Sukces "Samochodowej Randki Małżeńskiej"

(fot. las - initially / flickr.com)
KAI / wm

Około 350 małżeństw spotkało się na "Samochodowej Randce Małżeńskiej" 20 listopada w czterech miejscach w diecezji bielsko-żywieckiej. Inicjatywę Domowego Kościoła diecezji warszawsko-praskiej wsparły lokalne struktury Domowego Kościoła, działające na Podbeskidziu. W tym roku przedsięwzięcie, mające na celu "odświeżenie i powrót do źródła miłości", realizowane było w 21 diecezjach w ponad 50 miejscach w Polsce.

W diecezji bielsko-żywieckiej małżeństwa wybrały się na seans filmowy w kinie "Beskid" w Andrychowie, w auli Wyższej Szkoły Administracji w Bielsku-Białej oraz do sal katechetycznych przy dwóch parafiach w Kętach. Po obejrzeniu amerykańskiego filmu "Ognioodporni" małżeństwa zamiast wrócić do domu, nastawili radio w swoim samochodzie i wysłuchali interaktywnej audycji w diecezjalnym radiu "Anioł Beskidów" lub Radiu Em, która zachęcał do poważnych przemyśleń i decyzji.

Joanna i Sławomir Siwek z Domowego Kościoła, którzy zorganizowali seans w andrychowskim kinie, przyznają, że dawno kino nie było tak szczelnie wypełnione. - Film wzruszał i bawił i na pewno dało się słyszeć, że inspirował do dyskusji - podkreśla Joanna.

Z kolei ks. Zygmunt Mizia z kęckiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa zauważył, że ludzie byli żywo zainteresowani podobnymi inicjatywami. - Obiecałem, że zrobimy coś podobnego wcześniej niż za rok. Na seansie mieliśmy 43 pary w różnym wieku - informuje kapłan.

DEON.PL POLECA


Maria i Artur Ryłko z Domowego Kościoła z Kętach Podlesiu, główni koordynatorzy przedsięwzięcia w diecezji bielsko-żywieckiej, zaznaczają, że najważniejsze jest by inicjatywa pogłębiła relacje małżeńskie i zachęciła do skorzystania z internetowego kursu nt. komunikacji małżeńskiej. - Film to dopiero początek tego przedsięwzięcia - dodaje Artur w rozmowie z KAI.

