Śledztwo wobec ks. Grzegorza K. umorzone

(fot. flickr.com)
KAI / slo

Z braku danych "wystarczająco uzasadniających popełnienie przestępstwa" prokuratura umorzyła śledztwo wobec ks. Grzegorza K., b. proboszcza parafii na warszawskim Tarchominie, któremu wcześniej stawiała zarzuty o charakterze pedofilskim.

Jak powiedziała w środę PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur, postanowienie o umorzeniu śledztwa zapadło w Prokuraturze Rejonowej w Wołominie jeszcze w ostatnim dniu czerwca.

Mazur nie podała szczegółów tej decyzji, gdyż prokuratura nie ma jeszcze informacji, czy zapoznał się z nią mężczyzna uznany w śledztwie za pokrzywdzonego. Może on odwołać się od umorzenia postępowania. Wiadomo, że chodzi o dawnego ministranta, który złożył w prokuraturze zawiadomienie o przestępstwie.

W marcu br. wołomińska prokuratura postawiła ks. K. zarzuty obcowania płciowego z małoletnim i dopuszczania się wobec niego tzw. innych czynności seksualnych. Miało do tego dochodzić od stycznia 2000 r. do stycznia 2003 r. w Radzyminie i w Otwocku Wielkim. Grozi za to do 10 lat więzienia. Podejrzany nie przyznał się do zarzutów i złożył obszerne wyjaśnienia, w których zaprzeczył, by do takich sytuacji dochodziło.

Prokuratura wystąpiła wtedy do sądu o aresztowania księdza, co uzasadniono obawą matactwa. Sąd Rejonowy w Wołominie nie uwzględnił tego wniosku. Jak wyjaśniał rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga Marcin Łochowski, na tym etapie sprawy nie zostało dostatecznie uprawdopodobnione popełnienie czynów zarzucanych podejrzanemu.

Po postawieniu ks. K. zarzutów kuria warszawsko-praska zapewniała o gotowości współpracy z organami ścigania. "Jesteśmy w kontakcie z osobą poszkodowaną, której zaoferowaliśmy pomoc duszpasterską i psychologiczną" - napisano. "Czyny przeciwko szóstemu przykazaniu z osobą niepełnoletnią są wielkim złem moralnym i należą do jednych z najcięższych przestępstw. Kościół zdecydowanie potępia takie zachowania" - zaznaczono w oświadczeniu rzecznika kurii Mateusza Dzieduszyckiego.

Ks. K. został już skazany prawomocnie na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata za czyny o charakterze pedofilskim wobec ministranta w Otwocku w 2001 r. W styczniu br. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga utrzymał taki wyrok sądu I instancji z Otwocka z marca 2013 r. Sędzia SO Małgorzata Bańkowska powiedziała wtedy, że nie można uznać, by kilkukrotne całowanie na osobności 11-latka przez obcego dorosłego mężczyznę, połączone z wkładaniem mu języka do ucha, nie miało zabarwienia seksualnego. Zdaniem SO wypełnia to znamiona "innej czynności seksualnej" - co zarzucała ks. K. prokuratura.

Ma on też jeszcze inny proces przed Sądem Rejonowym w Otwocku za "inną czynność seksualną" z osobą poniżej 15. roku życia; także w tej sprawie chodzi o dawnego ministranta.

W październiku ub.r. kuria warszawsko-praska poinformowała, że po wyroku z marca 2013 r. otrzymał on od biskupa polecenie opuszczenia parafii na Tarchominie i "wykazał całkowite posłuszeństwo i współpracę" w tej sprawie. Kuria zaznaczyła, że po zakończeniu sprawy prawomocnym wyrokiem prowadzone będzie dodatkowe dochodzenie kanoniczne i wszystkie dokumenty zostaną przekazane do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, właściwej do rozstrzygania przypadków pedofilii osób duchownych.

W październiku 2013 r. Episkopat Polski przyjął trzy aneksy do zatwierdzonych w 2012 r. wytycznych co do procedur reagowania na przypadki pedofilii wśród duchownych. Zgodnie z aneksami, zgłoszenie do prokuratury przypadku pedofilii pozostawiono w gestii ofiary. Część publicystów krytykowała, że kościelnej zasadzie "Zero tolerancji" nie towarzyszy ujawnienie statystyk pedofilii wśród księży. Niedawno podano, że od 2010 do 2013 r. przynajmniej 19 księży skazano za czyny seksualne z małoletnimi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Śledztwo wobec ks. Grzegorza K. umorzone
Komentarze (4)
PP
paton paton
5 września 2018, 17:36
Szeroko znany komunistyczny prokurator Piotrowicz już o ks. Michale Moskwie, pedofilu z Tylawy powtarzał słowa prowadzącego sprawę podlagłego mu prokuratora, że to był "bioenergoterapeuta" i dlatego dotykał dziewczynki w miejscach intymnych. Dopiero kolejne śledztwo wykazało, że pedofil wsuwał nieletnim ofiarom molestowania język do ust a palec do pochwy. 
MR
Maciej Roszkowski
16 lipca 2014, 17:58
I nawet nie chodzi o ;pieniądze, bo to pewnie niezbyt zamożna rodzina. Sprawę trzeba nagłośnić stosownie do rozgłosu jaki jej nadano
J
jp
16 lipca 2014, 15:55
teraz obwiniony powinien w sądzie dochodzić roszczeń za niesłuszne postawienie zarzutów + naruszenie dóbr osobistych. Jeśli tego nie zrobi to niestety kościół będzie sam sobie winny.
R
rt
16 lipca 2014, 19:07
Jest skazanym pedofilem - wiele dobr osobistych w tym wzgledzie mu nie zostalo, ale, oczywiscie, niech Kosciol naglasnia sprawe!