przyjmuje na nowo. Miłość (ta prawdziwa) jest uporządkowana - stawia Boga na pierwszym miejscu. Stąd nie mogłaby znosić, że naraża tzw. "partnera" (dobre określenie, wszak mówimy tu o transakcjach) jak i siebie na wieczne oddzielenie od Boga, od wiecznego szczęścia. Czy to jest ta miłość, o której mówisz, że nie brakuje jej w konkubinatach? Chyba nie, gdyż ta miłość nie mogłaby ścierpieć trwania w konkubinacie, gdyż pragnęłaby wydać się do końca i przyjąć do końca dar drugiej osoby. Na zawsze i z Bogiem.
OO
oulanka1 oulanka
17 czerwca 2016, 11:17
Z wszelkimi pytaniami zwracaj się w głębokiej modlitwie i czytaniu pisma bezpośrednio do Boga. On odpowiada i rozwiązuje wszelkie problemy a jest bliżej niż mysli większośc z tzw. wierzących. On jest tuż przy nas i chce nas prowadzic do szczęścia. Kościelne reguły są dla słabych czyli tych którzy nie znają Go jeszcze, nie mają relacji. To że się wierzy że Bóg jest nie oznacza że się wierzy w Jego zbawienie, prowadzenie w życiu i cuda.Tak cuda mają miejsce tu i teraz. Jeśli czujesz pragnienie czy głód serca znajdź wspólnotę w Twojej okolicy i niech otworzą Ci się oczy. 
JR
J. R. S
18 czerwca 2016, 17:44
To nie jest prawdziwe nauczanie Kościoła. Kościół jest z ustanowienia Bożego. Jeśli prowadzi nas dobry duch, wszystko co słuszne wypełnimy i będziemy uczyć wypełniać. To, do czego prowadzi nas Bóg, to więcej, pełniej, płodniej. Pozwala wzlatywać ponad Przykazania. Gdy prowadzi nas Duch, nigdy nie wejdziemy w konflikt z najmniejszym z nich. To jak różnica między nie kradnij, a kierując się wyobraźnią miłosierdzia dawaj, zawsze więcej. Bądż też: nie cudzołóż, a żyj pełnią czystości - w słowach, myślach, pragnieniach. My mamy być o wiele doskonalsi niż żydzi, którzy mają tylko Dekalog. Komu więcej dano...
17 czerwca 2016, 09:47
A jeśli on był wierny 20 lat (do czasu zdrady rzecz jasna) w małżeństwie skramentalnym i teraz znowu jest wierny   w niesakramentalnym - też prawie 20 lat?
ZZ
Zrodzony z Ducha
17 czerwca 2016, 10:17
Ja byłem wierny po zdradzie i czekałem wiernie. Ostatecznie oddałem sprawę do rozeznania sądowi. Stwierdził nieważność. Jeśli druga osoba nie pojmuję czym jest małżeństwo, przysięga, sakramentalność małżeństwa to wierność jednej tylko ze stron nie wytarczy do ważności małżeństwa.
FF
Franciszek2 Franciszek2
17 czerwca 2016, 09:44
Ks. Paweł Murziński za komentarz : [url]https://www.gloria.tv/audio/G95btFRuLEwY2gF7DbiNCx28q[/url]
JG
Jan Goździuk
17 czerwca 2016, 11:07
ks. Murzinski ma rację że prawda jest jedna. Ale chyba nie pojmuje że nasze rozumienie tej przwdy jest zawsze niepełne, niedoskonałe. Z jego wypowiedzi wynika iż jest przekonany że jego rozumienie prawdy jest dużo lepsze, pełniejsze niż papieża Franciszka. I tego nie rozumiem! Każdy z nas ma prawo i obowiązek żyć wg własnego rozeznania prawdy, ale w pokorze, ze świadomością swego ułomnego rozumu i małej wiary.  Aby być funkcjonariuszem Kościoła trzeba jednak być lojalnym wobec zwierzchników i pamiętać że to się przysięgało publicznie. Ta pewność rozumienia Prawdy i pewność właściwej interpretacji Apokalipsy zraża mnie do poglądów księdza Murzińskiego.