Spotkanie adresowane było do wszystkich małżeństw, bez względu na liczbę spędzonych ze sobą lat.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sukces "Samochodowej Randki Małżeńskiej"
Komentarze (9)
J
ja
21 listopada 2011, 20:32
Bratowa była z mężem, bardzo sobie chwalą. szkoda tylko, że taki dialog mieli raz. Bez systematycznej rozmowy (dialogu) nie uda się wyjaśnić spornych kwestii między dwojgiem małżonków. Ale taka akcja może być poczatkiem tego dialogu... :)
ND
Należąca do Domowego Kościoł
21 listopada 2011, 20:20
Bratowa była z mężem, bardzo sobie chwalą. szkoda tylko, że taki dialog mieli raz. Bez systematycznej rozmowy (dialogu) nie uda się wyjaśnić spornych kwestii między dwojgiem małżonków.
J
ja
21 listopada 2011, 20:05
Wielkie brawa za ta inicjatywę!!!
ŻO
Żona o.
21 listopada 2011, 19:58
A jak się to ma do tego przedsięwzięcia? Napisz jak to wygląda. TA RANDKA SAMOCHODOWA. jesli możesz oczywiście i jeśli tu jeszcze zajrzysz ;-) Randka czyli Film a po niej interaktywna Audycja miała być pretekstem i inspiracją do szczerej rozmowy ze swoim współmałżonkiem. I tyle... A może dla niektórych aż tyle.
:
:-)
21 listopada 2011, 19:30
Dąbrą Nowine możesz usłyszeć na każdej Mszy Świętej. Pomysł randki (czyli film + audycja) narodził się w głowach świeckich, w naszych głowach, kiedy zobaczyliśmy, że nasi znajomi i przyjaciele po kilku latach małżeństwa zaczynają mówić o kryzysie, o rozwodzie. Nie chcemy nawracać całego świata, ale wiemy z własnego doświadczenia, że kryzys w małżeństwie pojawia się kiedy przestajemy ze sobą rozmawiać. Nie jesteśmy terapeutami. Ale doświadczyliśmy wielkiej przemiany naszej relacji i miłości małżeńskiej, kiedy zaprosiliśmy do naszego małżeństwa Boga, kiedy nauczyliśmy się rozmawiać, podjęliśmy dialog tzn. nie tylko mówiliśmy ale także uważnie słuchaliśmy naszego współmałżonka. Tylko tym chcieliśmy sie podzielic. Może ktoś będzie chciał skorzystac z naszych doświadczeń. Ale przymusu nie ma. A jak się to ma do tego przedsięwzięcia? Napisz jak to wygląda. TA RANDKA SAMOCHODOWA. jesli możesz oczywiście i jeśli tu jeszcze zajrzysz ;-)
ŻO
Żona organizatora
21 listopada 2011, 18:37
Dąbrą Nowine możesz usłyszeć na każdej Mszy Świętej. Pomysł randki (czyli film + audycja) narodził się w głowach świeckich, w naszych głowach, kiedy zobaczyliśmy, że nasi znajomi i przyjaciele po kilku latach małżeństwa zaczynają mówić o kryzysie, o rozwodzie. Nie chcemy nawracać całego świata, ale wiemy z własnego doświadczenia, że kryzys w małżeństwie pojawia się kiedy przestajemy ze sobą rozmawiać. Nie jesteśmy terapeutami. Ale doświadczyliśmy wielkiej przemiany naszej relacji i miłości małżeńskiej, kiedy zaprosiliśmy do naszego małżeństwa Boga, kiedy nauczyliśmy się rozmawiać, podjęliśmy dialog tzn. nie tylko mówiliśmy ale także uważnie słuchaliśmy naszego współmałżonka. Tylko tym chcieliśmy sie podzielic. Może ktoś będzie chciał skorzystac z naszych doświadczeń. Ale przymusu nie ma.
S
Silesaurus
21 listopada 2011, 15:07
Rozumiem, że mi odpisujesz. - Jestem i żonaty (wieloletnie pożycie), i dzieciaty, i przeczytałem bardzo dużo (nie tylko Rok 1984 Orwella)... - Mam pytanie - jakie są Twoje kompetencje w zakresie terapii rodzinnej, że masz się za kompetentnego? - Nie muszę chyba przypominać, że pierwszy spośród siedmiu grzechów głównych, to trochę za mało w temacie kompetecji:))) PS. Staraj się nie pić do mnie, tylko odpowiedz mi na pytanie, czy zatąpienie szemraną terapią głosznia Dobrej Nowiny to jest właśnie ta droga, którą powinien pójść Kościół. A weź i się ożeń :-) PS. A na serio: Poczytaj literaturę by wiedzieć jak działał Wielki brat :-) To może i lepiej, ze za to się biorą za robotą "w tym temacie" bo najbardziej pomogą SOBIE. Tak to już jest jak pomaga się innym... sam dostaejsz najwięcej :-)
AN
A na serio:
21 listopada 2011, 14:50
A weź i się ożeń :-) PS. A na serio: Poczytaj literaturę by wiedzieć jak działał Wielki brat :-) To może i lepiej, ze za to się biorą za robotą "w tym temacie" bo najbardziej pomogą SOBIE. Tak to już jest jak pomaga się innym... sam dostaejsz najwięcej :-)
S
Silesaurus
21 listopada 2011, 14:43
Sukces? - Obejrzenie kiczowatego filmu i spalenie kilku litrów etyliny pod okiem "wielkiego brata" - to raczej żenada niż sukces. Nie rozumiem, dlaczego Kościół w postaci Oazy Rodzin - zamiast zajmować się głoszeniem Dobrej Nowiny próbuje być (dość marnym zresztą) rodziinym terapeutą? Znam kilka osób zaangażowanych w to przedsięwzięcie i w życiu nie powierzyłbym się pod ich "terapeutyczną" opiekę. Może jednak się mylę? - Spróbójcie mnie przekonać!